
05. Barokowy zegar świata
Ten rytmiczny zgrzyt, znaczony przy tym wyrazistą, można wręcz powiedzieć „warczącą” instrumentacją głoskową (ró – ro – ra – ro) i antytezami (jest – będziesz – był; jutro – dziś) odkrywa przy tym językowy wymiar naszej zanurzonej w czasie egzystencji. Życie jest tylko krótką rozmową („krótka rozprawa”), kilkoma słowami. Można je zawrzeć, podobnie jak naturę czasu, w trzech formach czasownika „być”. Jak na starych nagrobkach, na których zmarli przemawiali do żywych: Quod tu es, fui, quod sum, tu eris, czyli: „Byłem, kim jesteś, będziesz, kim jestem”. A gdy już cię „nie będzie”, powiedzą o tobie po prostu: „nieboszczyk”. Znów monotonnie powtarzają się te same głoski, czyli efekt miarowego upływu czasu zostaje wzmocniony przez aliterację, uzupełnioną o czasownik w pozycji rymowej: „nabędziesz”. Wiersz w tym miejscu jakby się zagęszcza, a czas przyśpiesza, co potwierdza wers następny:
Tym razem szereg jednosylabowych słów, kończących się na spółgłoski, zmusza do rozbicia członu przedśredniówkowego aż na siedem (!) odcinków, z których wychodzimy płynną, eliptyczną frazą:
Eliptyczną, czyli pozbawioną jakiegoś elementu, bo przecież chodzi o to, że ludzkie życie słynie jako: „Dźwięk, cień, dym, wiatr, błysk, głos, punkt […]”. Wers jest rytmicznie „pokawałkowany”. Należałoby go odczytać według wzoru: 1+1+1+1+1+1+1+6. Z poziomu lat, dni i godzin przechodzimy jakby do coraz mniejszych jednostek czasu.