1890

Od 12 VI do 7 VII [1890 r.] Sienkiewicz bawi w Krakowie. Pozuje Pochwalskiemu do portretu i obserwuje miejscowe życie i stosuneczki, wywołane przez sprowadzenie zwłok Mickiewicza na Wawel. [...] W sporze, gdzie posta¬wić pomnik Mickiewicza, rozstrzyga głos Sienkiewicza oświadczający się za Rynkiem.


Zobacz więcej

1888

Rozstrojony nerwowo, zagrożony chorobą oczu, oczekujący opinii lekarza w sprawie zamierzonego małżeństwa Sienkiewicz wyjeżdża 27 V [1888] do Wiednia i Kaltenleutgeben. W Wiedniu słucha Latającego Holendra („Brzydkie” opiniuje, „Wagner ma swoją doktrynę, nie swój styl”), męczy się niepewnością, z ulgą wreszcie dowiaduje się, że ma anemię mózgu, wymagającą wypoczynku i leczenia, opinia bowiem dra Winternitza kładzie kres projektowi małżeństwa.


Zobacz więcej

1887

Zapowiadany w „Słowie” (26 X, nr 239) powrót pisarza do kraju nastąpił 3 XI [1887] („Słowo” 4 XI, nr 246), pociągając za sobą uregulowanie stosunków redakcyjnych, tj. objęcie kierownictwa działu literacko-artystycznego w dzienniku i ostateczne przekazanie 21 XI redaktorstwa naczelnego Godlewskiemu. […]
Po powrocie Sienkiewicz urządza swą „jaskinię”, zdobiąc gabinet dywanami i bronią, przywiezionymi z Konstantynopola. „Zresztą i gości mam dosyć, o Waszej szabli urosła cała legenda w Warszawie, a ciekawych tu nie brak [...]. Mój gabinet do pracy tak wypiękniał, że aż mi milej w nim siedzieć, a to niemała korzyść, bo siedząc w domu, pisze się więcej”.


Zobacz więcej

1888

„H. Sienkiewicz w tych dniach wyjechał z Sopot do Ostendy. Pogłoski [...] o ciężkiej chorobie Sienkiewicza są bezzasadne”. Zamieszkawszy w Ostendzie 17 rue d’Ouest, Sienkiewicz nawiązuje stosunki z Merzbachem, rozczytuje się w literaturze geograficzno-podróżniczej, dotyczącej Konga belgijskiego, do którego zamierza wybrać się na wyprawę myśliwską bądź na własną rękę, bądź wraz z ekspedycją austriacką, organizowaną przez Polaków.


Zobacz więcej

1888

17 IX [1888] Sienkiewicz wyjeżdża do Hiszpanii na dni około 40. Z wycieczki tej pisuje, starym zwyczajem, bardzo szczegółowe relacje do Janczewskiej, po powrocie zaś nosi się z zamiarem na-pisania książki o wrażeniach z podróży, ogranicza się jednak do szkicu o Walce byków, drukowanego w roku następnym.


Zobacz więcej

1889

Około sześciu tygodni, od stycznia do po¬łowy lutego [1889 r.], spędza w „Chacie” Dembowskich w Zakopanem. Mnóstwo wiadomości o tym pobycie i życiu ówczesnego Zakopanego zawierają listy do Janczewskiej i samego Sienkiewicza, i Marii Dembowskiej.


Zobacz więcej

1894

„W marcu [1894 r.] pojedzie Sienkiewicz do Rzymu celem odbycia studiów do nowej powieści z czasów pierwszych chrześcijan. Powieść ta, w rodzaju noweli Pójdźmy za Nim, nosić będzie tytuł Quo vadis”.
„Kraj” 1893, XII, nr 45, s. 23 (za „Gazetą Lwowską”).


Zobacz więcej

1891

W pierwszych dniach stycznia [1891 r.] Sienkiewicz w towarzystwie Tyszkiewicza zwiedza piramidy i Sfinksa, ponownie zaś z Orłowskim i Frankensteinem Gizeh. Utrzymuje stosunki z kolonią polską, skupioną wokół konsula austriackiego Neumana i jego żony Anny, literatki.


Zobacz więcej

1891

Zamieszkawszy w prymitywnym hotelu („De la Poste”) Lazarewicza, Sienkiewicz gościnnie podejmowany przez konsula angielskiego Evana Smitha i misjonarzy, 21 II [1891] otrzymuje audiencję u miejscowego sułtana, nazajutrz bierze udział w wycieczce w głąb wyspy, 28 II wreszcie na pokładzie pancernika „Redbreast” wyjeżdża do Bagamoyo, które ma być punktem wyjściowym wyprawy w głąb lądu.


Zobacz więcej

1896

26 I [1896] Sienkiewicz przyjeżdża z dziećmi do Nicei, mieszka w hotelu „Des Iles Britanniques”, rychło jednak przenosi się do ustronne¬go „Hôtel Château des Beaumettes”, gdzie przebywa do końca marca. Tutaj dochodzą go wiadomości, iż żonie jego udało się z końcem r. 1895 uzyskać w Rzymie unieważnienie małżeństwa.


Zobacz więcej

1892

Po powrocie do Warszawy Sienkiewicz prowadzi ożywione życie towarzyskie. Bywa w Radziejowicach, bierze udział w polowaniach (na jednym kładzie 14 zajęcy), decyduje się wreszcie potraktować na serio pomysł małżeństwa z Wołodkowiczówną. Już w październiku polecił Gebethnerowi wysłać do Odessy komplet swych pism w oprawie (szczegół ten podkreślił), w grudniu [1892 r.] zaś przyjmuje zaproszenie od Wołodkowiczów i zaraz po świętach tam wyjeżdża.


Zobacz więcej

1887-1896

Wybierz daty:  1887, 18881889, 1890, 1891, 1892, 1893, 1894, 1895, 1896

1887

Powrót z Krakowa do Warszawy 4 I.

„Kraj” 1887, VI, nr 1, s. 9.

Kłopoty materialne i redakcyjne. Po powrocie Sienkie­wicz urządza swą „jaskinię”, zdobiąc gabinet dywanami i bronią, przywie­zionymi z Konstantynopola. Rysunek własnoręczny urządzenia przesyła Jan­czewskiej (w liście 39):

„Zresztą i gości mam dosyć, o Waszej szabli urosła cała legenda w Warszawie, a ciekawych tu nie brak […]. Mój gabinet do pracy tak wypiękniał, że aż mi milej w nim siedzieć, a to niemała korzyść, bo siedząc w domu, pisze się więcej”.

Groppler H., L 4; Listy, t. I, cz. 2, s. 318, 319, cytat.

Porządkując swe sprawy materialne, podejmuje u Gebethnera i Wolffa 1400 rb tytułem reszty honorarium za wydanie Potopu w serii Pism jako t. X-XV (dopiero w r. 1888).

Wolff A. R., L 8; Listy, t. V cz. 1, s. 412-414.

Równocześnie w liście do Janczewskiej z 20 I, powtarzającym z humorem Szekspirowskie „Biednemu Tomowi zimno”, uskarża się na kłopoty finan­sowe, bo „Dziennik Poznański” należności nie uregulował, na powieści zaś interesy zrobili wydawcy „Słowa”, sprzedając bowiem wydanie książkowe, zyskali tyle, iż honorarium za odcinek wypadło im zaledwie 6 rb.

W związku z tymi nieporozumieniami organizacyjnymi Sienkiewicz wysu­wa sprawę swej rezygnacji; gdy jego uposażenie wynosiło 1200 rb, następca zażądał sumy dwukrotnie wyższej.

Janczewska J., L 39; Listy, t. II, cz. 1, s. 300. — Lubowski E., L 2; tamże, t. III, cz. 1, s. 532.

Jury „Kuriera Warszawskiego”. W połowie stycznia Sien­kiewicz zasiada w jury w konkursie na powieść współczesną.

„Słowo” 17 I 1887, nr 11.

Przekład francuski Ogniem i mieczem. W czasie nie­obecności Sienkiewicza redakcja „Słowa” udzieliła zezwolenia na przekład francuski Ogniem i mieczem oraz Potopu „jakiemuś współredaktorowi «Figara»”. Komentarz autora: „Zresztą była to czcza formalność, bo naprawdę konwencja między Rosją i Francją nie istnieje i pozwolenia nie trzeba”.

Groppler H., L 6; Listy, t. I, cz. 2, s. 319.

Polowanie w Dubnikach i Pan Wołodyjowski. W poło­wie lutego Sienkiewicz wraz z teściem wyjeżdża do Dubnik na Litwie na po­lowanie. Myśliwi na niedźwiedzia nie trafiają. Sienkiewicz jednak zabija dwa łosie „dubletem”, jak córce donosi Szetkiewicz.

W czasie wycieczki myśliwskiej, której szczegóły przedstawia korespon­dencja z Gropplerem (L 6) i Janczewską (L 57-58 [46-47]), po głowie pisa­rza snują się pomysły projektowanej powieści:

„…com robił po drodze z Mołodecznej? Oto komponowałem sobie sce­ny do Wołodyjowskiego. Dziwny to jest proces, w którym fantastyczne osoby mieszają się z żywymi; żywe wchodzą w ciąg zdarzeń fantastycznych — i roz­mawia się z nimi, widzi się je, skutkiem czego odczuwa się wszystko mocno — i pisze się dobrze. Długo by o tym opowiadać”.

Janczewska J., L 46; Listy, t. II, cz. 1, s. 325-328, cytat na s. 326.

Transakcja z Panem Wołodyjowskim. Nauczony do­świadczeniem, Sienkiewicz droży się z nową powieścią i ku swemu zdziwie­niu otrzymuje od „Słowa” żądane warunki. „Bogaty Tom” z humorem przed­stawia całą sprawę w liście do Janczewskiej:

„O Wołodyjowskiego układam się z redakcją «Słowa» nie na ruble, któ­re mają kurs zbyt zmienny, ale na marki lub półimperiały — wszystko jedno! Prócz tego wymagam, żeby mi połowę wypłacono z góry. «Słowo» zbyt dobry zrobiło interes na Potopie, by się miało wahać, a zbyt zapowiadało Wołody­jowskiego, by się mogło cofnąć. Zresztą «Kurier Warszawski» i «Gazeta Polska» czyhają tylko na to i «Słowo» wie o tym dobrze”.

Janczewska J., L 57 (47); Listy, t. II, cz. 1, s. 330. — Redakcja „Słowa”, L 3; tamże, t. V cz. 3, s. 325-327.

„Trzeba jednak wrócić do rzeczywistości. Układy o Wołodyjowskiego za­cznę prowadzić zaraz po powrocie [z Dubnik] i pisać go zaraz po powrocie. Gdzie? — jeszcze nie wiem. Obejrzę się, zobaczę. Będę wymagającym i nie­ubłaganym, ale gdy przyjdzie do Jakimowskiego, drapieżnością zapędzę w kąt Szyloka i Gobseka”.

Janczewska J., L 46; Listy, t. II, cz. 1, s. 327.

„Mam swój praktyczny sposób myślenia nawet w niepraktyczności — mów, co chcesz […]. W potrzebie mógłbym dostarczyć z parę tysięcy jeszcze — taki to Tom bogaty! Luc [Wrotnowski, jeden z współwłaścicieli „Słowa”] utrzymu­je, że następną powieść będę sprzedawał na karaty. Ale nie uwierzysz, jak skwa­pliwie zgodzono się na moje warunki”. — Z korespondencji z Gropplerem (L 8) wiadomo, iż honorarium wyniosło 16 000 marek (tj. około 8000 rb).

Janczewska J., L 48; Listy, t. II, cz. 1, s. 333. — Groppler H., L 8; tamże, t. I, cz. 2, s. 322.

W Krakowie. Czas między 10 a 30 III spędza Sienkiewicz w Krako­wie, gdzie 25 III wygłasza odczyt Wspomnienia z Aten, drukowany w r. 1888 jako Wycieczka do Aten, odtwarzający wrażenia, utrwalone poprzednio w ko­respondencji z Janczewską:

„W Krakowie bawię chwilowo, bo mam mieć odczyt dla Towarzystwa Bratniej Pomocy studentów uniwersytetu. Urządzili oni cały szereg odczytów, w których oprócz mnie mają wziąć udział Wasi znajomi, Spasowicz, Tarnow­ski i Bobrzyński. Bóg widzi, jak to nie licuje z moim usposobieniem wyłazić na katedrę i służyć za przedmiot gapiom — ale cóż robić, kiedy taki cel, że niepodobna odmówić”.

Groppler H., L 6 (8); Listy, t. I, cz. 2, s. 321, 322, cytat. — Sprawozdanie z odczytu w „Ku­rierze Krakowskim” 26 III 1887, nr 69. — Łuszczewski F., L 1; Listy, t. III, cz. 2, s. 25, 26. — Pilat R., tamże, t. III, cz. 2, s. 445.

List z 11 III do „Słowa”. „Na próżno szturmujecie o Wołody­jowskiego, bo go zaraz jeszcze dać nie mogę. I Wy, i publiczność czytająca powinniście byli zrozumieć, że po Potopie należy mi się czas jakiś wypoczyn­ku, zwłaszcza że wiecie, w jakich warunkach tę powieść pisałem […]. Mogę Was tylko pocieszyć tym, że materiału przybywa mi coraz więcej i że zwłoka może wyjść tylko na korzyść powieści. Zresztą w przyszłym kwartale mój Pan Wołodyjowski zacznie już machać szablą w odcinku «Słowa»”.

„Słowo” 15 III 1887, nr 57; Redakcja „Słowa”, L 2; Listy, t. V cz. 3, s. 325, 326.

Wyjazd do Wiednia. 31 III Sienkiewicz przyjeżdża do Wiednia, mieszka w „Hôtel de France” i zapada na gardło. Spotkany laryngolog war­szawski Teodor Heryng stwierdza zapalenie migdałów i radzi wyjazd na po­łudnie. Wybór pada na Abację nad Adriatykiem, do której jedzie przez Fiume, gdzie bawi do 3 IV.

Janczewska J., L 49, 50; Listy, t. II, cz. 1, s. 334-339.

Pobyt w Abacji od 4-16 IV. Nazajutrz po przyjeździe Sienkiewicz „zakasuje rękawy i do roboty”, tj. 7 IV rozpoczyna Pana Wołodyjowskiego.

Janczewska J., L 51-56; Listy, t. II, cz. 1, s. 340-365

Historia i fikcja w Panu Wołodyjowskim. Sienkiewicz dowiaduje się o rozprawie M. Rollego, przedstawiającej życie historycznej Michałowej Wołodyjowskiej, i przechodzi okres wahań co do własnej kon­cepcji, którą jednak w powieści utrzyma:

„Z wielką radością odebrałem list od Ciebie, a ze smutkiem i strapieniem z powodu pani Wołodyjowskiej. Już ułożyłem i skomponowałem inaczej. Wymyśliłem w wyobraźni typ dziewczyny-hajduczka, którą chciałem mu od­dać, a tymczasem masz diable wdowę, jeszcze po trzech mężach! Radzę się Tarnowskiego, co zrobić, bo trzeba by i ten początek, który już mam, przero­bić. Wołodyjowski należy tylko trochę do historii, a jego żona wcale. Z tym wszystkim martwi mnie to”.

Godlewski M., L 18; Listy, t. I, cz. 2, s. 39.

Pobyt w Wiedniu. Sienkiewicz mieszka 18-29 IV przez dwa tygo­dnie w Wiedniu, w hotelu Krausa; utrzymuje stosunki z miejscową kolonią polską, odwiedza Stanisława Koźmiana, ze St. Tarnowskim chadza do teatru — (m.in. na Kupca weneckiego), mało pisze, zabiega zaś głównie o letnisko dla rodziny w okolicach Kaltenleutgeben, wreszcie wynajmuje je w willi „Rudolf­shof ”. Według relacji Chłędowskiego, pisarz „nosił się z myślą, aby niektóre typy wiedeńskich Polaków umieścić w powieści osnutej na tle wiedeńsko-polskim”.

Janczewska J., L 57-64; Listy, t. II, cz. 1, s. 366-393. — Chłędowski K., Pamiętniki, Wro­cław 1951, t. 2, s. 27.

Kaltenleutgeben. O trybie życia i pracy przez maj i czerwiec w uz­drowisku najpełniej informuje list do Lubowskiego z 18 VI:

„Dawno bym odpisał, gdyby nie moja robota i nie obowiązkowe kuracje, które czas zajmują zupełnie […].

Poza tym hemoroidy dokuczają mi tak wściekle, że nie wiem, co czynić, zwłaszcza że na operację nie mam czasu, bo nie mogę sobie pozwolić na dwa tygodnie łóżka.

[Do Warszawy] wybiorę się po ukończeniu t. I, a raczej części I P[ana] Wołod[yjowskiego], bo to będzie właściwie mówiąc dwie powieści nie dwa tomy, dlatego wolę nazywać je częścią pierwszą i drugą. Pominąwszy, że mi się ten podział lepiej nadaje, pozwoli mi on za jedną drogą na dłuższą przerwę — więc czasem myślę o miłej zawsze Ostendzie na sierpień, czyli na koniec sierpnia, i gdybym znalazł towarzysza, może bym się wybrał i wracając o Pa­ryż zawadził, nie na długo, ale na jaki tydzień.

Będzie czas o tym pogadać, jak się zobaczymy. — Tymczasem suszę mózg i piszę. — Druga część ozwie się wojennymi surmami i hukiem dział — w pierw­szej nie ma ani jednego uderzenia szablą, chyba na żarty. Nie wiem, czy to wyjdzie na dobre bajce i bajowi, ale ci, co narzekali na zbytni rozlew krwi, będą mieli, czego się im chciało.

Nawiasem powiem, że tak bym chciał skończyć cyklus i wziąć się do po­wieści nowożytnej, że nie wiem, czy pragnę więcej zdrowia, czy tego końca. — Do pracy zupełnie przedmiotowej trzeba być — moim zdaniem — zupełnie szczęśliwym, czuć skrzydła i mieć absolutną swobodę myśli. Wówczas cię przedmiot napełnia, przejmuje i oddajesz mu się całkowicie, i wzbijasz się, jak chcesz. — Ale gdy coś gryzie albo dolega, to trzeba brać świat współczesny, bo pisząc o takich ludziach, jakimi sami jesteśmy, łatwiej wypluć coś z tego, co się w głowie i w sercu zapieka, i wówczas robota jest mniej przymusowa, a szczersza […].

Czytałem Mont Oriol — dobrze pisane. Donieś mi, czy też Pêcheur d’Islan­de Lotiego jest przełożone. Jeśli nie — to warto by, ale tłumacz musi być majster. Żebym miał czas, to bym próbował, dlatego, że tam trzeba słownictwa żeglarskiego, które trochę umiem.

W[iedeńska] «All[gemeine] Zei[tung]» podaje przekład Ogn[iem] i mie­czem — a jakiś Praun tłumaczy masę moich rzeczy w Peszcie. Chciał się ze mną dzielić pierwszymi 60 guld., a gdym odmówił, przysłał mi bardzo piękny me­dal, bity na pamiątkę odsieczy Wiednia, współczesny.

Był u mnie Smólski i świstał nade mną. Jak ten świszcze! jak świszcze! Dickens kupiłby go na wagę złota. Nudna zresztą figura”.

Lubowski E., L 2; Listy, t. III, cz. 1, s. 529-533, cytat. — Por. Praun J., L 1; tamże, t. III, cz. 3, s. 222, 223. — Chłędowski K., Pamiętniki, Wrocław 1951, t. 2, s. 96. — Sienkiewiczówna H., L 2; Listy, t. IV, cz. 3, s. 367-370.

Wywiad G. Smólskiego dziennikarza wiedeńskiego. 

Z KALTENLEUTGEBEN

Odwiedziny u Henryka Sienkiewicza

dn. 18 czerwca

„Po tylu a tylu dniach deszczu «stała się nareszcie — mówiąc słowami poety — słońcu szpara», wśród przeciągających po niebie chmur ukazały się złote jego promienie.

Skorzystałem z przelotnej pogody i udałem się zaczerpnąć świeżego i du­chowego powietrza do bliskiego Kaltenleutgeben.

Z Wiednia jedzie się pół godziny koleją południową do tej mekki hydropatycznej, położonej w zaciszu wąskiej doliny, wijącej się wśród gór pokry­tych bujną leśną roślinnością.

Zasługa w tym niezawodnie dra Winternitza, właściciela i kierownika za­kładu hydropatycznego w Kaltenleutgeben, iż dziś można do tej ustronnej wsi dotrzeć na skrzydłach pary.

W cichym ustroniu tym przebywa Henryk Sienkiewicz od tygodni ośmiu. Przybył do Kaltenleutgeben z Abazji, gdzie szukał ulgi na cierpienie gardło­we, którego się nabawił po odczycie w Krakowie. Słabość naszego znako­mitego pisarza nie jest wcale groźną, ale trudną do uleczenia. Abazja nic nie pomogła, a dopiero uciec się trzeba było do prysznicu z nacieraniami i obwijaniami wedle metody kuracyjnej dra Winternitza.

Dziś właśnie skończył Sienkiewicz kurację hydropatyczną.

Wygląda bardzo dobrze, świeżo i silnie, chociaż — jak powiada — cierpienie gardłowe niezupełnie jeszcze ustąpiło; spodziewa się on dobrych skutków kuracji dopiero po upływie pewnego czasu, jak też to zwyczajnie bywa.

Dziś też wyprowadził się z zakładu dra Winternitza do prywatnego miesz­kania w pięknej willi noszącej nazwę «Rudolfshof». Jest to duży, piętrowy dom z ładnym cienistym ogrodem przy Promenadestrasse. Leży w najpiękniejszym miejscu Kaltenleutgeben, obok kościoła wznoszącego się na wzgórzu i barwnie odbijającego czerwoną swą kopułą na zielonym tle lasów i łąk, rozpostartych szeroko na łagodnie spadającym paśmie gór, które z tej strony zamykają widok.

Z okien willi widać więc zieloność pięknej przyrody i błękit nieba. Woko­ło cisza idylliczna rozpościera swe skrzydła, a tylko od czasu do czasu przerywa ją dzwon kościoła wiejskiego… Tu pisze słynny autor powieści Ogniem i mieczemPotopu ostatnie ogniwo Trylogii: Pana Wołodyjowskiego, którego druk rozpoczął się już w «Słowie».

Za dwa mniej więcej tygodnie będzie tom pierwszy skończony. — Po skończeniu pierwszego tomu — mówił Sienkiewicz — pojadę na dni kilka do Warszawy. Potem wrócę znów do Kaltenleutgeben. Pod jesień mam zamiar udać się do Ostendy.

Przypomniałem obiecaną «Kurierowi Codziennemu» nowelę.

— Tymi dniami — rzekł — wezmę się do pisania; mam rzecz już obmyśloną — trzeba ją tylko przelać na papier…

Rozmowa nasza zeszła, z mojej inicjatywy, na temat tłumaczeń niemiec­kich utworów Sienkiewicza.

Przekład niemiecki Loewenthala powieści Ogniem i mieczem wychodzący obecnie w «Wiener Allgemeine Zeitung» nie bardzo zadawalnia autora. Tłumacz nie celuje wielką znajomością języka polskiego. Nadto język niemiecki nie dorósł ani do piękności, ani do jędrności, ani też stylowego kolorytu oryginału.

Potop ma aż dwóch tłumaczów niemieckich, mianowicie p. Loewensteina [! zam. Loewenfelda] w Berlinie i jenerała Rodakowskiego, «bohatera spod Custozzy» w Budapeszcie. Jenerała Rodakowskiego tak zachwyciły opisy bi­tew i potyczek w powieściach Sienkiewicza, iż na stare lata po raz pierwszy ujął za pióro, ażeby te wspaniałe obrazy pokazać szerszej niemieckiej publicz­ności. Waleczny generał, który podczas wojny austriacko-włoskiej dokazywał cudów męstwa jako pułkownik na czele 13-go pułku ułanów galicyjskich, jest wielce kompetentnym sędzią rzeczy wojskowych.

Sienkiewicz zadowolony jest natomiast z tłumaczeń niemieckich p. Prauna w Budapeszcie. Przekłady jego HaniJanka Muzykanta drukowane były w odcinku «Neues Pester Journal». Obecnie tłumaczy p. Praun Przez stepy, Orso, Komedię z pomyłekLatarnika. Rzeczy te były już przedtem przełożo­ne na język niemiecki. Janko Muzykant wyszedł z druku w «Bibliotece» Re­klama wraz z Szkicami węglem i Starym sługą w przekładzie Loewensteina. Resztę wymienionych nowel przyswoił językowi niemieckiemu p. Kurtzmann z Poznania.

Mówiąc o niemieckich przekładach Sienkiewicza, należy jeszcze wspo­mnieć o tłumaczeniu Meixnera noweli amerykańskiej Za chlebem; p. Tenner tłumaczy Przez stepy.

Wielu tłumaczów zużytkowało materialnie talent Sienkiewicza tylko dla siebie samych.

Piękny wyjątek pod tym względem stanowi p. Praun. W dowód uwiel­bienia i czci dla naszego wielkiego powieściopisarza przysłał on mu pięknie oprawne przekłady dokonane przez siebie z odpowiednią dedykacją. Jest to wprawdzie tylko niezbędna w takim razie grzeczność, ale inni tłumacze nawet do tego nie poczuwali się obowiązku!

P. Praun posłał także Sienkiewiczowi piękny srebrny wyzłacany medal bity w Wiedniu w roku 1683 na cześć króla Jana Sobieskiego, z powodu szczęśliwie dokonanej odsieczy. Na jednej stronie medalu znajduje się wizerunek króla polskiego, na drugiej napis, nad którym dwa orły, polski i austriacki, rozrywają dziobami półksiężyc turecki. Medal ten jest wielką rzadkością archeologiczną.

Od czasu do czasu dojeżdża Sienkiewicz do Wiednia na kilka godzin. Bywa na obiedzie w hotelu «Erzherzog», następnie na czarnej kawie u Puchera. Tu znajdują się polskie czasopisma w znacznej liczbie, tu też zwykle spotyka się rodaków.

W Kaltenleutgeben nie brak nigdy Polaków. Bywa ich tu nawet czasami znaczny zastęp. Obecnie są także goście polscy, między innymi: państwo Dziekońscy z Warszawy, Janczewscy, hr. Stadniccy, poseł Alfons Czajkowski, p. Scipio del Campo i inni.

Zakład dra Winternitza przepełniony. W cienistym parku przy zakładzie roją się nadobne pacjentki. Wiejską ciszę przerywają przedstawienia teatralne, koncerta i rozmaite inne widowiska. Pierwszorzędne siły artystyczne, ży­jące w przyjaźni z drem Winternitzem, zjeżdżają tu dla uprzyjemnienia czasu używającej prysznica czeladce.

Rodzina zmarłej żony Sienkiewicza i dzieci jego bawią z nim razem w Kal­tenleutgeben, gdzie wszyscy znają i wysoko cenią «den berühmten polnischen Dichter». Dziś przybyć ma jego siostra. Wśród rodziny spędza więc lato.

Oddziaływa to widocznie na jego usposobienie bardzo korzystnie, gdyż od­wiedzając go przed kilkoma tygodniami, kiedy jeszcze swoich nie miał koło siebie, nie znalazłem go tak dobrze i pogodnie usposobionym, jak jest obecnie. G. Smólski”

„Kurier Codzienny”, 21 VI 1887, nr 169.

Pozwolenie przekładów na język słoweński udzie­lone Petarowi Miklavecowi (Podravskiemu) w liście z 7 I 1897.

Miklavec (Podravski) P, Listy, t. III, cz. 2, s. 75, 76.

Druk Pana Wołodyjowskiego. Powieść 2 VI poczyna uka­zywać się w warszawskim „Słowie” (nr 119), w krakowskim „Czasie” oraz w „Dzienniku Poznańskim”; drukuje się do połowy maja 1888. W paździer­niku wychodzi tom I reklamowany jako „zamknięta w sobie całość”.

„Słowo” 1 VII 1887, nr 142; 25 X 1887, nr 239.

Rezygnacja z redaktorstwa „Słowa”. W połowie czerwca Sienkiewicz przekazuje kierownictwo „Słowa” Mścisławowi Godlewskiemu, jakkolwiek podpisuje je do końca roku, sobie zaś pozostawia redagowanie felietonu literackiego, które obejmuje po przyjeździe do Warszawy.

„Słowo” 23 VI 1887, nr 139; 8 XI 1887, nr 261; 22 XII 1887, nr 285. — „Kraj” 1887, VI, nr 22, s. 12 (z uszczypliwym komentarzem stosunku pisarza do „Filii krakowskiego «Czasu»”, jak nazwano tu „Słowo”). — „Przegląd Tygodniowy” 1887, nr 24 (Echa warszawskie).

Wyjazd do Brukseli. Około 25 VIII Sienkiewicz wyjeżdża spod Wiednia, przez Gastein, Frankfurt i Falkenstein udaje się do Brukseli, gdzie (a może w Ostendzie) spędza kilka tygodni.

Janczewska J., L 80; Listy, t. II, cz. 1, s. 428-434.

Wycieczka do Anglii i Francji. Na wrzesień przypada wy­cieczka pisarza z Ostendy na wyspę Wight i do Paryża.

Godlewski M., L 24; Listy, t. I, cz. 2, s. 48.

Kuracja w Gastein. Od 21 VIII do połowy września Sienkiewicz leczy się w Gastein, gdzie przechodzi okres ciężkiej depresji. Zaniepokojo­ny brakiem wiadomości od teściowej i Janczewskiej 29 VIII poszukuje ich w Ostendzie. Poznanie malarza Henryka Rodakowskiego.

Tarnowski St., L 3; Listy, t. V cz. 1, s. 537, 538. — Janczewska J., L 76-78; tamże, t. II, cz. 1, s. 423-431. — Rodakowski H., L 1; tamże, t. III, cz. 3, s. 344.

Pobyt w Kaltenleutgeben w okresie od 7 do 19 październi­ka. Czas, dzielony między uzdrowisko i Wiedeń, gdzie Sienkiewicz widuje się z St. Smolką i gronem młodych przyjaciół, wypełnia mu praca nad Panem Wołodyjowskim, leczenie zębów i inne kłopoty ze zdrowiem.

Janczewska J., L 83-89; Listy, t. II, cz. 1, s. 440-459. — Pochwalski K., L 1; tamże, t. III, cz. 2, s. 458, 459. — Sarnecki Z., L 1; tamże, t. III, cz. 3, s. 412.

Przyjazd do Warszawy. Zapowiadany w „Słowie” (26 X, nr 239) powrót pisarza do kraju nastąpił 3 XI („Słowo” 4 XI, nr 246), pociąga­jąc za sobą uregulowanie stosunków redakcyjnych, tj. objęcie kierownictwa działu literacko-artystycznego w dzienniku i ostateczne przekazanie 21 XI redaktorstwa naczelnego Godlewskiemu.

„Słowo” 8 XI 1887, nr 249 i 23 XI 1887, nr 261.

Kłopoty autorskie. Dwie pierwsze części Trylogii ustalają osta­tecznie sławę pisarską Sienkiewicza, narażają go jednak na zawiść i nieporo­zumienia z wydawcami.

„Teraz «Tygodnik Ilustrowany» w pamiątkowym numerze, poświęconym rocznicy 25 Szkoły Głównej, dał mój portret jako jej dawnego ucznia. Jest tak­że Prus, Chmielowski i Świętochowski. Już mi mówiono, że psuje im to krew, że postawiono mnie na czele. Naprawdę wszystko mi to jedno, bo jeśli mam trochę chełpliwości — to przed Tobą…

Jeszcze jeden szczegół tragikomiczny. Gazety donoszą, że z Grójeckie­go przywieziono jakiegoś nieszczęśliwego wariata, który zwariował na tym punkcie, że jest Kmicicem. Założyłem się, że «Przegląd», «Prawda» etc. napi­szą: «Oto są skutki powieści Sienkiewicza!».

Ładnie mnie urządzono z Potopem. Okazuje się, że Boniecki, któremu «Słowo» odprzedało pierwszą edycję (3000), bił do siedmiu tysięcy egzem­plarzy lub więcej. Wolff wystąpi chyba z procesem — a ja z nim razem, tylko muszę się z Lucem [Wrotnowskim] naradzić, czy przeciw Bonieckiemu, czy przeciw «Słowu», ponieważ «Słowu» sprzedałem. Nic to na moje stosunki ze «Słowem» nie wpłynie, bo ono przeniesie zaraz wyrok na Bonieckiego. Ale patrz, Dzinko, jak krzywdzą Toma.

Gdyby nie to, dawno by już pierwsza edycja była rozprzedana, bo się jako­by już rozeszło wiele więcej nad 4000. — Mówił mi to Wolff. Ale i on nie jest względem mnie w porządku, bo sobie podczas mej niebytności zrobił czwarte wydanie tomu I [Pism]. Chce mi po prawdzie za nie zapłacić, ale ja nie chcia­łem wcale, by robiono więcej wydań, pragnąc zostawić je dla dzieci”.

Janczewska J., L 101; Listy, t. II, cz. 1, s. 465.

Zajęcia redaktorskie. Redaktor literacki zabiega o zdobycie przekładów dla „Słowa”. Siostra Helena tłumaczy „źle, choć z pewnym ta­lentem”, po jakimś zaś czasie „nieźle” Rybaka islandzkiego P. Lotiego, ktoś ze znajomych ma przygotować nowy przekład Dawida Copperfielda Dicken­sa, sam zaś redaktor poprawia i wygładza tłumaczenie.

Janczewska J., L 95, 97; Listy, t. II, cz. 1, s. 471, 477.

Odmowa Zenonowi Przesmyckiemu współpracy z „Życiem” ze względu na Wołodyjowskiego.

Przesmycki Z. Miriam, Listy, t. III, cz. 3, s. 237, 238.

Powodzenie Pana Wołodyjowskiego. „Z przyjemnością dochodzi mnie ze wszystkich stron, że pierwszy tom Wołod[yjowskiego] bar­dzo się podoba. Znawcy wychwalają robotę. «Kraj» umieścił obszerne a po­chlebne sprawozdanie. Powiedział między innymi, że nikt dotąd nie opisał miłości dawnej z taką siłą i pozorem rzeczywistości — i nazwał te karty świet­nymi improwizacjami. Czy wiesz, że na wiecu w Poznaniu jeden z mówców cytował opowiadanie Muszalskiego z drugiego tomu — i czynił przy tym po­równania do losu Polaków pod rządami pruskimi”.

Janczewska J., L 94; Listy, t. II, cz. 1, s. 464, 465.

Wołodyjowski podoba się tu bardzo a bardzo. Nowowiejski ujął sobie wszystkie serca; podobało się także ustawiczne przestraszanie się poważnego Nawiragha i dwóch uczonych Anandratów. Krakowiak Zagłoby pewnie nie przeszedłby Dzinkową, najdystyngowańszą z dystyngowanych cenzurę […].

Tom drugi skończę zaraz po Nowym Roku, może w poniedziałek. Trzeci będzie już tylko zbieraniem porozesnuwanych nici. Zawsze to łatwiejsza robota.

Przerwa będzie krótka, ale potem wypoczynek zasłużony, bo przecie bę­dzie to koniec dużej Trylogii — a potem, co, Bóg raczy wiedzieć! Pewnie pust­ka i brak choćby takiego celu”.

Janczewska J., L 101; Listy, t. II, cz. 1, s. 494, 495.

„Konopnicka napisała w «G[azecie] Polskiej» ogromną recenzję I tomu Wołodyjowskiego. Mniejsza o pochwały, ale oj! jak to ładnie pisane! Przyślę Ci to zaraz. Druga to już recenzja, pierwsza była w «Kraju», i aż mi dziw, że tak wynoszą te panny, te sceny i obrazy, które pisałem lub opisywałem pół drzemiąc, a w znerwowaniu, w niepokoju, często w chandrze okrutnej”.

Janczewska J., L 100; Listy, t. II, cz. 1, s. 491.

Lektura i wrażenia teatralne. Sienkiewicz rozczytuje się w tragikach greckich (przekł. Węclewskiego) i żywo interesuje teatrem. Po raz pierwszy widzi grę M. Frenkla w Rozbitkach Blizińskiego, o których pisze:

„Jest to utalentowany pisarz, ale sztuka słaba. W ogóle polska komedia obraca się wśród mnóstwa formułek etycznych i konwencjonalnych kłamstw. — Życia i prawdy w niej nie ma — i aż czasem ochota bierze wziąć za pióro i napisać inaczej. Ale kiedy to się stanie — nie wiem”.

Janczewska J., L 96; Listy, t. II, cz. 1, s. 474.

Prezesostwo kongresu międzynarodowego. Po śmier­ci Kraszewskiego Sienkiewicz zostaje honorowym prezesem Stowarzyszenia Międzynarodowo-Literackiego, powołanym przez jego kongres w Madrycie.

Janczewska J., L 98, 99), Listy, t. II, cz. 1, s. 479, 486. — „Słowo” 30 XI 1887, nr 267.

1888

W Krakowie. W styczniu, w drodze z Warszawy do Zakopanego Sien­kiewicz zatrzymuje się w Krakowie, skąd odwiedza Sanguszków w Gumniskach pod Tarnowem.

Sanguszkowa E., L (20 I); Listy, t. III, cz. 3, s. 397.

Pobyt w Zakopanem. Od połowy lutego Sienkiewicz mieszka w „Afaparku” (tj. „Chacie”) B. Dembowskich w Zakopanem, praca nad Pa­nem Wołodyjowskim, spotkania z ks. Stolarczykiem i Bartusiem Obrochtą.

Janczewska J., L 102; Listy, t. II, cz. 1, s. 497-501. — „Słowo” 1888 nr 46.

Powrót do Warszawy, 27 II.

Janczewska J., L 103, Listy, t. II, cz. 1, s. 501, 502. — „Słowo” 1888, nr 46.

Końcowe stadia opowieści. „Wołodyjowskiego prawie skończy­łem. Pozostaje epilog — a raczej obraz pogrzebu i epilog, maksimum 10 kartek”.

Janczewska J., L 105; Listy, t. II, cz. 1, s. 509.

Ukończenie Pana Wołodyjowskiego. Ok. 5 V powstaje epilog, który między 11 a 15 V ukazuje się w dziennikach, w kilka zaś tygo­dni później, po tomach I, drukowanym jesienią 1887, i II w kwietniu 1888, III jest gotów w pierwszych dniach czerwca.

„Słowo” 1888, nr 105. — Janczewska J., L 106; Listy, t. II, cz. 1, s. 510-512,

Wycieczka na wieś. W ciągu maja Sienkiewicz odwiedza Józefostwo Krasińskich w Radziejowicach oraz krewnego, Bronisława Dmochow­skiego, w Guzowie. U Dmochowskich spotykają go oświadczyny od siostrze­nicy, a po dwudziestu z okładem latach żony, Marii Babskiej.

Janczewska J., L 107-109; Listy, t. II, cz. 1, s. 512-520. — Szetkiewiczowie K. i W, L 35; tamże, t. V cz. 1, s. 227-229.

Wiedeń—Kaltenleutgeben. Rozstrojony nerwowo, zagrożony chorobą oczu, oczekujący opinii lekarza w sprawie zamierzonego małżeństwa Sienkiewicz wyjeżdża 27 V do Wiednia i Kaltenleutgeben. W Wiedniu słucha Latającego Holendra („Brzydkie” opiniuje, „Wagner ma swoją doktrynę, nie swój styl”), męczy się niepewnością, z ulgą wreszcie dowiaduje się, że ma ane­mię mózgu, wymagającą wypoczynku i leczenia, opinia bowiem dra Winternitza kładzie kres projektowi małżeństwa.

Janczewska J., L 109-115; Listy, t. II, cz. 1, s. 516-542. — Sienkiewiczowa M. z Babskich, L 4-6; tamże, t. IV, cz. 1, s. 103-113. — Szetkiewiczowie K. i W, L 36, 37; tamże, t. V, cz. 1, s. 229-232. — Redakcja „Słowa”, 30 VI 1888. tamże, t. V cz. 3, s. 327.

„Pojutrze [5 VII] kończy mi się cztery tygodnie kuracji, tj. w piątek, a w so­botę chcę wyjechać. Kuracja zaszkodziła mi raczej, niż pomogła. Prawda, że warunki i moralne, i atmosferyczne nie były po temu, ale doznaję różnych dolegliwości, które nie trapiły mnie dotąd. Mianowicie dokucza mi ból krzyża i ból w stopie tak silny, jak czasem bywa ból zębów. Wahałem się przez chwilę, czy nie jechać do Gastein, ale nie pojadę; pojadę do Zoppot i tam posiedzę z dziećmi; tam do wszystkiego bliżej; stamtąd nie wiem, gdzie wyru­szę, może do Ostendy, a jesienią znów do dzieci […]. Myślę wziąć się w Zop­pot do pamiętników malarza…”.

Janczewska J., L 120; Listy, t. II, cz. 1, s. 549, 550.

Sienkiewicz i herb biurokraty austriackiego. Przy­jaciel Sienkiewicza, a wysoki urzędnik w wiedeńskim ministerstwie dla Gali­cji, Chłędowski, opowiada, jak pisarz dopomagał mu w utworzeniu herbu dla uszlachconego urzędnika:

„Gdym […] Loeblowi, na tegoż prośbę, także herb układał, wszedł do mnie przypadkowo Sienkiewicz. Poskarżyłem mu się, jakimi idiotycznymi prośba­mi ludzie mnie obarczają. Sienkiewicz zauważył: «Szybko rzecz załatwimy», wziął ołówek do ręki i narysował zupełnie heraldycznie, jak wesz na bębenku koziołki przewraca”.

Chłędowski K., Pamiętniki, Wrocław 1951, t. 2, s. 6.

Lektura myślicieli pozytywistycznych. Pobyt w Kaltenleutgeben w październiku urozmaica sobie Sienkiewicz rozczytywaniem się w dziełach czołowych pozytywistów:

„Bądź łaskaw zakupić dla mnie z Biblioteki Pozytywnej wszystko, co wy­szło Spencera, Baina, Taine’a, Milla, Darwina etc., słowem, wszystkich pozytywistów. Bibl[ioteka] Pozytywna wychodziła przy «Niwie» (za tych czasów, gdyś Ty występował przeciw «Rodzinie»), a potem, być może pod zmienio­nym tytułem, wydawał takie rzeczy «Przegląd Tyg[odniowy]»”.

Godlewski M., L 29 (30); Listy, t. I, cz. 2, s. 55.

Potop. Wydanie drugie powieści, włączone do Pism jako tomy X-XV nakładem Gebethnera i Wolffa ukazuje się w czerwcu.

Sienkiewicz na scenie. Po wznowieniu komedyjki Czyja wina? w maju przez teatr „Rozmaitości” w Warszawie, w lipcu jeden z teatrzy­ków ogródkowych gra Pana Zołzikiewicza w opracowaniu J. Galasiewicza i Z. Mellerowej. Sienkiewicz, który poznał tekst w rękopisie, ocenia go wysoko w liście do Galasiewicza: „Nie jest to zwykła przeróbka, ale praca zupeł­nie artystyczna” i chwali jej autorów, że „władają piórem nie rzemieślniczo, ale prawdziwie po pisarsku”.

Galasiewicz J., lipiec 1888, Listy, t. I, cz. 1, s. 431, 432. — „Kraj” 5 VII 1888, nr 32, s. 9. — „Echo Muzyczne, Teatralne i Artystyczne” 1888, nr 252, s. 350.

Pobyt w Dreźnie i odpoczynek w Sopocie. 7 VII Sienkiewicz wyjeżdża z Wiednia, nazajutrz, 8, zwiedza Drezno i jego Galerię, na noc wyrusza do Sopotu, gdzie bawi rodzina, i pozostaje tam do 28.

„Słowo” 26 VII 1888, nr 166. — Janczewska J., L 129 (121-124); Listy, t. II, cz. 1, s. 551-568.

Ostenda. Praca pisarska. „H. Sienkiewicz w tych dniach wy­jechał z Sopot do Ostendy. Pogłoski […] o ciężkiej chorobie Sienkiewicza są bezzasadne”. Zamieszkawszy w Ostendzie 17 rue d’Ouest, Sienkiewicz na­wiązuje stosunki z Merzbachem, rozczytuje się w literaturze geograficzno-podróżniczej, dotyczącej Konga belgijskiego, do którego zamierza wybrać się na wyprawę myśliwską bądź na własną rękę, bądź wraz z ekspedycją au­striacką, organizowaną przez Polaków. Pomysły te snuje w listach do Merzbacha i Janczewskiej, ostatecznie jednak rezygnuje z nich, dochodzi bowiem do przekonania, że Kongo jest krainą zbyt opanowaną przez cywilizację eu­ropejską, by mogło zaspokoić wymagania podróżnika.

W liście przesyła Merzbachowi utwór, napisany „z powodu przymusowe­go zaprowadzenia języka rosyjskiego w kościołach katolickich guberni mińskiej”. Obdarzony odpowiedział wierszem, zanotowanym na liście:

Bóg Ci zapłać, Mistrzu, za wiersz do albumu!

Będzie on relikwią w pamiątek ołtarzu,

I litewskich borów dalekiego szumu Słuchać będę… mimo carskiego zakazu.

Utworem tym była zatem bajka Pieśń litewskich borów, znana również jako Upór litewski.

„Słowo” 26 VII 1888, nr 166. — Merzbach L., L 1, 2; Listy, t. III, cz. 1, s. 64-68. — Jan­czewska J., L 129-131; tamże, t. II, cz. 1, s. 66-68. — Godlewski M., L 35; tamże, t. I, cz. 2, s. 59-61. — Szetkiewiczowie K. i W, L 38; tamże, t. V, cz. 1, s. 233-238.

Ta trzecia. W Ostendzie powstaje również Ta trzecia, o której po­czątkowych rozdziałach mówi list do Wandy Szetkiewiczowej z 2 VIII:

„Zacząłem pisać pamiętniki malarza i mam już dwa bite arkusiki, czyli że lody złamane. Wielka nowina! Ale cóż! Miały to być poetyczne obrazy stawów, trzcin, zachodów słońca, a układa mi się farsa śmieszna od początku do końca, pełna bredzenia”.

Szetkiewiczowa W, L 38; Listy, t. V cz. 1, s. 234.

„Serio mówiąc — brzmi relacja w liście do Janczewskiej z 24 VIII — w tym pamiętniku jest dużo wziętego z rzeczywistości, mianowicie dużo wyrażeń, które między malarzami słyszałem, ale nie ma nic podobnego do stosunków moich osobistych lub tych, wśród których się obracałem. Malarz Magórski jest narzeczonym, ojciec panny zrywa z nim. Jest to eks-urzędnik, głupi, pa­tetyczny, formułkowaty, który żadnym sposobem nie umie zrozumieć cygana-artysty. Nagle przychodzi wiadomość, że obraz Magórskiego dostał zło­ty medal w salonie i został zakupiony przez barona Hirscha za grubą sumę. Stosunek zostaje naprawiony. Tymczasem malarz spotyka wdowę, Ukrainkę, p. Kołczanowską. Młody redaktor Ostrzyński nie chce go do niej wprowa­dzić. Ten, zachwycony pięknością Ukrainki, leci do swej znajomej, Ewy Ada­mi, aktorki, która żyje w przyjaźni z Kołczanowską. Ewa ma jednak swoje powody, dla których także go nie chce wprowadzić. Wówczas malarz prze­biera się za lirnika i idzie — szereg zabawnych scen. Ewa jest w czasie wizyty. Redaktor Ostrzyński odgaduje, kto jest przebrany za dziada, i ogłasza wie­czorem w «Faits Divers» artykulik kompromitujący malarza i Ewę, a przynaj­mniej ośmieszający. Malarz przychodzi do garderoby Ewy naradzić się, co ro­bić. Zastaje ją zmęczoną, wyczerpaną grą — zachwyca się, pada jej do nóg. Następują konfidencje. Malarz mówi sobie, że był dotąd głupi szukając innej, żeni się, wyjeżdża do Rzymu. Z pierwszą jego narzeczoną żeni się inny ma­larz, a z Ukrainką redaktor Ostrzyński. Ten ostatni staje się kapitalistą i czło­wiekiem wpływowym. Jest to człowiek płytki, ale uchodził zawsze za powagę, bo pogardzał talentami i obniżał ich znaczenie. Etc. Trudno wszystko opowie­dzieć. Tak streszczone wydaje się sztuczne i bezsensowne. Tymczasem wypad­ki toczą się naturalnie, jest dużo typów, charakterów, bardzo dużo humoru i nieco mniej więcej bystrych spostrzeżeń. Wszystko zależy od języka i stylu. Teraz będę poprawiał i przepisywał. Gdzie to będzie drukowane, nie wiem, a ponieważ uważam to za rzecz udaną, więc może oddam «Słowu»”.

Janczewska J., L 123; Listy, t. II, cz. 1, s. 561, 562.

Powrót do Sopotu. 23 VIII przyjazd po 36 godzinach w pociągu. „Zoppot jest straszną dziurą. Czarno, mokro, nudno, słowem — obrzydliwie”.

Janczewska J., L 124, Listy, t. II, cz. 1, s. 567. — Godlewski M., L 36, 37; tamże, t. I, cz. 2, s. 61-63. — Szetkiewiczowie K. i W, L 38; tamże, t. V cz. 1, s. 233-238.

Wyjazd do Paryża 11 IX, przyjazd 13 IX.

„Słowo” 13 IX 1888, nr 204. — Wolff A. R., L 9; Listy, t. V, cz. 2, s. 414, 415. — Godlewski M., L 38, 40, 41; tamże, t. I, cz. 2, s. 63, 64, 66-69.

Plotki warszawskie. W Paryżu Sienkiewicz pisze list do redakcji „Czasu”, dementując plotki powtarzane przez prasę warszawską.

„Szanowny Redaktorze!

W piątkowym nrze «Czasu» znalazłem poczerpnięte z «Kuriera Warszaw­skiego» i powtórzone za nim wiadomości, dotyczące mojej osoby: I. że wstępuję w związki małżeńskie; II. że pracuję nad obszerną powieścią współcze­sną dla «Słowa»; III. że tytuł tej powieści ma być «Homo novus»; że przygotowywam nowelę dla warszawskiego «Sportu».

W odpowiedzi racz, Szanowny Redaktorze, pomieścić następne maleńkie sprostowanie: I. nie wstępuję z nikim w związki małżeńskie; II. nie zaczą­łem pracować nad obszerną powieścią współczesną dla «Słowa»; III. tytuł tej powieści, którą dopiero zamierzam pisać, nie będzie «Homo novus»; IV nie przygotowywam żadnej noweli dla warszawskiego «Sportu».

Henryk Sienkiewicz”

„Czas” 14 IX 1888, nr 210. — Redakcja „Czasu”, Listy, t. V, cz. 3, s. 246.

Tytuł humoreski. Decydując się na druk Tej trzeciej w „Kurierze Codziennym”, którego redaktorowi, Wł. Bogusławskiemu, dawno już przy­rzekł jakąś nowelę, Sienkiewicz w liście do R. Wolffa, jako wydawcy tego dziennika, protestuje przeciw zmianie tytułu:

„Na tytuł «Kazia» nie zgadzam się, gdyż jest on zupełnie przeciwny moim intencjom. Najlepiej będzie zatytułować rzecz: «Mój przyjaciel i ja», zostawiwszy w rodzaju objaśnienia drugi tytuł: «Urywek z pamiętnika malarza»”.

Wolff A.R., L 9; Listy, t. V cz. 2, s. 414, 415. — Sarnecki Z., L 1; tamże, t. III, cz. 3, s. 412.

Wycieczka do Hiszpanii. 17 IX Sienkiewicz wyjeżdża do Hisz­panii na dni około 40. Z wycieczki tej pisuje, starym zwyczajem, bardzo szczegółowe relacje do Janczewskiej, po powrocie zaś nosi się z zamiarem na­pisania książki o wrażeniach z podróży, ogranicza się jednak do szkicu o Wal­ce byków, drukowanego w roku następnym.

„Słowo” 17 IX 1888, nr 207.

Listy do Janczewskiej pozwalają dokładnie ustalić przebieg wycieczki: 22 IX Cerbère, 23 Barcelona, 26 Walencja, 28 Kordoba, 29 Grenada. W październiku: 1 Sewilla, 5-14 Madryt.

Chrzanowski I., Nie drukowane listy Sienkiewicza z podróży do Hiszpanii, „Kurier War­szawski” 1 I 1931, s. 12-14. — Janczewska J., L 126-134; Listy, t. II, cz. 1, s. 573-594. — Szetkiewiczowie K. i W, L 40; tamże, t. V, cz. 1, s. 240-244.

Pomysły prac literackich. Pod koniec roku mnożą się pomy­sły i projekty prac literackich. Z redakcją „Słowa” Sienkiewicz toczy ukła­dy o nową powieść (Bez dogmatu), która ma przynieść 13 000 talarów. Ge­bethner i Wolff znowuż proponują „przerobienie z Potopu” — pt. „Obrona Częstochowy”; honorarium 10 kopiejek od wiersza, w grę wchodzi tu nadto „uczucie obywatelskie”, książeczka bowiem ma być odbita w 30 000 egzem­plarzy; zadanie to wykona ostatecznie J. S., tj. J. Janczewska. Powstaje wresz­cie utwór, który Sienkiewicz w liście paryskim do Wolffa obiecywał sobie napisać w drodze do Hiszpanii, a którego dzisiaj nie znamy, tj. jakaś nowela o Władysławie Warneńczyku. Jej to dotyczy zdanie w liście z 16 XII:

„Bajkę o królu Władysławie skończyłem. Jest nikczemna, a ogłasza ją z sur­mami «Tyg[odnik] Il[ustrowany]», Miłosz Kotarbiński ma robić rysunki”.

Janczewska J., L 137 (140); Listy, t. II, cz. 1, s. 623.

W Paryżu. Przybywszy 23 X do Paryża, Sienkiewicz podtrzymuje sto­sunki z miejscową Polonią, jak dyrektor banku Artur Wł. Sienkiewicz, ojciec dwóch panien na wydaniu, jak znajomy z Warszawy znakomity skrzypek Wła­dysław Górski, jak powieściopisarz Teodor Jeske-Choiński, jak Wł. Mickiewicz.

„U Górskich była pani Stojowska z synem, Władysław Mickiewicz, ja, Choiński, jakaś Amerykanka, grog ciepły — i gawędka. Mickiewicz jest ga­duła najokropniejszy. Usta mu się nie zamykają. Z tego powodu byłem nieco znużony i dość milczałem […]. Ogólnie było ni bardzo zabawnie, ni bardzo nudno. Rozczulona widokiem Polaków twarz Górskiego jest dodatnią stroną tych zebrań”.

Janczewska J., L 134 (135); Listy, t. II, cz. 1, s. 595, 596.

Ogniem i mieczem na scenie krakowskiej. 28 X wy­stawiono przeróbkę powieści z Sobiesławem w roli Skrzetuskiego.

„Czas” 24 X 1888, nr 244; 28 X 1888, nr 248.

W Krakowie. 6 XI w drodze do Warszawy Sienkiewicz przybywa do Krakowa, gdzie spędza wieczór w klubie malarzy i rzeźbiarzy i wpisuje się na członka. Bierze również udział w raucie urządzonym przez St. Tarnow­skich ku czci namiestnika Galicji, Badeniego.

„Czas” 7 XI 1888, nr 255; 17 XI 1888, nr 265. — Godlewski M., L 42-44; Listy, t. I, cz. 2, s. 70-73.

 

Życie towarzyskie. O stosunkach towarzyskich zimą z r. 1888/89, nawiązanych przez popularnego pisarza z kulturalnymi ośrodkami warszaw­skimi, świadczy jego list z 30 X 1889 do Heleny Krasińskiej:

„Tak się przyjemnie gawędziło, że to życie nasze warszawskie z ostatniej zimy stoi mi teraz, na tle monotonii tutejszej, jak żywe w pamięci — i wydaje mi się jakieś wesołe, pełne ruchu, dowcipne; jedne twarze ukazują się za dru­gimi, i czegoś żal, że to minęło tak, jak minęło — i że się to nie wróci, i że nic nie dało się zatrzymać! Bo tak zupełnie rozproszyliśmy się, jak stado kuro­patw, do którego ktoś strzelił śrutem”.

Krasińska H., L 1; Listy, t. III, cz. 1, s. 272.

Powrót do Warszawy. 22 XI Sienkiewicz urządza się w Warsza­wie i utrzymuje bardzo ożywione stosunki z mnóstwem znajomych.

Janczewska J., L 136; Listy, t. II, cz. 1, s. 601-610.

15 000 rubli od Wołodyjowskiego. 11 XII w „Słowie” ukazał się list Sienkiewicza, mający wywołać ogromną „wrzawę” w warszaw­skim świecie literackim:

„Kochany Redaktorze!

Jak ci wiadomo, w dniu wczorajszym odebrałem przesyłkę pieniężną, obej­mującą piętnaście tysięcy rs i kartkę ze słowami: «Michał Wołodyjowski — Hen­rykowi Sienkiewiczowi».

Jakkolwiek zwyczaj składania podobnych dowodów pieniężnego uznania dla literatów i artystów jest dość rozpowszechniony za granicą, nie był on dotychczas znany u nas, gdzie — wobec ogólnego ubóstwa — tysiące pilniejszych potrzeb oczekuje zaspokojenia.

Co się tyczy mnie osobiście, przyjęcie takiego daru nie jest zgodne ani z moim usposobieniem, ani z moją fantazją. Nie będąc człowiekiem boga­tym, zarabiam tyle, a nawet więcej, ile mi potrzeba. Dlatego, mimo wielkiej wdzięczności dla dawcy, ukrywającego się pod pseudonimem Michała Wołodyjowskiego, daru jego przyjąć nie mogę. Pieniądze złożyłem jako depozyt w Towarzystwie Kredytowym Ziemskim, gdzie w ciągu trzech lat mogą być za udowodnieniem odebrane. Po upływie tego terminu rozporządzę nimi we­dług własnego uznania”.

„Słowo”, 11 XII 1888, nr 277, s. 3. — Redakcja „Słowa”, L 5, Listy, t. V cz. 3, s. 328, 329

Wrażenie, wywołane przez ten list, utrwalił w (niedrukowanym) pamięt­niku Fr. R. Gawroński, który podał nadto, nie wiadomo na jakiej podstawie, nazwisko ofiarodawcy, „Darowskiego z Tetyjowa, pow. taraszczański”:

„Bohaterem dnia jest Sienkiewicz. Otrzymał on 15 000 rs od nieznajome­go wielbiciela, złożył do Tow[arzystwa] Kred[ytowego] Ziem[skiego] na trzy lata, po czym dopiero ma się rozporządzić dowolnie.

Pług, Czarnomski — młody panicz, podobno z Podola — Deotyma utrzymy­wali, że się znalazł grubiańsko względem adoratora, że należało dar przyjąć i pięknie podziękować, tym bardziej że nie jest człowiekiem bogatym. Nie widzę w tym niegrzeczności, ale w każdym razie pewną moc charakteru wykazał, umiejąc oprzeć się pokusie”.

Dotychczasowi biografowie nie zgadzają się w ustaleniu osoby tajemnicze­go wielbiciela. Hoesick podaje, co mniej niż prawdopodobne, iż był nim Wołodkowicz, którego, jak wspomniano wyżej, Sienkiewicz spotykał za granicą; Kozłowski natomiast mówi o Marii z Hołowińskich Czosnowskiej (później­szej Łubieńskiej).

Korespondencja samego Sienkiewicza i jego otoczenia rzuca zabawne nie­raz światło na całą sprawę, ale jej nie wyjaśnia. W liście tedy Szetkiewicza do córki jest ucieszna dykteryjka, jak to krawiec Szapsio, obszywający autora Potopu, dworował sobie z jego gestu; list znowuż Marii Dembowskiej prawi o oburzeniu „kanonika”, tj. sławnego proboszcza zakopiańskiego, ks. Stolar­czyka, z tego samego powodu. Najosobliwsze, iż Sienkiewicz nie wiedział, kto go kłopotu nabawił. Przypuszczał on, że zrobiła to Czosnowska, którą latem poznał w Ostendzie i z którą w tej sprawie prowadził korespondencję, ale pewności nie miał. Zresztą rzecz cała była dlań właściwie obojętna, sko­ro w tydzień po ogłoszeniu listu dowiedział się od L. Górskiego, prezesa Towarzystwa Kredytowego, iż ofiarodawca akceptuje jego projekty. Wyłuszczył je w liście do Janczewskiej z 16 XII:

„Z całej wrzawy o te 15 000 rs pozostaje mi jedno przyjemne wspomnie­nie, żem postąpił, jakbyś Ty postąpiła na moim miejscu. Za jedną drogą dzielę się z Tobą zamysłami, co zamierzam zrobić, jeśli pieniądze nie zostaną ode­brane. Owóż zamierzam z nich zrobić fundusz imienia Maryni i dochód rocz­ny (800 rs) przeznaczyć na zagrożonych piersiową chorobą literatów, mala­rzy, muzyków albo członków ich rodzin, których doktorzy skazują na wyjazd do ciepłych krajów na zimę, a którzy nie mają za co wyjechać. Będzie dla mnie bardzo słodką myśl, że w ten sposób Marynia zostanie patronką takich chorych i że imię jej muszą wspominać z wdzięcznością. Wolałbym z tego powodu, żeby pieniędzy nie odebrano — i pewnie tak będzie. Co do donio­słości praktycznej, nie zaprzeczy jej, kto sobie przypomni, że taki Grottger, Gierymski itd. poumierali na suchoty, że zagrożony jest — być może — nimi Witkiewicz, Maszyńska, Rostafińska itd. — a czasem brak grosza na ratunek. W roku, w którym by kandydat się nie znalazł, procenta można będzie używać na stypendia itd. Oczywiście musi to być zredagowane i obmyślane ści­ślej — niż w tej chwili”.

Janczewska J., L 140; Listy, t. II, cz. 1, s. 619, 620.

Ostatecznie 24 XII Sienkiewicz decyduje się ufundować stypendium w krakowskiej Akademii Umiejętności.

Janczewska J., L 137, 138 (141); Listy, t. II, cz. 1, s. 626-628. — Redakcja „Słowa”, 11 XII 1888 i 2 III 1889, t. V cz. 3, s. 328-330.

 

1889

„Fundusz im. Marii Sienkiewiczowej”. Upewniony, iż może dysponować darem nieznanego wielbiciela, Sienkiewicz ogłasza w pra­sie utworzenie funduszu stypendialnego im. zmarłej żony.

„Słowo” 11 I 1889, nr 9. — „Czas” 17 I 1889, nr 14. — Akademia Umiejętności w Krako­wie, L 1-23; Listy, t. V, cz. 1, s. 95114.

Wczasy zakopiańskie. Około sześciu tygodni, od stycznia do po­łowy lutego, spędza w „Chacie” Dembowskich w Zakopanem. Mnóstwo wiadomości o tym pobycie i życiu ówczesnego Zakopanego zawierają listy do Janczewskiej i samego Sienkiewicza, i Marii Dembowskiej. M. in. okazu­je się, iż Sienkiewicz nakłaniał Wł. Zamoyskiego do kupienia Kuźnic. Pisze on tutaj szkic O powieści historycznej, bierze udział w nieudanym polowaniu na niedźwiedzia w Zubercu, przede wszystkim jednak wypoczywa.

„Więc pojechali wczora do Zuberca […]. A co ten pan Sienkiewicz donaigrawa się ze mnie, nie z owej «szczerości», ale ze wszystkiego! Co wygady­wał wczoraj, co dośmiał się «połową warg swoich», jak bohaterowie Orzesz­kowej, z zapasów na polowanie i utrzymywał, że «korzystając z zapasików warto by zrobić powstańko». W doskonałych humorach wyjechali […] i po­jadą pięknym światem, i ten leśniczy Kocjan, którego PD [Dembowski] pro­sił o urządzenie tego polowania, dziwnie oryginalna figura; całe życie siedzi w lesie, mówi jak góral, a pisze podobno bardzo dobre rzeczy ornitologiczne […]. Podoba się tam panu H. i chociażby nawet źwierzęta nie wyszły, to my­ślę, że ta przejażdżka w górach ożywi go i zabawi […], a dla niego to takie hi­gieniczne pożyć choć trochę takim życiem świstaczym, jak sam mówi, że żyje jak świstak, je, śpi i mało myśli. Śpi ta dusza droga, głowa ani razu nie bolała, chodzi dużo, jada z apetytem, ale niewiele, bo mówi, że mu tak najzdrowiej. — A miły, aj, aj!! ożywiony, gadający, sypie takimi genialnościami spostrze­żeń życiowych i artystycznych, takimi wykwintnymi ironiami i dowcipami, że żal, że nie można tego stenografować. Czy Dzineczka zna powiedzenie, że Tarnowski po przeczytaniu Tej trzeciej patrzył na jej autora, «jak na Mojżesza tańczącego kankana»? Jak przypomnę sobie to powiedzenie, zaśmiewam się sama w pokoju […].

Marzę, żeby pan Sienkiewicz zaczął tu swoją powieść — bo zostałby wtedy dłużej. A przecież pierwotny projekt był przyjechania tu na kilka tygodni dla powieści […]. Tym bardziej że p. Sienk[iewicz] zapalił się do myśli kupienia domku w Zakopanem, więc niechże zostanie dłużej, przekona się, jak mu na dłużej służy tu powietrze, jak mu się tu podobać będzie na dłużej”.

„Słowo” 14 II 1889, nr 11 (wyjazd z Warszawy 13 I). — Dembowska do Janczewskiej, 29 I 1889. — Godlewski M., L 45, 47; Listy, t. I, cz. 2, s. 73-75 i 77-78.

Licytacja Zakopanego. 22 V ukazuje się w „Słowie” felieton Kto da więcej? Szkice z licytacji Zakopanego, podpisany pseudonimem: K. Dobrzyński. Autorstwo wyjaśnia list 51 do M. Godlewskiego:

„Tymczasem przesyłam Ci obrazek z licytacji Zakopanego, skreślony bar­dzo żywo. Zrób z niego odcinek. Nic nie szkodzi, że sprawa jest rozstrzy­gnięta, bo to jest powiedziane powieściowo. Zastrzegam sobie pozostawienie cyfr, którymi artykuł podpisałem.

Ponieważ sam zamierzam zawsze okupić się w Zakopanem, chodzi mi o to najmocniej, aby Zamoyski nie pomyślał czasem, że sympatyczny dla niego artykuł pisany jest z ukrytą chęcią uzyskania jakichś wyjątkowych ustępstw. Dlatego stanowczo proszę Cię nie zmieniać podpisu i zachować sekret”.

Godlewski M., L 51; Listy, t. I, cz. 2, s. 80, 81.

Lektura i improwizacja. W Zakopanem Sienkiewicz chętnie „gadkości z «Wisły» deklamuje”, tj. swawolne gadki Sabały, ogłoszone w mie­sięczniku warszawskim przez B. Dembowskiego, przy czym widuje niejed­nokrotnie Sabałę, który odwiedza „Chatę”. Wówczas też powstaje zaimpro­wizowany obrazek, przedmiot zachwytu Dembowskiej, stanowiący pierwszy zarys późniejszej o lat dwadzieścia noweli We mgle (1908):

„…tak pięknie jest widzieć ten śnieg, który tak cicho pada — i te okiście takie piękne na drzewach, i dekoracja cała do tego obrazka, który chce pisać pan Sienkiewicz, a raczej nie chce mu się go pisać, ale tak go już widzi, tak z tego, co o nim mówi, ma ten obraz już ujęty — że marzę, żeby go napisał zaraz, bo potem zapomni o nim, odwlecze to pisanie i nie napisze — a mnie chodzi o ten obrazek nadzwyczajnie — to będzie epoka w literaturze naszej, to będzie pierwsza na świecie próba noweli, w której nie będzie żadnej bajki, żadnej treści literackiej w zwykłym znaczeniu, tylko obraz — las, śnieg, po­wstańcy przechodzą z daleka — widać tylko ich grupę, słychać śpiew i nikną za wzgórkiem. — Słowem, cała rzecz będzie na obraz zrobiona”.

Wyjazd do Krakowa. „S. wyjechał z Ciułaczem do Chabówki 15 [!] II w czasie strasznej hurmawicy”.

Nazwisko Józefa Gąsienicy Ciułacza, zob. Hoesick F., Tatry i Zakopane, Kraków 1931, cz. 4, s. 231.

Układy o powieść W pętach (Bez dogmatu). W Kra­kowie, w Hotelu Saskim, Sienkiewicz układa się z redakcjami „Czasu” i „Gazety Lwowskiej” o warunki nowej powieści, której jeszcze nie rozpo­czął; ustaliwszy ze „Słowem” honorarium w wysokości 13 750 talarów (tj. ok. 20 000 rb), „za przedruk żąda po 100 guldenów austriackich za arkusz obliczony na literę n, wedle 1-go wydania Wołodyjowskiego, w ilości 16 stro­nic”. Sytuację autora odtwarza jego list do Adama Krechowieckiego, redak­tora „Gazety Lwowskiej”, z 12 (?) II:

„Kiedy będę mógł oddać pierwszy tom do druku, nie umiem powiedzieć i lepiej pod tym względem nie zobowiązywać się wobec czytelników, poprze­stając na zapowiedzi, że powieść ukaże się w roku bieżącym. Oczywiście będę się starał, by to było jak najprędzej. Mam jednak kilka małych, obowiązko­wych robot, z którymi muszę skończyć, zanim wyłącznie zasiądę do tej więk­szej pracy.

Tytuł to moja słaba strona, «Słowo» ogłosiło tytuł «W pętach» — i jeśli siła na tym zależy — możecie tak samo zapowiedzieć — czy jednak nie zmienię — nie zaręczam. Sądzę zresztą, że to jest wszystko jedno”.

Krechowiecki A., L 1; Listy, t. III, cz. 1, s. 307, 308.

Powrót do Warszawy. Obrona Częstochowy. Powró­ciwszy do Warszawy 17 II, Sienkiewicz kończy szkic O powieści historycznej, w którym, jak pisał 24 I, „będzie trochę polemiki, może trochę żółci, tro­chę obrony własnej”, przy czym miał na myśli głównie zarzuty Prusa prze­ciw Ogniem i mieczem; 22 II jest na balu w ratuszu, głównie ze względu na p. Sienkiewiczówny z Paryża, które na karnawał przyjechały do Warszawy; interesuje się Obroną Częstochowy, na którą namówił w Krakowie Janczew­ską; zapytywany, co mówią o Baudouinie de Courtenay, którego Uniwersytet Jagielloński chciał powołać na katedrę, odmawia informacyj, oświadczając, że mu to nie odpowiada oraz że „B. jest ilustracją naukową — i to powinno być przede wszystkim brane w rachubę”, 29 II wreszcie urządza u siebie duże przyjęcie dla przyjaciół i znajomych. Zajęcia te wraz z obowiązkami redak­cyjnymi (poprawianie Ramony) odsuwają pracę nad zamierzoną powieścią na plan dalszy.

„Słowo” 19 II 1889, nr 41. — Janczewska J., L 149-151; Listy, t. II, cz. 2, s. 20-35.

Nieudałe swaty. Znajomi pisarza, Wrotnowscy i Krasińscy, usiłują wyswatać go z Adolfiną Czarnowską (późniejszą Łubieńską), dla której, jako panny „ślicznej i łagodnej”, miał on żywić gorętsze uczucia. Listy do Jan­czewskiej traktują te swaty z dużym humorem, niekiedy nawet ze złośliwo­ścią. Sprawa ta doprowadza stopniowo do oziębienia stosunków Sienkiewi­cza z Wrotnowskimi i ostatecznie do ich zerwania, o czym prawią jego listy do Godlewskiego.

Chłędowski K., Pamiętniki, Wrocław 1951, t. 2, s. 200 (sprzeczne oświetlenie postępo­wania Sienkiewicza, określonego jako „niehonorowe”, to znów tłumaczonego tym, że panna była „bardzo mdła, nudna”). — Godlewski M., L 65; Listy, t. I, cz. 2, s. 97, 98. — Janczewska J., L 151, 152; tamże, t. II, cz. 2, s. 31-38 — Krasiński E., O Radziejowicach, Warszawa 1934, s. 33-34.

Pan Wołodyjowski na scenie. Teatr krakowski wystawia przeróbkę I tomu powieści w opracowaniu Antoniego Siemaszki.

„Słowo” 1 III 1889, nr 50, s. 2.

Odczyty o powieści historycznej. Zapowiadany na ko­niec marca odczyt odbył się w Warszawie 9 IV, w tydzień zaś później Sienkie­wicz powtórzył go w Krakowie, w Hotelu Saskim. W odczycie tym punktem wyjścia były uwagi G. Brandesa o powieści historycznej jako „kawie figowej”, tj. namiastce powieści realistycznej, przedstawione znacznie wcześniej w „Sło­wie” (14 VI 1887, nr 128, artykuł anonimowy pt. Echter Feigenkaffe); głów­nie jednak rozprawiał się tu Sienkiewicz z wywodami Prusa na temat Ogniem i mieczem. Odczyt warszawski, urządzony na ratuszu na rzecz Towarzystwa Dobroczynności, przyniósł tej instytucji dochód 1400 rb.

„Słowo” 27 III 1889, nr 70; 10 IV 1889, nr 82; 19 IV 1889, nr 90; 12 IV 1889, nr 84; 17 IV 1889, nr 88. — „Czas” 12 IV 1889, nr 85; 16 IV 1889, nr 88.

Kraków i Wiedeń. W Krakowie, gdzie przybył 12 IV, Sienkiewicz spędził trzy dni, od 23 IV zaś bawił w Wiedniu, głównie w towarzystwie K. Chłędowskiego. Ponieważ z powodu Wielkiego Tygodnia teatry były nie­czynne, jeden wieczór spędził w cyrku.

Janczewska J., L 157; Listy, t. II, cz. 1, s. 49-53. — Szetkiewiczowie K. i W, L 44, 45; tam­że, t. V cz. 1, s. 251-255. — „Słowo” 23 IV 1889, nr 92.

Abacja. W czasie tygodniowego pobytu w Abacji Sienkiewicz „robi słońce na papierze”, tj. pisze Walkę byków. Kończy ją jednak dopiero w kilka tygodni później i 3 VII przesyła do redakcji „Słowa”, ustalając honorarium w wysokości 300 rb.

Janczewska J., L 159-161; Listy, t. II, cz. 1, s. 56-64. — Godlewski M., L 55, 59; tamże, t. I, cz. 2, s. 84, 87, 88. — Szetkiewiczowie K. i W, L 46, 47; tamże, t. V, cz. 1, s. 255-259.

Warszawa — Praga — Kissingen. Wyjechawszy 3 0 IV z Aba­cji i spędziwszy kilka dni w Wiedniu, Sienkiewicz wraca 8 V do Warszawy, oczekując na przyjazd ojca z Lublina. 13 V wyrusza za radą dra Bauerertza na miesiąc do Kissingen. Po drodze zatrzymuje się w Pradze, gdzie w teatrze „Narodní Divadlo” ogląda „Norę, głupi dramat Ibsena”. Tutaj też spędza kil­ka godzin na nocnej rozmowie z poetą Jaroslavem Vrchlickim, co ten upa­miętnia wierszem. W Kissingen, gdzie jednym z lekarzy jest Franciszek Chła­powski, przebywa do pierwszych dni czerwca.

Janczewska J., L 163, 164, Listy, t. II, cz. 2, s. 67-75. — Godlewski M., L 53; tamże, t. I, cz. 2, s. 81, 82. — „Słowo” 9 V 1889, nr 105; 13 V 1889, nr 108. — Szetkiewiczowie K. i W, L 48, tamże, t. V, cz. 1, s. 259-261. — Wodziński A., L 4; tamże, t. V, cz. 2, s. 339, 340.

Choroba córki. Przybywszy z Kissingen do Zakopanego, gdzie w do­mu J. Czubka mieszkała rodzina, Sienkiewicz znajduje córkę chorą na wrzód w gardle, 18 VI zawozi ją do Krakowa, gdzie znany chirurg, dr Rydygier, robi jej operację. W czasie miesięcznej rekonwalescencji Sienkiewicz czuwa nad chorą. Równocześnie pracuje literacko, pisząc drobiazgi takie, jak wierszyki albumowe dla poznanych w Kissingen pań Łąckich, oraz pozuje do duże­go portretu Kazimierzowi Pochwalskiemu, wreszcie 13 VII odwozi dziecko do Zakopanego.

Chłapowski K., L 1; Listy, t. I, cz. 1, s. 117-119. — Janczewska J., L 164-176; tamże, t. II, cz. 2, s. 71-109. — Pieniążek P, L 1; tamże, t. III, cz. 2, s. 434.

Pomysł nabycia Bóbrki. W czasie pobytu w Krakowie Sienkie­wicz spotyka komediopisarza, Józefa Blizińskiego, u którego „bieda zawsze”, i zamierza kupić jego majątek, wieś Bóbrkę w pow. leskim, za którą właściciel żąda 14 000 guldenów. Pamiątką tych projektów są mapki Galicji, rysowa­ne przez Sienkiewicza w listach do Janczewskiej, która w tej sprawie miała odegrać rolę „sowietnika” (doradcy), zgodnie z nazwą, którą jej w rodzinie nadawano.

Błiziński J., L 4; Listy, t. I, cz. 1, s. 85, 86. — Janczewska J., L 164-175; tamże, t. II, cz. 2, s. 71-107.

Stypendium im. M. Sienkiewiczowej. Rozpoczęte w maju układy z Akademią Umiejętności dobiegają końca 19 VI, gdy jej zarząd zgadza się na zakup austriackich listów zastawnych zamiast papierów Towarzystwa Kredytowego Ziemskiego w Warszawie. 22 VI Akademia ogłasza w prasie komunikat o utworzeniu fundacji i warunki dla stypendystów. Szczegółowy statut, ułożony przez L. Wrotnowskiego, zachowany w rękopisach Sienkie­wicza w archiwum PAU w Krakowie oraz w papierach po M. Godlewskim w Ossolineum, pojawił się drukiem w Roczniku Akademii Umiejętności za r. 1889, nadto, z modyfikacjami wprowadzonymi 17 V 1901, w Roczniku za ten rok. Stypendium przetrwało do r. 1918, gdy wygasło wskutek ogólnej dewaluacji austriackich papierów wartościowych. Korzystali z niego: 1889 Konstanty Mańkowski (malarz) i Wójcik (rzeźbiarz); 1890 Mańkowski i Ka­zimierz Kratzer (muzyk); 1891 Mańkowski i Włodzimierz Łuskina (malarz, ilustrator Potopu); 1892 Tadeuszowa Ajdukiewiczowa (żona malarza); 1893 Karolina Lepszowa (żona Leonarda, historyka sztuki); 1894-1897 (?) Maria Konopnicka; 1898 Jan Komierowski (poeta, szwagier Sienkiewicza); 1899 Józef Rapacki (malarz) i Stanisław Przybyszewski; 1901 Stanisław Wyspiań­ski; 1902-1905 Gustaw Daniłowski; 1905 Roman Woyczyński; 1909-1911 Stanisław Witkiewicz; 1917 Kazimierz Tetmajer.

Ustalenie dokładnych dat jest tutaj trudne, zgodnie bowiem ze statutem nazwisk stypendystów nie podano do wiadomości, archiwum zaś PAU wyka­zuje pewne luki.

Akademia Umiejętności, L 1-23; Listy, t. V cz. 3, s. 95-114, — „Czas” 25 VI 1889, nr 143. — Przybyszewski St., Listy, Warszawa 1937, t. I, s. 338, 240, 300. — Morawski K., L 6; tamże, t. III, cz. 2, s. 120-122.

Sabałowa bajka. Zapewne w czasie pobytu w Zakopanem, od 13 do 26 VII, powstała bajka Sabały, słyszana przez Sienkiewicza w czasie wy­cieczki nad Czarny Staw Gąsienicowy, wymieniony w brulionie utworu, za­chowanym w papierach K. Pochwalskiego, który miał go ilustrować, choć zrobił to dopiero w r. 1891 P. Stachiewicz. Drukiem bajka ukazała się w „Cza­sie” 27 VII, nr 170, pisma zaś warszawskie, w których natrafiła ona na jakieś trudności cenzuralne, upowszechniły ją dopiero w dwa lata później.

Wolff A. R., L 11, 12, 14; Listy, t. V cz. 1, s. 416-422. — Czapelski T., tamże, t. I, cz. 1, s. 178, 179. — Tomkowicz St., L 2; tamże, t. V cz. 1. s. 559, 560.

Walka byków. Druk utworu będącego efektem podróży do Hiszpanii z roku 1888.

Godlewski M., L 54-56; Listy, t. I, cz. 2, s. 83-85. — Tomkowicz St., L 1, 2; tamże, t. V cz. 1, s. 558, 559.

Wspomnienie o Chałubińskim.

Godlewski M., L 61, 62; Listy, t. I, cz. 2, s. 90-92. — Tomkowicz St., L 5; tamże, t. V cz. 1, s. 563.

Helgoland i nowa powieść. Przez tydzień, od 28 VII do 5 VIII Sienkiewicz przebywa na wyspie Helgoland. Zniechęcony złą pogodą itowarzystwem burżuazji niemieckiej, przenosi się do Ostendy.

Na Helgolandzie pisze początek nowej powieści, noszącej zapowiedziany w prasie tytuł „W pętach” i ujętej w formie zwykłej narracji:

„Dziś kąpałem się o ósmej, bo mówią, że z rana woda cieplejsza, potem pi­sałem od 10-3. Podczas gdym pisał, zdało mi się, że to idzie spokojnie, rów­no, dokładnie, tak właśnie, jak powinien być pisany początek powieści, która następnie dopiero ma wzlatać i szybować coraz wyżej. Teraz natomiast, gdym to przeczytał, wydało mi się to dość głupie. Postaram się o taki zapas, żeby Ci go było warto odczytać.

My się kłócimy często. Dży [J. Janczewska] rzuca się na Mickiewicza, demenuje — ale bądź co bądź jesteś jedyną osobą, z którą i której o tej powieści mówiłem, z którą roztrząsałem, jak ma co być, i spowiadałem się z zamie­rzeń. A przecie to potrzebne każdemu, by usłyszał odmienne zdanie, by choć pomówił o tym, co tak obchodzi, bo przez to samo autor się podnieca i lepiej to i owo wydobywa z cienia na światło. —

W takiej powieści jak ta chodzi zwłaszcza o wrażenia kobiece. Literalnie zaś poza Tobą nie mam w rzędzie moich znajomych nikogo z białogłów, z kim bym mógł o tym pomówić. Z Wrot[nowską]? nie jestem w odpowiedniej za­żyłości — i zadziczam się, i jest mi obca — z Godl[ewską]? nie dość reaguje. Widok Helci sprawia mi abominację. Co do Mateczki — co ją może obcho­dzić analiza jakichś uczuć romantycznych i «that is the question» miłosnych. — Przywykłem już z Tobą rozmawiać o moich utworach z taką właśnie swo­bodą i otwartością, jakiej autorowi trzeba — bo choć To kłóci się, wpada w pasję na Mickiewicza, miota pociski jak na Keniga — ale za to subtelne jak bursztyn i bardzo miłe, i bardzo oryginalne.

Dziwne to, że osobą, której samej bym nie czytał, ale której obecność przy Tobie nie zawadzałaby mi — jest panna Munia. Jej znane sapnięcie w miejscach bardziej wolnych i charakteru bardziej świeckiego odejmowałoby mi uspo­sobienie do patosu, ale wprawiałoby mnie w dobry humor. Co do p. Mary, ta w gruncie rzeczy lekceważy mnie, bo nie jestem jako te Goncourty i inne francuskie kurty, dla których ma wyłączną sympatię. Z polskich autorów pewnie ceni najwyżej Dygasińskiego — i pewnie cichym a silnym jej pragnie­niem jest mieć go w Afaparku i utuczyć tak, żeby aż pękł […].

A przecież tak mi trzeba usłyszeć, że to nie jest zupełnie głupie. Oto w tej chwili mam ochotę podrzeć wszystko”.

Janczewska J., L 178; Listy, t. II, cz. 2, s. 112, 113. — Lubowski E., L 6; tamże, t. III, cz. 1, s. 543-546. — Szetkiewiczowie K. i W, L 50; tamże, t. V cz. 1, s. 263-268. — Tomkowicz St., L 3; tamże, t. V cz. 1, s. 559, 560.

Wysoka ocena przekładu Don Juana Byrona przez Wiktora Baworowskiego.

Baworowski W, L 1, 2; Listy, t. I, cz. 1, s. 56-59.

W Ostendzie. 5-15 VIII dziesięciodniowy pobyt w Ostendzie, w to­warzystwie E. Lubowskiego i A. Kraushara. W Brukseli, gdzie Sienkiewicz odwiedzał Poradowskich i Merzbacha, podczas „uczty towarzyskiej” stary księgarz-poeta wygłosił zabawny toast rymowany:

Dużo ci pochwał po świecie sypano Natchnioną prozą lub mową wiązaną,

Boś spisał istnie żołnierskim narzeczem

Ogniem i mieczem

I dziś po świecie ścigają cię wszędzie,

Więc chciałeś skryć się w Helgoland, w Ostendzie.

Próżno! i tu ci nie dają urlopu,

Twórco Potopu.

„Słowo” 4 IX 1889, nr 198. — Janczewska J., L 180-182; Listy, t. II, cz. 2, s. 121-127. — Szetkiewiczowie K. i W, L 52, 53; tamże, V, cz. 1, s. 269-271.

Dalsze próby wstępu do Bez dogmatu. W Ostendzie trwa dalsze pisanie nowej powieści:

„Co do pisania — byłem, widzisz, niespokojny, znerwowany, przyszła scjatyka i ten ból reumatyczny, więc nie mogło to iść dobrze. Siedzę znowu po kilka godzin — ale i mało piszę, i nie jestem kontent z tego, com napisał. Będę się nawet wstydził czytać Ci ten wstęp, właśnie dlatego że Twoje zdanie cenię i ufam mu, a Twój umysł poważam”.

Janczewska J., L 181; Listy, t. II, cz. 2, s. 125. — Szetkiewiczowie K. i W, L 52, 53; tamże, t. V cz. 1, s. 269-271. — Tomkowicz St., L 3, 4; tamże, t. V cz. 1, s. 560-562.

W Zakopanem i Krakowie. Od połowy września do połowy października Sienkiewicz przebywa w Zakopanem, gdzie pracuje dalej nad powieścią, nadto zaś postanawia pisać pamiętnik, który nie przeszkadzałby w pracy literackiej, a umożliwiał zapisywanie przelotnych wrażeń. Nabywa w tym celu zeszyty w Krakowie, gdzie ok. 12 X załatwia sprawę stypendium, przyznając je malarzowi Mańkowskiemu, rozpoczyna układy z Wł. Zamoy­skim o kupno parceli w Zakopanem i wybrawszy się do Łęk k. Oświęcimia, ustala z Wrotnowskim warunki druku nowej powieści.

„Słowo” 14 X 1889, nr 232; 21 X 1889, nr 237. — Godlewski M., L 59; Listy, t. I, cz. 2, s. 87, 88. — Janczewska J., L 183; tamże, t. II, cz. 2, s. 128. — Szetkiewiczowie K. i W, L 54; tamże, t. V, cz. 1, s. 272-274.

„Wieczorem byłem w klubie malarskim. Widziałem Jacka Malczewskie­go, Twego przyjaciela bez rąk [Ludomira Benedyktowicza] i dwóch innych, których nazwiska nie pamiętam. Tego bezrękiego lubię, bo on Ciebie lubi i podziwia — tak przynajmniej się domyślam. Mówili dużo o bracie Alber­cie, który podobno zupełnie wychodzi na świętego. O tę szarżę starałbym się chętnie, gdyby nie to, że proces kanoniczny odbywa się dopiero w sto lat po śmierci. To ostudza mój zapał…”.

Janczewska J., L 183; Listy, t. II, cz. 2, s. 133.

„Byłem we czwartek na sztuce Bałuckiego pt. Nowy dziennik. Jest to gatu­nek przejściowy między farsą i komedią typów. Miejscami zabawna, ale pełna niesmacznych i grubych konceptów — i ludzie w niej za głupi jako odbicie ist­niejących typów, a za nudni na farsę”.

Janczewska J., L 183; Listy, t. II, cz. 2, s. 132.

„Powieść ma być wielkości Wołod[yjowskiego], cena 12 000 rs. Arkusze nadpisane obliczają się i dopłacają w stosunku do całości. Prócz zadatku, któ­ry już dawniej wziąłem, 15 listopada lub w terminie rozpoczęcia, jeśli takowy się spóźni, będzie mi wypłacone 5000 rs”.

Janczewska J., L 184; Listy, t. II, cz. 2, s. 137.

Kaltenleutgeben. Od 15 X do 20 XI Sienkiewicz przebywa w Kal­tenleutgeben, skąd 26 X wyjeżdża na (nieudane) polowanie na jelenie we Frain (Vranov) u Stadnickich. W czasie kuracji kontynuuje pamiętnik, zmienia zarówno formę, jak tytuł pisanej powieści, decydując się nazwać ją Bez dogmatu i nadać jej formę pamiętnika Płoszowskiego.

„Powieść biorę ze sobą (do Frainu); będę pisywał między śniadaniem i obiadem albo wieczorami. Tytuł chcę dać Bez dogmatu”.

Janczewska J., L 186; Listy, t. II, cz. 2, s. 147. — „Słowo” 31 X 1889, nr 246 (zmiana tytułu). — Godlewski M., L 60; Listy, t. I, cz. 2, s. 88-90. — Krasińska I., tamże, t. III, cz. 1, s. 288-290.

„Powieści mam sporo, ale nie tyle, ile bym chciał. Zawsze jest na jakie trzy tygodnie. Pamiętnik to forma dobra, choćby dlatego że to, co by Ciebie i innych mogło razić jako mówione przeze mnie — to będzie zupełnie natu­ralnym w ustach takiego pana, który pod pewnymi względami przypomina R[aczyńskiego] czy Wołod[kowicza]”.

Janczewska J., L 189; Listy, t. II, cz. 2, s. 153.

Uwagi autorskie o Bez dogmatu. List z 12 XI donosi o na­pisaniu szkicu poświęconego pamięci zmarłego 4 XI w Zakopanem Tytusa Chałubińskiego oraz daje dłuższą charakterystykę powieści:

„Powieści mam względnie dużo. 25 arkusików posłałem już «Czasowi» — a że mam jeszcze kilkanaście u siebie, 70 zaś lub 80 stanowi tom — więc jest blisko pół tomu. Jakie to jest, sama osądzisz, ale chcesz, żebym Ci prawdę powiedział, co myślę: oto jednak to jest, podług mnie, lepsze, wiele lepsze od takiego Discipla. Natura ludzka wzięta jest głębiej, niż się ją powszechnie bierze — w polskich zwłaszcza powieściach — i może jest wiele rzeczy nowych.

Zachwycony tym nie jestem, ale jednak widzę, że to jest pisane w sposób ucywilizowany. Nie ma tam także nic konwenansu. Pamiętnik robi chwilami wrażenie nie dzieła literackiego, ale czegoś zupełnie realnego, co naprawdę miało miejsce.

Naturalnie będą zdania za i przeciw, choćby dlatego, że rzecz jest nowa, choćby dlatego, że tak mało konwencjonalna. Ci, co spodziewają się, że znaj­dą jakichś nowożytnych Jeremich, Czarnieckich etc., rozczarować się muszą choćby dlatego, że takich ludzi nie ma teraz — ale ci, co lubią myślić nad róż­nymi rzeczami, znajdą pole do myślenia nad duszą ludzką.

Jednym słowem, będzie tam kawałek duszy złożonej chorej, ale prawdzi­wej. Mam przynajmniej to uczucie, że się tego nowego dziecka niezupełnie wstydzę — i że u nas może by kto inny nawet tak nie napisał.

Nie wiem, jak wypadnie tom II — zupełnie nie wiem! — Żebym to był zdrowszy, żebym miał trochę tego upragnionego zawsze spokoju — może by to dobrze wypadło”.

Janczewska J., L 190; Listy, t. II, cz. 2, s. 155, 156.

Powrót do Warszawy i opinia literacka. 22 XI „Sło­wo” przynosi wiadomość o powrocie do Warszawy (nr 264). W czasie krót­kiego w niej pobytu, zakończonego 2 XII wyjazdem na Kraków do Zako­panego („Słowo”, nr 273), właśnie w dniu rozpoczęcia druku Bez dogma­tu, Sienkiewicz zaprasza do siebie grono krytyków, którym odczytuje część dzieła:

„Rękopism mojej powieści krąży w swym ułomku z rąk do rąk i robi się wrzawa rzeczywiście coraz większa. Gadają o tym po redakcjach i towarzystwach. «Prawda» przewiduje, że będzie to pewno świadectwo upadku talen­tu — inni mówią, że te 30 kartek więcej są warte i więcej zawierają myśli niż cała literatura powieściowa.

Zaprosiłem Lea, Lubowskiego, Bogusławskiego, Henkiela, Benniego i prze­czytałem im to, co jest. Naprawdę wrażenie dynamitowe. Henkiel powtarza: «Oguom! Oguom!». Bogusławski, który w dodatku ten rodzaj kocha nad inne, zapowiada epokę — Lubowski brał się za bok i począł mnie ściskać. Na wieczo­rze u Leów mówiono jakby o jakimś ewenemencie”.

Janczewska J., L 193, Listy, t. II, cz. 2, s. 162.

Zima w Zakopanem. Sabała. 12 XII Sienkiewicz przybywa— do Zakopanego, gdzie bawią teściowie i dzieci. Odwiedza go Sabała:

„Dembowscy sprowadzili starowinkę Sabałę, który był i u nas. Dałem mu grogu, który mu bardzo smakował. Wróciwszy do nich, widział się z Sobotkiewiczem [ojcem Dembowskiej], opowiadali sobie wzajem o swych dole­gliwościach, nareszcie Sabała tak skończył: «Już jak patrzę na was, to zara widzę, że się jeszcze przezimujecie». — Sobo[tkiewicz] podobno bardzo był kontent z tego zapewnienia”.

Janczewska J., L 198; Listy, t. II, cz. 2, s. 176.

„Kochany Jankulio” o Bez dogmatu. W liście tym, z 19 XII, Sienkiewicz z humorem opowiada, jak w gronie rodzinnym uskarżał się na zarzuty Janczewskiej, określając ją mianem „kochanego Jankulia” (tj. sze­fa cenzury warszawskiej, z którym przed wyjazdem miał kłopoty, zażądano bowiem przedłożenia całego rękopisu powieści ledwo zaczętej).

„Jestem i ja prawdziwie wdzięczny za Twoje uwagi. Piszący nigdy nie może sobie zdać sprawy, jakie wrażenie robi jego utwór na publiczność, uwagi zatem zawsze są dla niego niezmiernie ważne, a tym bardziej, gdy mogą być miarą sądu osób inteligentnych, dla których wyłącznie taka powieść jak Bez dogmatu jest przeznaczona.

Z tego, co piszesz, mogę wnosić, że opierając się na zakroju, obawiasz się, by nie wywarła ona wrażenia zniechęcającego, a po wtóre, by nie było w niej scen zbyt jaskrawych i realnych. Otóż Dick zbiera ducha, odwagę i poczyna się tłumaczyć z równą pokorą, jak wdzięcznością.

Powieść może być zachętą wprost albo ostrzeżeniem. Płoszowski może mówić zniechęcająco i jak pesymista — ale jest to człowiek mający chorobę woli i zatruty sceptycyzmem, powieść zatem ma być i będzie bardzo wyraźnym ostrzeżeniem, do czego prowadzi życie bez dogmatu — umysł sceptyczny, przerafinowany, pozbawiony prostoty i nie wspierający się na niczym.

Nie uratuje to wprawdzie Płoszowskich, ale zwróci uwagę na przyczyny, z mocy których Płoszowscy powstają. Ja wprawdzie będę to robił tak, jakbym miał przed sobą zadanie czysto estetyczne, tj. stworzenie życiowego drama­tu, ale gdybym robił inaczej, ucierpiałby na tym artyzm, to jest znaczenie i wpływ książki.

Co do scen jaskrawych i zbyt realnych, obawy Twoje były więcej uzasad­nione. Po części wypływają one z samej rzeczy, a po części istotnie powiedzia­łem sobie, poczynając robotę, że nie będę się zbyt krępował. Ale że mam su­mienie literackie trochę zapalne, a potrząsnęła nim taka delikatna i przyjazna łapka jak Twoja, więc nie pozostaje mi nic innego, jak tylko [… ] przyrzec Ci, miły Jankulio, że pójdę za Twoją radą.

Powykreślam wszystko w myśli, co miało być napisane, a co mogłoby ra­zić; rzeczy konieczne pozbawię jaskrawości, brzydkiej plastyki, choćby na tym miało wrażenie prawdziwości ucierpieć. Będę pisał jak najdelikatniej, bez tej dotykalnej brutalności, za pomocą której realiści chcą dać miarę swego ta­lentu”.

Janczewska J., L 198; tamże, t. II, cz. 2, s. 174, 175.

List następny, z 21 XII, odpowiada, co padło ofiarą tego auto-da fe:

„…Robię wszystko, by Ciebie zadowolnić. Pyszne sceny Płoszowskiego z panią Davisową wyrzuciłem przez okno Tokajowi — zostały tylko jego (tj. Płoszowskiego, nie Tokaja) refleksje, a i o te jeszcze strach”.

Janczewska J., L 199; Listy, t. II, cz. 2, s. 180.

List z 29 XII rzecz całą precyzuje:

„Ja wciąż piłuję. Czasem się zacinam i wtedy piłuję stronicę po dwa dni. Teraz znów zastopowałem. Ale nie myśl, że z powodu Twoich przestróg. Wy­leciało wprawdzie coś przez okno, ale dobrze się stało — i to Twoja zasługa.

Pani Davisowa ma być pogańskim przeciwstawieniem chrześcijańskiej Anielki — więc z konieczności i słuszności przelotna miłość między nią a Płoszowskim musi mieć właściwy charakter. Otóż wybuch uczucia następuje w Peli na morzu. Miała to być dość realna scena — tymczasem, wiesz, co z niej zostało. Oto Płoszowski pisze w danym miejscu: «Więc zdałem statek na wolę morza» — i nic więcej. Dalsze słowa: «jak ona zdała się na moją» — po namyśle wykreśliłem. To istotnie było zrobione dla miłego Jankulia, ale wyszło na zu­pełną korzyść”.

Janczewska J., L 200; Listy, t. II, cz. 2, s. 183.

1890

Pobyt w Zakopanem i praca nad Bez dogmatu. W styczniu: „Tom pierwszy ma się bardzo ku końcowi. Właściwie powinienem bym już go zakończyć na odebraniu przez Płoszowskiego listu o wyjściu Anielki za Kromickiego. Miałem pierwotnie zamiar skończyć ten tom powrotem jego do Płoszowa, gdzie Anielka już bawi. Ale oto: po wyjściu za mąż ona przecie nie może rozstawać się zaraz z mężem ani on ją opuszczać i jechać do Turkiestanu.

Musi przecie upłynąć choć kilka miesięcy. W ten sposób powstaje luka, któ­rej nie ma jak zapełnić. Chciałem ją zapełnić odnowieniem stosunku z Laurą albo zawiązaniem innego w tym rodzaju, ale czy to nie będzie dwa grzyby w barszcz (oj, przepraszam!)? Powiedz, co o tym myślisz. Czy nie lepiej, żeby owa luka zginęła między dwoma tomami, tj. żeby nastąpiła pewna przerwa w dzienniku, naturalna zresztą po katastrofie […]. Płoszowski mógłby zresztą zacząć tom II od pobieżnego poglądu na tę przerwę, opowiedzieć, co robił, jak go to popchnęło do różnych szaleństw, a raczej do dawnego życia, w któ­rym sam czuł, że jego moralna istota się psuje […].

W tym razie zakończyłbym za jaki tydzień. Miałoby to i tę dobrą stronę, że istotnie potrzebuję odpoczynku. Nie uwierzysz, co to jest dawać wszystko z siebie na takim pustkowiu, a nic w siebie nie wciągać”.

Janczewska J., L 201 (10 I); Listy, t. II, cz. 2, s. 188.

Bez dogmatu a Amiel. „Przyszlij mi, Dzidziu, Amiela, bo ja za­wsze obawiam się, czy przez jakieś prawdziwe nieszczęście nie jest to coś podobnego, co by mogło ściągnąć na mnie zarzut plagiatu. Ty wiesz, że tego [Journal intime, 1884] nie znam — i to mnie uspokaja — ale w każdym razie chcę to przeczytać — by choć na przyszłość uniknąć podobieństw, jeśli są. Ta­kie spotkania się umysłów zdarzają się czasem w literaturze, zwłaszcza jeśli dana teza wisi w powietrzu i narzuca się umysłom”.

Janczewska J., L 201; Listy, t. II, cz. 2, s. 189.

Wyjazd do Wiednia i pobyt dwutygodniowy. Ok. 25 I Sienkiewicz wyjeżdża do Wiednia, gdzie bawi do 12 II; mieszka u Krausowej, utrzymuje ożywione stosunki z kolonią polską, do której przybywa z Krakowa Potkański, zbliża się zapewne z K. Wołodkowiczem, zwiedza gale­rie obrazów, wieczory zaś spędza w teatrach, szczególnie na operach. Wśród tych zajęć wypoczynkowych praca nad Bez dogmatu posuwa się wolno naprzód, tak że ok. 7 II powstaje początek t. II. Relację szczegółową z tego wy­padu zawierają listy do Janczewskiej od 27 I do 11 II.

Janczewska J., L 202-208, Listy, t. II, cz. 2, s. 191-220.

Dedykacja Sienkiewicza dla Jadwigi Janczewskiej z 1890 r. Wiedeń

Dedykacja Sienkiewicza dla Jadwigi Janczewskiej z 1890 r. Wiedeń

W Zakopanem. Lektura Huysmansa. W przejeździe przez Kraków, gdzie jeden z uczestników kolacji, zjedzonej w towarzystwie K. Gór­skiego, K. Potkańskiego, Wołodkowicza i Pudłowskiego, mianowicie ostatni z nich, ofiarował Sienkiewiczowi głośną powieść A rebours, autor Bez dogma­tu wyrusza do Zakopanego i zaraz po przyjeździe zdaje sprawę z tej lektury:

A rebours Huysmansa, ucznia Zoli, co za szczególna książka i dziwaczna — aż do chińszczyzny lub potworności. Nie jest ona ciekawa sama przez się, ale jako objaw.

Człowiek w wysokim stopniu newrozy i zużycia — usuwa się od towarz[ystwa] i mebluje mieszkanie — więc: I. Traktat o kolorach ścian, II. Mebli, III. Rysunki, obrazy, IV Rośliny, V Perfumy. Więcej się nic nie dzieje. Jest także traktat o autorach łacińskich. Obecnie przeczytałem 2/3 tomu — nie więcej. Ten pan jest tak przerafinowany, że aż zdeprawowany — ale w nim nic nie ma”.

Janczewska J., L 210 (22 II); Listy, t. II, cz. 2, s. 222, 223. — Wodziński A., L 5; tamże, t. V cz. 2, s. 340, 341.

Wyjazd do Włoch. Złe samopoczucie sprawia, iż pisanie Bez do­gmatu nie idzie, mimo więc, iż jest „ładnie, pogodnie i wesoło”, Sienkiewicz w pierwszych dniach marca przez Wiedeń i Mediolan wyjeżdża do Como i w hotelu „Volta” zabiera się do pracy. Bawi tam od 9 do 17 III, od 18 zaś do 25 w Mediolanie, hotel „Francja”. „Z rana pisuję, po południu przepisu­ję, bo poprawiam”, donosi Janczewskiej 19 III.

Znów, miły Dzidku, deszcz leje,

Tracę już słońca nadzieję,

Lecz słotę oddaję katu

I piszę wciąż Bez dogmatu.

dodaje 20 III. W trzy dni zaś później:

„Kupiłem wczoraj romans astronomiczny Urania Flammariona. Kupiłem na koszt «Słowa», bo to jest wydanie ilustrowane, jak Tartarin. Zostawię Ci je do czytania na lat 99. Cieszę się, że opuszczam Włochy, cieszę się, że po­jadę do Zakop[anego], i cieszę na Warszawę, a na koniec, że przełamałem skopuł w powieści, żem zepchnął mój literacki statek z mielizny i jestem na głębszej wodzie”.

Janczewska J., L 219 i 221; Listy, t. II, cz. 2, s. 246, 252. — Godlewski M., L 76; tamże, t. I, cz. 2, s. 110. — Szetkiewiczowie K. i W, L 55; tamże, t. V cz. 1, s. 274, 275.

Powrót do Warszawy. Przyjazd w Wielki Piątek, udział w „piąt­ku” Benniego i kłopoty ze swatami, rodzina bowiem Adolfiny Czarnowskiej usiłuje przekonać Sienkiewicza, że powinien się z panną ożenić.

Janczewska J., L 222; Listy, t. II, cz. 2, s. 255, 256. — Szetkiewiczowie K. i W, L 56, 57; tamże, t. V cz. 1, s. 276-279.

Kończenie I tomu Bez dogmatu. Kończąc tom powieści, która w Warszawie wywoływała entuzjazm, autor wprowadza zmiany:

„Pytasz się, co porabiam — owóż z konieczności najwięcej piszę. Namy­śliłem się, że lepiej będzie, jeśli Płoszowski nie pojedzie do kraju z planem z góry powziętym rozkochania w sobie Anielki. Niewątpliwie tak będzie lepiej, ale za to trzeba przerabiać i te kartki, które już były napisane, więc to zajmuje dużo czasu”.

Bezpośrednio po świętach, w połowie kwietnia, rozpoczyna się praca nad t. II, zapowiadana 14 IV. „Tom drugi będzie miał akcji i romansu więcej niż pierwszy, zatem będzie poczytniejszy. Ale długo, długo jeszcze będzie się ciąg­nął”.

Janczewska J., L 224; Listy, t. II, cz. 2, s. 260.

Zakopane. Po załatwieniu kłopotliwych formalności, wywołanych zgubieniem paszportu, ulokowaniem służącego, i po wysłaniu do Heleny Kra­sińskiej zabawnego listu imieninowego Sienkiewicz wyjeżdża do Zakopa­nego, gdzie wynajął na lato dom Chałubińskiego. Tam około 10 VI kończy II tom Bez dogmatu.

Janczewska J., L 232; Listy, t. II, cz. 2, s. 282. — Kamiński J. M., L 4; tamże, t. III, cz. 1, s. 72, 73.

Uroczystości Mickiewiczowskie w Krakowie. Od 12 VI do 7 VII Sienkiewicz bawi w Krakowie. Pozuje Pochwalskiemu do portretu i obserwuje miejscowe życie i stosuneczki, wywołane przez sprowadzenie zwłok Mickiewicza na Wawel.

Portret Sienkiewicza pędzla Kazimierza Pochwalskiego. „Portret mój będzie do czwartku [25 VI] skończony — i będzie bar­dzo dobry; jest trochę większy niż natura, stąd zdawała się i postać, i twarz za ogromne, ale przy modelowaniu to znika, a jeszcze więcej zniknie przez wgłębienie w ramach i zawieszenie portretu. Styl jego w ogóle jest bardzo poważny”.

Janczewska J., L 233; Listy, t. II, cz. 2, s. 285. — Pochwalski K., L 2; tamże, t. III, cz. 2, s. 459. — Szetkiewiczowie K. i W, L 58-60, tamże, t. V cz. 1, s. 280-285.

Straszny dwór. 25 VI Sienkiewicz jest w teatrze, by stwierdzić, że „źle śpiewają tę śliczną operę”.

Janczewska J., L 234; Listy, t. II, cz. 2, s. 291.

Kroniczka krakowska. Sienkiewicz sporządza dla bawiącej w Zakopanem J. Janczewskiej sprawozdanie z poruszonego zjazdem życia krakowskiego i przesyła je 28 VI.

Sobota

KURIER KRAKOWSKI

„Kraków zaczyna być ciekawy, dlatego postanowiłem spisywać wszystko, co się widzi i słyszy, i posyłać en Zak[opane]. Trybuny coraz się podnoszą, drewniane obeliski pokrywają się płótnem, dużo nowych twarzy spotyka się już na ulicach.

Zjazd ma być ogromny, samych Węgrów przyjeżdża 400, reporterów z więk­szych dzienników francuskich, niemieckich, angielskich mnóstwo, moc Cze­chów, Bulgarów etc. Chłopów ma być trzy tysiące. Życzliwi mnie bardzo się ura­dowali z tego, że zostaję. Potkański po jakiejś ogromnej dyskusji podczas obiadu, na którym nie byłem, przyszedł do mnie z mówką gotową, żebym został. Ale ponieważ nie wiedząc o tym powitałem go tą nowiną — speech przepadł. Ja mu dowodzę, że ten speech musiał być wart przynajmniej 200 guldenów, ponieważ zaś nie może mi już go ofiarować, niech więc wypłaci jego wartość w gotówce.

W Komitecie nie przypuszczano, że wyjadę, i przeznaczono mi miejsce przy sznurze w parze z Matejką. Będę niósł, bo według informacji Lea nie pociągnie to żadnych przykrości ani strat…

Napisałem do jednodniówki tak: «Mickiewicz jest nie tylko jednym z naj­większych ludzi, jakich kraj nasz wydał, lecz zarazem jednym z najbardziej przez ogół ukochanych. Dlatego w wyborze miejsca na jego pomnik nie mogą być brane względy akademickie. Postawienie pomnika nie na Rynku krakow­skim, ale na uboczu, byłoby dowodem zupełnego lekceważenia woli i uczuć ogółu». Więc formę złagodziłem, bo nie ma tego, co miało być: «zuchwałym podeptaniem etc.».

Słuchajże dalej, Egerio, com zrobił. Poszedłem do pani Goreckiej i na­przód pokazałem jej to. Wiesz, jak przyjęła? Z wybuchem wdzięczności. Pokazuje się, że całej rodzinie najmocniej o to chodzi, by pomnik stał na Rynku; z innych stron słyszałem, że sami komitetowi utrzymują po cichu, że stało się głupstwo, ale nie wiedzą, jak się wycofać. Mają teraz sposobność. —

U pani Goreckiej słyszałem, że Ernest Renan na pewno przyjeżdża. Jest on dyrektorem Collège de France i zjedzie jako delegat. A prócz tego będzie przemawiał w Paryżu. «Figaro» rozpisuje się już o tym. Ciekawym, jak go tu przyjmą, kto go umieści i czy np. Tarnowscy zaproszą go do siebie. Może to uczyni Wodzicki. Przyjazd jego ma swoje złe strony, ale i jedną dobrą. Co to za wrażenie na Moskali, Rusinów «i inne podłe nacje». —

Nareszcie «Czas» zdecydował się powtórzyć artykuł «Dziennika Poznańskiego». Głównie zrobiło na nich wrażenie, prócz wiadomości z Wiednia, to, że i Tarnowski, przeczytawszy go gdzieś wypadkiem, najusilniej polecił na­tychmiast wydrukować. Ale cóż się stało. Oto ułożyli sobie, że go dadzą dziś, w sobotę, tymczasem łup! «Reforma» dała w piątek. I tym razem pozwoli­li się uprzedzić, a teraz nie wiem, czy dadzą, czy nie dadzą — bo powtarzać po «Reformie» wstyd i prawdopodobnie ten wzgląd przeważy.

Cieszą się tu niektórzy, że przy wydobywaniu zwłok ma być obecny Car­not. Jest to dawny stosunek rodzinny z Mickiewiczami — i stary Carnot (ojciec) miał mowę przy sprowadzeniu zwłok do Francji.

Z Warszawy ma być duży zjazd. Z moich znajomych Leo już jest, a ma przy­jechać Breza, Bogusławski, Gawalewicz, Chmielowski, Spasowicz i wielu innych.

To już wszystko. Portret robi się coraz świetniejszy. Szczególniej bryłowatość ogromna. Pochwalski uszczęśliwiony, że zostaję. Jutro przyjdzie rama”.

Janczewska J., L 235; Listy, t. II, cz. 2, s. 292-294.

Walka o miejsce dla pomnika. W sporze, gdzie posta­wić pomnik Mickiewicza, rozstrzyga głos Sienkiewicza oświadczający się za Rynkiem. Sienkiewicz należał do Komitetu Budowy Pomnika Mickiewicza w Krakowie, ale wycofał się z niego ze względu na swą dorywczą obecność w Krakowie i nadmiar zajęć literackich.

„Kraj” IX 1890, nr 25, s. 8; 1890, nr 26, s. 16. — Janczewska J., L (28 VI 1890); Listy, t. II, cz. 2, s. 293. — Jaworski Wł. L., L (24 VI 1896); tamże, t. III, cz. 1, s. 41, 42.

Udział w pogrzebie. W Krakowie, podczas pogrzebu, między innymi H. Sienkiewicz trzyma sznury całunu z lewej strony trumny.

„Kraj” IX 1890, nr 26, s. 12.

Życie towarzyskie. W czasie zjazdu z całej Polski na uroczystości krakowskie Sienkiewicz, w towarzystwie K. M. Górskiego i K. Potkańskiego, zawiera dużo nowych znajomości; m.in. poznaje panie Mańkowskie z Podo­la, matkę i córkę Basię; plotka krakowska, powtarzana uporczywie, uważa go za konkurenta do ręki owej panny. Do rozrywek towarzyskich należy rów­nież wycieczka powozami do Tyńca.

Janczewska J., L 236-238; Listy, t. II, cz. 2, s. 297-310.

W Kaltenleutgeben. 10 VII Sienkiewicz jest już w Kaltenleutge­ben, mieszka w „Moritzhofie” i pracuje nad dalszym ciągiem Bez dogmatu.

„Ja tu już zabrałem się do pisania. Moczą mnie w wodzie, chodzę dużo i mam się nieźle. […] Wczoraj byliśmy w Rodaun na obiedzie, na który mnie zaproszono z okazji św. Henryka”.

Pochwalski K., L 2 (16 VII); Listy, t. III, cz. 2, s. 460. — Szetkiewiczowie K. i W, L 61, 62; tamże, t. V cz. 1, s. 285-291.

Lektura i drobne zajęcia. Rozczytywaniu się w powieści Maupassanta Notre coeur, mniej brutalnej od innych jego książek, i Bourgeta Un coeur de femme, towarzyszą inne zajęcia, jak walka z plotkami o rzeko­mym małżeństwie oraz wyławianie pogłosów Bez dogmatu. Autor, który już wcześniej podżartowywał sobie, iż książka jego będzie lekturą obowiązującą dla wychowanek arystokratycznego klasztoru w Jazłowcu, spostrzeżenia swe sumuje obecnie następująco:

„Nawet pruderia krakowska zaczyna godzić się z moralnością powieści, zwłaszcza od chwili powrotu z wyścigów. Poczynają przyznawać, że autor wie, czego chce i dlaczego przeciwstawia dwa odmienne światy. Tego tylko nie wiedzą, ile ten autor kładzie w tę robotę mózgu i nerwów. Nastała także deruta kompletna w domysłach, kim mają być te osoby. Jakość i charaktery, i przygody są coraz mniej podobne do różnych znanych osób i przygód. A tak było łatwo trafić na domysł, że autor ma swoje cele literackie, nie osobiste! Ale było może zbyt łatwo. Zawsze historia Kolumbowego jajka. Byłoby się jednak uniknęło tylu rozdrażnień”.

Krasińska H., L 4 (19 VII); Listy, t. III, cz. 1, s. 275, 276, cytat. — Janczewska J., L 239­243; tamże, t. II, cz. 2, s. 310-326.

Jesień w Zakopanem. Po ukończeniu wraz z Potkańskim kura­cji Sienkiewicz jedzie ok. 20 VIII w jego towarzystwie do Zakopanego, gdzie spędza sierpień i pierwszą dekadę września. Stosunki towarzyskie w uzdro­wisku tatrzańskim, w którym rej wodzi bogata ziemianka z Podola, Zakrzew­ska, z dwiema ładnymi córkami, Amą i Atą, żywo przedstawia list do K. Mo­rawskiego. 8 IX wycieczka na Słowacczyznę, do Popradu i Kieżmarku.

Morawski K., L 1; Listy, t. III, cz. 2, s. 111-113. — Janczewska J., L 244; tamże, t. II, cz. 2, s. 326, 327. — Krasińska H., L (9 VIII), tamże, t. III, cz. 1, s. 276-284.

W Krakowie. Drugą połowę września Sienkiewicz spędza w Krako­wie, gdzie, jak świadczy list do Pochwalskiego z 27 IX, kończy Bez dogmatu. Po krótkiej chorobie gardła, w ostatnich dniach miesiąca, postanawia wybrać się na kurację do Biarritz. Po wyleczeniu się zamierza wyprawić się do Afryki.

Pochwalski K., L 3; Listy, t. III, cz. 2, s. 462, 463. — Janczewska J., L 245-250; tamże, t. II, cz. 2, s. 327, 338. — Szetkiewiczowie K. i W, L 63, 64; tamże, t. V cz. 1, s. 291-294.

W Paryżu. Od 12 do 14 X Sienkiewicz przebywa w Paryżu, „Hotel Dau­phin”, nawiązując kontakty ze znajomymi w kraju.

Janczewska J., L 252; Listy, t. II, cz. 2, s. 339-342.

W Biarritz. Po dwutygodniowym (15-28 X) pobycie w Biarritz, w willi „Piron”, wśród „nudów na sucho”, bo bez kąpieli i w nieciekawym towarzystwie, Sienkiewicz przez Paryż (1 XI) i Wiedeń (2 XI) powraca do Krakowa, by przygotować się do podróży afrykańskiej, której warunki ustali poprzednio z redakcją „Słowa”, mającą pokryć część wydatków kosz­townej ekspedycji, a z której spodziewa się przywieźć „powieść niewolni­czą”.

Janczewska J., L 253-257; Listy, t. II, cz. 2, s. 342-359. — Godlewski M., L 82; tamże, t. I, cz. 2, s. 120-122. — Szetkiewiczowie K. i W, L 65-67; tamże, t. V, cz. 1, s. 295-304.

Dwa tygodnie w Krakowie. Mieszkając w Hotelu Saskim i chorując na żołądek, Sienkiewicz nie przerywa pracy pisarskiej (15 XI prze­kład z Heinego, początek noweli Lux in tenebris), równocześnie zaś zabiega o listy polecające do władz pruskich przez J. Kościelskiego i władz włoskich przez H. Siemiradzkiego, nieodzowne w podróży afrykańskiej.

„H. Sienkiewicz bawi w Krakowie w przejeździe z Biarritz do Zakopane­go. Zamierza on odbyć podróż do Egiptu. Czy nie dla studiów nowej powie­ści, tym razem orientalnej?”.

„Kraj” IX 1890, nr 44, s. 18.

„Kontrakt ze «Słowem» już podpisałem. Dziś (15 XI) jest niedziela, we wtorek jadę do Szczakowej, gdzie przyjadą na moje spotkanie agent To­warzystwa Ubezpieczeń i doktor; w środę jadę do Zakopanego, zabawię tam jaki tydzień, potem przez Wiedeń, Paryż, Brindisi w dalszą drogę […]. Ojca mego zaopatrzyłem na 6 miesięcy, Helenkę także”.

Janczewska J., L 263; Listy, t. II, cz. 2, s. 373. — Godlewski M., L 96; tamże, t. I, cz. 2, s. 140-142. — Por. nadto Siemiradzki H., L 1, 2; tamże, t. III, cz. 3, s. 423-426.

W Zakopanem. W czasie pobytu zakopiańskiego (18-30 XI) po­wstają nowele Lux in tenebris lucetWyrok Zeusa:

„Przed chwilą skończyłem drugą nowelkę. Jest dobra — i wesoła. Będziesz się trochę śmiała — więc dobrze. Pierwsza pt. Lux in tenebris jest oryginalniejsza bez porównania, ale jej nie czytaj, bo smutna […]. Dziwię się trochę sobie, żem te nowele napisał. Druga szła tak łatwo jak po maśle, nad pierwszą więcej było pracy. Mam je jeszcze przepisać, by ostatecznie wygładzić”.

Janczewska J., L 266 (30 XI); Listy, t. II, cz. 2, s. 383.

Po dwudniowej wycieczce do Krakowa (1-2 XII) Sienkiewicz spędza tydzień jeszcze w Zakopanem, skąd 8 XII wyrusza w drogę przez Kraków do Wiednia. Plany podróży szkicuje następująco:

„Przed tak długą podróżą niepodobna przewidzieć, co wypadnie i gdzie wypadnie przedtem jechać. Nuż będę musiał wpaść do Paryża. Nie mam za­miaru — ale nuż. Być może także, że Egipt zobaczę szczegółowo dopiero z po­wrotem. Jeśli w Rzymie dowiem się o dobrym statku do Massawy (posiadło­ści włoskie w Abisynii), to pojadę wprost do Massawy, jeżeli się upewnię, że jest jakaś komunikacja między Massawą a Adenem, w którym zatrzymują się statki idące do Zanzibaru”.

Janczewska J., L 267; Listy, t. II, cz. 2, s. 384.

Z Wiednia do Rzymu. Po dwudniowym pobycie w Wiedniu, gdzie ostatecznie rozstrzyga się sprawa wyjazdu młodego Jana Tyszkiewi­cza w towarzystwie pisarza, Sienkiewicz wyrusza do Rzymu i przybywa tam 16 XII.

„Przyjechałem dziś w południe zły i zmęczony. — Zmęczony, bo wagony złe, pełno ludzi w przedziale i zimno — zły, bom w drodze z Pontebba do Mestre zgubił małą portmonetkę, w niej około 200 fr. w złocie, bilet, kwit na rzeczy i co nade wszystko, ów dukat, który dostałem od Mary”.

Janczewska J., L 270; Listy, t. II, cz. 2, s. 391, cytat. — Siemiradzki H., L 4 (odzyskanie zguby), tamże, t. III, cz. 3, s. 428, 429.

W Rzymie. Po otrzymaniu z Paryża od Abakanowicza broni, aparatu fotograficznego, filtru do wody i innych przyborów podróżniczych Sienkie­wicz przygotowuje się do drogi, zbiera listy polecające, a równocześnie zapa­da raz jeszcze na gardło. Korespondent „Kraju” (zapewne A. Darowski) zdaje szczegółowo sprawę z tego okresu. Oto streszczenie tego artykułu:

W drodze do Afryki Sienkiewicz zatrzymał się parę dni w Rzymie i stanął w hotelu „Minerwa” koło Panteonu. Z powodu przeziębienia i zmęczenia nie zwiedzał już na nowo Rzymu, gdzie przedtem był dwa razy.

Siemiradzki wydał na jego cześć obiad w swej willi, niedaleko placu Indipendenza. Zaprosił na ucztę rodaków, by ich zapoznać z pisarzem. Obiad odbył się 18 XII około godziny 8 wieczorem. W liczbie zaproszonych była hrabina Zofia Bertelli Algarotti, z domu hrabianka Kuczkowska, córka Kuczkowskiej z Ankwiczów, Mickiewiczowskiej Ewuni. Towarzyszył jej mąż, puł­kownik rzymskiej załogi, który zaopatrzył Sienkiewicza w urzędowe listy i rozkazy do władz i konsulów włoskich, ułatwiające mu podróż do Egiptu, Massawy, Zanzibaru i do środka Afryki. Byli też między gośćmi Wł. Kulczycki, dr Artur Wołyński, założyciel i dyrektor Kopernikowskiego muzeum w Rzymie. Wznoszono toasty.

Nazajutrz H. Sienkiewicz wyjechał z Neapolu, skąd niebawem odpłynął parowcem idącym do Egiptu. Będzie on z powrotem w Rzymie w drugiej połowie maja. Zapewne przywiezie tło i zarysy afrykańskiej powieści.

Główne dzienniki Rzymu, np. „Popolo Romano”, piszą o Sienkiewiczu i witają go jako następcę Kraszewskiego. Ostatni nr pisemka „Echo aus Afri­ka” donosi, że kardynał Lavigerie napisał dla Sienkiewicza list polecający do misjonarzy afrykańskich. Następuje tekst listu.

„Kraj” 1889, X, nr 1, s. 23. — Nadto Siemiradzki H., L 3; Listy, t. III, cz. 3, s. 427, 428. — Janczewska , L 271; tamże, t. II, cz. 2, s. 394, 395.

Wyjazd z Neapolu. Po kilkudniowym oczekiwaniu w Neapolu („Grand Hôtel”) na statek 24 XII Sienkiewicz na pokładzie „Ravenny” wy­rusza do Izmaili:

„Ot, tarabanię swoje kości «między dzicz nieochajną», jak mówi Odysea […]. Siedzę w Neapolu od piątku i będę jeszcze siedział ze dwa dni, gdyż statek, który mnie ma powieźć, spóźnił się z powodu mgieł na La Manche.Potem jadę do Izmaili, potem przez Suez do Zanzibaru, a potem…? Po małej wyprawie w głąb będę «unosił stamtąd obecność swą» co rychlej”.

Leo E., L 15 (21 XII 1890); Listy, t. III, cz. 1, s. 495, cytat. — Siemiradzki H., L 4; Listy, t. III, cz. 3, s. 428, 429 — Janczewska J., L 268, 269 (271, 272); tamże, t. II, cz. 2, s. 394-396. — Szetkiewiczowie K. i W, L 68; tamże, V, cz. 1, s. 304-306. — Sienkiewicz H., Listy z Afryki, rozdz. I. — D 43, s. 3.

W Kairze. Po wylądowaniu 29 XII w Izmaili Sienkiewicz udaje się do Kairu.

1891

Miesiąc w Egipcie. W pierwszych dniach stycznia Sienkiewicz w towarzystwie Tyszkiewicza zwiedza piramidy i Sfinksa, ponownie zaś z Or­łowskim i Frankensteinem Gizeh. Utrzymuje stosunki z kolonią polską, sku­pioną wokół konsula austriackiego Neumana i jego żony Anny, literatki.

8 I podróżnicy wybierają się na polowanie do Fayum; pisarz czuje się cho­ry, nazajutrz wraca do Kairu, gdzie lekarze stwierdzają wrzód w gardle. Dzięki opiece dra Kłodzianowskiego z Aleksandrii niebezpieczeństwo mija, chorego jednak czeka kilkunastodniowa rekonwalescencja.

20 I zwiedzanie Aleksandrii. — 27 I wyjazd pociągiem do Suezu, gdzie Sienkiewicz mieszka w „Hôtel d’Orient” i oczekuje na statek do Zanzibaru.

Neumanowa A., L 1; Listy, t. III, cz. 2, s. 227. — Janczewska J., L 275-278; tamże, t. II, cz. 2, s. 401-411. — Tyszkiewicz J., W Afryce z Sienkiewiczem (listy do matki), „Słowo” (Wil­no) 6 IV 1928, nr 80. — Neumanowa A., Ze wspomnień, „Kurier Codzienny” 1900, nr 353. — Sienkiewicz w Kairze, „Kurier Poznański” 1916, nr 297, s. 2. — Sienkiewicz, D 43, Listy z Afryki, rozdz. I-II. — Siemiradzki H., L 5; Listy, t. III, cz. 3, s. 430, 431. — Szetkiewiczowie K. i W, L 69, 70; tamże, t. V cz. 1, s. 306-310.

Sienkiewicz H. na tarasie hotelu Du Nil w Kairze

Sienkiewicz H. na tarasie hotelu Du Nil w Kairze

Z Suezu do Zanzibaru. 1 II wyjazd statkiem niemieckim „Bun­desrath”, który 5 II mija Bab-el-Mandeb, 7 II staje w Adenie, 16 II przychodzi do Zanzibaru. W czasie tej podróży powstają dwa pierwsze Listy z Afryki.

Tyszkiewicz J., W Afryce z Sienkiewiczem (listy do matki), „Słowo” (Wilno) 6 IV 1928, nr 80. — Janczewska J., L 279-281; Listy, t. II, cz. 2, s. 411-418. — Szetkiewiczowie K. i W, L 71, 72; tamże, t. V cz. 1, s. 310-314

W Zanzibarze. Zamieszkawszy w prymitywnym hotelu („De la Po­ste”) Lazarewicza, Sienkiewicz gościnnie podejmowany przez konsula angiel­skiego Evana Smitha i misjonarzy, 21 II otrzymuje audiencję u miejscowego sułtana, nazajutrz bierze udział w wycieczce w głąb wyspy, 28 II wreszcie na pokładzie pancernika „Redbreast” wyjeżdża do Bagamoyo, które ma być punktem wyjściowym wyprawy w głąb lądu.

Sienkiewicz H., D 43; Listy z Afryki, r. VII-X. — Janczewska J., L 283; Listy, t. II, cz. 2, s. 420-425. — Tyszkiewicz J., W Afryce z Sienkiewiczem (listy do matki), „Słowo” (Wilno) 6 IV 1928, nr 80. — List do nieznanego adresata (Godlewskiego), datowany 18 II, a w wyjątkach ogłoszony w warszawskim „Słowie”, a za nim zaś w „Kraju” (1891, X, s. 21). — Siemiradzki H., L 6; Listy, t. III, cz. 3, s. 431-435. — Godlewski M., L 104; tamże, t. I, cz. 2, s.151-155. — Szetkiewiczowie K. i W, L 75, 76; tamże, t. V cz. 1, s. 318-336.

Wyprawa w głąb lądu. Dzięki pomocy misjonarzy Sienkie­wicz podejmuje wycieczkę myśliwską, która trwa od dwu do trzech tygodni i kończy się przedwcześnie wskutek febry. Dotarłszy ostatkiem sił do Baga­moyo, Sienkiewicz leczy się w szpitalu w Zanzibarze i 3 IV statkiem „Pei-Ho” w połowie kwietnia powraca do Kairu. Przebieg wycieczki przedsta­wia w Listach z Afryki, w których pominięcie dat od przyjazdu do Bagamoyo maskuje niepowodzenie krótkiej wyprawy. Krótki jej zarys przynoszą listy kairskie z kwietnia; znamy z nich list do Janczewskiej (284) i Lubowskiego (5), niemal jednobrzmiące. One to, wraz z relacją Tyszkiewicza, pozwalają zrozumieć niedomówienia Listów z Afryki.

Wycieczka afrykańska znalazła drobny oddźwięk w prasie, londyński „Ti­mes” mianowicie pomieścił depeszę z Zanzibaru, datowaną 6 III, komuniku­jącą, iż „Sienkiewicz, znany polski pisarz, udał się w głąb kraju z Bagamoyo, w celu zebrania materiałów do powieści afrykańskiej”.

„Kraj” X 1891, nr 11, s. 12. — Godlewski M., L 105, 106; Listy, t. I, cz. 2, s. 155-160. — Sienkiewicz A., L 3; tamże, t. III, cz. 3, s. 444-447.

Z Kairu do Wiednia. Po tygodniowym pobycie w Kairze, gdzie spotkał sporą garść Polaków, wśród nich zaś K. Pochwalskiego, Sienkiewicz wraca w jego towarzystwie statkiem do Brindisi, stamtąd zaś jedzie sam do Wiednia, gdzie choruje na żołądek („Hotel Erzherzog Karl”).

Janczewska J., L 284; Listy, t. II, cz. 2, s. 425-431. — Szetkiewiczowie K. i W, L 77; tamże, t. V cz. 1, s. 336-338. — Lubowski E., L 5; tamże, t. III, cz. 1, s. 540-543. — Redakcja „Słowa”, tamże, t. V cz. 3, s. 332-334.

Pogłoski o powieści afrykańskiej. Wiadomości dzienni­karskie przypisują Sienkiewiczowi plan powieści, która istotnie została napi­sana, ale dopiero w 20 lat później.

„Sienkiewicz w powrocie z Afryki bawił w tych dniach w Wiedniu, skąd ma udać się na dłuższy czas do Zakopanego. Tu będzie pracował nad opisem wrażeń, jakich doznał na czarnym kontynencie. Oprócz Listów z Afryki Sien­kiewicz ma pisać powieść na tle handlu niewolnikami w Afryce wschodniej. Powieść ta ukaże się równocześnie w dwu językach, polskim i francuskim. Sienkiewicz wyjechał z Zanzibaru w dniu 3 z[eszłego] m[iesiąca], opóźniwszy wyjazd z powodu choroby, która dotknęła go w czasie podróży z Bagamoyo w głąb kraju. Leczył się w Bagamoyo u misjonarzy”. — Listy z Afryki, w: Dzie­ła, t. XLIII, s. 254-266.

„Kraj” 1891, X, 27 IV, nr 17, s. 14. — Tomkowicz St., L 14-23; Listy, t. V cz. 2, s. 570-577.

Sienkiewicz H. w Afryce

Sienkiewicz H. w Afryce

Sienkiewicz w Afryce ze zb. Janczewskiego

Sienkiewicz w Afryce ze zb. Janczewskiego

Satyra na stańczyków. Po ustąpieniu Juliana Dunajewskiego (4 II) ze stanowiska ministra skarbu monarchii austro-węgierskiej, zapewne wiosną 1891, Sienkiewicz pisze wierszyk satyryczny Legenda austriacka, de­dykowany „samobójcom pod Wawelem”, a więc stańczykom, dla których rezygnacja „ministra-rodaka” była klęską polityczną.

Wiersz, zachowany w autografie, zaczyna się słowy: „Raz stary, strudzo­ny Taaffe — Otworzył zamczystą szafę, — Wyjął gąsiorek z winem — Postawił na stole…”.

Krzyżanowski J., Pokłosie Sienkiewiczowskie, Warszawa 1973, s. 685, 686.

Maj w Zakopanem. W początkach maja przyjazd do Zakopanego, pobyt miesięczny poświęcony wypoczynkowi z rodziną i leczeniu.

Janczewska J., L 287; Listy, t. II, cz. 2, s. 434-436. — Godlewski M., L 108; Listy, t. I, cz. 1, s. 161, 162

Pobyt w Lublinie. Ostatni tydzień maja Sienkiewicz spędza w Lu­blinie (w hotelu „Wiktoria”) w związku z chorobą ojca, do którego sprowa­dza chirurga Kosińskiego z Warszawy.

„Gazeta Lubelska” 1891, nr 104 z 20 V — Godlewski M., L 108, 109; Listy, t. I, cz. 2, s. 161, 162. — Biernacki M., Wspomnienie z pobytu Sienkiewicza w Lublinie („Nowa Ziemia Lubelska”, 1924, nr 293, s. 4, 5), z mylną datą 1892 oraz wiadomościami o lekarzach lubel­skich sportretowanych jakoby w Rodzinie Połanieckich. Uwagi Biernackiego powtórzył Hahn W, Ze wspomnień dra M. Biernackiego o H. Sienkiewiczu („Roczniki Humanistyczne”, Lublin 1949, s. 321-331). — Godlewski M., L 110; Listy, t. I, cz. 2, s. 162, 163.

Kraków — Kaltenleutgeben. 6 VI Sienkiewicz bawi w Krako­wie, skąd przez Berlin i Drezno (gdzie wieczór spędza w teatrze, na Cavalle­ria rusticana) udaje się do Kaltenleutgeben.

Janczewska J., L 291; Listy, t. II, cz. 2, s. 444-446. — Redakcja „Słowa”, tamże, t. V, cz. 3, s. 332-334.

Lipiec w Zakopanem. Spod Wiednia 3 VII Sienkiewicz jedzie do Krakowa, przebywa tam tydzień, 4-11, następnie spędza czas do końca miesiąca lub dłużej w Zakopanem. Nosi się wówczas z zamiarem przenie­sienia się do Galicji i w związku z tym pertraktuje o kupno majątku Chełm pod Krakowem, to znowuż kawałka ziemi w Woli Justowskiej, to wreszcie jakiejś willi z lasem w Zakopanem. Plany te nie udają się zapewne wskutek trudności znalezienia wspólnika w osobie teścia Szetkiewicza czy Bronisława Dembowskiego.

Smolka St., L 24, 25; Listy, t. V, cz. 1, s. 61-63. — Janczewska J., L 287-289; tamże, t. II, cz. 2, s. 434-440. — Godlewski M., L 111; tamże, t. I, cz. 2, s. 162, 163.

Kuracja w Kaltenleutgeben. Do połowy sierpnia przez czte­ry tygodnie Sienkiewicz leczy się systematycznie w Kaltenleutgeben, gdzie po trzecim liście z Afryki, napisanym w początkach lipca, powstaje czwarty 16 sierpnia.

Janczewska J., L 290; Listy, t. II, cz. 2, s. 440-444. — Godlewski M., L 112; tamże, t. I, cz. 2, s. 164, 165. — Smolka St., L 24; tamże, t. V, cz. 1, s. 61, 62. — Redakcja „Słowa”, L 9, 10 (sierpień 1891); tamże, t. V, cz. 3, s. 332-334.

Powrót do Zakopanego. Wrzesień i październik w Zakopanem, w domu Wójciaka i w pensjonacie Zborowskich, i praca nad dalszymi Listami z Afryki (do XIII).

Godlewski M., L 113; Listy, t. I, cz. 2, s. 165, 166. — Redakcja „Słowa”, L 11 (wrzesień 1891); tamże, t. V, cz. 3, s. 335, 336.

Wycieczka do Dzieduszyckich. 8 listopada Sienkiewicz wy­jeżdża do Wł. Dzieduszyckich do Pieniak na polowanie.

Biernacki M., Sienkiewicz w Pieniakach (w Księdze ku czci L. Pinińskiego, Lwów 1938). — Dzieduszycka A., Listy, I, cz. 1, s. 352-354. — Pochwalscy K. i Z., L 6; tamże, t. III, cz. 2, s. 466.

Listopad i grudzień w Krakowie. Część grudnia pisarz spędza w Krakowie. Rozpoczyna tutaj studia nad średniowieczem, jak wska­zuje list do wydawcy.

„Gdyś Pan za ostatnią bytnością w Krakowie mówił mi, że jesteś moim dłużnikiem, miałem wrzód w gardle i nie mogłem nawet spytać się Pana, w jaki sposób. Zapewne wydaliście jaką nową edycję której z poprzednich powieści. — Prosiłem Was wprawdzie, żebyście tego nie czynili, z tej prostej przyczyny, że ja chcę, by wreszcie wszystko zawakowało, bo wówczas sprze­dam dwadzieścia kilka tomów od razu i na zawsze, co mi pozwoli skapitalizować większą sumę. Dawno mi już zresztą robiono tego rodzaju oferty. Jeśli jednak rzecz się stała — to trudno. Proszę tylko o uwzględnienie moich życzeń na przyszłość. Tymczasem, ponieważ do Warszawy teraz nie przyjeżdżam przed skończeniem Listów z Afryki i nowej powieści historycznej, do której dłubię w materiałach, więc proszę Was o odesłanie tego, co mi się od Was należy”.

Wolff A. R. L 16 (13 XII); Listy, t. V, cz. 2, s. 424, 425.— Godlewski M., L 115-117; tamże, t. I, cz. 2, s. 167-169. — Dzieduszycka A., L 1; tamże, t. I, cz. 1, s. 352-354.

Opinie autora o przyjęciu Bez dogmatu, które nakła­dem „Słowa” ukazało się w 3000 egz. i wywołało sporo opinii krytycznych, przewijają się raz po raz w korespondencji Sienkiewicza, śledzącego pogłosy powieści. Nawet w Listach z Afryki znalazła się aluzja do tych spraw. Ogółem biorąc, Sienkiewicz nie był zadowolony z uwag krytyków polskich, zwłaszcza gdy zestawia je z entuzjastycznymi opiniami obcymi.

Rafał Loewenfeld, literat niemiecki, tłumacz Sienkiewicza, w książeczce pt. Gespräche über und mit Tolstoj, Berlin 1891, s. 122, na s. 78 i 79 pisze o Tołstoju w Jasnej Polanie:

„Nowy zeszyt czasopisma «Russkaja Mysl» zawierał ciąg dalszy ostatniej powieści Sienkiewicza Bez dogmatu. Natychmiast córki hrabiego rzuciły się na ten zeszyt, ponieważ wszyscy w domu, nie wyłączając hrabiego, powieść tę czytali. Opowiadałem hrabiemu, że dwie powieści Sienkiewicza, Ogniem i mieczemPan Wołodyjowski, przetłumaczyłem na język niemiecki i że wkrótce kilka z jego nowelek ukaże się w mym przekładzie, i spytałem go, czy zna pisma tego autora. Czytałem — rzekł — jego opowiadania amerykań­skie. Nie zrobiły na mnie zbyt wielkiego wrażenia. Powieści, o których pan wspomniał, nie znam. Powieść Bez dogmatu, drukująca się obecnie w «Russkiej Mysli», podoba mi się nadzwyczajnie. Sądząc po niej, uważam Sienkiewicza za znakomitego poetę”.

„Kraj” 1892, XI, nr 6, s. 10.

Uwagi Tołstoja, robione w r. 1890 w czasie lektury Bez dogmatu (w rodza­ju: „bardzo subtelnie opisana miłość do kobiety”) podaje N. Gusjew.

Gusjew N., Lietopis żizni i tworczestwa L. N. Tołstogo, Moskwa 1946, s. 420, 425.

„Skoro się pochwaliłeś, niechże i ja się pochwalę. [Powieści w przekła­dach] podobno robią sukces ogromny, nie taki jednak jak Ohne Dogma […]. Książka jest we wszystkich witrynach, wszystkie Niemki robią psi-psi do Płoszowskiego, wszyscy czytają, dyskutują, piszą, chwalą, a Polacy pieją. Słowem, ma to tu [w Austrii] sto razy większe powodzenie niż u nas — i tak samo jest w Niemczech”.

Lubowski E., L 6; Listy, t. III, cz. 1, s. 545, cytat. — Godlewski M., L 95; tamże, t. I, cz. 2, s. 138-140.

„Czytałem recenzję Keniga o Bez dogmatu. Co za klituś-bajduś! Zwraca się wprost do Płoszowskiego i (uważasz, panie Płoszowski…) robi mu te same zarzuty, które Płoszowski sam sobie robi. — «Jesteś próżniak, panie Płoszowski, nie masz woli, jesteś w gruncie rzeczy egoista, zajmujesz się sobą etc.». Radotowanie bez granic”.

Janczewska J., L 287; Listy, t. II, cz. 2, s. 435, 436. — Recenzja Bez dogmatu w „Neue Freie Presse”. —Morawski Z., L 1 (8 IV 1892); Listy, t. III, cz. 2, s. 158, 159.

1892

Karnawał w Krakowie. Po pięciodniowym pobycie w Zakopa­nem, gdzie — jak pisze — na sto dni zepsuł sobie żołądek, Sienkiewicz spędza kilka tygodni karnawału w Krakowie, pracując dalej nad Listami z Afryki.

„Świat” 1892, s. 170. — Lubowski E., L 6; Listy, t. III, cz. 1, s. 543-546. — Bliziński J., L 5; tamże, t. I, cz. 1, s. 86. — Godlewski M., L 118-121; tamże, t. I, cz. 2, s. 170-173. — Malczew­ski J., tamże, t. III, cz. 2, s. 28, 29.

Wycieczka do Zakopanego i powstanie U źródła. 2 III przyjazd do Zakopanego, pełnego „zimy, chmur, martwoty, głuszy, mo­notonii, zasp i wybojów”. Wówczas to powstaje pierwsza redakcja noweli U źródła, zatytułowana „Jak we śnie”. (Autograf ten K. Potkański ofiarował Bibliotece Jagiellońskiej).

„Nie tylko piszę, ale ośm arkusików noweli pod tytułem Jak we śnie leży już na stole. Pomysł dawniejszy, okropnie młody, ale to właśnie dobrze. Jest w tym trochę akcentów prawdy — i trochę oryginalności przechodzącej aż w niespodzianki. — Skończę i przepiszę w Krakowie. Jeśli tylko wydołam, to całość ukaże się 1 kwietnia w «Bibliotece Warszawskiej» i będzie istotnie trochę prima aprilis”.

Janczewska J., L 301 (8 III); Listy, t. II, cz. 2, s. 458. — Godlewski M., L 122; tamże, t. I, cz. 2, s. 174, 175

Kraków i Wiedeń. W końcu marca Sienkiewicz przez Kraków i Wiedeń wyjeżdża do Kaltenleutgeben.

„Sienkiewicz opuszcza wkrótce Kraków i udaje się do Kaltenleutgeben. Autor Bez dogmatu uskarża się jeszcze na następstwa przebytej w Afryce fe­bry. Myśli obecnie nad planem powieści z XIV w. i nad dramatem współcze­snym”.

„Kraj” 1892, XI, nr 12, s. 19. — Janczewska J., L 303-306; Listy, t. II, cz. 2, s. 461-468. — Rodakowski , L 1; tamże, t. III, cz. 3, s. 343, 344.

„Bawił tu [w Wiedniu] przez kilka dni H. Sienkiewicz. Obecnie znajduje się w pobliskim Kaltenleutgeben, gdzie ma zabawić do końca maja. Sienkie­wicz pracuje nad nowym dramatem, osnutym na tle dzisiejszych stosunków towarzyskich”.

„Kraj” 1892, XI, nr 15, s. 10.

W Kaltenleutgeben Sienkiewicz pisze dramat współczesny w 5 aktach.

„Świat” 1892, s. 218.

Kłopoty z Pieśnią litewskich borów. W Wiedniu Sien­kiewicz dowiaduje się, iż Pieśń litewskich borów, którą wpisał do albumów pań Dzieduszyckiej i Tarnowskiej, ukazała się, podpisana jego nazwiskiem, w „Gazecie Czernowieckiej”. Obawa represyj ze strony Rosji sprawia, iż my­śli o przyjęciu poddaństwa austriackiego.

Janczewska J., L 304; Listy, t. II, cz. 2, s. 462-465.

Wielkanoc na zamku Frain. Święta spędza u Stadnickich (ro­dziców H. Krasińskiej) we Frain na Morawach.

Janczewska J., L 308; Listy, t. II, cz. 2, s. 472.

W Kaltenleutgeben. Osiadłszy w uzdrowisku Winternitza 5 IV w dwa tygodnie później kończy pisaną w Wiedniu nowelę U źródła i przesyła ją do „Biblioteki Warszawskiej”.

„Napisałem nowelę dla «Bibl[ioteki]» bardzo źle, licho i marnie. Może będzie lepsza, gdy ją przerobię, do czego biorę się teraz z usilnością godną współczucia (20 IV)”.

„Nowelę dziś wysyłam. Jest podła wielce, ale rupija apana [nie ma pienię­dzy], więc niech idzie (3 V)”.

Na tle tych ocen bardzo osobliwie brzmi relacja o przyjęciu noweli przez prasę i czytelników:

„Kto nie przedrukowywa U źródła! «Kraj», «Kurier Warsz[awski] », «Sło­wo», «Czas», «Dziennik Poznań[ski]» etc. Tym lepiej, że to tak epatuje ludzi — bo dla mnie to jest niespodzianką zupełną. Między nami uważałem rzecz za podłość — bo temat sam ograniczał mnie, tym lepiej! P. Czosnowska tłuma­czy na francus[ki]. P. Krasińska pisała do mnie z zachwytami — Kraków rów­nież wibrował. — Niechże im służy! (16 VI)”.

Janczewska J., L 308, 311, 316; Listy, t. II, cz. 2, s. 472, 478, 485. — Godlewski M., L 124; tamże, t. I, cz. 2, s. 177, 178.

Zapowiedź Krzyżaków. W związku z oczekiwanymi odwiedzi­nami E. Piltza Sienkiewicz spodziewa się swą „przyszłą powieść krzyżacką” drukować w „Przeglądzie Polskim” i w „Kraju”.

Janczewska J., L 312; Listy, t. II, cz. 2, s. 479.

W Krakowie. Wyjechawszy ok. 10 V z Kaltenleutgeben, resztę mie­siąca i początek czerwca Sienkiewicz spędza w Krakowie.

Janczewska J., L 312; Listy, t. II, cz. 2, s. 479, 480. — Godlewski M., L 125; tamże, t. I, cz. 2, s. 179-181.

Leczenie w Karlsbadzie. 5 VI Sienkiewicz wyjeżdża do Dre­zna, gdzie bawi 6 VI, przeziębia się i chory 7 VI staje w Karlsbadzie (willa „Merkur”). W drodze rozczytuje się w Życiu Jezusa Renana, po przybyciu rozpoczyna Pójdźmy za Nim.

„Czytam, raczej odczytuję z wielkim zajęciem Vie de Jesus Renana. Wra­żenie jest to, że kto by stracił wiarę, ten by ją mógł odzyskać widząc, jak ten, rozumny zresztą, filister chce, a nie może dostroić się do przedmiotu, który go przewyższa, tak jak np. Alpy przewyższają jakieś narzędzia geometryczne, którymi się je mierzy”.

Janczewska J., L 314; Listy, t. II, cz. 2, s. 482. — Godlewski M., L 126; tamże, t. I, cz. 2, s. 181, 182.

„H. Sienkiewicz przybył w tych dniach do Karlsbadu, witany przez wielu rodaków na dworcu kolejowym. Pisarz zamieszkał na Markt-Platz w domu Merkura i rozpoczął kurację, która — według zapewnień lekarzy — wywrze lepszy skutek niż dotychczas prowadzona hydropatia”.

„Kraj” 1892, XI, nr 22, s. 20; 1892, nr 24, s. 19.

Lato w Zakopanem. Lipiec i sierpień upływa Sienkiewiczowi mię­dzy Zakopanem a Krakowem; wedle wiadomości dziennikarskich pisarz zbiera materiały „do nowej, wielkiej powieści historycznej”, a nawet jakoby „przystą­pił już do nowej powieści historycznej z czasów krzyżackich”.

„Świat” 1892, s. 339. — „Kraj” 1892, XI, nr 28, s. 16. — Janczewska J., L 318, 319; Listy, t. II, cz. 2, s. 489-495. — Donimirski A., L 3; tamże, t. I, cz. 1, s. 339-342.

W Krakowie pisarz podtrzymuje stosunki z kółkiem przyjaciół ze sfer naukowo-artystycznych i arystokratycznych, jak wskazuje obiad sierpniowy, w którym wzięli udział Kazimierz Morawski, Jacek Malczewski, Józef Bliziński, Edward Janczewski, Andrzej Potocki, Ludwik Michałowski i Zygmunt Cieszkowski.

Pochwalski K., L 7; Listy, t.III, cz. 2, s. 467.

Nowe swaty. W sierpniu zasypuje Sienkiewicza listami „po pięć ar­kusików”, z takąż ilością dopisków matki, Maria Romanowska, przybrana córka Heleny Wołodkowiczowej a przyszła żona pisarza, poznana niedaw­no w Wiedniu czy Krakowie, bawiąca w Gasteinie. Sam Sienkiewicz bardzo sceptycznie traktuje całą sprawę, przewidując, że egzaltowana historia „na ni­czym się skończy”.

Janczewska J., L 318 (6 VIII); Listy, t. II, cz. 2, s. 489-492.

Pójdźmy za Nim. W Zakopanem ok. 20 IX powstaje w domu Trze­buni, gdzie pisarz w dalszym ciągu mieszka, nowela, początkowo zatytułowana „Antea”, następnie Pójdźmy za Nim. Materiałów do dziejów jej dostarczają li­sty do A. R. Wolffa, któremu autor proponuje przygotowanie 20 tomu Pism, wydanego istotnie w r. 1894.

„Zajęty jestem obecnie pisaniem nieco większej noweli pod tytułem Pójdź­my za Nim. Wraz z trzema poprzednimi, które wyszły w «Bibliotece Warszawskiej», i z piątą, którą zaraz po tej napiszę, utworzy się tomik lub tom, zależnie od druku, interlinij i w ogóle wydania. Otóż zapytuję Pana, czybyś go Pan nie chciał ode mnie nabyć. Tytuły noweli już drukowanych są: I. Wy­rok Zeusa, II. Lux in tenebris lucet, III. U źródła. — Doliczając czwartą, Pójdźmy za Nim, i piątą Wariat, można liczyć na 10, a w takim wydaniu jak Bez dogmatu na 15 arkuszy. Cena jest 1000 rs, a jeślibyś Pan chciał, by Pójdź­my za Nim drukowane było w «Kurierze Codziennym», to wraz z drukiem w «Kurierze» 1300.

Wariat prawdopodobnie w «Kurierze» by nie przeszedł, dlatego nie robię co do niego propozycji. Gdyby całkiem nie przeszedł, dam do książki co innego”.

Wolff A. R., L 17 (20 IX); Listy, t. V cz. 1, s. 425-427, cytat na s. 425. — Godlewski M., L 128; tamże, t. I, cz. 2, s. 184, 185.

„Nowelę Pójdźmy za Nim ukończę wkrótce — tydzień później lub wcze­śniej — nie wiem, bo czasem zostawiam rękopism, skończony już, na parę dni, by potem spojrzeć na niego obiektywniej i poprawić, co trzeba […]. O tytule lepiej nie donosić, bo mogę go zmienić w ostatniej chwili. — Rzecz jest dość nowa i powinna obudzić zajęcie”.

Wolff A. R., L 18 (25 IX); Listy, t. V, cz. 2, s. 427, 428.

„Załączam rękopism «Antei» — przepraszając za zwłokę […]. Bądź Pan ła­skaw kazać rękopism przepisać, tak aby równocześnie z «Kurierem» mogły drukować rzecz «Czas» i «Dziennik Poznański», wszystko bowiem, co piszę, drukuje się w tych dziennikach, co warszawskim nie przeszkadza, a budząc zaciekawienie zwiększa pokupność tomów”.

Wolff A. R. L 20; Listy, t. V cz. 2, s. 429, cytat. — Górski K. M., L 3; tamże, t. I, cz. 2, s. 290, 291.

Kaltenleutgeben. Ok. 26 IX Sienkiewicz przez Kraków jedzie do Kaltenleutgeben, gdzie bawi przez październik. Z zadowoleniem stwier­dza, że przybyło mu 4 kg wagi, i z humorem opowiada o swatach wołodkowiczowskich:

„Zizi [Z. Cieszkowski] tu przyjeżdża codziennie, teraz po prostu jako mi­sjonarz. Chodzi o nawrócenie mnie na «marynusizm». — W tym celu wymie­nia się, ile będzie miała (o czym mam sam lepsze informacje), wychwala się jej wykwintność, urodę i zaklina się w imię społeczeństwa, literatury etc. Co ich to może obchodzić! — Słucham i milczę jako Sfinks przy księżycu”.

Janczewska J., L 321 (16 X); Listy, t. II, cz. 2, s. 498. — Godlewski M., L 129, 130; tamże, t. I, cz. 2, s. 185-187.

Powrót do Warszawy i pomysł Rodziny Połaniec­kich. Po powrocie do Warszawy (o czym donosi „Kraj”, nr 48, s. 22), Sien­kiewicz prowadzi ożywione życie towarzyskie. Bywa w Radziejowicach, bierze udział w polowaniach (na jednym kładzie 14 zajęcy), decyduje się wreszcie potraktować na serio pomysł małżeństwa z Wołodkowiczówną. Już w październiku polecił Gebethnerowi wysłać do Odessy komplet swych pism w oprawie (szczegół ten podkreślił), w grudniu zaś przyjmuje zaproszenie od Wołodkowiczów i zaraz po świętach tam wyjeżdża.

„Morze Czarne zwało się w starożytności Pontus Euxinus, co znaczy go­ścinne, skutkiem tego jadę tam na święta starego stylu”.

Janczewska J., L 323 (10 XII); Listy, t. II, cz. 2, s. 502.

Pomysł odeski ma jednak swą ciemną stronę, wymaga pieniędzy, których Sienkiewiczowi wówczas właśnie brakuje. By niedomaganiu temu zaradzić, postanawia napisać nową powieść i wyjechać przy pomocy otrzymanego na nią zadatku. W ten sposób rodzi się pomysł Rodziny Połanieckich.

„Wyobraź sobie — pisze 10 XII — że stąd do Odessy najlepiej jest jechać na Kijów, co = 40 kilku godzinom drogi, ale w doskonałych wagonach. W ogóle, włączając Włochy, cała podróż jest mi o tyle nie na rękę, że rupia apana! Ale mając nieprzepartą abominację do długów, nie chcę pożyczać i skończy się na jakimś kontrakcie o dużą powieść z zaliczeniem kilku tysięcy rs. Ma to tę dobrą stronę, że muszę ją napisać, a tę złą, że, Boże, kiedyż się uwolnię od takiej katorgi”.

Janczewska J., L 323; Listy, t. II, cz. 2, s. 503.

„«Bib[lioteka Warszawska]» — brzmi wiadomość o 10 dni późniejsza — za­częła ze mną układy o powieść w dwóch tomach, mniej więcej na 30 arkuszy. Naprzód dają 2 1/2 tys. rs. Resztę później. Tak więc będzie monety jak wody. Ja wolę układ z nimi, bo wychodzą raz na miesiąc. Wolff i Gebeth[ner] mają też ochotę, ale się zgłoszą za późno”.

Janczewska J., L 324; Listy, t. II, cz. 2, s. 505.

Projekty na przyszłość. 10 XII w liście do A. Wodzińskiego występują projekty, wskazując, iż sprawa małżeństwa uchodzi w oczach Sien­kiewicza za sprawę najbliższych miesięcy:

„…w tych czasach ustalam się, urządzam mieszkanie, przedtem jeszcze muszę wyjechać do Sycylii, słowem, ponoszę mnóstwo wydatków takich, ja­kie pociąga za sobą urządzenie gospodarstwa i domu zupełnie na nowo”.

Wodziński A., L 7; D 56, s. 276; Listy, t. V, cz. 2, s. 344.

1893

Odwiedziny w Odessie. Opuściwszy 31 XII 1892 Warszawę Sienkiewicz bawi w Odessie, zapewne w willi Wołodkowiczów na nie istnie­jącym dzisiaj urwisku nadmorskim.

„Słowo” 1893, 2 I, nr 1. — Urbański A., Sienkiewicz w Odessie, „Kurier Warszawski” 24 XI 1926. (Informacje przeważnie bałamutne, podające r. 1894 i sporo innych szczegółów błęd­nych). — Wodziński A., L 8; Listy, t. V cz. 2, s. 345, 346.

Zabiegi o pozyskanie czytelników francuskich. Już we wrześniu 1892 r. Sienkiewicz podsuwał A. Wodzińskiemu myśl, by zamiast Potopu zabrał się do przekładu Bez dogmatu, choćby skróconego. Wodziński zaproponował wydanie tego przekładu nakładem autora czy raczej na spółkę z tłumaczem. Listem 10 XII Sienkiewicz wyraził zgodę na ten pomysł, wrócił zaś do niego w liście pisanym 8 I w Odessie:

„Obecnie korzystam z pierwszej folgi, by oświadczyć Szanownemu Panu, iż jeśli koszt wydawnictwa Bez dogmatu nie wyniesie więcej nad 1200 fr. — i jeśli kwotę takową można spłacić w czterech ratach — to wydatek taki nie przechodzi mojej możności. Pierwszą ratę nadeślę na ręce Pańskie, kiedy Sz[anowny] Pan zażąda — następne w terminach wskazanych. Proponuję za­razem układ następny. Jeśli zysk z wydawnictw przeniesie 500 fr., pozostałą zwyżką będziemy się dzielili — jeśli nie, to należy on zupełnie do Szanowne­go] Pana. Wydaje mi się to zupełnie sprawiedliwe, albowiem jeśli ja ryzykuję 1200 fr., Pan ryzykuje swoją pracę, która w razie 0 zysku pozostanie niewynagrodzona”.

Wodziński A., L 8; Listy, t. V cz. 2, s. 346.

Przekład ten był gotów w sierpniu i miał się ukazać z przedmową P. Bourgeta, do r. 1895 zaś osiągnął pięć wydań.

Wodziński A., L 9; Listy, t. V cz. 2, s. 347.

Odczyt w Krakowie. Zgodnie z zapowiedzią w liście do K. M. Górskiego (30 XII) Sienkiewicz z Odessy jedzie do Krakowa, gdzie 21 I od­czytuje Pójdźmy za Nim w sali Towarzystwa Wzajemnych Ubezpieczeń. — Druk tejże noweli w „Tygodniku Ilustrowanym”, w „Słowie” i w „Czasie”.

Górski K. M., L 3; Listy, t. I, cz. 2, s. 290, 291. — „Słowo” 24 I 1893, nr 19. — Tomkowicz St., L 23; tamże, t. V cz. 1, s. 576, 577.

Powrót do Warszawy. Od końca stycznia Sienkiewicz przebywa w Warszawie, niedomaga na gardło, decyduje się przyjąć propozycję Wołodkowiczów i na marzec przed ślubem, mającym odbyć się w Rzymie, wyjechać do Nervi.

Janczewska J., L 323; Listy, t. II, cz. 2, s. 501-504. — Bogusławski W, L (31 I); tamże, t. I, cz. 1, s. 89, 90.

Utwory dla narzeczonej. W tym zapewne czasie powstają drobne utwory pisane dla narzeczonej lub z myślą o niej, utrzymane w tonie parabol hinduskich, a więc wiersz albumowy Lotus oraz Bądź błogosławiona.

Sienkiewiczowa M. z Wołodkowiczów, L 1, 2; Listy, t. IV, cz. 1, s. 74-82. — Załuski K. B., L 2; tamże, t. V cz. 2, s. 572-574.

Wiosna we Włoszech. 27 II Sienkiewicz przyjeżdża do Nervi pod Genuą, gdzie czekają nań narzeczona z matką, mieszka w hotelu „Eden”, pisze szkic Z wrażeń włoskich, prowadzi obfitą korespondencję z przyjaciół­mi, zapraszając ich na ślub do Rzymu i odbierając od nich życzenia.

Janczewska J., L 333; Listy, t. II, cz. 2, s. 512, 513. — Pochwalski K., L 7 (9); tamże, t. III, cz. 2, s. 469. — Godlewski M., L 135; tamże, t. I, cz. 2, s. 191. — Górski K. M., L 4; tamże, t. I, cz. 2, s. 291, 292. — Potkański K., L 1; tamże, t. III, cz. 3, s. 7-9. — Szetkiewiczowie K. i W, L 78; tamże, t. V cz. 1, s. 338-340. — Sienkiewiczowa M. z Wołodkowiczów, tamże, t. IV cz. 1, s. 73-93.

W połowie marca wyłaniają się przed nim nieoczekiwane trudności w związ­ku z istnieniem we Włoszech urzędów stanu cywilnego i ich wymaganiami. W rezultacie okazuje się, iż we Włoszech ślubu przeprowadzić się nie da bez załatwienia długich i uciążliwych formalności konsularnych, tym bardziej że papiery narzeczonej nie są w porządku, zapada więc decyzja, by ślub przenieść do Krakowa. Czas, wypełniony wycieczkami, np. do Pizy 27 III i poznawaniem Rzymu od 28 III, w kwietniu urozmaicają odkładane z dnia na dzień projekty wyjazdu oraz nieporozumienia rodzinne. Sienkiewicz, zachwycony narzeczo­ną, rychło spostrzega, iż matkę jej musi „wziąć w ręce”, inaczej bowiem życie się mu nie ułoży. Listy do Janczewskiej zawierają mnóstwo relacyj o drobnych i niedrobnych zatargach w czasie długiej podróży powrotnej, gdzie we Floren­cji dochodzi właściwie do zerwania. 1 V pisze: „Bo i tak mi się czasem zdaje, że wszystko licho weźmie”. Ostatecznie, wobec szerokiego rozgłosu, który sprawa zyskała, zapada decyzja, iż ślub odbędzie się w Krakowie, ale dopiero 25 VI, bo — wedle opinii przyszłej teściowej — „miesiąc maj, jako poświęcony Matce-Dziewicy, nie kwalifikuje się do zamążpójścia i miodowych dni”. W rezultacie panna jedzie do Odessy, Sienkiewicz zaś do Krakowa, gdzie otrzymuje serie li­stów z tłumaczeniami, wyjaśnieniami, nowymi projektami itd., itd., obliczony­mi na zatarcie niekorzystnych pogłosów opinii publicznej. Dla uspokojenia jej sam Sienkiewicz redaguje komunikat do „Słowa” o odroczeniu terminu ślubu i przyczynach, dlaczego tak się stało.

„Słowo” 13 V 1893, nr 108. (Identyczność frazeologiczna z listami prywatnymi dowodzi autorstwa Sienkiewicza). — Janczewska J., L 340 -346; Listy, t. II, cz. 2, s. 524-533. — Pochwalski K., L 9; tamże, t. III, cz. 2, s. 469. — Górski K. M., L 4; tamże, t. I, cz. 2, s. 291, 292. — Godlewski M., L 133; tamże, t. I, cz. 2, s. 188, 189.

Kaltenleutgeben. Po kilkudniowym pobycie w Krakowie, gdzie 9 V, tj. w przeddzień przyjazdu, Sienkiewicz został wybrany członkiem czyn­nym Akademii Umiejętności, pisarz udaje się do Kaltenleutgeben. Tam 21 V odbiera list „pani Wołodkowiczowej zrywający ostatecznie małżeństwo”, który przypłaca dziesięciodniową bezsennością, mimo to prowadzi dalsze per­traktacje, wreszcie około 1 VI przenosi się do Zakopanego, gdzie pozostaje do połowy lipca.

Janczewska J., L 342-345; Listy, t. II, cz. 2, s. 527-532. — „Słowo” 10 V 1893, nr 106. — Rocznik Akademii Umiejętności, — Pochwalscy K. i Z., L 12; Listy, t. III, cz. 2, s. 471-474.

Organista z Ponikły. W Zakopanem powstaje Organista z Ponikły. Wedle projektu autora nowela ta ma wejść zamiast zaniechanego Wariata do tomu XX Pism, jak wskazuje żartobliwy list (zaopatrzony w błędną datę 16 marca zam. czerwca) do wydawcy:

„Do tomu przybywa znowu jedna nowelka pt. Organista z Ponikły. W ten sposób zachowując porządek tak, jak podaję — i o którego zachowanie proszę, tom będzie zawierał: 1. Wyrok Zeusa, II. Z wrażeń włoskich, III. Orga­nista z Ponikły, IV. U źródła, V. Lux in tenebris lucet, VI. Legenda indyjska, VII. Pójdźmy za Nim. Czyli będzie przyzwoity tom, tak nawet przyzwoity, iż ze względu na jego przyzwoitość i na to, że wciąż coś dorzucam, wypadałoby z jakie 200 rs dopłacić”.

Wolff A. R., L 22 (16 III); Listy, t. V cz. 2, s. 431. — Redakcja „Słowa”, L 13; tamże, t. V cz. 3, s. 336, 337. — Godlewski M., L 135; tamże, t. I, cz. 2, s. 191.

Praca nad Rodziną Połanieckich i pobyt w Zakopanem. List z 20 VI mówi o zajęciach codziennych w Zakopanem:

„…od dziś pocznę się płukać w Jaszczurówce, sypiam, jak mogę, piszę, ile się zmieści — i oto mój sezon zakopiański. «Słowu» posłałem już nowelę od czterech dni. Będzie w przyszłym tygodniu — i tam, i w «Czasie». Terazmilowymi krokami kroczę po drodze Połanieckich. Widzisz tedy, że się nie daję, a co z tego będzie, nie wiem”.

Janczewska J., L 339 (349); Listy, t. II, cz. 2, s. 535, cytat. — Sieńkiewicz L., tamże, t. IV, cz. 3, s. 455, 456. — Tomkowicz St., L 29-34; tamże, t. V cz. 1, s. 581-587.

Lipiec w Trenczynie. Około połowy lipca, przez Kraków, gdzie bawi 17 VII, Sienkiewicz udaje się do Teplitz, leczy się tam i zapewne pisze dalej powieść do 23 VIII, dnia tego bowiem przez Wiedeń wraca do Zako­panego.

„Słowo” 1 VIII 1893, nr 173. — „Kraj” 1893, XII, nr 34, s. 13. — Janczewska J., L 349; Listy, t. II, cz. 2, s. 535, 536. — Wodziński A., L 9 (datowany błędnie 29 sierpnia, pisany zaś faktycznie 29 czerwca); tamże, t. V cz. 2, s. 347, 348. — Szetkiewiczowie K. i W, L 81; tamże, t. V cz. 1, s. 344, 345.

Pierwsza połowa września w Gastein. Kończenie Ro­dziny Połanieckich i pomysł powieści Quo vadis.

Szetkiewiczowie K. i W, L 82; Listy, t. V cz. 1, s. 345-347.

Miesiące przedślubne. Wrzesień Sienkiewicz spędza zapewne w Zakopanem, w pierwszych dniach października przez Kraków jedzie do E. Raczyńskich w Rogalinie (w Wielkopolsce); pisze Rodzinę Połanieckich, której druk rozpoczął się w lipcu w „Bibliotece Warszawskiej” i „Gazecie Polskiej”. W czasie tym, dzięki zabiegom wspólnych znajomych, stosunki z ro­dziną Wołodkowiczów poprawiają się do tego stopnia, iż niedoszły w czerw­cu ślub zostaje wyznaczony na listopad.

„Słowo” 2 X 1893, nr 224; 7 X 1893, nr 229. — Szetkiewiczowie K. i W, L 84, 85; Listy, t. V cz. 1, s. 348-350. — Wodziński A., L 9; tamże, t. V cz. 2, s. 347, 348. — Chełmicki Z. ks., tamże, t. I, cz. 1, s. 112-114. — Szembekowie Z. i K., L 1-11; tamże, t. V cz. 1, s. 99-125.

Ślub w Krakowie. 11 listopada o godz. 11 w swej prywatnej ka­plicy kardynał Dunajewski zaślubia Sienkiewicza z Marią Wołodkowiczówną (wskutek bowiem adopcji panna młoda nosi to nazwisko). W uroczystości weselnej, opisywanej szeroko przez całą niemal prasę ówczesną, biorą udział przyjaciele warszawscy: Benni, Godlewski, Lubowski i in. ze strony Sienkie­wicza, ze strony zaś Wołodkowiczów ogromna ilość osób ze sfer arystokra­tycznych. Akt ślubu znajduje się w archiwum parafii kościoła Mariackiego w Krakowie, Lib. Cop. T. XVIII, p. 197.

„Słowo” 13 XI 1893. — „Kraj” XII 1893, nr 45, s. 23. — Krasiński E., O Radziejowicach, Warszawa 1934, s. 44-45. — Boy-Żeleński T., Znasz-li ten kraj, Warszawa 1932, s. 73. — Go­dlewski M., L 139; Listy, t. I, cz. 2, s. 194-195. — Lubowski E., L 7-8; tamże, t. III, cz. 1, s. 546-547.

Wyjazd do Włoch. Komunikaty prasowe rozwodziły się nad mniej lub więcej nierealnymi szlakami podróży poślubnej sławnego pisarza. Szlak całkiem realny znamy z jego listu, pisanego 22 listopada w Nervi:

„Parę słów tylko. Wenecja okazała się niemożliwa, zwłaszcza dla mojej in­fluency. Paliliśmy cały dzień na kominkach i marzli. Z Genui byliśmy w Pegli, gdzie nam się nie spodobało — i skończyło się na Nervi, ku wielkiej obopól­nej radości. — Cudowna pogoda, ciepło jak w lipcu — i powietrze niezrównane. W tych warunkach hotel «Eden», zwłaszcza przy Marynuszce, dobrze się nazywa. Cóż Ci powiem? Jest nam razem dobrze — i pewno będzie dobrze, o ile p. Wołodkowiczowa nie zepsuje nam życia. Nie masz pojęcia, do jakiego stopnia ona miota się od chwili naszego wyjazdu. Ułożyła sobie, żem ją ignorował, albowiem nie przemówiłem do niej odpowiednio patetycznie przy wyjeździe. Ułożyła sobie, że Marynuszka gryzie i zagryzie się z tego po­wodu, że zatem tragedia gotowa — jej zaś obowiązkiem rozbijać się o wszyst­kie ściany i grać dla dobra Marynuszki rolę króla Leara. Nie widzi, że to jest raczej farsa — coś w rodzaju Ugolina, gotowego pożreć swe dzieci dla urato­wania im ojca”.

Janczewska J., L 356; Listy, t. II, cz. 2, s. 542-545. — Godlewski M., L 140; tamże, t. I, cz. 2, s. 196. — Szetkiewiczowie K. i W, tamże, t. V, cz. 1, s. 350-352.

W takich nastrojach dochodzi do katastrofy, której szczegóły są niezna­ne, a która kończy fatalny rok biografii Sienkiewicza; jak wskazują wzmian­ki w listach z pierwszych tygodni roku następnego, Maria Sienkiewiczowa opuszcza męża, on zaś, rozbity nerwowo i psychicznie, przenosi się do Rzymu („Hôtel de Rome”) około 20 XII.

Janczewska J., L 345 (357); Listy, t. II, cz. 2, s. 545-547. — Szembekowie Z. i K., L 12-26; tamże, t. V, cz. 1, s. 126-176.

Wywiady literackie z r. 1893. Pod koniec r. 1893 krytyk rosyjski, współpracownik dziennika „Odesskij Listok”, ogłosił w nim wywiad z Sienkiewiczem, powtórzony przez „Czas”, a za nim przez inne dzienniki polskie. Głównym zagadnieniem była w wywiadzie sprawa przejścia pisarza od tematyki chłopskiej do historyczno-szlacheckiej; z niezupełnie jasnej wy­powiedzi autora wywnioskować można, iż przyczyną zmiany tematyki była postawa realisty, który oderwany od życia wiejskiego i żyjący w mieście, nie miał dostatecznej ilości materiału obserwacyjnego, jakim rozporządzał w młodości, gdy z wsią był wspomnieniami silniej związany.

„Czas” 8 XI 1893, nr 255.

Wśród wiadomości dziennikarskich, wywołanych przez małżeństwo Sien­kiewicza, jedna zasługuje na szczególną uwagę, opiera się bowiem niewąt­pliwie na wywiadzie z pisarzem, tym bardziej że autorem jej był jego kolega uniwersytecki, K. Skrzyński. Relacja ta, poza jednym szczegółem (o kończe­niu Połanieckich), zgodna z projektami Sienkiewicza, zawiera sensacyjną wia­domość o pomyśle napisania na rok niemal przed przystąpieniem do jego realizacji:

„Sienkiewicz kończy obecnie Rodzinę Połanieckich. Po ślubie wyjeżdżają państwo młodzi do Wenecji, a po kilku tygodniach pobytu wracają do Krakowa albo udadzą się do Amalfi na zimowe miesiące. W marcu [… ] pojedzie Sienkiewicz do Rzymu celem odbycia studiów do nowej powieści z czasów pierwszych chrześcijan. Powieść ta, w rodzaju noweli Pójdźmy za Nim, no­sić będzie tytuł Quo vadis […]. Powieść Sienkiewicza ukaże się w «Czasie» i w «Gazecie Polskiej». Pp. Sienkiewiczowie osiadają następnie na stale w Kra­kowie”.

„Kraj” 1893, XII, nr 45, s. 23 (za „Gazetą Lwowską”); nadto 1893, nr 48, s. 16.

Druk Listów o Zoli. Ledocteur Pascal w „Słowie” i „Czasie”.

Godlewski M., L 136, 137; Listy, t. I, cz. 2, s. 192. — Tomkowicz St., L 28; tamże, t. V cz. 2, s. 580. — Redakcja „Słowa”, tamże, t. V cz. 3, s. 337, 338.

Pogłoski o chorobie. „Kraj” (nr 52, s. 19) podał krótką informa­cję: „Pomimo zaprzeczeń «Gazety Polskiej» utrzymuje się w Krakowie pogło­ska o smutnym stanie zdrowia H. Sienkiewicza”. Pisarz, do którego pogłoski te doszły, odpowiedział na nie 30 XII z Rzymu depeszą do Edwarda Lea i listem:

„Wysłałem w tej chwili depeszę. Kto mnie wyprawia z taką życzliwością na tamten świat? Jeśli chcą koniecznie, miałem influencę, a obecnie mam, jak i dawniej […] odcisk na małym palcu lewej nogi. Jak daleko od tego na tam­ten świat — nie wiem, ale chodzę, jem, pisuję, piszę, leżę w łóżku tylko w nocy itd.

PS. Depeszę zastałem, powróciwszy po śniadaniu z Forum, które sobie oglądam codziennie dla Quo vadis”.

Leo E., L 16; Listy, t. III, cz. 1, s. 499. — „Czas” 9 I 1894 (za „Słowem”).

1894

Styczeń w Krakowie. „Od paru dni bawi [20 I] w Krakowie H. Sienkiewicz, który przyjechał tam na parę tygodni, aby być przy egzami­nach swego syna z pierwszego małżeństwa. Sienkiewicz wygląda doskonale, jest w pogodnym usposobieniu ducha, a na zebraniu u p. L. M[ichałowskiego], przyjaciela swego, który od lat wielu w niedzielę po południu gromadzi u siebie całą inteligencję, był ożywiony, rozmawiał dużo i pięknie, tak jak on to potrafi”.

„Kraj” 1894, XIII, nr 3, s. 23. — „Słowo” 23 I 1894, nr 18.

Podziękowanie Redakcji „Gazety Polskiej” za słowa uznania w związku z 25-leciem twórczości Sienkiewicza.

Redakcja „Gazety Polskiej”, L 1; Listy, t. V, cz. 3, s. 260.

Wyjazd do Włoch. 4 II przejechawszy przez Wiedeń, 5-7 zaś spędziwszy w Fiume, Sienkiewicz udaje się do Ankony, gdzie przybywa 8 II, stamtąd jedzie do Perugii, ok. 24 II jest w Rzymie, 26 II wreszcie wyjeżdża do Neapolu. W czasie podróży prowadzi pertraktacje w sprawie żony z jej ojcem, K. Wołodkowiczem, i pisze Rodzinę Połanieckich.

Benni K., L 3; Listy, t. I, cz. 1, s. 73-75. — Janczewska J., L 362-375; tamże, t. II, cz. 3, s. 14-49. — Godlewski M., L 141-147; tamże, t. I, cz. 2, s. 196-207.

Przekład niemiecki Pana Wołodyjowskiego dokonany przez Johanna Prauna. Ukazał się w czasopiśmie „Roman­welt” w Stuttgarcie w 1894 r.

Praun J., L 2; Listy, t. III, cz. 3, s. 224.

Marzec w Neapolu. Pomoc dla Konopnickiej. Za­mieszkawszy w hotelu „Continental”, gdzie 12 III w dwa tygodnie po przyjeździe zapada na influencę, Sienkiewicz podejmuje dalsze zabiegi w sprawie niefortunnego małżeństwa. Wiedząc, iż H. Wołodkowiczowa rozpoczęła sprawę o unieważnienie małżeństwa, a gdy to się nie udało (kardynał kra­kowski bowiem oświadczył, iż skoro sam ślub dawał, to zrobił to porządnie), o rozwód w Rzymie, pod pretekstem, iż Sienkiewicz nie miał „pozwolenia miejscowego proboszcza”, pisarz decyduje się uzyskać separację i w sprawie tej prowadzi korespondencję z Kurią Biskupią w Warszawie. Wiedząc o trud­nościach finansowych Konopnickiej, postanawia jej przyznać stypendium w Akademii, tymczasem zaś organizuje doraźną pomoc w wysokości 600 fr. Usilnie wreszcie pisze Rodzinę Połanieckich w warunkach pracy bardzo niesprzyjających, odmalowanych niezwykle plastycznie w liście do Morawskie­go.

Janczewska J., L 366-374; Listy, t. II, cz. 3, s. 30-49. — Morawski K., L 3 (z 13 III); tamże, t. III, cz. 2, s. 115-117. — Benni K., L 3; tamże, t. I, cz. 1, s. 73-75. — Godlewski M., L 147; tamże, t. I, cz. 2, s. 205, 206.

Dwa miesiące w Kaltenleutgeben, od 29 III do 30 V Po przyjeździe wprost z Neapolu chory na bronchit Sienkiewicz leczy się, równocześnie pracuje nad powieścią.

Warunki pracy tej przedstawił W. Karczewski (M. Jasieńczyk) w reportażu rozpoczynającym się od opisu kartek Rodziny Połanieckich, nad którymi za­stał autora. Zapytany o Quo vadis, Sienkiewicz odpowiedział:

„Na papierze nie mam nic jeszcze […], ale pracuję nad nią ustawicznie «w głowie». Każdą z prac moich zwyczaj mam w ten sposób długo nosić w sobie, a gdy czas przyjdzie do pisania, rzecz mam zawsze prawie gotową. Toteż piszę już szybko i swobodnie, zapisując drobnym pismem bez poprawek nieraz dwie do czterech ćwiartek in quarto na posiedzeniu, w miarę usposo­bienia, nie przerywając zgoła pracy, chyba zapaleniem papierosa.

Rękopisy wysyłane pocztą rekomenduję starannie, czuję bowiem, że gdyby zginęły, rzeczy raz już wydanej z siebie nie umiałbym powtórzyć.

Przygotowania do Quo vadis prowadzę sumiennie. Rzym znam dokładnie, nosiłem się wprawdzie pierwotnie z myślą poprowadzenia akcji w Palestynie, zbyt jednak wiele czasu i kosztów zużyłoby zwiedzanie szczegółowe nie zna­nych mi okolic. Rzym zresztą w zupełności odpowiada celom moim. Tacyta studiuję «da capo», no i przewertowałem prawie całą bibliotekę dzieł, doty­czących pierwszego wieku naszej ery”.

Następnie — kontynuuje Karczewski — poszli obydwaj do pobliskiej w gó­rach strzelnicy. Dali po kilkanaście strzałów. Sienkiewicz zbijał jedną za drugą o 30 kroków ustawione butelki. Strzelali z pistoletów.

„Kraj” 1894, XIII, nr 21, s. 16 (O Sienkiewiczu). — Godlewski M., L 148-154; Listy, t. I, cz. 2, s. 207-218. — Szetkiewiczowie K. i W, L 88-90;tamże, t. V, cz. 1, s. 352-359.

Korespondencja z Janczewską (15 V) potwierdza wiadomość o intensyw­nym przygotowywaniu się do powieści rzymskiej:

„Dziwisz się, jak mogę w takim stanie pisać. Powiem ci, że nie tylko dużo piszę, ale robię ogromnie poważne studia do Quo vadis, czytam po nocach Tacyta i wszystko, co mam pod ręką, i prawdopodobnie przepracowałem się już, bo nie jestem zdrów i czuję się raczej gorzej niż lepiej, a przy tym zmęczo­ny do najwyższego stopnia”.

Janczewska J., L 384; Listy, t. II, cz. 3, s. 72, cytat. — Lubowski E., L 9; tamże, t. III, cz. 1, s. 547-550.

Pobyt w Krakowie w czerwcu.

Wolff A. R., L 25; Listy, t. V, cz. 2, s. 433.

Rodzina Połanieckich. „Tak jestem zajęty Połanieckimi, że nie mam czasu o czym innym myślić. Wysłałem ogromną porcję na maj — nie wiem, czy potrafią dać od razu. Od wczoraj [23 IV] siedzę nad czerwcem. Tyle narasta, że sam nie wiem, kiedy skończę. Trzeba mi było wprowadzić kil­ka nowych osób. Ale już wypłynąłem na wierzch i jest to dla mnie dziś raczej kwestia pisania niż kompozycji. Prawda, że i pisanie niełatwa rzecz, zwłaszcza jeśli się nie chce byle jak pisać”.

Janczewska J., L 382; Listy, t. II, cz. 3, s. 65. — Abakanowicz B., L 1; tamże t. V cz. 3, s. 6, 7. — Henkiel D., L 1-25; tamże, t. I, cz. 2, s. 337-347.

„Na koniec co do Połanieckich, daleki jestem i byłem od odtwarzania w po­wieści mojej własnej sprawy lub sytuacji, ale pamiętaj jedno, że ilekroć zrobię kobiety kłamliwe, egoistki, przewrotne, słowem, liche natury, tylekroć nie tylko ludziom będzie się zdawało, że to są ich [Wołodkowiczowej z córką] portre­ty, ale istotnie, niezależnie od wszystkiego będą musiały istnieć rysy podobne. — Tego ja sam nie potrafię uniknąć — i tak będzie w zeszycie majowym, choć cio­cia Broniczowa jest wdową i matką opłakująca syna, który przedwcześnie przy­szedł na świat, a jej siostrzenica, panna Castelli, wybujałą jak trzcina panną”.

Janczewska J., L 383; Listy, t. II, cz. 3, s. 67, 68 — Krasińska H., L 6-9; tamże, t. III, cz. 1, s. 282-285.

List ten rozpoczyna całą serię wypowiedzi tematycznie niemal identycz­nych, a wywoływanych stale uwagami i zarzutami osób „z towarzystwa”, iż pisarz „osmarował” swą teściową.

„Dopisałem jeszcze cztery ćwiartki in quarto do czerwcowej porcji — i wy­słałem. Będzie jednak nieco krótsza od majowej — ale, podług mnie, lepsza — a zwłaszcza bijąca spieszniejszym tętnem, bo w majowej wchodziły nowe osoby, co zawsze jest rodzajem ekspozycji”.

Janczewska J., L 386; Listy, t. II, cz. 3, s. 75.

Podziękowanie za pochwałę Połanieckich oraz uwagi o nich wyrażone w trzech listach do Konstancji Morawskiej pisanych z Kal­tenleutgeben, Lugano i Warszawy w dniach 27 kwietnia 1894, 19 listopada 1894 i 28 marca 1895.

Morawska K., L 1-3; Listy, t. III, cz. 2, s. 101-109.

Pomysł Krzyżaków. W toku pracy nad Rodziną Połanieckich oraz przygotowywania materiałów do Quo vadis, do czego służy sprowadzony z Krakowa słownik łaciński Bobrowskiego, krystalizuje się pomysł Krzyża­ków, zrealizowany w tej postaci w latach dalszych.

„Zachowaj jeszcze sekret. Otóż chcę napisać Krzyżaków i drukować ich w «Czasie», «Dzienniku Pozn[ańskim]» za pieniądze, a w którymś z pism warszawskich lub może w «Kraju» — za 10 groszy od wiersza, ale zarazem za 10 000 egzemplarzy gotowej, ładnej odbitki, w formie wydania jubileuszo­wego, którą bym sprzedawał na własną korzyść i na własny jubileusz. Przy odpowiednim hałasie, który uczyni prasa, mogę jak nic w ciągu kilku miesię­cy rozprzedać wszystko po 5 rs egzemplarz — i rzeczywiście zdobyć i kapitalik, i odpoczynek na stare lata. Gdybym zaś sprzedał nawet połowę, jeszcze wezmę 25 000 rs do kieszeni, bo na nakład nie wydam ani grosza. Sądzę jed­nak, że rozejdzie się wszystko szybko, a może trzeba będzie bić więcej. Byle więc wytrzymać jeszcze Quo vadis — to się zaraz wezmę do Krzyżaków, a jak się powiodą, będę o dzieciska spokojniejszy”.

Janczewska J., L 387; Listy, t. II, cz. 3, s. 79.

Upoważnienie na przeróbkę sceniczną Hani udzie­lone Józefowi Mikulskiemu w liście z 25 VI 1894.

Mikulski J., Listy, t. III, cz. 2, s. 77, 78.

Lato w Zakopanem. W początkach czerwca Sienkiewicz przy­jeżdża do Zakopanego, gdzie pozostaje do połowy września. Prowadzi dalej „piłowanie” Rodziny Połanieckich, gromadzi materiały do Quo vadis, robi z dziećmi wycieczkę do Morskiego Oka i Czarnego Stawu, około 16 VI wyjeżdża do Krakowa, gdzie mieszka u L. Michałowskiego.

Morawski K., L 5; Listy, t. III, cz. 2, s. 118-120. — Baworowski W, L 4 (6); tamże, t. I, cz. 1, s. 62. — Godlewski M., L 158; tamże, t. I, cz. 2, s. 223-225. — Gluziński Wł. A., tamże, t. I, cz. 1, s. 449, 450.

Kongres Literacki we Lwowie dnia 19 lipca 1894. Nie­możność przybycia tam Sienkiewicza, zakomunikowana w liście do Czytelni Akademickiej we Lwowie oraz do W. Baworowskiego z dnia 25 czerwca 1894.

Baworowski W, L 6; Listy, t. I, cz. 1, s. 69. — Czytelnia Akademicka, Lwów, tamże, t. V cz. 3, s. 147-149.

Odczyt Quo vadis. Na prośbę delegacji góralskiej Sienkiewicz od­czytuje na budowę kościoła w Zakopanem „jeden z końcowych rozdziałów powieści”, tj. jej epilog, w prasie mylnie nazywany prologiem. Odczyt, spe­cjalnie w tym celu napisany, odbył się w Kasynie Towarzystwa Tatrzańskiego w połowie sierpnia.

„Kraj” 1894, XIII, nr 31, s. 22; 1894, nr 32, s. 6-7. — „Gazeta Polska” 1894, nry 189, 194. — Morawski K., L 6; Listy, III, cz. 2, s. 120-123. — Szembekowa K., L 17; tamże, t. V cz. 1, s. 148-151.

„Odczyt to był szkic zakończenia — więc dla samej powieści to jest nic — a dla mnie tylko próbny balonik. Przekonałem się, że poradzę — i to jest coś warte. Samym odczytem zachwycał się szczególniej Sanguszko. Mówił mi, że trzeba by wydawać powieść w kilku językach na raz”.

Janczewska J., L 388; Listy, t. II, cz. 3, s. 81.

Trenczyn (Teplitz). W drugiej połowie września Sienkiewicz wy­jeżdża do Cieplic na kurację, pisze tam dalszy ciąg Rodziny Połanieckich, do­nosząc w listach, iż ją kończy, i podejmuje resztę honorarium z „Biblioteki Warszawskiej” (łącznie 6000 rs).

Janczewska J., L 389; Listy, t. II, cz. 3, s. 83-85. – Wolff A. R., L 26; tamże, t. V, cz. 2, s. 433-437. — Szetkiewiczowie K. i W, L 91-94; tamże, t. V, cz. 1, s. 359-367. — Frydman L., tamże, t. V, cz. 2, s. 55, 56. – Morawski K., L 6; tamże, t. III, cz. 2, s. 120-123.

W Parc St Maur. Na zaproszenie Abakanowicza Sienkiewicz 11 X przyjeżdża do jego willi pod Paryżem i tam 22 X kończy Rodzinę Połanieckich. „Ale wreszcie robota skończona. Wczoraj w nocy podpisałem: koniec  a dziś wysłałem. Nie umiem Ci nawet powiedzieć, jak jestem zmęczony — tyle jednak zrobiłem, że ostatnia część będzie bardzo dobra — może pod względem artystycznym najlepsza. Literalnie nie zbyłem niczego, byle zbyć — wykończyłem wszystko, nakazałem sobie cierpliwość do ostatka, zwią­załem, co było do związania […], nie mogę ani ręką, ani nogą ruszyć. Jest to przecie przeszło 1000 stronic Gebethnerowskiego wydania — i szesnaście miesięcy pracy w warunkach, wiesz jakich, bo nie mówiąc nawet o dwukrot­nej influency, na którą teraz umiera car — nawet przed katastrofą okoliczności były wyjątkowo nieodpowiednie do pisania”.

Janczewska J., L 391, Listy, t. II, cz. 3, s. 89, 90, cytat. — „Słowo” 17 X 1894, nr 239, s. 3. — Godlewski , L 159; Listy, t. I, cz. 2, s. 225, 226. — Sienkiewiczówna H., L 6; tamże, t. IV, cz. 3, s. 376-379. — Szetkiewiczowie K. i W, L 95-100; tamże, t. V, cz. 1, s. 367-376. — Wolff A. R., L 28; tamże, t. V, cz. 2, s. 438, 439.

Wypadek rowerowy. Jadąc rowerem bez hamulca, Sienkiewicz rozbija się i kaleczy głowę 8 XI. Opatrzony przez miejscowego lekarza, jedzie do Genewy zasięgnąć rady doktora Laskowskiego, następnie do Lugano, gdzie w hotelu „Beau Séjour” choruje ciężko na wrzód w gardle.

Tutaj powstaje pomysł odstąpienia Gebethnerowi i Wolffowi praw autor­skich na zasadzie „umowy wieczystej”, zawartej dopiero w dwa lata później.

Janczewska J., L 393-403; Listy, t. II, cz. 3, s. 95-124. — Wolff A. R., L 28, 29; tamże, t. V, cz. 2, s. 438, 439. — „Kraj” 1894, XIII, nr 49, s. 5-9 (Wierzbięta M., Wycieczka do Sien­kiewicza). — Godlewski M., L 160; Listy, t. I, cz. 2, s. 226. — Potkański K., L 5; tamże, t. III, cz. 3, s. 16-18. — Sienkiewiczówna H., L 7; tamże, t. IV, cz. 3, s. 379-381. — Szetkiewiczowie K. i W, L 97-109; tamże, t. V cz. 1, s. 372-393. — Wolff A. R., L 30, 31, 32; tamże, t. V, cz. 2, s. 400-442.

Pobyt w Genewie. Konsultacja dra Z. Laskowskiego po wypadku rowerowym w Parc St Maur.

Szetkiewiczowie K. i W, L. 101; Listy, t. V cz. s. 376-378.

Pobyt w Lugano od końca listopada do 23 grudnia.

Szetkiewiczowie K. i W, L. 102-110; Listy, t. V cz. s. 379-394.

Druk noweli Bądź błogosławiona. Sienkiewicz w liście z Lugano 28 XI 1894 informuje Henryka Kopię, że upoważnił „Bibliotekę Warszawską” do druku noweli Bądź błogosławiona. Legenda indyjska (druk 1893, t. II, s. 359-361).

Kopia H., Listy, t. III, cz. 1, s. 145, 146.

Jubileusz 30-lecia twórczości literackiej Edwar­da Lubowskiego. W grudniu 1894 przypadał jubileusz E. Lubowskiego, który pierwszą swą powieść Wierzące dusze ogłosił w r. 1864 (tomy 1-2, Kraków 1864-1865). Sienkiewicz, nie mogąc w nim uczestniczyć, napisał list na cześć jubilata, ogłoszony w „Kurierze Codziennym” 29 grudnia 1894 r.

Redakcja „Kuriera Codziennego”, Listy, t. V cz. 3, s. 276-278.

1895

Zajęcia warszawskie. Wyjechawszy 29 XII z Wiednia, Sienkiewicz przyjeżdża do Warszawy. Podtrzymuje ożywione stosunki z kółkiem przyjaciół (Krasińska, Leo, Henkiel, Benni, Zaleski, Godlewski, Weyssenhoff) i rodziną, wśród której poczyna wyróżniać młodego Ignacego Chrzanowskiego. W stycz­niu sam przeprowadza korektę odbitki Rodziny Połanieckich, nad którą czuwa J. Łętowski; stara się z tekstu powieści, wydanej w połowie stycznia, usunąć to wszystko, co mogłoby nasuwać aluzję do małżeństwa autora. Podejmuje kro­ki o docenturę dla Chrzanowskiego na Uniwersytecie Jagiellońskim. 21 I obie­cuje sobie przystąpić do napisania prologu do Quo vadis, co zamierzał zrobić już w Lugano. Przeszkadza temu zły stan zdrowia, mianowicie odnowienie się wrzodu w gardle. Przeprowadzona przez dra Teodora Herynga operacja mig­dałów powoduje na przełomie stycznia i lutego przewlekłą rekonwalescencję.

Janczewska J., L 404-407; Listy, t. II, cz. 3, s. 124-136. — Morawski K., L 6, 7; tamże, t. III, cz. 2, s. 120-126. — Wolff A. R., L 32-35; tamże, t. V cz. 2, s. 442-445. — Ejsmondowie Fr. i M., L 1, 2; tamże, t. 1, cz. 1, s. 360. — Godlewski M., L 161; tamże, t. I, cz. 2, s. 226, 227. — Benni K., L 7; tamże, t. I, cz. 1, s. 77, 78.

Początek Quo vadis. W lutym zapewne powstają początkowe rozdziały Quo vadis, które od 26 III poczyna ukazywać się w odcinkach „Ga­zety Polskiej” (nr 70) oraz w „Czasie” i „Dzienniku Poznańskim”.

Tomkowicz St., L 35-37; Listy, t. I, cz. 1, s. 587-589.

Artykuł o Bismarcku. Pierwszym występem politycznym Sien­kiewicza poza Polską jest artykuł o Bismarcku w „Gegenwart”, podany bezpośrednio potem przez prasę polską, a przyjęty z entuzjazmem przez wybit­nych czytelników niemieckich, jak powieściopisarz Teodor Fontane.

„Z powodu 80. rocznicy urodzin ks. Bismarcka redakcja znanego tygo­dnika berlińskiego «Gegenwart» udała się do 20 najsławniejszych w Europie pisarzy i artystów, wielbicieli i przeciwników eks-kanclerza z zapytaniem: «Co myśli o Bismarcku?». Między tymi 20 został umieszczony Henryk Sien­kiewicz”.

„Kraj” 1895, XIV, nr 10, s. 28; 1895, nr 13, s. 12, 13. — Godlewski M., L 163; Listy, t. I, cz. 2, s. 228, 229. — Morawska K., L 3; tamże, t. III, cz. 2, s. 107-109.

Zabiegi o separację. W marcu Sienkiewicz, śledzący z dala spra­wę o rozwód w Rzymie, udaje się do konsystorza warszawskiego.

Janczewska J., L 410; Listy, t. II, cz. 3, s. 138.

Pomnik Mickiewicza w Krakowie. Sienkiewicz, powołany do komitetu budowy pomnika Mickiewicza w Krakowie, wskutek choroby gardła nie może brać udziału w posiedzeniach, zapytywany jednak o zda­nie w sprawach spornych, pomysły bowiem rzeźbiarza Rygiera spotykają się z protestami, zabiera głos listownie. M. in. w liście do namiestnika Galicji, Eustachego Sanguszki (z 1 II), daje praktyczne sposoby wyjścia z trudności. W lecie roku następnego przesyła na ręce Wł. L. Jaworskiego rezygnację z członkostwa w komitecie, co uzasadnia okolicznością, że na posiedzenia przyjeżdżać nie może, a statystą być nie chce.

„Kraj” 1895, XIV, nr 12, s. 16. — Sanguszko E., L 1; Listy, t. V cz. 1, s. 391-393. — Jawor­ski Wł. L., L 1, 2 (24 VI i 12 X 1896); tamże, t. III, cz. 1, s. 41-44.

Praca nad Quo vadis w Kaltenleutgeben. Sienkiewicz jedzie do zwyczajnego uzdrowiska nie na leczenie, lecz by móc spokojnie „pi­łować” powieść, która idzie mu opornie, bo wymaga „klejenia większych rze­czy mniejszymi scenkami”, jak autor pisze Lubowskiemu.

Szczególnie dotkliwe są dla niego terminy, konieczność dostarczania dzien­nikowi po dwa arkusiki dziennie.

Janczewska J., L 401 (414); Listy, t. II, cz. 3, s. 148. — Lubowski E., L 11; tamże, t. III, cz. 1, s. 551-553. — Szetkiewiczowie K. i W, L 111; tamże, t. V cz. 1, s. 395-397.

Pomysł przekładu francuskiego. Nową powieść przekła­da na francuski A. Wodziński i w związku z tym pojawia się nierealna myśl, by przedmowę do wydania paryskiego napisał A. France. Sam Sienkiewicz traktuje ją z humorem, jakkolwiek w tych właśnie czasach poczyna wierzyć, że jest pionierem idealizmu w literaturze i że twórczością swoją przyczynił się walnie do przezwyciężenia materialistycznych tendencji pozytywizmu.

Wodziński A., L 10; Listy, t. V cz. 2, s. 349, 350. — Górski K. M., L 5 (14 VII); tamże, t. I, cz. 2, s. 292-294.

Lato w Zakopanem. Przybywszy w połowie czerwca (14 VI pobyt w Krakowie) do Zakopanego, Sienkiewicz spędza tam czas w towarzystwie dzieci i nabytego w Kaltenleutgeben jamnika „Wykopa” (cała czwórka utrwa­lona na fotografii w t. 37 Dzieł). 6 VII kończy część 2 powieści, której pisa­nie wypełnia mu niemal w całości tygodnie letnie, urozmaicane wycieczkami w doliny tatrzańskie.

Janczewska J., L 417, 418; Listy, t. II, cz. 3, s. 151-159. — Górski K. M., tamże, t. I, cz. 2, s. 292-294. — Hawranek M., tamże, t. I, cz. 2, s. 336.

Sierpień w Trenczynie (Teplitz). Wskutek stałych niedomagań Sienkiewicz 1 VIII wyjeżdża do Cieplic, gdzie zastaje Juliana Klaczkę. Rozmowy z nim dotyczą znaczenia „kardynała” Izwolskiego, tj. ambasadora carskiego przy Watykanie, i jego wpływów na toczącą się sprawę rozwodu. Poruszają jednak również sprawy inne:

„…z rana i wieczór Quo vadis — więc dzień ucieka za dniem. Polaków mało. Ze znajomych tylko Dzieduszycki i Klaczko. Jadam z nimi obiad, a ko­lację z samym Klaczką i słucham nieskończonych anegdot, w których czę­sto bywa dużo próżności, ale często wiele rzeczy ciekawych. Spieramy się o nowych, których on nie zna i nie chce znać, a zgadzamy się co do Homera i Szekspira. Bywają też rozmowy i o języku polskim, o jego podatności etc. Wszystko dość interesujące”.

Janczewska J., L 419 (14 VIII 1895); Listy, t. II, cz. 3, s. 160.— Potkański K., L 7, 8; tamże, t. III, cz. 3, s. 22-27. — Szetkiewiczowie K. i W, L 112, 113; tamże, t. V, cz. 1, 397-401.

Powrót do Zakopanego. 26 VIII przez Drezno Sienkiewicz jedzie do Zakopanego, gdzie spędza wrzesień; największe wydarzenie tego pobytu stanowi nieudałe polowanie w Tatrach na niedźwiedzia, który ranny poszedł na „węgierską” stronę.

Janczewska J., L 420; Listy, t. II, cz. 3, s. 163. — Potkański K., L 3;tamże, t. III, cz. 3, s. 11, 12.

Próba udramatyzowania Rodziny Połanieckich. Według pogłosek prasowych K. Tetmajer i J. K. Ehrenberg zamierzali przero­bić powieść o Połanieckich na scenę („Kraj”, XIV, nr 31, s. 12). Sam Sienkie­wicz wiadomość tę potraktował z niedowierzaniem, ze względu na wyraźnie niedramatyczny charakter romansu.

Potkański K., L 11; Listy, t. III, cz. 3, s. 30, 31.

Pisarze rosyjscy o Rodzinie Połanieckich. W Rosji, gdzie powieść ukazywała się równocześnie w przekładach M. Kriwoszejewa i W. M. Ławrowa, wywołała ona opinie najzupełniej rozbieżne.

Tołstoj w liście do żony z 25 X donosi, że czyta Sienkiewicza „z dużą przy­jemnością” i mówi o nim, że jest to „wspaniały pisarz, szlachetny, rozumny, opisujący życie w całej jego rozległości”.

Tołstoj L., Pisjma k żenie, 1915, nr 522. — Gusjew N., Lietopis żizni i tworczestwa L. N. Tołstogo, Moskwa 1946, s. 507.

Czechow natomiast, w liście do Suworina, pisze o powieści wręcz z obrzy­dzeniem.

„Przedzieram się przez Rodzinę Połanieckich Sienkiewicza. Jest to polska paska z sera zaprawiona szafranem. Gdyby tak do P. Bourgeta dodać Potapienkę, pokropić warszawską wodą kolońską i podzielić na dwoje, otrzyma­my Sienkiewicza. Połanieckich niewątpliwie natchnęły Kosmopolis Bourgeta, Rzym i małżeństwo (Sienkiewicz ożenił się niedawno); są tu i katakumby, i stary dziwak profesor, wzdychający do idealizmu, i zaliczony w poczet świę­tych Leon XIII z twarzą zaziemską, i rada, by wrócić do książki do nabożeń­stwa, i wymyślanie na dekadenta, który umiera wskutek morfinizmu po spo­wiedzi i komunii, tj. w żalu za grzechy w imię Kościoła. Szczęścia rodzinnego i rozważań o miłości do diabla i trochę, a żona bohatera jest tak dalece wier­na mężowi i tak subtelnie pojmuje «sercem» Boga i życie, że koniec końców człowiekowi robi się mdło i nieprzyjemnie jak po zaślinionym pocałunku.

Sienkiewicz — jak widać — nie czytał Tołstoja, nie zna Nietzschego, o hipnotyzmie rozprawia jak mieszczanin, ale za to każda jego stronica upstrzona Rubensami, Borghese, Correggiem, Botticellim — i to tylko po to, by olśnić burżuazyjnego czytelnika wykształceniem, a materializmowi pokazać figę w kieszeni.

Celem powieści ukołysać burżuazję w jej złotych snach. Bądź wierny żo­nie, módl się z nią razem, zbijaj pieniądze, zażywaj sportu, a wszystko będzie ci się wiodło na tym i na tamtym świecie. Burżuazja bardzo lubi tzw. typy «dodatnie» i powieści ze szczęśliwym zakończeniem, ponieważ utwierdzają ją one w przekonaniu, że można gromadzić pieniądze i zachowywać niewin­ność, być zwierzem a zarazem człowiekiem szczęśliwym”.

Gitowicz N., Letopis żizni i tworczestwa A. P. Czechowa, Moskwa 1955, s. 386.

Choroba ręki w Rogalinie. Podczas pobytu w Rogalinie Sienkiewicz doznaje obezwładnienia ręki (wskutek „postrzału”), co napełnia go śmiertelną obawą paraliżu. „Postrzał” spowodowany był podniesieniem za patkę — śladem Róży Raczyńskiej, jej synka, sześcioletniego Rogera. Wedle miejscowej tradycji uczy się, jako rekonwalescent, pisać, w połowie zaś paź­dziernika wraca do Warszawy, gdzie jednak jeszcze w listopadzie nie może pozbyć się lęku, czy atak się nie ponowi.

Janczewska J., L 421, 422; tamże, t. II, cz. 3, s. 165-168. — Wodziński A., L 10; tamże, t. V cz. 2, s. 349, 350. — Wasylewski St., Bilotyny pana Sienkiewicza, „Gazeta Polska”, 7 XI 1937, s. 5. — Potkański K., L 10, 11; Listy, t. III, cz. 3, s. 28-31. — Bauerertz A., L 1; tamże, t. I, cz. 1, s. 51, 52. — Godlewski M., L 167; tamże, t. I, cz. 2, s. 233. — Skarszewski T., tamże, t. V cz. 1, s. 31-33. — Szetkiewiczowie K. i W, L 114; tamże, t. V cz. 1, s. 402, 403.

Praca nad Quo vadis. List z listopada odtwarza nerwową atmos­ferę, w której powstaje Quo vadis:

„Od dawna żyję w ogromnym natężeniu wszystkich władz, albowiem rzecz, którą piszę, jest trudna i w tak wysokim stylu, że nic podobnego nikt dziś nie robi. Ale właśnie dlatego trzeba się wysilać, żeby była prawda i wra­żenie rzeczywistości”.

Janczewska J., L 424; Listy, t. II, cz. 3, s. 170. —Krechowiecki A., L 3; tamże, t. III, cz. 1, s. 313.

Inny nie datowany list, kończący się zapowiedzią, iż powieść będzie goto­wa w marcu 1896, wyjaśnia, na czym polegał ów „wysoki styl”:

„Nie umiem Ci powiedzieć, jak jestem zapracowany i zmęczony. Nawet kiedy nie piszę, nie jestem zdolny ani coś innego robić, ani o czym innym myśleć, jak o Quo vadis. — Doszedłem wreszcie do wybuchu. — To, co zapo­wiadało się dotąd groźnie, było tylko jak pomruk przed burzą. Teraz dopiero będzie burza i rozpocznie się prawdziwa epopeja chrześcijańska. Uło­żyłem i mam w głowie tyle scen wspaniałych i strasznych, że byle zdrowia i sił — to Quo vadis będzie donioślejsze niż wszystko, com napisał. Nie mogę o czym innym myśleć i odpoczynek, to jest jakaś przerwa trochę dłuższa, na nic by mi się już nie przydała, bo jestem pod ciągłą obsesją — i czy piszę, czy nie, w głowie odbywa się praca bez chwili przestanku. Nie wiem, kiedy skończę, bo tyle jest do zrobienia, że prawie setki stron. Teraz tragedia Winicjusza — dalej ogólne sceny. Dalej Winicjusz i Piotr, potem świeczniki, potem Chilon, potem przedstawienie z Lygią, potem znów św. Piotr i właściwe Quo vadis — potem ukrzyżowanie — potem śmierć Petroniusza — i epilog. Cząstkę małą wymieniam”.

Janczewska J., L 423; Listy, t. II, cz. 3, s. 168, cytat.

Nowe pomysły. Równocześnie pisarz nosi się z pomysłami prac dal­szych, na Krzyżaków już się zdecydował, redakcji „Kraju” przyrzeka nowe­lę, i to dłuższą, do której przystąpi w przerwie między dwiema powieściami, słucha wreszcie namów otoczenia, by dać „wielki epos z czasów Napoleona od [17]94 do 1815”.

Janczewska J., Listy, t. II, cz. 3, s. 169. — „Kraj” 21 XII 1895, XIV, nr 51, s. 27.

Układy z wydawcą. Projektowane przed rokiem układy o sprze­danie Gebethnerowi i Wolffowi prawa do Pism wchodzą w stadium realizacji.

Janczewska J., L 429; Listy, t. II, cz. 3, s. 183-186.

Polowanie w Radziejowicach. 23 XII Sienkiewicz bierze udział w polowaniu przedświątecznym u Krasińskich.

Janczewska J., L 425; Listy, t. II, cz. 3, s. 173.

Choroba syna. Syn pisarza choruje na zapalenie ucha. Lekarze, po­dejrzewający gruźliczne tło choroby, proponują wyjazd na południe.

„Henryk Sienkiewicz w tych dniach opuszcza Warszawę. Znakomity powieściopisarz udaje się z dziećmi do Algeru dla zdrowia syna i własnego wypoczynku; tam przebędzie resztę zimy”.

„Kraj” 1896, XV, nr 1, s. 20. — Janczewska J., L 425, 426, Listy, t. II, cz. 3, s. 172-178.

1896

Na Riwierze. 26 I Sienkiewicz przyjeżdża z dziećmi do Nicei, miesz­ka w hotelu „Des Iles Britanniques”, rychło jednak przenosi się do ustronne­go „Hôtel Château des Beaumettes”, gdzie przebywa do końca marca.

Janczewska J., L 427; Listy, t. II, cz. 3, s. 178-180. — Potkański K., L 8, 9, 16-18; tamże, t. III, cz. 3, s. 38-45. — „Kraj” 1896, XV, nr 4, s. 20. — Godlewski M., L 171-178; Listy, t. I, cz. 2, s. 236-247. — Szetkiewiczowie K. i W, L 115, 116; tamże, t. V, cz. 1, s. 403-410. — Wo­dziński A., L 12, 13; tamże, t. V, cz. 2, s. 353, 354. — Wolff J. A., L 40-41; tamże, t. V, cz. 2, s. 449-452.

Rozwód. Tutaj dochodzą go wiadomości, iż żonie jego udało się z koń­cem r. 1895 uzyskać w Rzymie unieważnienie małżeństwa. Istotnie, w poło­wie marca M. Godlewskiemu zakomunikowano to w Warszawie oficjalnie, równocześnie zaś fakt ten utrwalono w księgach archiwum kościoła Mariac­kiego w Krakowie. Wypis z nich brzmi:

„W protokóle czynności Konsystorza Książęco-Biskupiego w Krakowie pod 19 III 1896, L 1239 zapisano: Polecono Archiprezbiterowi z odwoła­niem się na reskrypt św. Congr. Inkw. zaznaczyć, że małżeństwo Marii Wołodkowicz (Romanowskiej) z Henrykiem Sienkiewiczem zostało przez dysp. św. Stol. Ap. pod d. 13 XII 1895 rozwiązanym”.

Quo vadis ukończone w Nicei 18 II. Bawiący tam wier­szopis A. Zdanowicz upamiętnił datę sonetem akrostychicznym, odbitym na osobnej karcie welinowej.

Janczewska J., L 427; Listy, t. II, cz. 3, s. 178-180. – Wolff A. R., L 38; tamże, t. V cz. 1. — Potkański K., L 9; tamże, t. III, cz. 3, s. 38-40. — Krechowiecki A., L 3; tamże, t. III, cz. 1, s. 313. — Sienkiewiczówna H., L 9; tamże, t. IV cz. 3, s. 383, 384.

Śmierć ojca. 25 II umiera w Warszawie 83-letni Józef Sienkiewicz, ojciec pisarza. W prasie pojawia się nekrolog, podający niezupełnie dokład­nie biografię zmarłego.

„Kraj” 1896, XV, nr 8, s. 21. — Janczewska J., L 428; Listy, t. II, cz. 3,s. 182. — Mickiewi­czowa M., L 3; tamże, t. III, cz. 2, s. 72. — Potkański K., L 17; tamże, t. III, cz. 3, s. 41-43.

Propozycja H. Wawelberga. Warszawski bankier-filantrop, Hipolit Wawelberg, proponuje Sienkiewiczowi sporządzenie taniego wyda­nia Trylogii, niedostępnej ogółowi czytelników wskutek wygórowanej ceny, zwłaszcza w porównaniu z ceną tego samego dzieła w przekładzie rosyjskim. Na cel ten przeznacza 30 000 rb, tj. 15 000 na honorarium autorskie, 15 000 zaś na koszty wydania matrycowego, składanego petitem. Po odzyskaniu swe­go wkładu wydawca zobowiązuje się matryce odstąpić darmo autorowi. Dzię­ki takiej kalkulacji czytelnik otrzymywał dzieło za 3 rb, zamiast dotychczasowych 15. Dla uzyskania zgody cenzury carskiej, która z niechęcią patrzyła na ogromną popularność Trylogii, wydanie otrzymało nazwę „jubileuszowe­go” i o zezwolenie na nie zabiegał sam autor, którego 25-lecie pracy istotnie przypadało w rok później, licząc od druku powieści Na marne (1872). Uzy­skawszy zezwolenie 15 III (tj. właściwie o dwa tygodnie później), Wawel­berg wydanie swe puścił w obieg księgarski, wznowił je i odniósł ogromny sukces, tak że już w roku następnym mógł Sienkiewiczowi oddać matryce, które od pisarza nabył Gebethner i Wolff i z nich odbijał nakłady późniejsze, aż do r. 1916, gdy wskutek zużycia trzeba było sporządzić matryce nowe, z kolei odstąpione „Ossolineum”, które sporządziło z nich ostatnie odbicie po r. 1920.

Sprawa ta, bibliograficznie trudna do ustalenia, wydania bowiem zarów­no Wawelberga, jak Gebethnera i Wolffa uległy zaczytaniu, tak że zbioru ich nie ma żadna z naszych bibliotek publicznych, przewija się w korespondencji Sienkiewicza z r. 1896, traktowana jako poufna, prasa zaś wspomina o niej również półsłówkami.

Bauerertz A., L 2; Listy, t. I, cz. 1, s. 52, 53. — Janczewska J., L 429; tamże, t. II, cz. 3, s. 183-186. — Krechowiecki A., L 4; tamże, t. III, cz. 1, s. 415-417. — Potkański K., L 18; tamże, t. III, cz. 3, s. 43-45. — „Kraj” 1896, XV, nr 10, s, 12 (Dział literacko-artystyczny). „Pogłoska” bez wskazania nazwiska Wawelberga.

Podziękowanie za przekład dzieł Tacyta. List do Wł. Okęckiego z 22 marca 1896 z podziękowaniem za przekład Żywota Juliusza AgrykoliRoczników.

Okęcki Wł., Listy, t. III, cz. 2, s. 245-247.

Wycieczka na Korsykę. 26 III kilkudniowa wycieczka na Kor­sykę, 31 III zaś do Monte Carlo, do J. Weyssenhoffa.

Janczewska J., L 231; Listy, t. II, cz. 3, s. 188, 189. — Lubowski E., L 12; tamże, t. III, cz. 1, s. 553, 554. — „Kraj” 1896, XV nr 13, s. 8.

Układ z Gebethnerem i Wolffem. Wydanie Wawelberga przyspiesza decyzję Gebethnera i Wolffa w toczącej się od dłuższego czasu sprawie nabycia praw autorskich Sienkiewicza. Robert Wolff udaje się do Ni­cei i tam Sienkiewicz aktem prywatnym z dn. 30 III odstępuje firmie przez niego reprezentowanej na wyłączną własność utwory zawarte w Pismach t. 1-5, 19-20 (tj. Listy z podróży i nowele) oraz powieści Bez dogmatu, Ro­dzina Połanieckich i Quo vadis, wreszcie Listy z Afryki, tj. tomy 21-30, razem 18 tomów za łączną sumę 21 000 rubli.

Wzmianki o tej umowie przynosi korespondencja z Janczewską, u której Sienkiewicz zasięgał rady, czy transakcja mu się opłaci, następnie listy do Potkańskiego i Wolffa. Samej umowy firma Gebethner i Wolff nie miała w r. 1938. Szczegóły jej podano tutaj na zasadzie aktu notarialnego zawartego w roku 1920 w Warszawie u notariusza St. Staniszewskiego. Repertorium 2519; od­pis tego aktu, powołującego się na umowę nicejską, zachował się w tekach L. Bernackiego.

Janczewska J., L 429; Listy, t. II, cz. 3, s. 183-187. — Potkański K., L 18; tamże, t. III, cz. 3, s. 43-45. — Muszkowski J., Z dziejów firmy Gebethner i Wolff, Warszawa 1938, s. 70 (wiadomość ogólnikowa). — Wolff A. R., L 40, 41; Listy, t. V cz. 2, s. 449-452.

Dalsze projekty literackie. „Figaro” ogłasza list Sienkie­wicza z autoryzacją na przekład Rodziny Połanieckich dla A. Wodzińskiego, „Słowo” zaś zapowiada druk Krzyżaków.

„Kraj” 1896, XV, nr 11, s. 12; 1896, nr 12, s. 12 (Dział literacko-artystyczny).

Maj w Ploumanach. Sienkiewicz na maj wyjeżdża do Abakanowi­cza i wypoczywa w jego willi bretońskiej na wyspie Ploumanach; wczasy te ujmuje w jednym zdaniu: „Nie brałem tam pióra do ręki”.

Janczewska J., L 432; Listy, t. II, cz. 3, s. 189. — Górski K. M., L 6; tamże, t. I, cz. 2, s. 295, 296. — Potkański K., L 11, 12; tamże, t. III, cz. 3, s. 30-33. — Wolff A. R., L 41; tamże, t. V cz. 2, s. 452, 453.

Czerwiec w Szwajcarii. W drodze powrotnej, po zwiedzeniu Lucerny, Rigi, Kulmu, Sienkiewicz osiada na trzy tygodnie w uzdrowisku szwajcarskim Schinznach.

Janczewska J., L 432; Listy, t. II, cz. 3, s. 189-191. — Potkański K., L 12, 20, 21; tamże, t. III, cz. 3, s. 47-51. — Godlewski M., L 179; tamże, t. I, cz. 2, s. 248, 249. — Górski K. M., L 7; tamże, t. I, cz. 2, s. 296, 297. — Sienkiewiczówna H., L 10; tamże, t. IV, cz. 3, s. 386, 387. — Wolff A. R., L 43; tamże, t. V cz. 1, s. 453, 454.

Konstanty Maria Górski kierownikiem Stacji Aka­demii Umiejętności w Paryżu. K. M. Górski był w latach 1896­1899 kierownikiem Stacji AU w Paryżu. Po nim funkcję tę objął Władysław Mickiewicz, mimo starań Sienkiewicza o tę posadę dla K. Potkańskiego.

Potkański K., L 43; Listy, t. III, cz. 3, s. 96-99.

Losy Quo vadis. Powieść, której koniec ukazał się w „Gazecie Pol­skiej” 29 II, wychodzi w postaci książkowej nakładem Gebethnera i Wolffa; nad korektą jej czuwa zapewne Ignacy Chrzanowski; o rosnącej popularności powieści świadczy wystawienie jej w formie żywych obrazów układu Leona Szpadkowskiego w Cyrku Warszawskim 10 V, z których dochód przezna­czono na kasy nauczycielek. Recenzja Quo vadis pióra A. Krechowieckiego w „Gazecie Lwowskiej”, 1896, nry 141-149.

Wolff A. R., L 38, 39, 43; Listy, t. V, cz. 2, s. 447, 448, 453, 454. — „Kraj” 1896, XV nr 15, s. 3. — Krechowiecki A., L 5; Listy, t. III, cz. 1, s. 317.

Źródła Quo vadis. Bezpośrednio po ukazaniu się powieści i w la­tach późniejszych Sienkiewicz wielokrotnie wyjaśniał sprawę jej genezy i źró­deł. Stale podkreślał doniosłość swego rozczytywania się w Tacycie, ponadto mówił o lekturze przeróżnych prac historycznych, odżegnywał się natomiast od pomówień o zależność od dzieł literackich.

I tak w liście do redakcji „Słowa” mówił o swych studiach archeologicz­nych na terenie Rzymu (D 40, s. 134); w liście do Galdemara o Tacycie (D 40, s. 137); w liście do Boyer d’Argen z r. 1912 o roli, którą w powsta­niu powieści odegrał H. Siemiradzki, który oprowadzał pisarza po Rzymie i zwrócił mu uwagę na kapliczkę „Quo vadis” (D 40, s. 141); w liście do K. Morawskiego o stosunku do prac adresata (D 55, s. 492 i 497). Najobszer­niejszy z tych listów, skierowany do B. Kozakiewicza, zawiera charakterystykę Antychrysta E. Renana i wymienia całą serię prac uczonych francuskich, jak G. Boissier, Fustel de Coulanges i in.

List ten, wymierzony przeciw uwagom F. Brunetiere’a, przeczy, jakoby Sienkiewicz znał Męczenników Chateaubrianda, Acte Dumasa oraz Mondo antico Agostina della Sala Spada.

Kozakiewicz Br., L 3 (28 III 1901; por. D 54, s. 166, gdzie przekład tego listu, podówczas jeszcze nie znanego w autografie); L 4; Listy, t. III, cz. 1, s. 196-204. — Masłowski L., L 1; tamże, t. III, cz. 2, s. 54-56. — Redakcja „Słowa”, 1896, nr 161, tamże, t. V cz. 3, s. 338-341.

Przyjęcie powieści przez krytykę włoską. Nową po­wieścią, której przekład „pierwszy autoryzowany” (przez F. Verdinois) ukaże się dopiero w r. 1898, którą jednak krytycy znają ze streszczeń, poczynają żywo interesować się literaci i archeologowie, wysuwając drobne zastrzeżenia przeciw jej szczegółom historycznym. Autor odpowiada rzeczowym listem, drukowanym 31 VII w „Słowie”, nr 173, s. 2.

„Słowo” 17 VII 1896, nr 161. — „Kraj” 1896, XV, nr 26, s. 6, 7. — D 40, s. 135. — Krechowiecki A., L 5 (1 VII 1896; Listy, t. III, cz. 1, s. 319-321. — Donimirski A., L 4; tamże, t. I, cz. 1, s. 343, 344.

Lipiec w Zakopanem. Osiadłszy 1 VII w pensjonacie Zborow­skich, Sienkiewicz urządza wycieczki w góry (m.in. „na Kacprową”), równo­cześnie zaś intensywnie pracuje nad drugą częścią Krzyżaków.

Wolff A. R., L 43, 44; Listy, t. V cz. 2, s. 453-455. — Pochwalski K., L 11; tamże, t. III, cz. 2, s. 471. — Potkański K., L 14; tamże, t. III, cz. 3, s. 35-38. — Janczewska J., L 433; tamże, t. II, cz. 3, s. 195, 196. — Godlewski M., L 180; tamże, t. I, cz. 2, s. 249-251. — Hoesick F., Tatry i Zakopane, Kraków 1931, cz. 4, s. 430 wspomina tę zapewne wycieczkę do Doliny Kasprowej, odbytą pod przewodnictwem Klimka Bachledy, datuje ją jednak rokiem 1895.

Sienkiewicz H. w Zakopanem 1896 r.

Sienkiewicz H. w Zakopanem 1896 r.

Na jasnym brzegu. Zaraz po przyjeździe, 2 VII, Sienkiewicz za­mierza wziąć się do owej „dłuższej” noweli, obiecanej „Krajowi”:

„Tu zabieram się do roboty, którą już zacząłem. Będzie to Nizza i Monte Carlo — wraz z arystokracją polską zgrywającą się i małpującą tamtejszy wielki świat, który w rzeczywistości jest kanalią. — Myślę, że starczy na mały tomik”.

Janczewska J., L 434; Listy, t. II, cz. 3, s. 196.

„Tę małą rzecz z Monte Carlo — czytamy w liście z 25 VIII — porzuciłem nie dla tych względów, których Ty się obawiałaś, bo potrafiłbym drażliwości uniknąć, ale dlatego że nie szła. Miałaś słuszność, że sama treść jest rze­czą marną, ale w chwilach wolnych dla odpoczynku pisuje się i takie rzeczy, zwłaszcza po tematach poważnych”.

Janczewska J., L 435, Listy, t. II, cz. 3, s. 197.

Upoważnienie na przekład francuski noweli Na ja­snym brzegu dla Marii Ciechanowskiej.

Ciechanowska M., Listy, t. I, cz. 1, s. 153.

Dopiero w kilka tygodni później, w Kaltenleutgeben, w początkach paź­dziernika Sienkiewicz wraca do zarzuconego pomysłu, zaznaczając, że „to rzecz będzie całkiem inna i o ruletę nie chodzi”.

Janczewska J., L 436; Listy, t. II, cz. 3, s. 200.

Praca nad Krzyżakami. W końcu sierpnia powieść wolno posu­wa się naprzód.

„Mam też zamiar przesiedzieć zimę w Warszawie nad Krzyżakami, któ­rych już rozmaite pisma zapowiadają. Nic jeszcze nie wiem, jak to będzie i jak to pójdzie. Próby mi nie idą łatwo i jak zwykle w początkach, wątpię o sobie i przyszłym dziele. Gdyby nie długie doświadczenie, że jednak w końcu da­wałem sobie zawsze jakoś rady — byłyby to chwile istotnie ogromnie przykre.

Ośm tysięcy egzemplarzy Quo vadis już wyczerpano. Wprawdzie obecnie, po układzie z Wolffem, Quo vadis mnie nie obchodzi, ale daje dobrą otuchę co do Krzyżaków. Powinienem jakich 30 lub 40 tysięcy rs na nich zarobić, co gdy się doda do tego, co już zebrałem, utworzy wcale niezgorszą sumę dla dziecisków po Tatusiu”.

Janczewska J., L 420 (435); Listy, t. II, cz. 3, s. 197.

Sierpień w Trenczynie. Z Zakopanego przez Szmeks (Smokovec) i Budapeszt, gdzie z racji tysiąclecia istnienia Królestwa Węgierskiego urządzono wystawę, gdzie też równocześnie wystawiono Panoramę Racławic­ką Styki i Kossaka, Sienkiewicz w ostatnich dniach lipca udaje się do Teplitz (Trenczyna) i spędza tam sierpień, lecząc swą „scjatykę”.

Krechowiecki A., L 6; Listy, t. III, cz. 1, s. 319-321. — Górska A., L 8 (29 VIII); tamże, t. I, cz. 2, s. 298, 299. — Potkański K., L 22-24; tamże, t. III, cz. 3, s. 51-56. — Sienkiewiczówna H., L 11; tamże, t. IV, cz. 3, s. 388-390.

Wyjazd do Drezna w towarzystwie Juliana Klaczki. 17 VIII Sienkiewicz wyjeżdża na kilka dni do Drezna z Julianem Klaczką.

Potkański K., L 24; Listy, t. III, cz. 3, s. 54-56.

Rzeźbiarskie biusty dzieci Sienkiewicza Jana Nalborczyka. Sienkiewiczowi chodzi o prędkie wykończenie portretów dzieci i o ostateczną robotę w terakocie.

Potkański K., L 26 (6 X 1896); Listy, t. III, cz. 3, s. 58-60.

Wrzesień w Zakopanem i Kaltenleutgeben. Powró­ciwszy 3 IX do Zakopanego, udaje się do Kaltenleutgeben, skąd w połowie października, na imieniny córki, jedzie do Warszawy.

Górski K. M., L 9; Listy, t. I, cz. 2, s. 299. — Janczewska J., L 435; tamże, t. II, cz. 3, s. 197-199. — „Kraj” 1896, XV, nr 38, s. 22; nr 41, s. 17. — Tamże, s. 154, streszczony artykuł literata wiedeńskiego, Landaua (S. R. L.), z „Wiener Tageblatt” o pobycie pisarza w Kaltenleut­geben, pracy nad Krzyżakami i wydaniu Wawelberga. — Potkański K., L 25, 25; Listy, t. III, cz. 3, s. 56-60. — Szetkiewiczowie K. i W, L 118, 119; tamże, t. V cz. 1, s. 411-414. — Sienkiewiczówna J., L 2; tamże, t. IV, cz. 3, s. 149, 150. — Sienkiewiczówna H., L 12; tamże, t. IV, cz. 3, s. 390, 391.

Tomik Światła i cienie — wybór myśli z dzieł Sienkiewicza, dokonany przez Władysława Rabskiego.

Rabski Wł., L 1 (26 XI 1906); Listy, t. III, cz. 3, s. 263-266. — Krechowiecki A., L 5; tam­że, t. III, cz. 1, s. 317, 318.

Podziękowanie redaktorowi „Fremdenblatt” i „Wie­nerblatt”, Saulowi Raphaelowi Landau, za artykuły o Sienkiewiczu.

Landau S. R., Listy, t. III, cz. 1, s. 414-417.

Sienkiewicz członkiem Cesarskiej Akademii Nauk w Petersburgu. 12 XII sławny pisarz zostaje wybrany członkiem-korespondentem C.A.N., gdzie obok niego z Polaków byli Wł. Nehring i A. Brückner (obaj zresztą profesorowie uniwersytetów niemieckich).

Informacja 4 A. N. SSSR z 15 XI 1936, nr A. 783. — „Kraj”, 1897, XVI, nr 1, s. 18. — Pot­kański K., L 29; Listy, t. III, cz. 3, s. 63-66. — Cesarska Akademia Nauk w Petersburgu, L 1-4, tamże, t. V, cz. 3, s. 138-144.

Uzasadnienie niezwykłości wyboru, umotywowanego znaczeniem kandy­data jako znawcy psychologii i historii w artykule J. P. w „Journal de St. Petersbourg”.

„Kraj”, 1897, XVI, nr 6, s. 60.

Przygotowanie do jubileuszu. 12 XII Stowarzyszenie Lite­rackie (Literarische Vereinigung) w Wiedniu urządziło obchód 25-lecia pracy literackiej Sienkiewicza; dr Landau scharakteryzował rozwój powieści pol­skiej i odczytał Żurawie we własnym przekładzie, po czym do „artysty języ­ka, mistrza powieści” wysłano depeszę z życzeniami.

„Kraj”, 1896, XV, nr 52, s. 274.

Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich we Lwowie wybrało członkami ho­norowymi Adama Asnyka i Sienkiewicza.

„Kraj” 1896, nr 48, s. 24.

Kijowskie Towarzystwo Literacko-Artystyczne nadało Sienkiewiczowi ty­tuł członka honorowego.

„Kraj” 1897, nr 6, s. 23.

Wielka wystawa w Budapeszcie z okazji tysiąc­lecia istnienia Królestwa Węgierskiego. Sienkiewicz zwiedził ją i obejrzał wystawioną tam Panoramę Racławicką Jana Styki i Woj­ciecha Kossaka.

Krechowiecki A., L 6; Listy, t. III, cz. 1, s. 319, 320.

Pożegnanie roku. W dniu 31 XII Sienkiewicz donosi, że był na dwu polowaniach, że w Warszawie myśli się o jego jubileuszu („z wielkiej chmury będzie mały deszcz”) i uskarża się na złe samopoczucie:

„Może by jednak było dobrze trochę się przygrzać [we Włoszech] na słoń­cu, bo reumatyzmy jakoś biją coraz więcej, raz w raz coś boli, a zwłaszcza krzyż. Zima, wilgoć, przede wszystkim zaś praca i pisanina, wraz z koniecz­nym siedzeniem w skulonej pozycji, bardzo złe i na nerwy, i na newralgie”.

Janczewska J., L 438; Listy, t. II, cz. 3, s. 203.