Kalendarz Domowo-Gospodarski
Jakób Goldszmit

Kalendarz Domowo-Gospodarski
Jakób Goldszmit

W sprawie drobnostkowej. Słówko do moich czytelników

 

Na samym wstępie niech mi wolno będzie zamieścić „słówko objaśnienia” ex re drobnostki, na pozór błahej, w gruncie jednak do pewnych nieporozumień łatwo powód dać mogącej.

Zamieszczając na tytułowej karcie niniejszego „Kalendarza”[1] nazwisko moje, jak z jednej strony przekroczyłem tym z dawna już utarty zwyczaj bezimienności redakcji przez wszystkie w ogóle wydawnictwa tego rodzaju (z wyjątkiem może bardzo małej zaledwie liczby, jak np. wychodzącej nakładem firmy Józefa Ungra w Petersburgu „Gwiazdy” pod redakcją Henryka Glińskiego[2]) ściśle przestrzegany, tak z drugiej, nie miałem bynajmniej na myśli ani na chwilę w ten sposób zdobywać dla siebie popularność; byłoby to bowiem zaiste śmieszną rzeczą. Kładąc jednak na okładce nazwisko moje, uczyniłem to dla tego jedynie, by czytającej publiczności dać poznać, że żadna nie zachodzi łączność pomiędzy mną a poprzednimi redakcjami niniejszego rocznika; że nie myśląc wstępować w poprzedników moich ślady, postarałem się o dobór artykułów zajmującej oraz pouczającej treści pióra znanych i zasłużonych pisarzy, starannie unikając o ile możności lichych przeróbek i przedruków, przy czym przyjąłem za zasadę, by – wbrew poprzedniemu systematowi – każdy artykuł nazwiskiem autora podpisany został. Mniemam albowiem, że na staranność w doborze i układzie tak popularnego wydawnictwa, jakim jest „Kalendarz”, zwłaszcza niniejszy, w kilkunastu tysiącach z górą egzemplarzy po najdalszych i najustronniejszych zakątkach kraju się rozchodzący i wciskający się tam nawet, gdzie jeszcze po dziś dzień żadne dzieło lub książka poważniejszej treści, żadne pismo nawet periodyczne przedrzeć się nie zdołało – szczególniejszy nacisk kłaść należy[3].

Daleki od przypuszczenia, żem czegoś ważnego dokonał – na co mi zresztą ani szczupłość ram, ani też nader niska cena wydawnictwa niniejszego nie pozwala – tego jednakże pewny jestem, że nie wyczytam zdania o zeszłorocznym „Kalendarzu Domowo-Gospodarskim” przez prasę wypowiedzianego, że „należałoby artykuły w nim pomieszczone dla zrozumienia takowych na język polski przetłumaczyć”. Stosując się, jak już rzekłem, do szczupłych sił i środków, niosę łaskawym czytelnikom w ofierze to, na co mnie stać było, prosząc o ich względy i pobłażanie; wszelkie zaś rady i uwagi szanownych panów recenzentów z wdzięcznością przyjmę i z takowych w przyszłości skorzystać nie omieszkam.

Za miły zarazem poczytuję obowiązek złożyć serdeczne szanownym panom autorom podziękowanie za tak chętne dostarczenie mi przez nich artykułów i to na pierwsze wnet zażądanie moje; niezamieszczenie zaś wszystkich nadesłanych mi łaskawie prac nie z mojej winy, a li tylko z powodu szczupłości ram niniejszego wydawnictwa pochodzi.

 

Warszawa, w lipcu 1881 roku

 

 

We wszelkich kwestiach „Kalendarza Domowo-Gospodarskiego” tyczących odnosić się, jak również rękopisma do zamieszczenia w tymże nadsyłać należy wprost pod adresem:

Jakób Goldszmit, Dzielna nr 6 w Warszawie.

 

Przypisy

  1. Wedle informacji na okładkach publikację o tym tytule redagował Jakub Goldszmit w latach 1882–1885. Część kalendarzowa wyglądała tu podobnie jak w „Noworoczniku Warszawskim”: osobny Kalendarz izraelski z wykazem najważniejszych świąt żydowskich mieścił się drobnym drukiem u dołu prawej strony każdej kolumny. Dział reklam i ogłoszeń był równie obfity i urozmaicony jak w innych wydawanych przez Goldszmita kalendarzach (wśród nich obszerny anons „Kalendarza Wileńskiego” i wileńskiej księgarni Elizy Orzeszkowej, ze spisem jej publikacji). Na końcu – wykaz prac redaktora publikowanych w wydawnictwie ze zmienionym adresem: ul. Elektoralna 7a.
  2. „Gwiazda”. Kalendarz petersburski premiowy, ilustrowany, literacki, społeczny i informacyjny na rok zwyczajny 1881 (rok pierwszy) pod redakcją Henryka Glińskiego. Petersburg. Nakładem księgarni Józefa Ungra. Kalendarz ten ukazywał się do 1884 roku. Henryk Gliński (1853–1905), literat, publicysta i księgarz.
  3. Podobnie pisał o kalendarzach Józef Ignacy Kraszewski, chwaląc je – tak jak pozytywiści – za ważną rolę w niesieniu oświaty tam, gdzie książka drukowana jeszcze nie docierała; poświęcał im stałe miejsce w swoich sprawozdaniach literackich. W „Biesiadzie Literackiej” np. zauważył: „Czytają kalendarze ci, co nic nie czytają. Po elementarzach kalendarz to apostoł cywilizacji” (1882, nr 315). Niektóre druki tego typu sam redagował (np. kalendarz Warszawskiego Towarzystwa Dobroczynności, 1863), w wielu zamieszczał swoje teksty. W piśmie „Nowiny” domagano się staranniejszego przygotowywania kalendarzy i drukowania w nich lepszej literatury (bezpośrednio odnosi się do tego ostatnie zdanie tekstu).

Bibliografia

„Kalendarz Domowo-Gospodarski na Rok Zwyczajny 1882”, pod redakcją Jakóba Goldszmita, s. 3.