1875

[W 1875 r.] Sienkiewicz obejmuje stanowisko kronikarza życia warszawskiego w „Gazecie Polskiej” i 11 stycznia rozpoczyna druk 40 felietonów tygodniowych. Chwila obecna, ukończony 21 grudnia.


Zobacz więcej

1873

Od marca do października [1873 r.] Sienkiewicz pisuje [w „Gazecie Polskiej”] co dwa tygodnie kroniki pt. Bez tytułu na przemian z Edwardem Leo i Władysławem Bogusławskim. Zapewne jako korespondent dziennika wyjeżdża na pierwszą połowę lipca do Wiednia, skąd przysyła sprawozdania z Wystawy w Wiedniu.


Zobacz więcej

1875

Drukowany 23 XI [1875] w „Gazecie Polskiej”, nr 260, szkic Ad usum Delphini, wspomnienie z teatru we Lwowie, poświęcony aktorom St. Dobrzańskiemu, E. Deryngowi, B. Ładnowskiemu i in., a mówiący o próbie Niewinnych Świętochowskiego, nasuwa domysł, iż Sienkiewicz był w r. 1875 we Lwowie


Zobacz więcej

1867-1876

Wybierz rok: 18671868, 1869, 1870, 1871, 1872, 1873, 1874, 1875, 1876

1867

Na Wydziale Filologicznym. 4 II Sienkiewicz przenosi się na Wydział Filologiczny, jak wskazuje notatka sekretarza tego wydziału, Węclewskiego: „p. Sienkiewicz Henryk w dniu 4 lutego r. 1867 pod nr 83 zapisa­ny został w liczbę studentów Wydziału”.

Demby S., Na przełomie. Kartka z życia H. Sienkiewicza, „Kurier Warszawski” 1924, nr 300. Demby S., L 4; Listy, t. I, cz. 1, s. 197-200.

Stefania Sienkiewiczowa o karierze syna. Na decy­zję młodego studenta, który już z Poświętnego pisał Dobrskiemu: „Przyznam się (tylko nie mów nic w domu), że coraz mniej zgodnym z moimi widokami staje się Wydział Medyczny”, wpłynęło wyzwolenie się spod nacisku opinii rodzinnej. Wyrazem tej opinii był list matki, pisany do Dobrskiego z Łazów 3 II 1867, wywołany wiadomością o powziętym przez Sienkiewicza posta­nowieniu.

„Sąd Pana o Henryku z takim był oczekiwany upragnieniem i niespokojnością. Jednocześnie odebraliśmy listy jego do mnie i do siostry pisane, ale w żadnym z nich nie wyjawia kroku, który uczynił, kroku tak ważnego w ży­ciu, jakim jest zmiana zawodu. Ten dowód skrytości jego i braku zaufania w matce, aż nadto pobłażliwej, więcej był mi przykrym jak rzecz sama, cho­ciaż mówiąc otwarcie, zmartwiłam się bardzo, że porzucił zawód lekarski, i tę zmianę przypisuję więcej niestałości i lekkości charakteru aniżeli wrodzonym zdolnościom i popędom, które Pan tak pięknie tłumaczy. Te porywy fanta­zji i bujność wyobraźni, którym, jak Pan twierdzi, nie mógłby się oddawać studiując medycynę, nie dadzą mu niestety pewnego, niezawisłego chleba, na który pracować przeznaczony, z postępem lat i doświadczeniem przejdą same z siebie, wynikiem ich będzie kilkanaście arkuszy zabazgranych uczo­nymi rozprawami, których nikt czytać nie zechce, a stanowisko jego w świecie pozostanie zawsze w stopniu tak niskim, że mu ani sławy, ani szczęścia dobrego bytu nie zapewni. Świeży mieliśmy niedawno przykład, jakim jest los pedagogów choćby najzdatniejszych […]. W dzisiejszym położeniu kraju, gdzie wszystko zależy tylko od chwili fantazji, gdzie nikt pewnym jutra być nie może, jeden tylko zawód lekarski jest niezawisłym od nikogo, zatem za­pewniający byt dobry, własną pracą pozyskany, którego ani ogień nie spali, ani woda nie zaleje, ani złodziej nie ukradnie”.

Demby S., Na przełomie. Kartka z życia H. Sienkiewicza, „Kurier Warszawski” 1924, nr 300. – Demby S., L 4; Listy, t. I, cz. 1, s. 197-200.

Pierwsze niepowodzenie autorskie. Wierzący w talent Sienkiewicza K. Dobrski przesyła napisaną przezeń 16 X wierszowaną Sielankę młodości do „Tygodnika Ilustrowanego”. Odpowiedź redakcji brzmi: „Nade­słane utwory drukowane nie będą. W szczegółową ich ocenę wdawać się nie możemy; chociaż niektóre z nich nie są pozbawione pewnych zalet, ale brak miejsca i czasu zmusza nas do sądu sumarycznego”. Niefortunną próbę Dobrski przechowuje u siebie i dopiero w r. 1901 oddaje ją I. Chrzanowskiemu.

Chrzanowski I., Pierwszy utwór Sienkiewicza, „Ateneum” 1901, s. 596. – „Tygodnik Ilu­strowany” 1867, nr 425.

1868

Studencka bieda. W początkach studiów Sienkiewicz dzieli dolę studencką, którą kolega jego, Przyborowski, charakteryzuje w sposób zgod­ny z relacjami i samego pisarza, i jego przyjaciela, Dobrskiego, pisząc: „Nade wszystko bieda była ogromna. W koterii tej, do której ja należałem, ci, co po­siadali z domu dochodu miesięcznego rs 15, uchodzili za bogaczy, reszta, nie mając żadnej pomocy, żyła Bóg wie czym i jak, niby «ptaszkowie leśni, którzy nie sieją ani orzą». Dawanie lekcyj było główną podstawą tego bytu, nadzwyczaj mizernego i nędznego”. To samo stwierdza Dobrski w liście do Kraszew­skiego, sam zaś Sienkiewicz w trzydzieści lat później wspomina te czasy, gdy mu „zdarzało się […] po dwa dni nie jadać, a zarazem nie mieć najmniejszego prawdopodobieństwa obiadu na dzień trzeci i następne”.

Kaliszewski J.: Stara i nowa prasa, Warszawa 1897, s. 4-5 [na podstawie wydania: Stara i nowa prasa. Przygotowała do druku i posłowiem opatrzyła D. Świerczyńska, Warszawa 1998;  Potkański K., L 20 (10 XI 1897); Listy, t. III, cz. 3, s. 99;  List Dobrskiego w arty­kule J. Korpały, Dzieje pierwszej powieści Sienkiewicza, „Ruch Literacki” 1928, s. 108-111.

Guwernerka u Woronieckich. Sienkiewicz otrzymuje guwernerkę u książąt Lucjanów Woronieckich, z którymi jest skuzynowany przez Deotymę (Łuszczewską). Z jednym ze swych wychowanków, Micha­łem, z biegiem czasu żonatym z Franciszką Krasińską, córką właścicieli Ra­dziejowic, Sienkiewicz do końca życia będzie utrzymywał stosunki towarzy­skie i przyjacielskie.

Woroniecki M., Zarys monografii rodu książąt Korybutowiczów ze Zbaraża Woronieckich, Gdańsk 1999, s. 253, maszynopis; Listy do Lucjana oraz do Michała i Franciszki Woroniec­kich, Listy, t. V cz. 2, s. 477-518.

Wakacje w Szczawnicy. Zapewne w towarzystwie Woronieckich Sienkiewicz spędza kilka tygodni w Szczawnicy, gdzie poznaje Adama Asnyka.

D 44, s. 158; Wasylewski St., Wróżby Sienkiewicza w Szczawnicy, „Kurier Poznański” 1930, nr 529, s. 10.

W posiadaniu A. Bogusławskiego była fotografia przedstawiająca Asnyka i Sienkiewicza w towarzystwie dwu pań, z których jedna to Maria Bogusław­ska, matka Elżbiety i Natalii.

Bogusławski A., Do redaktora Wiadomości”, „Wiadomości” (Londyn) 15 VII 1956, nr 19.

 

1869

Debiut pisarski. 18 IV w nrze 16 „Przeglądu Tygodniowego” ukazuje się pierwszy utwór drukowany Sienkiewicza, tj. napisana w zastęp­stwie sprawozdawcy recenzja Wystąpienie gościnne p. Wincentego Rapackiego w roli Caussade’a w komedii Nasi najserdeczniejsi Sardou.

Pierwszy plon studiów uniwersyteckich. 3 VII w „Ty­godniku Ilustrowanym”, nry 79-80, Sienkiewicz drukuje szkic Mikołaj Sęp Szarzyński, studium literackie, napisany pod wpływem ówczesnego profesora literatury polskiej w Szkole Głównej – Józefa Przyborowskiego.

Sienkiewicz,1869 r.

Sienkiewicz,1869 r.

Powieść Na marne. U Woronieckich, w ich majątku Bielicach pod Sochaczewem i pałacyku warszawskim w Alejach Ujazdowskich powstaje pierwsza powieść Sienkiewicza. Rozdział jej (nie drukowany) odczytywał on koledze uniwersyteckiemu, głośnemu później aktorowi i krytykowi, Józefowi Kotarbińskiemu.

„Piszę powieść także co dzień, ale powoli idzie, bo masami skreślam, są też w niej wskutek tego różne szczerby, niby luki, które muszę zapełnić. […]. Wiecie, ja z prawdziwym przestrachem czytam powieść Elizy Orzeszkowej pt. W klatce; przysięgam, że motywów jej nie kradłem, a zanosi się bardzo podob­ne do moich, tylko że to powieść będzie więcej z nieba, moja – z ziemi; tam aniołowie upadli i doskonali, u mnie – ludzie; tak bym chciał przynajmniej”.

Kotarbiński J., Przed półwiekiem, „Kurier Warszawski” 25 X 1924, nr 299; Dobrski K., L 32; Listy, t. I, cz. 1, s. 328, 329.

1870

Prace literackie. W czerwcu ukazuje się nowe studium literackie o Kasprze Miaskowskim w „Tygodniku Ilustrowanym”, równocześnie zaś po­stępuje praca nad powieścią, którą K. Dobrski obiecuje wydać własnym na­kładem.

Chrzanowski I., Okruchy literackie, Warszawa 1903, s. 169.

1871

Ukończenie Na marne. W lutym młody pisarz kończy powieść, która ma mieć tytuł W rozbracie lub Na marne. Niezadowolony z jej rozdziału XII, w marcu „przerabia koniec zupełnie”, równocześnie zaś nosi się z za­miarem napisania powieści nowej. „Od początku do końca z rzeczywistość powieść tendencji – satyra, jeżeli chcesz porównać – coś, coś jak Martwe dusze Gogola – tytuł byłby Wędrówki po naszych drogach”.

Dobrski K., L 34; Listy, t. I, cz. 1, s. 331.

Zabiegi o druk powieści. Dobrski przesyła powieść do oceny i druku Kraszewskiemu, który w liście z 29 V odzywa się o niej entuzjastycz­nie, ale wobec sprzedania drukarni z wydania jej rezygnuje.

„Powieść Na marne pisana jest wybornie. Czytałem ją z wielkim zajęciem i jednym szczerym słowem mogę powiedzieć to tylko, że rzadko pierwsza praca jest tak dojrzałą. Winien to autor i talentowi, i tej wielkiej trafności, z jaką obrał sobie przedmiot – z własnego lub widzianego i znanego życia, a mógł malować z natury”.

Chrzanowski I., Okruchy literackie, Warszawa 1903, s. 175-178. – Korpała J., Dzieje pierwszej powieści Sienkiewicza, „Ruch Literacki” 1928, s. 108-111.

Studia uniwersyteckie. W czerwcu Sienkiewicz przechodzi „upały egzaminacyjne” i opuszcza uczelnię bez egzaminów końcowych (z ję­zyka greckiego). Złośliwą jego charakterystykę z tych czasów podaje Przyborowski, który, wspomniawszy jego pierwsze prace, kontynuuje:

„Świadczyło to, że po prostu szukał zarobku, że mu wtedy nie szło o kie­runek literacki i podobno nigdy mu o to nie chodziło. Poza tym był to wtedy bardzo sympatyczny i bardzo przystojny młody człowiek, o dystyngowanej fizjognomii, dużych, ciemnych, rozmarzonych i głębokich oczach, o weso­łym i nieco sarkastycznym usposobieniu. W rozmowie był dowcipny, a dow­cip jego miał charakter szlachetny, choć zjadliwy. Lubił rozprawiać o swym rodzie i pokrewieństwie arystokratycznym z Cieciszowskimi. Jedna z Cieciszowskich była wtedy ksienią panien kanoniczek w Warszawie i Sienkiewicz, zwąc ją swą ciotką, równocześnie lekko żartował sobie z tego. Czy istot­nie pochodził z rodziny arystokratycznej, nie wiem, gdyż byli tacy, co temu przeczyli i o jakimś domku na Pradze mówili, który miał być miejscem ro­dzinnym przyszłej gwiazdy literackiej. On sam utrzymywał, że się rodził na Podlasiu”.

Dobrski K., L 37; Listy, t. I, cz. 1, s. 333; [Kaliszewski J.:] Stara i nowa prasa, Warszawa 1897, s. 129, 130 [na podstawie wydania: Stara i nowa prasa. Przygotowała do druku i posłowiem opatrzyła D. Świerczyńska, Warszawa 1998; Birkenmajer J., „Hania” a Szczawnica, „Kurier Poznański” 1930, nr 537, s. 8.

Inaczej ujął sylwetkę Sienkiewicza Aleksander Świętochowski, gdy z per­spektywy lat piętnastu spojrzał na swe lata uniwersyteckie:

„Był wszakże w szczupłym gronie Wydziału Historyczno-Filologicznego stu­dent, który niczym nie zapowiadał wysokiego talentu i żył zupełnie poza tym wyborowym kołem. Pamiętam tylko, że idąc raz z nim przez ulicę, zdumiałem się jego biegłością w rozpoznawaniu herbów na arystokratycznych gmachach i karetach oraz na znacznym zasobie wiedzy z historii rodzin szlacheckich. Była to wszakże jedyna niezwykła w nim cecha.

Wątły, chorowity, w audytorium rzadko widzialny, w życiu studenckim nie przyjmujący [!] żadnego udziału, przed egzaminami mocno zakłopotany i na ubo­czu trzymający się, zwracał na siebie tak słabą uwagę kolegów, że gdy po skoń­czonym uniwersytecie Kotarbiński zapewniał nas kilku, że Sienkiewicz napisał piękną powieść Na marne, roześmieliśmy się serdecznie i zapisali tę wiadomość na rachunek złudzeń powiatowej sympatii jednego Podlasiaka dla drugiego”.

Świętochowski A., Henryk Sienkiewicz, „Prawda” 1884, nr 27, s. 317; Tę jednostronną charakterystykę upowszechnił Feldman W, Piśmiennictwo polskie, Lwów 1905, t. I, s. 162.

1872

Druk Na marne. Mimo niechęci do ogłoszenia powieści w prasie Sienkiewicz drukuje ją w dwutygodniku „Wieniec”, gdzie ukazuje się ona z ilustracjami Pillatiego, od 7 V do 26 VII, nry 37-60.

Humoreski z teki Worszyłły. Projektowana powieść „Wę­drówki po naszych drogach” ukazuje się w dwu tomikach, wydanych nakła­dem „Przeglądu Tygodniowego” jako Humoreski z teki Worszyłły.

Początki kariery dziennikarskiej. W drugiej połowie roku młody autor rozpoczyna karierę dziennikarską, ogłasza więc recenzje li­terackie w „Wieńcu” (o Panu Grabie Orzeszkowej) i w „Niwie”. Tym samym deklaruje się jako zwolennik postępowej „młodej prasy”.

1873

Współpraca w „Gazecie Polskiej”. Od marca do paździer­nika Sienkiewicz pisuje co dwa tygodnie kroniki pt. Bez tytułu na przemian z Edwardem Leo i Władysławem Bogusławskim. Zapewne jako korespon­dent dziennika wyjeżdża na pierwszą połowę lipca do Wiednia, skąd przysyła sprawozdania z Wystawy w Wiedniu.

Twardą szkołę zakończoną wystąpieniem z dziennika, którą przechodził u redaktora „Gazety”, Józefa Sikorskiego, przedstawił późniejszy jego przyja­ciel i kolega redakcyjny, Antoni Zaleski, w następujący sposób:

„Kiedy losami «Gazety Polskiej» władał ówczesny jej redaktor, p. Sikor­ski, w gronie współpracowników był także młody chłopak, który świeżo ukończył Wydział Filologiczny w Szkole Głównej i debiutował w «Tygodniku Ilustrowanym» z rozprawą o Sępie Szarzyńskim. Polecono mu w «Gazecie» pisywanie fejletonów tygodniowych. Młodzieniec zabrał się do tej pracy z za­pałem, a ówczesne jego kroniki zwracały od razu uwagę wszystkich na nowo objawiający się talent. P. Sikorskiemu jednak bardzo się nie podobały owe fejletony, pełne młodzieńczej werwy, młodzieńczego zapału i poezji. Auto­rowi ich odmawiał zupełnie talentu, a co więcej, zarzucał mu niesumienność dlatego, że za wiele było w jego kronikach poezji, a za mało faktów. Ja chcę faktów! proszę o fakta!… – powtarzał ustawicznie biednemu Litwosowi, kreśląc mu wszystko, co było tylko żywszym, oryginalniejszym i ponad szablon wyskakiwało. Z fejletonu leciały też co tydzień strzępki, a zostawał tylko suchy szkielet. Taka była jednak potęga tego talentu, że i ten szkielet zdradzał jeszcze niepospolitą zdolność. Pewnego razu ktoś z współ­pracowników «Gazety» winszował Sikorskiemu fejletonisty. Wielka sztuka – odpowiedział surowy Argus – patrz pan, ile tu musiałem wyrzucić i jakem się napracował.

I pokazywał rękopism cały pokreślony, a w nim powymazywane najpięk­niejsze ustępy, istne perełki poezji. Chcąc też wyrobić «niesumiennego mło­dzieńca», powierzał mu najsuchsze i najpospolitsze roboty reporterskie. Nic też dziwnego, że pod takim redaktorem biedny Litwos czuł się skrępowanym i tracił wszelką do pisania ochotę. Odżył on dopiero, gdy Edward Leo objął redakcję «Gazety». Ten poznał się od razu na wielkim talencie, otworzył mu łamy «Gazety» i przez parę lat miała ona kronikarza hors ligne, a fejletony jej Z chwili bieżącej godne by były zaiste osobnego w książce wydania”.

Baronowa X.Y.Z. [Górska J., Górski K., Koźmian St.], Towarzystwo warszawskie, Kraków 1889, t. 2, s. 119, 120.

Sam Sienkiewicz na terminowanie u Sikorskiego spoglądał z humorem, gdy w dziewięć lat później sam zasiadł w fotelu redaktorskim dużego dzien­nika warszawskiego:

„W swoim czasie pisywałem kroniki dla jednego z redaktorów, który całą swą postacią uosabiał bóstwo zwane w starożytności Jupiter tonans… Byłem młodszy znacznie i pisywałem – Bóg widzi – jak umiałem najlepiej… Co so­bota przelewałem cały liryzm mej młodej duszy w czterysta wierszy kroniki, w piątek odczytywałem te liryczne kroniki na sesji… i cóż powiecie: oczy mojego redaktora zachodziły krwią, broda rozwiewała się na pół horyzontu, a z głębi tej brody wychodził grzmiący głos: «Mój panie! ja nie proszę pana poezje! mnie trzeba faktów!…». «Panie – odpowiadałem – skądże ich we­zmę, przecie to nie ode mnie zależy!». «Mnie trzeba faktów! – grzmiał re­daktor. – Ja się nie łapię na pięknobrzmiące frazesy!…». – Czułem się bardzo nieszczęśliwy […]”.

Sienkiewicz H., Kronika tygodniowa, „Słowo” 23 III 1882; D 53, s. 85.

Śmierć matki. 1 IX Stefania Sienkiewiczowa umarła w Woli Gułowskiej.

Demby S., Na przełomie. Kartka z życia H. Sienkiewicza, „Kurier Warszawski” 1924, nr 300.

1874

Redagowanie „Niwy”. Sienkiewicz wraz z przyjaciółmi Mścisławem Godlewskim i Julianem Ochorowiczem składają się po 1500 rb, obok nich Jan Jeleński daje 500 rb, i nabywają „Niwę”.

Sienkiewicz, który do spółki przystąpił za pożyczane pieniądze, prowadzi w piśmie dział literacki. Długi wspólników spłaca w r. 1878 Godlewski, któ­ry zawiązuje spółkę wydawniczą, liczącą 55 członków.

„Niwa” 15 VI 1874, t. 3, nr 60, s. 288; Chmielowski P, Zarys najnowszej literatury polskiej, Kraków 1898, s. 87, 88; Korwin-Piotrowski K., Prasa polska, „Tygodnik Polski” Warszawa 1900, s. 1003, 1004.

Przekład powieści W. Hugo. Wraz z W. Przyborowskim-Zglińskim Sienkiewicz przekłada Rok dziewięćdziesiąty trzeci Wiktora Hugo, wydany nakładem „Przeglądu Tygodniowego”.

Podróż za granicę. Narzeczeństwo z Marią Kel­lerówną. Od 17 VIII do końca września Sienkiewicz przebywa za granicą, od 19 VIII do 17 IX w Ostendzie, od 18 do 30 IX w Paryżu, gdzie mieszka u D. Zglińskiego, dziennikarza i literata warszawskiego. W czasie tej wyciecz­ki powstaje kilkanaście listów do Marii Keller, z którą Sienkiewicz był zarę­czony, rodzice jednak zamożnej panny ze sfer burżuazji warszawskiej sprze­ciwili się ostatecznie małżeństwu jej z gołym dziennikarzem, pomawianym nadto o romans z Modrzejewską. Pisarz zaręczył się z Kellerówną w majątku Siemieńskich, spokrewnionych z Kellerami, Żytno.

Listy te w urywkach, z zatajeniem adresatki, ogłosił I. Chrzanowski, Z podróży do Kolonii, Ostendy i Paryża, [w tomie:] H. Sienkiewicz, Pisma zapomniane i niewydane, Lwów 1922, s. 355-370. – Kellerówna M., Listy, t. III, cz. 1, s. 93-122.

Biedrzycka-Czudowska A., Fakty i legendy minionego świata, Radomsko 1995, maszyno­pis powielany.

1875

Kronikarz „Gazety Polskiej”. Sienkiewicz obejmuje stano­wisko kronikarza życia warszawskiego w „Gazecie Polskiej” i 11 stycznia rozpoczyna druk 40 felietonów tygodniowych Chwila obecna, ukończony 21 grudnia. Stosunek młodego publicysty do środowiska literatów i dzien­nikarzy przedstawił w 30 lat później Bronisław Mayzel, który równocześnie z Sienkiewiczem rozpoczynał swą karierę pisarską:

„W skromnym mieszkaniu moim przy ul. Niecałej, zwykle po kolacyjce u «Andzi» (Czuleńskiej), zbierało się od czasu do czasu kółko przeważnie lite­rackie i artystyczne na pogawędki albo bezika.Do najczęstszych gości należeli: Józef Bliziński, Wład. Pląskowski, Ant. Zaleski, Wład. Olendzki («Major»), Klemens Junosza (Szaniawski), Jan No­skowski (wydawca «Wieku») i wielu innych. Ci wszyscy legli już w grobie. Z żyjących pomnę między innymi: Edwarda Lubowskiego, M. Prażmowskiego, D. Filleborna, Tadeusza Czapelskiego, K. Zalewskiego i Henryka Sienkiewicza.Mistrz dzisiejszej literatury zajmował wówczas lokal w moim sąsiedztwie, pod nr 8 przy ul. Niecałej, wspólnie z Leopoldem Mikulskim, jednym z najgo­rętszych przedstawicieli młodej prasy […]. Zapewne bliskiemu temu sąsiedz­twu zawdzięczaliśmy, że Sienkiewicz przyjmował często udział w zebraniach, o których mowa. Zresztą w gronie towarzyszów nie wyróżniano go wcale, chociaż on sam wyróżniał się swoim jestestwem. Pamiętam, gdyby dzisiaj, te szlachetne rysy młodzieńcze, tę smukłą postać o wejrzeniu melancholijnym, posępnym czy marzącym. Zazwyczaj małomówny, zamyślony, jakby ciałem tylko znajdował się wpośród nas, szybując myślą gdzieś hen —  daleko. Pomnę, pewnego wieczoru zabawił u mnie do późnej pory, a na wychod­nym rzekł: «Mikulski złaje mnie, że tak późno powracam». Prosiłem więc, żeby przenocował. «Zgoda, ale pod warunkiem, że przeleżę na sofie». I po­mimo całej gościnności z mojej strony nie potrafiłem przemóc, by przyjął od­stąpione mu za kotarą łóżko. Wczesnym rankiem zrywam się, ażeby zakrzątnąć się około drogiego gościa, ale Sienkiewicz już nie spał; zastałem go przed biblioteką; przeglą­dał książki, tom za tomem: «Goethe, Thuemmel, Dickens, Szekspir — jakież to piękne rzeczy». Po herbacie zabrał się p. Henryk do papierosa, lecz wnet odrzucając go rzekł: «Nie mogę dziś palić – oto lepiej przejdźmy się do Botanicznego». Za­gadnąłem: «A co będzie z dzisiejszą Chwilą obecną» – wiedząc, że w ponie­działki «Gazeta Polska» zamieszcza fejleton Sienkiewicza. Pomknęliśmy tedy dorożką. Powiew ranny majowego ciepła, budząca się w pełni roślinność wiosenna rozmarzyły go; tak ożywionym nie widziałem Sienkiewicza przedtem. Zatrzymując się przed każdym nieomal drzewem krzewiną objaśniał ich nazwę, właściwości, zachwycał się. Około południa dopiero powróciliśmy z wycieczki, której wspomnienie dotychczas tkwi żywo w mej pamięci. A fejleton Litwosa? Ukazał się, świetny jak zawsze, z małym tylko opóź­nieniem. Innym znowu razem opowiadałem pokrótce o przygodach wycieczki mo­jej zimą 1875 r. do Rakowca, za rogatką Jerozolimską, po szosie pełnej wy­bojów i roztopów. Sienkiewicz słuchał w milczeniu, a nazajutrz w odcinku «Gazety Polskiej» w Chwili obecnej dał Litwos czytelnikom obraz stanu dróg podmiejskich tak pełen fantazji, tak plastycznie i wiernie skreślony, iż cały nakład gazety z tym fejletonem, jednym z ostatnich przed wyjazdem Sienkie­wicza do Ameryki, rozchwytywano w lot po mieście”.

Felieton ten ukazał się 2 XII 1875 w nrze 267, por. D 49, s. 168 i n.

Lezyam B., Ze wspomnień osobistych o Sienkiewiczu sprzed 30 laty. Na powodzian, 1904, s. 303, 304.

Pożar Pułtuska. 24 VII Sienkiewicz wyjeżdża do płonącego Pułtu­ska i daje opis klęski w felietonie XXVIII Chwili obecnej.

„Gazeta Polska” 27 VII 1875, nr 163, por. D 49, s. 53 i n.

Wyjazd ten po latach opisał uczestnik wyprawy, Tadeusz Czapelski:

„Poznałem go [Sienkiewicza] w r. 1874 w Warszawie. Na werandzie Les- sla, w Ogrodzie Saskim, zbierała się co dnia brać literacko-dziennikarska. Ściągał ją tam popołudniowy «obowiązkowy mazagran». W dobie pozytywizmu, «pracy organicznej», mieliśmy dwa zwalczające się wzajem obozy, za czym też prasę: starą i młodą. Wierni temu podziało­wi również i tutaj: stronę lewą zajmowali «młodzi», między którymi wszak­że świeciły nierzadko łyse czaszki, podczas gdy z prawej widziałeś «starych» o gęstych, byronowskich czuprynach. Ale byle jaka polityczna wiadomość, alarm z Zamku, policji, cenzury, a zaraz łamała się sztuczna bariera, srodzy przed chwilą przeciwnicy, rzucając «potępieńcze swary», kupili się prawie że konspiracyjnie.

Sienkiewicz należał do «młodej prasy» bardziej z tytułu koleżeństwa z jej koryfeuszami, którzy przeważnie wyszli ze Szkoły Głównej. Opromieniał go już wtedy urok talentu niepospolitego, nęcił ku niemu czar osobisty. Wpraw­dzie często zwykł szukać samotności, ciszy, tej przyjaciółki myśli, przecie nie gardził kompanią farysów, amatorów mokki. Więc krokiem miarowym, kołyszącym, w nieodmiennej porze przychodził z «sędzią» Mikulskim. Osobliwa para: Sienkiewicz, chociaż niewysoki, lecz w modnym cylindrze zdawał się olbrzymem wobec Mikulskiego, garbuska z anhelliczną twarzą. I bodaj czy nie mieszkali razem: poczynający tak fortun­nie literat i urzędnik sądowy, jeden z kryjomych działaczy i żarliwych patrio­tów, jakich Warszawa liczyła jeszcze tysiącami. Owemu też Leopoldowi Mikulskiemu zawdzięczałem znajomość z Sien­kiewiczem, trzymającym się nieco w rezerwie, iż zaś obok niego zasiadał mruk nad mruki, dramatopisarz Daniel Zgliński, przeto nazywano ich «grobową parą». Bywało jednak, niespodzianie wtrąci się Sienkiewicz do rozmo­wy na temat literacki, a prowadząc dyskurs głosem niskim, melodyjnym, do­wodząc przy tym nieodparcie, ujmie wnet, podbije zasłuchane towarzystwo.

W rok później, na schyłku lipca, kiedyśmy znów odbywali sjestę ogrodo­wą, nadbiegł ktoś z wieścią o szalonym pożarze Pułtuska. Zagrożone podob­no miasto całe. Zeszłej nocy buchnęły iskry i w Serocku. Czyżby podpalenie – Moskale? Jadę – krzyknąłem porywając się z miejsca. A może by i pan, panie Henryku? – zaproponuje swojemu felietoniście Edward Leo, redaktor «Gazety Polskiej». Już pojechałem – wycedził z flegmą Sienkiewicz. Po drodze bierzemy okrycia, a za moment «sztajnkelerka», przedpotopo­wa ekstrapoczta, jest na nasze usługi. Dziwiłem się co prawda tej nagłej decyzji spokojnego kamiennie Sienkie­wicza, ale z czasem doszedłem do przekonania, że łatwiej mu było wybrać się za ocean niżeli w Warszawie z wizytą. Podróż mil ośm nie wlokła się zbyt długo, mój bowiem milczek stał się nader rozmowny, zmieniał przedmiot gawędy, olśniewał postrzeżeniami, erudycją, dowcipem świetnym, szlacheckim humorem, a zwłaszcza tą i ową opowieścią, snutą jak przędziwo. W tym zaś celował, niebezpieczny szczegól­nie dla kobiet, do których – jak utrzymuje Horacy – sentyment wkrada się zazwyczaj uchem. Pamiętam przy wjeździe w las senny, dębowy, jego zachwyt nad «najpiękniejszym sonetem». Słyszę, zda się, dotąd deklamowane z przeję­ciem, a tyle przezeń ulubione: Inie miłować ciężko, i miłować Nędzna pociecha.

Wreszcie ze zmrokiem dotarliśmy do Pułtuska, o którym spotkani po dro­dze mówili: «Nie ma go już prawie, a co jest, to się dopala»… i rzeczywiście, wprost w osłupienie wprawił nas ogrom klęski. Tu jeszcze strzela w górę płomień, tam już dymem spowite ruiny. Obojętność na wszyst­ko pogorzelców, gonitwa szakali żerujących wśród szkieletów domostw, sce­ny dantejskie, duszno, grobowo, beznadziejnie. I takie widoki, jak: szabas Zydów z rozstawionymi na łące świecznikami, krzyk ich rozpaczny «Adonaj» i gromadka najofiarniejszych sióstr miłosierdzia, zakrzątana około ocalo­nych przez siebie kalek. Noc niemal cała minęła na okropnej wędrówce po fantastycznym rumo­wisku, oblanym poświatą księżyca. Zmagały się łuny ze wschodzącym słońcem, kiedyśmy, wyczerpani, ruszyli w drogę «prosto do… redakcji». […] Skreśliłem natychmiast dorywcze spra­wozdanie z gorącym wezwaniem do składek. Jakoż nazajutrz ukazało się ono w «Kurierze Warszawskim».

A Sienkiewicz?

Znużony, musiał dni parę odpocząć, skupić się, przemyśleć widziane najsumienniej, by dopiero w sobotnim [!] felietonie dać rzecz pt. Zgliszcza Straciła na tym zapewne aktualność dziennikarska… Zyskało pi­śmiennictwo!”.

Czapelski T., Z pamiętnika nienapisanego, „Słowo Polskie” 27 X 1924, nr 294, s. 6.

Pobyt we Lwowie. Drukowany 23 XI w „Gazecie Polskiej”, nr 260, szkic Ad usum Delphini, wspomnienie z teatru we Lwowie, poświęcony aktorom St. Dobrzańskiemu, E. Deryngowi, B. Ładnowskiemu i in., a mó­wiący o próbie Niewinnych Świętochowskiego, nasuwa domysł, iż Sienkie­wicz był w r. 1875 we Lwowie, jakkolwiek o podróży tej nie mamy innych wiadomości.

D 49, s. 197-211.

Recenzje teatralne w „Niwie”. Młody pisarz rozwija oży­wioną działalność jako recenzent teatralny „Niwy”, w której pisze o sztukach Korzeniowskiego, Rapackiego, Lubowskiego, Schillera i in.

SielankaStary sługa. W końcu września tygodnik „Bluszcz” ogłasza Sielankę, na którą autor po latach będzie spoglądał jako na utwór młodzieńczy, nie zasługujący na przedruk; 20 XI w „Gazecie Polskiej” ukazu­je się Stary sługa jako część cyklu Z natury i z życia. Redaktor E. Leo zachęca Sienkiewicza do napisania dalszego ciągu, tj. Hani; nad nowelą tą autor pra­cuje przez grudzień, skoro na początek stycznia ma ją już gotową.

Wolff A. R., L 10 (11) (19 IV 1889 o Sielance); Listy, t. V cz. 2, s. 416, 417. Hoesick F., Sienkiewicz i Wyspiański, Warszawa 1918, s. 35 (o Hani).

1876

Druk Hani. Hania ukazuje się (2 I-9 II) w odcinku „Gazety Polskiej”.

Druk Na marne. Cenzura warszawska daje 17 II zezwolenie na druk Na marne, pierwszej powieści Sienkiewicza.