
14. Blask u kresu
To nie koniec różnic. Bohaterem wiersza Mickiewicza jest człowiek młody, podróżujący porą letnią lub wiosenną, otoczony barwną, kwitnącą przyrodą. To ktoś, kto właśnie opuścił bezpieczny dom i własną ojczyznę, ktoś, przed kim otwiera się nowy, nieznany etap egzystencji, kto u progu życiowej wędrówki dopiero poznaje samego siebie, własne reakcje i emocje. Dlatego nie boi się eksponować własnego punktu widzenia, nie ukrywa własnego „ja”, nawet więcej – demonstruje swoje stany emocjonalne, odkrywa przed innymi intymne zakamarki własnej świadomości. A sytuacja, w której się znalazł, powoduje, że jego doznania są ambiwalentne: z jednej strony przeżywa stan ekscytacji, bez mała euforii, wywołany pięknem krajobrazu, a z drugiej – towarzyszy mu uczucie melancholii, tęsknoty i smutku za tym, z czym musiał się pożegnać. Z kolei bohaterem wiersza Koźmiana jest człowiek w wieku dojrzałym, mający świadomość nieodległego kresu, kontemplujący ze spokojem jesienny krajobraz. Jego sytuację egzystencjalną dobrze oddaje filozoficzna kategoria „zadomowienia”. Jest to bowiem człowiek trwale osadzony w oswojonej przestrzeni, znający swoje miejsce na ziemi, określony miejscem zamieszkania, osiadły. To też ktoś, kto dobrze zna samego siebie, kto w trakcie długiego życia nauczył się rozpoznawać własne myśli i emocje, ale umie je opanować i zachować dla siebie. Jak widać, inne to pejzaże i odmienne osobowości!
W trzeciej strofie wiersza Koźmiana pojawia się jeszcze jeden obraz, który zasługuje na uwagę: to kwitnąca „gałązeczka” bluszczu, oplatająca framugę okienną. Motyw ten wnosi do ukazanego widoku nieco inne akcenty. Najpierw – przydaje mu cechę bliskości, a zarazem konkretności, pojedynczości, indywidualizmu, wyraźnie kontrastując z bardziej odległymi i uogólnionymi motywami zaokiennego pejzażu. Następnie – wprowadza element dynamizmu, aktywności. O ile bowiem w poprzednich strofach wszystko wydawało się prawie zastygłe w bezruchu, o tyle teraz pojawia się działanie: skromna gałązeczka „wspina się”, walcząc o życiodajne ciepło, kwitnąc jakby na przekór jesiennej aurze, łamiąc w ten sposób ustanowiony porządek praw natury. Warto jeszcze zwrócić uwagę, że motyw kwitnącego bluszczu w osobliwy sposób komponuje się z dygresyjną refleksją z pierwszej strofy, poświęconą młodemu sercu, przedwcześnie przenikniętemu „zwiędłą nadzieją”. Obydwa motywy kierują przecież uwagę na to, co przeczy rzekomo niezmiennym prawom rządzącym światem – wskazują, że rytm życia i pragnienia człowieka mają w sobie coś nieprzewidywalnego, nieoczekiwanego.