Służba domowa
Agnieszka Bąbel

Służba domowa
Agnieszka Bąbel

[…] Wokulski [siedział] zamknięty w gabinecie z niejakim panem Wiliamem Colins. Służący, którego od dawna intrygowały te konferencje […] ścierał kurze w pokoju obocznym i od czasu do czasu przysuwał bądź oko, bądź ucho do dziurki od klucza. (I, 426)

Posiadanie służby domowej nawet w średnio zamożnych domach od wieków stanowiło konieczność, dyktowaną tak troską o prestiż (świadczyła bowiem o statusie społecznym), jak i kwestiami czysto praktycznymi. Sprawne funkcjonowanie gospodarstwa domowego w mieście, które w czasie trwania akcji powieści nie miało kanalizacji (Warszawa doczekała się jej dopiero w latach 1883-1886), wymagało zaangażowania dodatkowych osób, odpowiedzialnych za dostarczanie opału i wody, usuwanie odpadków, przygotowywanie skomplikowanych potraw, utrzymywanie mieszkania w czystości, dbanie o odzież, powóz i konie państwa. Lalka daje wiarygodny obraz liczby i rodzaju służby, zatrudnianej w zależności od statusu i poziomu finansowego państwa. W domu Łęckich, reprezentujących przeciętny poziom bogatszych mieszkańców Warszawy, mamy trójkę służby składającej się ze starego kamerdynera Mikołaja, jego żony, która była kucharką, i panny służącej, Anusi. O Wokulskim wiemy, że zatrudniał służącego, pełniącego obowiązki lokaja (który w hierarchii służby stał niżej od kamerdynera, dbającego o osobę pana), a decyzja sprawienia sobie powozu wymusiła na nim wynajęcie również stangreta. Mniej zamożna pani Stawska zadowala się „służącą do wszystkiego”. Służący mieszkali pod jednym dachem z państwem, sypiając w kuchni lub przeznaczonych dla siebie pomieszczeniach (tzw. służbówkach). Pod koniec XIX wieku o liczbie służby decydowały głównie względy praktyczne: czynniki ekonomiczne (służbie trzeba było płacić, toteż baronowa Krzeszowska ze skąpstwa trzyma na tak wielki dom tylko jednę służącę) i rozwój techniki, ułatwiający prowadzenie domu.

W epoce Prusa wśród służby domowej dominowały kobiety (w 1880 r. stanowiły one 60% służących w Królestwie Polskim). Stały napływ siły roboczej ze wsi sprawiał, że nawet początkujące dziewczęta, pogardliwie zwane „czarnoszyjkami”, zatrudniano często i chętnie, ale też opłacano je znacznie niżej niż mężczyzn. Natomiast posiadanie służącego-mężczyzny: kucharza, lokaja czy kamerdynera traktowano jako świadectwo wyższej pozycji społecznej państwa domu. Od roku 1857 w Królestwie Kongresowym funkcjonował Wydział Kontroli Służących (zastąpił on wcześniejsze Biuro Kontroli Służących), który prowadził ich spisy, rejestrował zmiany zatrudnienia oraz wystawiał „książeczki służby”.

Służący są w powieści Prusa postaciami drugoplanowymi, niekiedy bezimiennymi. Oprócz budowania realiów świata przedstawionego służba w Lalce występuje niekiedy w roli komentatora poczynań głównych bohaterów (jak służący Wokulskiego czy kamerdyner barona Krzeszowskiego), choć bywa również przyczyną intrygi (stłuczona i ukryta przez przerażoną służącą lalka baronowej staje się powodem procesu). W relacjach arystokratów ze służbą dochodzi również do pewnych wynaturzeń – pan Tomasz Łęcki traktuje kamerdynera Mikołaja z dystansem, ale akceptuje to, że panna Florentyna pożycza od niego pieniądze na utrzymanie domu.

Pieniądz; → Proces o kradzież lalki.

Bibliografia

  1. M. Kopczyński, Służba domowa jako grupa zawodowa w Europie XVI-XX w., w: Kobieta i praca. Wiek XIX i XX, red. A. Żarnowska i A. Szwarc, t. VI, Warszawa 2000.