Odkrycia i wynalazki
Wojciech Tomasik

Odkrycia i wynalazki
Wojciech Tomasik

Popularne określenie dziewiętnastego stulecia jako „wieku pary i elektryczności”, wiąże ze sobą dwa bardzo ważne osiągnięcia ówczesnej myśli technicznej: wynalezienie silnika parowego i odkrycie zjawiska elektryczności. Prymitywne maszyny parowe konstruowano w Europie już pod koniec osiemnastego stulecia (do napędzania kopalnianych pomp wodnych), udoskonalenie i szerokie zastosowanie tego wynalazku przypadło jednak dopiero na stulecie następne. W pierwszych dekadach XIX w. napęd parowy rewolucjonizował transport – najpierw wodny (pierwszy statek parowy zwodowano w 1807 r.), a nieco później lądowy (pierwsza linia kolejowa uruchomiona została w 1825 r.). W Lalce przełomowe znaczenie przypisuje się jeszcze innej możliwości zastosowania pary: Wokulski i Ochocki myślą mianowicie o wykorzystaniu maszyny parowej do napędzania statków powietrznych. Pierwszy w młodości chciał skonstruować perpetuum mobile, a później zainteresował się problemem kierowania balonami, drugi natomiast marzył o skonstruowaniu machiny latającej. Podczas wizyty w Paryżu Wokulski ma okazję wznieść się na wysokość pół wiorsty w gondoli wielkiego balonu i zobaczyć miasto z tej niezwykłej perspektywy. Prus nawiązuje tu do prawdziwych wydarzeń. Atrakcja, o jakiej bohater opowie w Zasławku, przygotowana została z okazji paryskiej Wystawy Światowej (1878). Twórca balonu, francuski konstruktor Henri Giffard, miał już za sobą udaną próbę ze sterowcem: w 1852 r. skonstruowany przez niego wehikuł (o kształcie gigantycznego cygara, napędzany śmigłem poruszanym przez maszynę parową) pokonał niedużą odległość z prędkością około 8 km na godzinę. Na wspomnianej wystawie wśród eksponatów prezentujących osiągnięcia Francji można było podziwiać m.in. „Monopłat”, pierwowzór samolotu (napędzanego silnikiem parowym), mający za sobą udane kilkusetmetrowe loty.

Interesujący rys dyskusji o lataniu, jaka prowadzona jest w powieści, stanowi konsekwentne traktowanie podróży powietrznej jako rodzaju „żeglugi”. Ma to, oczywiście, uzasadnienie, gdy w grę wchodzi przemieszczanie się w przestworzach balonem bez napędu lub stosunkowo powolnym sterowcem, model żeglugi odnoszony jest wszakże w powieści do każdego sposobu latania – także za pomocą projektowanych przez Ochockiego aparatów. Idea machin latających rozwijana jest w powieści z wyraźnym nawiązaniem do współczesnych Prusowi osiągnięć w zakresie sztuki prowadzenia działań wojennych na morzu. Działania te, począwszy od lat 60-tych XIX w. (i amerykańskiej wojny secesyjnej), radykalnie zmieniał nowy typ jednostki pływającej, który przeszedł do historii pod nazwą pancernika. Zastosowanie jako napędu silniejszej maszyny parowej umożliwiło konstruowanie okrętów większych, wyposażonych w działa dużego kalibru, umieszczone w obrotowych wieżach (na śródokręciu, potem też – na dziobie i rufie) i zabezpieczonych przed działaniem nieprzyjacielskich środków rażenia za pomocą grubego, żelaznego pancerza (odporność jednostki zwiększała też przenosząca napęd śruba, która zastępowała wrażliwy na uszkodzenia układ bocznych kół z łopatkami). Projekt Ochockiego to powietrzny odpowiednik takiego właśnie okrętu, mówi on bowiem o machinie obwarowanej jak pancernik. Do tej idei zapali się Wokulski i w jego głowie pozostanie odtąd charakterystyczny obraz przyszłej, niewyobrażalnie skutecznej broni (pancerniki unoszące się w powietrzu!…). W Paryżu Wokulski doradza Suzinowi w rozmowach handlowych z budowniczymi okrętów. Niewykluczone, że przedmiotem transakcji zbrojeniowej stać się miały właśnie pancerniki.

Militarną genezę ma też inny wynalazek, który odgrywa istotną rolę w sfinalizowaniu losów głównego bohatera – dynamit, materiał wybuchowy, którego technologię otrzymywania opatentował w 1867 r. szwedzki chemik Alfred Nobel. W Lalce wspomina się o nim kilkakrotnie. Najpierw w marzeniach panny Izabeli zjawia się inżynier przewiercający Alpy, krusząc skały ładunkami dynamitu. Zdesperowanego Wokulskiego na myśl o zamążpójściu panny Łęckiej nachodzi pokusa, by rozsadzić cały świat. Kiedy bohater na koniec wyjeżdża z Warszawy i gdy Węgiełek śle później wieść o wysadzeniu w powietrze zamku w Zasławiu, to oba te zdarzenia wiązane są ze sobą, tym bardziej, że – jak wspomina się w powieści – Wokulski przed eksplozją przebywał w Dąbrowie, gdzie prawdopodobnie kupował naboje dynamitowe. Nowy materiał wybuchowy, jaki Geist oferował Wokulskiemu podczas pierwszego spotkania w Paryżu, zapewne również miał być produkowany na bazie dynamitu. Propozycja Geista pozostaje w związku z celem, z jakim bohater zjawił się w Paryżu (oprócz zwiedzania wystawy chodziło wszak o konsultacje przy zakupach sprzętu wojennego, realizowanych na rzecz Rosji przez Suzina). Podobny związek ma inna oferta, którą otrzymuje warszawski „kupiec galanteryjny”: dotyczy ona karabinów maszynowych. Klęska Francji w wojnie z Prusami ujawniła technologiczne zacofanie armii francuskiej. Karabin maszynowy był rozwiązaniem, nad którym w XIX w. intensywnie pracowano w różnych krajach, pomysł, jaki przedstawia Wokulskiemu tajemniczy rozmówca, zrealizowany został później (w 1883 r.), ale – zważywszy na parametry oferowanej broni (wyrzucającej do 30 kul na minutę; karabin skonstruowany przez Hirama Maxima dawać będzie aż 600 strzałów) – można potraktować to jako prawdopodobny (i mający swój historyczny odpowiednik) pierwowzór przyszłego wynalazku.

Na froncie wojny francusko-pruskiej sprawdził się inny wynalazek, który zarejestrowany (opatentowany) został wprawdzie w pierwszej połowie XIX w., ale który dopiero w drugiej połowie w pełni zademonstrował swą skuteczność – jako środek łączności umożliwiający armii niemieckiej na osiągnięcie niespotykanej wcześniej koordynacji i precyzji działań. W Lalce telegrafowanie (bo o nim mowa) służy nie wojsku, ale potrzebom cywilnym. O telegramie jako znaku nowych czasów rozmyśla Rzecki, szybkość, z jaką przekazywać można informacje, ocenia wszakże stary subiekt raczej krytycznie, pomstując na prasę, która – podnosząc tempo informowania – staje się coraz mniej wiarygodna. Telegraf i telegram odgrywają ważną rolę w scenie, gdy Wokulski szuka pretekstu, by opuścić towarzystwo, z jakim rozpoczął niefortunną podróż do Krakowa. W Skierniewicach bohater nakłania nadkonduktora, by ten wywołał jego nazwisko jako adresata wiadomości przesłanej tutaj drogą telegraficzną.

Z rozwiązań, które stanowić mogą wizytówkę czasów, w jakich toczy się akcja powieści, wymieć należy również te, które modernizowały miejską infrastrukturę. Do pierwszego kontaktu Wokulskiego z nowoczesną metropolią, jaką jest Paryż, dochodzi na dworcu kolei północnej, a dokładniej – pod dachem hali peronowej, skonstruowanej z żelaznego szkieletu i wielkich szklanych tafli. Gdy Wokulski przemierza Paryż, wspomina się o sztucznym oświetleniu: jego uwagę przyciągają równe szpalery drzew i dublujące je rzędy latarń gazowych. W biografii Ochockiego-wynalazcy pojawia się osiągnięcie, będące – podobnie jak telegraf – wynikiem praktycznego zastosowania elektryczności. Młody uczony pracował mianowicie nad lampą elektryczną, notując w tym zakresie znaczące osiągnięcia. Wysiłki bohatera lokuje zatem Prus w głównym nurcie technologicznych poszukiwań, jakie doprowadziły do zastosowania prądu elektrycznego w celach oświetleniowych: wystawa z 1878 r. była miejscem, gdzie zademonstrowano m.in. lampę łukową (w iluminacji Placu Opery), wkrótce potem (bo w 1879 r.) Thomas Edison opatentował żarówkę.

Geist; → Koleje żelazne; → Ochocki Julian; → Paryż i wystawa światowa; → Rzecki Ignacy; → Wokulski Stanisław.