[Nauczanie religii mojżeszowej w świeckich szkołach]
Jakób Goldsmith

[W rubryce:] Listy z prowincji

Lublin, w czerwcu 1866 roku

 

Wywiązując się więc z danego przyrzeczenia, o którym już nam w 1 numerze swego pisma przypominaliście[1] — skreślę wam, jak na teraz, kilka słów o lubelskich naszych współwyznawcach. A nie myślcie, by wywiązać się rzetelnie można było prowincjonalnemu korespondentowi bez narażenia się pewnej liczbie, pewnej klasie ludzi. Chcąc bowiem do dna zgłębić życie prowincjonalnych Izraelitów — chcąc zbadać detalicznie stan, w jakim pozostają i towarzyszące mu okoliczności, trzeba koniecznie i z jednego, i z drugiego końca, jak to mówią, zacząć; trzeba przy dobywaniu na jaw stron dodatnich potrącić i o ujemne, trzeba wychwalając co dobre, potępić zarazem i to co nagany godne, co ujemną na sobie cechę nosi. A właśnie to ostatnie nie wszystkim przypada do smaku, bo według słów znakomitego naszego wieszcza, Wincentego Pola: „Prawda zaś bije w oczy, tak było od wieka”[2]. A cóż zrobić, jeśli czasami wypowiedzieć ową niby to cierpką prawdę wypadnie? Trudne i niemiłe to dla korespondenta zadanie, jednakże żadnymi nie zrażając się przeciwnościami, jakie nas niby to spotkać mogą, śmiało i otwarcie napiszemy wam to w szeregu Listów z Prowincji, co nas najbardziej dolega[3].

Pierwszą i najważniejszą kwestią dla nas być powinno to, że uczniowie izraelscy z chwilą wstąpienia do gimnazjum muszą zrobić rozbrat zupełny z nauką religii, nauką tak ważną, tak świętą dla każdego człowieka. Pozbawieni bowiem nauczyciela, a tym samym i wszelkiego przewodnika, jak można wymagać, aby jakiś postęp młodzież izraelska w tym przedmiocie zrobić mogła? Bo jak wychowanie jedynie na nauce Talmudu oparte, wychowanie jakie po największej części zachowawczy nasi bracia udzielają swym dzieciom, jest po części niepraktycznym — tak również wychowanie tak zwane nowoczesne, w którym  obok nauk szkolnych lekcje muzyki i gimnastyki, tańca a nawet i śpiewu mają miejsce — a jedna tylko religia na bok usuniętą bywa, według nas, błędniejszym jest jeszcze. Dlaczegóż godzina planem szkolnym na religię przeznaczona ma być przez naszych współwyznawców zmarnowaną, bez żadnego użytku, spędzoną lub poświęconą na inny mniej ważny przedmiot? Wszakże niepłonną się cieszymy nadzieją, że władza szkolna nie byłaby przeciwko temu, aby w samym jej gmachu te lekcje się odbywały i w godzinach przeznaczonych na wykład religii rzymsko-katolickiej i ewangelickiej[4].

Prawda, że liczba uczniów mojżeszowego wyznania mniejszą przedstawia cyfrę w stosunku do innych wyznań, lecz cyfra ta coraz się powiększa i zaprowadzenie dla nich religijnego wykładu staje się z każdym dniem nieodzowniejszym[5].

Wykład religii powinien by mieć miejsce w języku polskim, jako dla wszystkich zarówno zrozumiałym. Kurs zostałby przez właściwą władzę przepisany — zwłaszcza kiedy nauczyciel przez rząd byłby zainstalowanym. Trudniejsza rzecz by była z samym nauczycielem, bo o takowego by trudno, ale przy szczerej chęci i temu zaradzić by można było[6]. Nie jestem kompetentny, jakim tam stołeczni nasi współwyznawcy okiem na kwestię tę patrzą; temu się tylko dziwię, że dotychczas nikt jej jeszcze nie poruszył. A warto by, aby ona nie poszła w zapomnienie, bo zbyt ważna dla nas.

Poruszyliśmy ją tylko, daj Boże, aby odgłos znalazła w sercach ludzi starszych, poważniejszych i aby i oni nie lękali się przyłożyć nieco trudu, aby myśl przez nas rzucona jak najprędzej w czyn zamienioną być mogła.

Tyle na teraz — potem więcej.

 

Przypisy

  1. Zob. „Izraelita” 1866 nr 1 pod nagłówkiem Korespondentom: „Panu J. G…dt w Hrubieszowie. Przypominamy Panu dane przyrzeczenie”.
  2. Przytoczonego cytatu nie udało się zlokalizować.
  3. W dziale Korespondencja ukazały się następujące teksty autora zatytułowane Listy z prowincji (oznaczone cyframi I-VI): „Izraelita” 1875 nry 28, 30, 33 oraz „Izraelita” 1876 nry 1 i 7; list V prawdopodobnie ukazał się pod innym tytułem).
  4. Jest to jedna z pierwszych wypowiedzi na łamach „Izraelity” o uczeniu zasad religii mojżeszowej w szkole średniej. Temat ten w szerszym ujęciu, kontynuującym haskalową linię „Jutrzenki”, zapoczątkował artykuł Judaizm i oświata (1866 nr 1) redaktora Samuela Peltyna, zalecający rozszerzanie wiedzy świeckiej przy nierezygnowaniu z wychowania religijnego. W innym artykule redaktor domagał się wprost wprowadzenia wykładu religii mojżeszowej do szkół wszystkich szczebli (zob. Wykład religii w zakładach naukowych. 1866 nr 7; w tymże numerze, w dziale Korespondentom, znajdziemy następującą notatkę: „Panu J. G. …dt w Lublinie. Spotkaliśmy się szczególnie tą razą poglądami […], w przyszłym numerze zamieścimy korespondencję”). — Jeżeli chodzi o lekcje religii, to zgodnie z ówczesnym prawem dzieci winny były uczyć się tej, w jakiej się wychowywały; w praktyce bywało różnie. Władze carskie dążyły do rozszerzenia sieci szkół wyznaniowych, ponieważ ułatwiały rusyfikowanie Żydów (gdy ogólne — elementarne i średnie sprzyjały polonizacji). Te wyznaniowe, wcześniej zakładane, w czasach przedlistopadowych jeszcze, powstawały z woli żydowskich kół oświeconych, te późniejsze — z woli władz carskich z nauką religii według programu rządowego (niekiedy uczono w nich języka polskiego, niekiedy nie). Przepisy dotyczące szkół średnich przewidywały w pewnym momencie (1866) zatrudnianie osobnego nauczyciela religii mojżeszowej, ale nie wszędzie weszły one w życie. Wiele zależało od uznania miejscowych urzędników, zwłaszcza jeśli chodzi o język nauki. Końcowym efektem procesu rusyfikacji na tym szczeblu nauczania, który to proces przebiegał w wielu etapach, było obowiązkowe wprowadzanie języka rosyjskiego jako wykładowego. Tak działo się też w gimnazjum lubelskim. Kiedy ówczesny dyrektor, gorliwy rusyfikator, zamierzał wprowadzić również religię po rosyjsku, dotychczasowy prefekt, ks. kanonik Ignacy Misiński podał się do dymisji, kolejny ksiądz też odmówił, w grudniu 1868 lekcje zawieszono, wznowiono je dla katolików w lutym 1869. Stąd wyrażone dalej życzenie autora, by uczniów starozakonnych uczyć ich religii po polsku, jeśli by wprowadzono ten przedmiot. Przedmiot istotnie wprowadzono, ale nie wiemy, w jakim języku; polskie lekcje religii katolickiej przywrócono w gimnazjum lubelskim, według niektórych źródeł, w 1886 roku.
  5. Rok później autor odnotował: „Młodzież izraelska ucząca się, znaczne czyni postępy, a liczba jej z każdym rokiem wzrasta szybko. Zaznaczmy i tu parę faktów. Szkoła elementarna trójoddziałowa (dwuklasowa) niedawno powstała, w której obok nauk religijnych i świeckie są wykładane — liczy do stu elewów. Fakt wielkiej wagi, gdy rozważymy, ile to walki z samym sobą przebyć musieli Izraelici do partii zachowawczej należący, nim odważyli się nareszcie na tak ważny krok — bo na oddanie dzieci swoich do szkoły, w której wykład nauk odmiennym zupełnie torem niż w ich hajderach idzie. W gimnazjum tutejszym męskim, liczba uczniów izraelskich wynosi 15, a w żeńskim tejże samej cyfry dochodzi” („Przegląd Tygodniowy”, rubryka Korespondencja, 1867 nr 1). Wymieniona tu przez autora szkoła elementarna trójoddziałowa (dla dzieci wyznania mojżeszowego) istniała w Lublinie już dawniej, bo od 1844 roku co najmniej, ale w 1866 zaczęła działać na innych zasadach — przekształcona w szkołę rządową.
  6. W grudniu 1866 autor informował: „Niedawno na profesora religii mojżeszowej w obu naszych gimnazjach zanominowany został pan A. Sołonowicz” (rubryka Korespondencja, „Przegląd Tygodniowy” 1867 nr 1). W rządowych szkołach elementarnych dla dzieci żydowskich na stanowiska nauczycielskie mogli być powoływani i Polacy, i Żydzi, i Rosjanie; wcześniejsze prawo wyboru (i zwalniania) nauczycieli przez społeczność lokalną cofnięto (1869).

Bibliografia

„Izraelita” 1866 nr 8, s. 62, 63.