Nieoczywistości i niejednoznaczności

Językowy obraz świata Sienkiewicza potwierdza, w jaki sposób pisarz nieoczywistości i niejednoznaczności używa języka. Jak konstruuje mechanizmy językowego opisu postrzegania świata kobiet i mężczyzn, żeby pokazać ich obecność w języku, a zwłaszcza punktowość widzenia świata i ograniczoność perspektywy jako stałe cechy postrzegania i kolekcjonowania poszczególnych obrazów, hierarchizowanych wedle własnego kodeksu oceny. Jak z jednej strony uwyraźnia funkcje posługiwania się stereotypami kobiety i mężczyzny w kontekście rodzinnym, domowym, erotycznym. A z drugiej – w jaki sposób stereotypy te zostają zrewidowane, co chociażby bardzo ciekawie wykorzystuje w powieściach historycznych i w Legionach. W tej nieukończonej przez Sienkiewicza powieści dokonuje się zupełna zmiana w postrzeganiu statusu wojny, a w związku z tym kodeksu wojownika, waleczności, hartu ducha i kwestii bycia na posterunku, bycia patriotą, czyli cech określających wzorzec męskości – tak wyraziście obecny w Trylogii. Sienkiewicz pokazuje w Legionach, że wojna nie określa męskości, wiedzy, hartu ducha, ponieważ Marek będzie opisywany jako poeta, paź, „panna”[1]. Następuje tam wyraźna zmiana znaczeń. Dzieje się tak dlatego, że o ile w Trylogii mamy do czynienia z maską historii XVII wieku, o tyle w Legionach z historią namacalną, możliwą do zwerbalizowania, tą znaną często z doświadczeń zapisanych w tradycji, wczesnodziewiętnastowieczną, z czasów Legionów Dąbrowskiego, których tworzenie pokazuje Sienkiewicz, mając także na uwadze formujące się w 1914 roku pod wodzą Piłsudskiego grupy strzelców (bliskie jego doświadczeniu biograficznemu i momentowi pisania powieści).

W Trylogii Sienkiewicz posługuje się językowym obrazem dawnego świata tak, żeby stereotyp w języku bohaterów znaczył i jednoznacznie określał postawę rycerza, mężczyzny, panny i damy dwornej. Figurę tej ostatniej pisarz wzoruje na poezji dworskiej i dworskich poetach siedemnastowiecznych, na poezji niepozbawionej lubieżnego kodu stylistycznego, o czym pisali niegdyś inspirująco Alina Nowicka-Jeżowa[2], a także Lech Ludorowski[3]. Sienkiewicz przestrzega również kodu stylistycznego właściwego ramie historycznej i kostiumowi, żeby dzięki temu wpisywać się figurami bohaterów w określony rejestr znaczeniowy epoki dawnej. Jak dowodził Bolesław Prus w recenzji Ogniem i mieczem z 1884 roku, postaci są tam bardzo specyficznie skonstruowane: Wołodyjowski – „śmiertelnie kąsająca osa”, „malutki i fertyczny oficerek, z gapiowatą twarzą”, Zagłoba – „Sfinks ze łbem wieprza”, „Falstaff i zestarzały Ulisses”, Podbipięta – „gilotyna w ludzkiej postaci”, Bohun – „nieustraszony rycerz, marzyciel i trubadur”, Skrzetuski – „Jezus Chrystus w roli oficera jazdy”[4].

Sienkiewicz – powtórzę – jest pisarzem niejednoznaczności. Można jednak stwierdzić, że językowy obraz świata – zwłaszcza męskich – bohaterów pozwala precyzyjnie mówić o tym, jacy są. Patrząc, wyceniają. Oglądając, kreują. Chwaląc, kolekcjonują wrażenia. Oceniając, wybierają. Ich oko nigdy nie jest neutralne. Kolekcjonując obrazy i wrażenia, stają się z jednej strony fizjonomistami wyobraźni i wrażeniowości, z drugiej – by posłużyć się pojęciami Waltera Benjamina, przypisanymi do postaci flâneura i kolekcjonera – wzrokowcami i dotykowcami[5]. U Sienkiewicza kolekcje wrażeń zaspokajające potrzebę męskiego oka i „posiadania” nie ograniczają się jedynie do sfery dotyku (jak określa tę cechę kolekcjonera Benjamin), lecz odnoszą się do wzrokocentryzmu, potrzeby zagarniania elementów rzeczywistości przez oko patrzącego, potencjalnej potrzeby posiadania dzięki temu, co i jak się widzi. Dlatego ważne zwłaszcza w kontekście postawy intelektualnej i egzystencjalnej Płoszowskiego wydaje się to, co Benjamin pisze o potrzebie gromadzenia jako jednym z symptomów zapowiadających śmierć. Płoszowski kolekcjonuje i dokonuje egzegez elementów rzeczywistości i „tekstu” świata, próbując zapełnić pustkę i walczyć z rozproszeniem materii (także materii kultury i sztuki), doświadczając lęku przed utratą i zanikaniem obrazów świata, w którym żyje. Kolekcjoner Połaniecki z kolei „znalazł w pannie coś swojskiego, czego na próżno szukał w kobietach zagranicznych” (RP, 32: 7), a rozważając atrybuty Maryni, próbował wykorzystać dyspozycje i kompetencje kupca, żeby ocenić towar; mówił do siebie językiem kupieckim: „Gatunek jest dobry – ale nie będę reflektował, bom nie po to przyjechał” (tamże: 9).

Mężczyźni u Sienkiewicza z reguły patrzą na kobiety jak na obrazy do namalowania, widzą ich cechy i odnoszą je do znanych wizerunków i postaci. Umieją ocenić profil czy kibić pod kątem możliwości odniesienia realnego do innych obrazów, znanych z reguły ze sztuki i z literatury. Zawiłowski z Rodziny Połanieckich powie o pannie Linecie Castelli: „Dotychczas była dla niego obrazem, teraz wyczuł ją po raz pierwszy jako kobietę” (RP, 34: 9). Świrski stwierdzi natomiast, że kobieta to bóstwo „dopasowane do architektury świątyni” (tamże: 189). Płoszowski postępuje tak w zasadzie za każdym razem, kiedy ogląda kobiety i nasyca swoje zmysły ich widokiem:

 

Tymczasem tak miło jest zasiąść niekiedy w ciepłą, księżycową noc na tarasie i rozmawiać przyciszonym głosem o sztuce, literaturze, miłości i kobietach, a przy tym patrzyć na oświecony srebrnym blaskiem boski profil takiej kobiety, jak pani Davisowa. (BD, 29: 81)

W kościele wyglądała pani [Marynia – D.M.O.] jak jakiś profil Fra Angelica. (RP, 33: 119)

 

Nawet gdy chce się uniknąć porównania, sama idea, która służy takiemu komparatystycznemu zestawieniu obrazu z innym, zwłaszcza nasyconym wrażeniami i emocjami, jest widoczna w idiolekcie Płoszowskiego:

 

Nie chcę wszelako nadużywać tych smutnych porównań, skoro mam zamiar pisać o Anielce. Jestem zupełnie pewny, że uczucie moje dla niej nie zmniejszyło się, a jednak jest ona dla mnie również jakąś błękitniejszą i mniej realną, niż była w Płoszowie. Nie wyczuwam jej bezpośrednio zmysłami. (BD, 29: 81)

 

Patrzenie na obiekt uczucia uruchamia, czasem w niezamierzony sposób, mechanizm porównań. Tak modeluje obraz widzenia Połaniecki: „Marynia nasunęła mu tyle artystycznych porównań z primitivami rozmaitych szkół włoskich” (RP, 34: 63). W Bez dogmatu kwestia zachwytu nad obiektem wrażeń wydaje się kluczem do tego, by zrozumieć, w jaki sposób Płoszowski przeżywa świat i widzi siebie w relacji z kobietami; tak opisuje relację swojego ojca z panią Davisową: „W każdym razie zachwyca go, jako artystę i myśliciela, jest bowiem istotnie bardzo piękna i nad zwykłą miarę inteligentna” (BD, 29: 77).

Narracja i językowy obraz świata beletrystyki Sienkiewicza uświadamiają, że kulturowy wzorzec męskości wygląda tak, iż to mężczyźni lubią mieć przewagę, pewność, preferują kobiety estetyczne, chcą je kolekcjonować albo mieć na własność (często dla zwykłej wygody). Wolą dostawać, niż zdobywać. A jeśli (jak w Trylogii) muszą walczyć o wybrankę i udowodnić swoje zasługi, robią to w imieniu przyszłego zysku. Wolą mieć pewność, niż narażać się na wahanie.

Przypisy

  1. Zob. wnikliwą analizę Legionów dokonaną przez Ryszarda Koziołka (Ciała Sienkiewicza. Studia o przemocy i płci, Katowice 2009, zwłaszcza s. 407).
  2. A. Nowicka-Jeżowa, „Trylogia” w świecie sarmackim, w: Sienkiewicz i epoki. Powinowactwa, red. E. Ihnatowicz, Warszawa 1999, s. 163–175.
  3. L. Ludorowski, Portret inicjalny heroiny w powieściach historycznych H. Sienkiewicza, „Przegląd Humanistyczny” 1992, z. 6, s. 47–63.
  4. B. Prus, „Ogniem i mieczem”. Powieść z lat dawnych Henryka Sienkiewicza, w: Programy i dyskusje literackie okresu pozytywizmu, oprac. i wstęp J. Kulczycka-Saloni, Wrocław 1985, s. 511–521, zwłaszcza s. 521.
  5. W. Benjamin, Kolekcjoner, w: tegoż, Pasaże, red. R. Tiedemann, przeł. I. Kania, posłowiem opatrzył Z. Bauman, Kraków 2005, s. 234. Za zwrócenie mi uwagi na możliwość wykorzystania rozpoznań Benjamina dziękuję Panu Profesorowi Wacławowi Forajterowi.