Śmierć i pogrzeb
Agnieszka Kluba

Śmierć i pogrzeb
Agnieszka Kluba

W 1935 roku, po siedemnastu latach sprawowania urzędu notariusza na Lubelszczyźnie, Leśmian złożył rezygnację i wraz z rodziną przeprowadził się do Warszawy. Dwa ostatnie lata życia wypełniło mu doprowadzenie do publikacji tomu poetyckiego Napój cienisty, odnowienie więzi literackich, nawiązanie nowych kontaktów z młodymi poetami, projekty powołania pisma dla młodzieży oraz praca nad studium o poezji. Nagła śmierć 60-letniego pisarza przerwała tę pracę. Doniosłość traktatu sprawia, że uznawany jest on za summę poetyckich przeświadczeń twórcy Łąki.

Po powrocie do stolicy poeta podjął na nowo współpracę z „Kurierem Warszawskim”. Wiadomo też, że otrzymał na krótko posadę w Polskim Radio. Po wielu perturbacjach wydawniczych ogłosił w 1936 roku swój trzeci zbiór wierszy. W prasie literackiej zaczęło ukazywać się coraz więcej omówień jego poezji. Doświadczał uznania ze strony poetów młodszego pokolenia – Anatola Sterna, Władysława Sebyły, Włodzimierza Słobodnika, Mariana Piechala. Doczekał się nawet publikacji wierszy w „Wiadomościach Literackich”. Udało mu się doprowadzić do wznowienia Łąki. Napisał utwór sceniczny Satyr i nimfa, z którym prawdopodobnie wiązał pewne oczekiwania finansowe. Z Kornelem Makuszyńskim snuł plany założenia… pisma dla młodzieży, również w nadziei na zysk; jego jedynym źródłem stałych dochodów pozostawały niezbyt wysokie diety w Polskiej Akademii Literatury. Wznowił też życie towarzyskie – poza zwyczajowym „urzędowaniem” w kawiarniach, prowadził otwarty dom. U Leśmianów, na czwartym piętrze w kamienicy przy Marszałkowskiej 17, bywali w drugiej połowie lat 30. m. in. Zofia Nałkowska, Jerzy Szaniawski, Karol Irzykowski, Tadeusz Zieliński.

Mimo tak nienasyconej aktywności i planów na przyszłość zdrowie poety pogarszało się. W 1932 roku przeszedł dwa zawały. Wielkim ciosem była dla niego śmierć przyjaciela, Franciszka Fiszera, w kwietniu 1937 roku. Fiszer powtórzył kiedyś Leśmianowi wróżbę pewnej cyganki – mieli umrzeć w tym samym roku. Rzeczywistość potwierdziła przepowiednię, śmierć poety nastąpiła siedem miesięcy później, wieczorem 6 listopada 1937 roku. Tego dnia podjął Leśmian nieudaną próbę znalezienia pracy dla starszej córki. Niepowodzenie oraz tragiczna kondycja finansów rodziny – w dniu odejścia poety mieli 30 groszy w gotówce – mogły przyczynić się do pogorszenia stanu poety i trzeciego ataku serca.

Uroczystości żałobne odbyły się kościele św. Karola Boromeusza na Powązkach. Nad grobem poety przemawiali Zenon Przesmycki i Roman Kołoniecki (w imieniu związku pisarzy). W prasie ukazało się dziesiątki nekrologów i wspomnień o zmarłym twórcy. W Teatrze Narodowym przeprowadzono uroczystą akademię pod patronatem wszystkich najważniejszych polskich instytucji literackich. W Zamościu Adam Szczerbowski zorganizował wieczór poezji przyjaciela.

Serdeczny i czuły hołd złożył poecie Kazimierz Wierzyński, jedyny zaprzyjaźniony i wspierający Leśmiana skamandryta, który zajął opuszczony przez niego fotel akademika.

Pamiętamy go wszyscy, jak niski, drobny i kruchy, rozrzucony w gestach malutkich swych rąk i pochrząkujący w postrzępionej rozmowie, pełen nagłych zapatrzeń i zaskoczonych spojrzeń, nieoswojony z najzwyklejszą realnością, a w każdej chwili gotów do rojeń i fantastycznych planów, wydawał się jakby nie z tego świata. Nawet jako człowiek (…) przyświadczał życiem swej poetyckiej prawdzie, że doczesność jest tylko rozproszeniem powierzchownej uwagi, przeznaczonej w istocie sprawom ostatecznym. (Kazimierz Wierzyński, O Bolesławie Leśmianie. Mowa wygłoszona na uroczystym zebraniu Polskiej Akademii Literatury, 1939)

Bolesław Leśmian niemal do ostatnich dni pracował nad prelekcją, którą miał wygłosić 8 listopada 1937 roku na uroczystym posiedzeniu Akademii. Niewygłoszone przemówienie stało się niezaplanowanym testamentem twórcy. Znane pod różnymi tytułami (Z rozmyślań o poezjiTraktat o poezji) zawiera najistotniejsze elementy poetycko-filozoficznego światopoglądu Leśmiana: przekonanie o wartości form zindywidualizowanych, wyrażających się w równej mierze poprzez wyzwolone poetyckie słowo, co przez wszelkie działania twórcze jednostki, przeciwstawiane zachowaniom zrutynizowanym i masowym, których odbicie dostrzegał u poetów wielbiących współczesność. Tymczasem w przekonaniu autora Sadu rozstajnego poezja – wraz z warunkującym ją rytmem istnienia – jest ponadczasową zasadą bytu i podstawą istotnej, świadomej i niemechanicznej egzystencji.