03.

03.

Nie stronił Jan z Czarnolasu od wierszy autotematycznych, nawet jeżeli tego terminu, ukutego dopiero w minionym stuleciu, stosować nie mógł. Zwracał się zatem bądź to w formie bezpośredniej apostrofy, [apostrofa|] bądź trzecioosobowego omówienia a to do swoich ksiąg, a to do fraszek, a to do rymów, czym metonimicznie [metonimia|] nazywał wiersze; chętnie też komentował własny proces twórczy i reinterpretował wywiedzioną z antyku teorię pisarstwa i związane z nią opinie na temat pozycji i roli poety.

Próbując znaleźć drogę w labiryncie tekstów, pociągam za kłębek Ariadny i z materii obu wierszy wydobywam nić autotematyzmu, która zdaje się je łączyć. Nici tych może być oczywiście znacznie więcej. Nie twierdzę przy tym, że wybrałem tę, która poprowadzi mnie najlepszą drogą. Chwytam się jej jednak, nie bardzo mając jasność, gdzie ta podróż się zakończy.

Dla Joanny Mueller, urodzonej niemal czterysta pięćdziesiąt lat po Kochanowskim, autotematyzm [autotematyzm|] jest już środowiskiem naturalnym, zgodnym z jej polonistycznym i literaturoznawczym wykształceniem. Wprowadziła właśnie do literatury polskiej nowy gatunek, jakim jest szczodrak, podobnie jak jej poprzednik – fraszkę, choć ta druga przywołuje oczywiście na myśl wzorce zarówno greckie, łacińskie, jak i polskie (zwłaszcza Rejowe figliki). Zapewne, inaczej niż w przypadku Kochanowskiego, szczodrak jest realizacją jednorazową, gatunkiem, którego poetka nie zamierza kontynuować, niemniej poszerza on szeroki katalog nowych form literackich wprowadzonych w ostatnich kilku dekadach – by przypomnieć żartobliwe lepieje, odwódki, altruitki i moskaliki, za których pomysłodawczynię uważa się Wisławę Szymborską, ale które były uprawiane i przez innych autorów.