Bartłomiej Szleszyński (Instytut Badań Literackich PAN)
Henryk Sienkiewicz: przestrzeń i biografia. Od Ameryki do Afryki.

Wypada zacząć od dosyć oczywistej konstatacji – Henryk Sienkiewicz w czasie swojego życia często przemieszczał się, zaś przestrzenie, które odwiedzał wydają się towarzyszyć istotnym zwrotom zarówno biografii, jak i twórczości pisarza – nie sposób nie zgodzić się z tezą o „niezwykle silnej presji perspektywy przestrzennej na postrzeganie rzeczywistości”[1]. Zaraz dodać należy nieco mniej oczywiste zastrzeżenie – gdy rzutujemy kwestię pokonywanej przestrzeni na biografię zorientowaną wedle osi czasu, w przypadku Litwosa zmuszeni jesteśmy do istotnego doprecyzowania. Intensywne podróżowanie w jego przypadku zaczyna się u progu czwartej dekady życia. Pierwsze dwie spędza między rodzinnymi okolicami a Warszawą. Trzecia dekada znacznie poszerza przestrzeń o Wiedeń, Berlin, Ostendę czy Paryż, ale prawdziwa „eksplozja podróżnicza” następuje wraz z rozpoczętą na początku 1876 roku podróżą do Ameryki i po Ameryce. W latach 1876–1886 pisarz odwiedzi również Paryż, Stambuł, Ateny, po raz pierwszy Neapol, a także niezliczone uzdrowiska, w których towarzyszył żonie. Piąta dekada jest dosyć aktywna, a najważniejszym z wojaży, które wówczas Sienkiewicz odbył, jest druga podróż na inny kontynent – do Afryki.

Wydaje się, że tak jak podróż amerykańska zaczęła istotny rozdział w biografii, tak afrykańska zakończyła, będąc w pewnym sensie nieudanym powtórzeniem tej pierwszej i symbolicznym końcem młodości pisarza. Pomiędzy amerykańską a afrykańską podróżą mija piętnaście lat, niezwykle istotnych dla twórczości i dla biografii. W tym czasie tworzy Trylogię oraz Bez dogmatu, w nim także zamyka się obfitująca w zwroty akcji historia małżeństwa z Marią z Szetkiewiczów.

Choć podróż afrykańska była próbą powtórzenia amerykańskiej i choć wspomnienia ze Stanów Zjednoczonych zlewały się Sienkiewiczowi z napędzanymi przez opowieści Verne’a i Rogozińskiego o przygodach na Czarnym Lądzie, to w rzeczywistości obie wyprawy były swoimi przeciwstawnymi odbiciami. W Ameryce młody, nieznany nikomu dziennikarz przebywał drogę ku wyzwoleniu z towarzystwa ludzi, z potrzeby posiadania przedmiotów, z choroby nerwowej, ku potwierdzeniu swojej męskości poprzez samodzielność, samowystarczalność i skuteczność w polowaniu. Do Afryki pojechał znany pisarz, który być może fantazjował o ucieczce od powszechnej rozpoznawalności, ale zaopatrzony w liczne listy polecające, wszędzie był witany i rozpoznawany. Ostatecznie zawiodły go zarówno umiejętności myśliwskie, jak i zdrowie – punktem dojścia okazał się atak febry, a zamiast trofeów przywiózł skupowane masowo na Zanzibarze pamiątki. Wreszcie, tak jak podróż amerykańska odcisnęła na jego umysłowości takie piętno, że mentalny powrót do Europy trwał niemal dwa lata, tak w przypadku wyjazdu do Afryki wydaje się, że duchowo Sienkiewicz nigdy do niej nie dotarł. Nie odczuwał jednak niedosytu (i tu widać kolejną różnicę z pełnym energii i głodnym wrażeń narratorem Listów z podróży do Ameryki). Jak napisał w liście do Godlewskiego, odpływając z Zanzibaru: „Widziałem wszystko, com chciał i potrzebował widzieć” (L, I-2, 159).

Przypisy

  1. T. Bujnicki, Sienkiewicz przekracza granice. O przełomie w życiu i twórczości pisarza, „Wiek XIX. Rocznik Towarzystwa Literackiego im. A. Mickiewicza” 2009, R. II (XLIV), s.65.