Ataki antysemickie
Antysemickie postawy były w Dwudziestoleciu Międzywojennym rozpowszechnione. Liczba wystąpień przeciw osobom żydowskiego pochodzenia zmalała nieco po przewrocie majowym w 1926 roku, jednak wraz z nasileniem ideologii nacjonalistycznej w Europie oraz radykalizacją zachowań politycznych w kraju, powróciły rozmaite formy prześladowania Żydów – od masowych pogromów ludności żydowskiej do aktów dyskryminacji wymierzonych w konkretne, publicznie rozpoznawane osoby. Wśród ofiar takich ataków znalazł się również Bolesław Leśmian.
Antysemicka atmosfera osiągnęła apogeum w latach trzydziestych XX wieku, ale poeta doświadczył jej skutków po raz pierwszy już w 1919 roku za sprawą Stanisława Pieńkowskiego, krytyka i literata, jednego z czołowych publicystów o nastawieniu antysemickim. Był on ponadto znany z nieprzejednanej niechęci wobec jakichkolwiek innowacji literackich. W oczach tego konserwatywnego ksenofoba Leśmian ze swoją wyszukaną, pełną językowej inwencji poezją jawił się jako idealny przedmiot zniewag. Pieńkowski ponowił je w 1922 roku w „Gazecie Warszawskiej”.
Napaści na swoją poezję z pozycji antysemickich autor Napoju cienistego doczekał się raz jeszcze w 1936 roku, kiedy publicysta Feliks Zahor-Ibiański zaatakował go w krótkiej notce w „Myśli Polskiej” (mimo zbieżności tytułów było to inne czasopismo, niż to, w którym Leśmian publikował przed laty).
Kolejne dwa ataki nastąpiły w roku 1939, już po śmierci poety, w recenzjach tomu Dziejba leśna. Jedna z nich podpisana została jedynie inicjałami INT i ukazała się w „Myśli Narodowej”, autorem drugiej był Tadeusz Dworak, który ogłosił ją w czasopiśmie „Prosto z mostu”.
Szczególnie przykry okazał się dla Leśmiana rok 1937, a zdarzenie mające wtedy miejsce nie pozostało zapewne bez wpływu na zdrowie poety. Kilka miesięcy przed jego śmiercią ideologia antysemitycka przesądziła o nagłym zakończeniu narzeczeństwa młodszej córki. Wanda, obiecująca aktorka, poznała i wkrótce zaręczyła się z dobrze zapowiadającym się młodym pisarzem, Alfredem Łaszowskim. Początki znajomości przebiegały poprawnie, a przyszły zięć rozmawiał swobodnie z przyszłym teściem aż do dnia, w którym Łaszowski oświadczył narzeczonej, iż jako członek Obozu Narodowo-Radykalnego ożenić się z powodu jej pochodzenia nie może. Wanda zerwała zaręczyny, a Leśmian, w opinii znajomego,
(…) doskoczył do młodzieńca, odznaczającego się [w przeciwieństwie do poety] słusznym wzrostem, wymierzył pono siarczysty policzek, otworzył drzwi i wyprosił z mieszkania. (Edward Kozikowski, Wspomnienie o Bolesławie Leśmianie)
Oprócz tych udokumentowanych incydentów o charakterze antysemickim, przypuszczalnie wydarzyło się wiele innych; można się ich jedynie domyślać, choć bywały codziennością poety. Przesłanek na ten temat dostarcza wspomnienie pracowniczki zamojskiej kancelarii Leśmiana.
W roku 1933 Zamość poruszyła niecodzienna wiadomość – Lesman został wybrany do Polskiej Akademii Literatury w Warszawie. Był to niebywały sukces. Wszyscy z niedowierzaniem patrzyli na poetę i zaczęli go, zaskoczeni, poważnie traktować. Ale każdą radość źli ludzie potrafią zakłócić. Niektórzy podrwiwali i kpili już nie tyle z poezji, ile z niego samego i jego pochodzenia. To samo spotkało go w Warszawie. Na nowo popadł w rozterkę. Stał się podejrzliwy i jeszcze bardziej nerwowy. (Zofia Wiktorowicz, Mój rejent).