
03.
Zabierając się do analizy i interpretacji porównawczej, zadaję sobie oczywiście pytanie, dlaczego akurat te, a nie inne teksty ze sobą zestawiono, jakie są między nimi podobieństwa i różnice – myślowe, tematyczne, wersyfikacyjne itd. Bardziej istotne wydaje mi się jednak oczekiwanie innego rodzaju. Otóż liczę przede wszystkim na to, że postawione obok siebie, w sposób nierzadko zaskakujący i niespodziewany, nie tylko wejdą w konieczny dialog, ale będą się wzajemnie oświetlać i interpretować, dzięki czemu ujawnią potencjał semantyczny, który byłby trudny, a może wręcz niemożliwy do uchwycenia przy lekturze tylko jednego z nich. Z tego względu przy analizie porównawczej utworów tak czasowo odległych pozwalam sobie na ostrożną dezynwolturę, a niekiedy wręcz anachronizmy, ponieważ w tej rozmowie fraszka staje się utworem nam współczesnym, a szczodrak – współczesnym czasom Kochanowskiego.
Ale gdy przeczyta się utwór Joanny Mueller zaraz po fraszce Kochanowskiego (kolejność może być odwrotna), nie da się uniknąć wrażenia, że ów recykling jest znacznie dalej posunięty, wygląda to bowiem tak, jakby Mueller przepisała na nowo Kochanowskiego, tyle że z uwzględnieniem słowiańskich kontekstów ludowych i obrzędowych, głównie ukraińskich, a także teorii i doktryn badawczych, które powstały stulecia po Kochanowskim. W żadnym razie nie należy jednak tego twierdzenia traktować jako deprecjacji szczodraka, nawet jeśli on sam, poprzez autorskie zastosowanie małej litery w tytule (dość jednak, na tle całego tomu, konsekwentne, a co za tym idzie i konwencjonalne), a także przez swój rytm, sam poniekąd sprowadza się do fraszki, figlika, bagateli, igraszki. Należy w tym natomiast widzieć piękne i literacko wspaniałe świadectwo wspólnoty kulturowej, która jest areną dyskusji tekstów, idei i wrażliwości. Zbliża to zresztą Mueller do Kochanowskiego, który nierzadko parafrazował, a w istocie „imitował” i „przekładał” autorów antycznych: Horacego, Katullusa, Marcjalisa i innych. Przy czym stanowisko, zgodnie z którym Mueller pisała swój wiersz, mając Kochanowskiego w pamięci, jest tylko przypuszczeniem, którego nie można udowodnić (ale też i wykluczyć), natomiast całkiem uprawomocniony będzie pogląd, że w obrębie wspólnej pamięci kulturowej podobieństwa między oboma wierszami są uderzające. Jest to również dowód nieprzerwanej aktualności Jana z Czarnolasu, mimo znacznego dystansu czasowego i językowego pomiędzy poetą i poetką, mimo dzielących ich różnic i perspektyw.