Brzozowski Stanisław
Krytyk literacki, filozof kultury, eseista, powieściopisarz, dramaturg, popularyzator, socjalista. Pseudonimy i kryptonimy: Jan Batóg; Adam Czepiel; A. Czepiel; A.C.
Informacje biograficzne. Leopold Stanisław Leon Brzozowski (imię używane: Stanisław), syn Wandy z Borowskich i Feliksa, plenipotenta majątków, urodził się 28 VI 1878 we wsi Maziarnia na Chełmszczyźnie. W 1888 r. wstąpił do szkoły przygotowawczej Kapitonowa w Lublinie; rok później został przyjęty do tamtejszego gimnazjum. W l. 1892–1896 uczęszczał do renomowanego gimnazjum w Niemirowie pod Winnicą, po jego ukończeniu wstąpił na Wydział Przyrodniczy Cesarskiego Uniwersytetu w Warszawie. Już w czasie edukacji akademickiej Brzozowski stał się osobistością kontrowersyjną, a wydarzenia ówczesne dały jego późniejszym prześladowcom asumpt do polityczno-biograficznego szantażu. W październiku 1897 r. wybuchł studencki protest przeciw sześciu profesorom, którzy podpisali hołdowniczy telegram z okazji położenia kamienia węgielnego pod pomnik Michaiła Murawiewa-„Wieszatiela” w Wilnie (wystąpienie zwane „ziłowszczyzną” od nazwiska wykładowcy). Władze uczelni postawiły w stan oskarżenia 244 (czyli niemal połowę) studentów, z czego 30 wydalono. Brzozowskiego ukarano rocznym zawieszeniem. W czerwcu następnego roku wyszło na jaw, że jako prezes półlegalnego studenckiego Bratniaka zdefraudował kilkaset rubli na leczenie ojca śmiertelnie chorego na raka (zmarłego w 1899 r.). Po wakacjach Brzozowski został aresztowany jako rzekomy działacz Koła Oświaty Ludowej i osadzony w X Pawilonie Cytadeli Warszawskiej. W tym czasie sąd koleżeński studentów odebrał mu prawa honorowe na trzy lata. W trakcie śledztwa Brzozowski załamał się i zadenuncjował wielu współtowarzyszy. Zwolniono go w październiku. Wystarczył miesiąc w kazamatach cytadeli, by zapadł na gruźlicę. Zamiast kontynuować studia, trafił więc do sanatorium w Otwocku, gdzie poznał przyszłą żonę, córkę sławnego etnografa, Antoninę Kolberg, z którą w 1901 r. wziął ślub. W 1902 r. Brzozowski podjął współpracę z wydawnictwem Arcta, a w końcu 1903 r. z pismem „Głos”, na którego łamach przeprowadził swe najsłynniejsze wczesne kampanie krytyczne. W 1904 r., na fali nadciągającej rewolucji, stał się też cenionym prelegentem niejawnych instytucji oświatowych i mówcą wiecowym (wykładał w Warszawie, Łodzi, Falenicy). Przemawiając na wiecu kilka tygodni przed petersburską „krwawą niedzielą”, doznał krwotoku płucnego. Za jedyny ratunek uznano natychmiastowy wyjazd do Zakopanego: odtąd wypadki rewolucyjne oceniał z perspektywy galicyjskiej. W Krakowie, gdzie wygłosił odczyty zwane zbiorczo Filozofią romantyzmu polskiego, i we Lwowie, gdzie rozwijał wizję „światopoglądu pracy i swobody”, zyskał ogromną popularność charyzmatycznego mówcy. Oferowano mu nawet „wolną katedrę literatury polskiej” inkorporowaną do Politechniki Lwowskiej. Postępy gruźlicy zmusiły jednak Brzozowskiego do wyjazdu – przez Wiedeń i Wenecję – do Nervi pod Genuą, a następnie do Szwajcarii, gdzie opracowywał zbiór studiów i polemik Kultura i życie (wyd. 1907), wstępne koncepcje Legendy Młodej Polski (wyd. 1909) i pisał powieść Płomienie (wyd. 1908).
Przy okazji wznowienia 15 XI 1906 wykładów we Lwowie doszło do jednej z najperfidniejszych w dziejach literatury i myśli polskiej prowokacji politycznej: w gmachu Politechniki rozrzucono anonimowe broszury Materiały śledztwa żandarmskiego z roku 1898 w sprawie Towarzystwa Oświaty Ludowej. I. Zeznania Leopolda Stanisława Leona (3 imion) Brzozowskiego. Tego dnia krytyk ogłosił List otwarty, gdzie – nie uchylając się od winy – przedstawił własną wersję wydarzeń. Publiczność zaufała mu i wykłady kontynuowano, lecz wstrząs nerwowy sprawił, że Brzozowski z żoną i czteroletnią córką musiał powrócić na kurację do Nervi, a wkrótce zamieszkał we Florencji. Pod jego nieobecność, na początku 1907 r., ukazały się Współczesna powieść polska, Współczesna krytyka polska oraz Kultura i życie. Chwilowa stabilizacja jego sytuacji, przynajmniej w aspekcie publikacyjno-wydawniczym, szybko okazała się złudzeniem. Już w maju 1906 r. do Władimira Burcewa, kronikarza rosyjskiego ruchu rewolucyjnego i działacza partii socjalistów-rewolucjonistów, zgłosił się „skruszony” agent, urzędnik do specjalnych poruczeń przy naczelniku warszawskiej Ochrany, Michaił Bakaj. Wśród przekazanych przezeń rewelacji znajdowała się lista szpicli, na której figurował niejaki Leopold Brzozowski. Burcew cały rok sprawdzał wiarygodność Bakaja, a w końcu opublikował dokument. W kwietniu 1908 r. podały go do wiadomości publicznej nielegalne periodyki socjalistyczne Królestwa – „Czerwony Sztandar” i „Robotnik”, a następnie legalny galicyjski „Naprzód”. Brzozowski ogłosił dwa oświadczenia, lecz tym razem mu nie wierzono. Zwrócił się więc do partii socjalistycznych z żądaniem sądu obywatelskiego. PPS-Lewica oraz SDKPiL odmówiły w nim udziału, ukazała się natomiast biorąca Brzozowskiego w obronę broszura Lemiesz i szpada przed sądem publicznym autorstwa Karola Irzykowskiego i Ostapa Ortwina. Sesje trybunału odbyły się w Krakowie w lutym i marcu 1909 r. bez wydania werdyktu. Trzecią sesję odroczono na wniosek oskarżonego, któremu stan zdrowia nie pozwolił na przyjazd z Włoch. Sprawa pozostała na zawsze nierozstrzygnięta (J.W. Borejsza przejął po M. Sroce misję weryfikacji akt z archiwów rosyjskich; można przyjąć, że polityczno-społeczna biografia krytyka czeka jeszcze na podsumowanie).
W przygniatającej nędzy, mimo groźby amputacji nogi, Brzozowski pracował wciąż niestrudzenie. W 1910 r. ukazały się Idee, zaczął też pisać Pamiętnik. Nauczył się angielskiego i włoskiego na tyle dobrze, by sprawnie czytać i przekładać. Następny rok przyniósł dalszy spadek sił i dwie operacje, lecz pisarz zdołał przygotować zbiór esejów Głosy wśród nocy; ukazał się też pierwszy tom powieści Sam wśród ludzi. Zmarł 30 IV 1911 we Florencji w wieku niespełna 33 lat. Został pochowany na cmentarzu Trespiano; na nagrobku wyryto „Poeta e Filosofo”, co jest formułą nieprzypadkową, rekapitulującą późne fascynacje Brzozowskiego związane z romantycznym wzorcem uprawiania poezji, a zarazem kształtowania swej biografii na wzór takich poetów, jak George Gordon Byron czy Dante Alighieri.
Dwa debiuty. Współpraca z czasopismami. Brzozowski debiutował recenzją książki Rudolfa Stammlera Recht und Wirtschaft nach materialistischer Geschichtsauffassung („Przegląd Filozoficzny” 1900, nr 4). Debiut ten nie okazał się w pełni instruktywny dla dalszych jego poszukiwań, ale materializm historyczny, obecny w tytule recenzowanej pozycji, powracał w jego refleksji w charakterze dźwigni krytycznej. W 1901 r. rozpoczął pisanie na zlecenie wydawcy Michała Arcta miniaturowych książeczek popularnych, tzw. arctówek, m.in. o Józefie Kremerze, Hippolycie Tainie, Jędrzeju Śniadeckim, Friedrichu Nietzschem, Stanisławie Wyspiańskim, a także kompendia, jak Logika, Wstęp do filozofii. Za swój prawdziwy debiut uważał jednak studium Fryderyk Henryk Amiel („Prawda” 1901, nr 28–30). Publikacje te zwróciły nań uwagę i od końca 1902 r. Brzozowski figurował pośród współpracowników radykalnego tygodnika warszawskiego „Głos” – obok Jana Władysława Dawida, Ludwika Krzywickiego, Wacława Nałkowskiego, Andrzeja Niemojewskiego i in. W marcu 1903 r., trzy tygodnie po zdobyciu nagrody za sztukę Mocarz w konkursie im. Henryka Sienkiewicza, zainicjował w „Głosie” kampanię przeciw Sienkiewiczowi, angażującą całe środowisko warszawskiej lewicy. Siła i celność argumentacji zapewniła 25-letniemu publicyście rolę autorytetu, który ten kapitał obrócił wkrótce przeciw propagowanemu przez Zenona Przesmyckiego (Miriama) estetyzmowi w kulturze. Atak na redaktora „Chimery” ugruntował opinię o Brzozowskim jako o krytyku ofensywnym, publicyście-awanturniku, który narażał goszczące go łamy na skandal. Stosunek do Miriama i Sienkiewicza w dorobku Brzozowskiego ewoluował zresztą, co nie jest wyjątkiem w przypadku tego autora. Podobnie jak wielu ważnych dlań myślicieli przełomu XIX i XX w. Brzozowski nie wypracowywał sobie stabilnego, niezmiennego wizerunku danego pisarza, lecz za każdym razem eksponował wybrane aspekty jego twórczości, zgodnie z rytmem własnych poszukiwań. Dotyczy to zarówno jego publicystyki, jak i krytyki, zwłaszcza po 1906 r. Nim przystąpił do zasadniczego ataku na Sienkiewicza, a później na Miriama, opublikował w 1902 r. manifest My młodzi („Głos” 1902, nr 50) zapowiadający już bunt przeciw zastanym wielkościom kulturalnym i aktualnym tendencjom w kulturze polskiej. W 1905 r. podjął współpracę z „Krytyką”.
Styl i kryteria praktyki krytycznej. Obowiązki krytyki projektował Brzozowski maksymalistycznie: „Krytyka, która pragnie stać się organizatorką literatury współczesnej, a poprzez nią całego życia duchowego społeczeństwa – przed żadnymi trudnościami cofać się nie może […]. Żadna nić nie może być dla niej zbyt cienka i nieuchwytna, żadne skłębienie zbyt pogmatwane; psychologią, socjologią, filozofią, estetyką i duszą ludzką, dusz innych ciekawą, musi być taka krytyka, która na tę nazwę zasługuje” (Współczesne kierunki w literaturze polskiej wobec życia, „Głos” 1903, nr 19–22). Brzozowski definiował krytykę jako działalność: a) duszoznawczą, b) wychowawczą – w sensie głębokiej pedagogiki kolektywnej, c) organizującą tendencje rozwojowe literatury, d) przekraczającą granice literatury ku szerszym horyzontom społecznym, e) maksymalizującą wysiłki poznawcze i filozoficzne (poza akademicko uprawianą filozofią), f) będącą zaprzeczeniem wewnątrzliterackiej oceny profesjonalnej, posiłkującej się obiektywnym kryterium. Nie był w takim podejściu do krytyki odosobniony, lecz szczególnie wyraziście uzależniał ocenę dzieł od diagnozy ich relacji z aktualnym stanem kultury. Dzielił jednak z wieloma innymi krytykami Młodej Polski (jak S. Lack, W. Feldman, A. Potocki) lekceważenie dla wewnętrznego świata fikcji literackiej. Nie aprobował rozbudowanych w krytyce pozytywistycznej streszczeń, analiz charakterów postaci, ocen chwytów narracyjnych, rekonstrukcji prądów artystycznych, weryfikacji tła historycznego. Nie rekapitulował przebiegu fabuł, nie stosował – znanej choćby z późniejszej praktyki recenzenckiej Tadeusza Żeleńskiego-Boya – techniki polemicznych streszczeń. Szczególnie znamienny jest tu szkic Styl Ibsena („Przegląd Społeczny” 1906, nr 15–16), gdzie nie pada nawet jeden tytuł sztuk norweskiego dramaturga.
Z reguły Brzozowski skupiał się – z zadziwiającą zwykle intuicją – na wymowie całości dzieła i jej ideowym kontekście. Etapy pośrednie swoich analiz pomijał. Zakładał, że krytyka, jaką uprawia, nie pełni funkcji popularyzatorskiej. Za główne jej zadanie uznawał natomiast odtworzenie modelu osobowości pisarza. Autorzy byli dlań egzemplami przypisywanych im postaw psychologiczno-ideowych (wariantami „typu ideogenetycznego”). Nigdy też nie rozpatrywał ich w ewolucji, ale dążył do syntetycznej formuły, która reprezentowałaby ich twórczość w jego dyskursie krytycznym. W konsekwencji osobliwością jego pisarstwa krytycznego było traktowanie indywidualności pisarzy w izolacji, również poza głoszonymi przez nich deklaracjami i przynależnością do nurtów artystycznych. Tę właściwość praktyki krytycznej miała także synteza Legenda Młodej Polski. Niemal nie interesowała Brzozowskiego materia literacka: biograficzne bądź inne pochodzenie anegdot stanowiących oś fabuł, ich uwikłania społeczne. Wykazywał też daleko idącą obojętność dla realiów funkcjonowania literatury – tego, co stanowi jej socjologię, a zatem dla kondycji życiowej pisarzy, ich recepcji, uwarunkowań karier, absorbowanych wpływów, uwikłań towarzyskich, cenzury, wreszcie relacji z ówczesną kulturą masową, a więc tego, co tak żywo zajmowało innych krytyków epoki, choćby Karola Irzykowskiego, a nawet Miriama. Uzasadnia ten fakt rozpoznaniem: „Krytyka w naszej opinii jest czymś pośrednim pomiędzy plotką, denuncjacją a reklamą” (Współczesna krytyka literacka w Polsce, [1907]).
Od krytyki reagującej na uwarunkowania socjo-biograficzne Brzozowski się odżegnywał; w pierwszych latach swej działalności brał pod uwagę uwarunkowania polityczne, ale te rozważał na poziomie ideowo-teoretyzującym. Tylko w pamflecie Małżonek Tytanii: Juliusz Słowacki i jego krytyk Tretiak („Głos” 1905, nr 29) raz jeden mówi w ostrych słowach o ubóstwie literatów, ich zależności od opinii konserwatywnej kasty historyków literatury, a także od niekompetencji recenzentów prasowych: „Nie od rzeczy będzie uprzytomnić sobie, jak potwornie nikczemną, okaleczoną przez siebie samą dobrowolnie istotą, jak nędznym szczątkiem człowieka jest krytyk zawodowy” (tamże). Odpowiedzialność intelektualną krytyki umieszczał gdzie indziej: w zdolności do krytycznej weryfikacji stanu świadomości kulturalnej odbijającej się w utworach literackich. Na ten obraz nakłada się też widoczna w Małżonku Tytanii pogarda Brzozowskiego dla mentalności sfer akademickich: „Spośród wszystkich chwastów życia umysłowego polskiego – gatunek profesorów literatury jest niemal najbujniejszym, najokazalszym” (tamże, nr 30). Tej mentalności, a zarazem modelowi krytyki pozbawionej afektu i aspektu osobistego (w pierwszym odcinku Małżonka krytykę taką uosabia Piotr Chmielowski) przeciwstawia krytykę pozostającą w miłosnym uścisku z twórczością (tamże, nr 28). Charakterystyka krytyki pozostającej pod presją zobowiązań i pod opresją społecznego tabu, wypierającej satysfakcję lekturową i wypierającej się silnych uczuć pozostaje osobnym walorem Małżonka Tytanii.
Formuła: „Historia literatury przeobraża się w nudną i ckliwą opowieść o tym, jak się z jednych książek tworzą inne” (tamże, nr 28), czyli negacja walorów poznawczych metody genetycznej, wybitnie ograniczyła horyzont Brzozowskiego, który w praktyce krytycznej nie sięgał spojrzeniem poza XIX w. Tym samym jego model krytyki okazał się zależny od traktowania nowoczesności jako najszerzej pojmowanego „romantyzmu”, przekraczającego dalece ramy epoki na rzecz obrazu procesu długiego trwania, fundacyjnego, z którego to wszechobecnym dziedzictwem przyszło mu się zmagać. W potępianej jako koncept współczesnych sobie badaczy zachodnich „ewolucji rodzajów literackich” (Współczesna powieść polska, 1906) Brzozowski nie dostrzegł procesu dialektycznego, lecz lekceważoną przezeń „teorię walki o byt pomiędzy formami literackimi” (tamże), wobec czego polska i europejska tradycja literacka przedstawiała mu się jako jednolity blok. Projekcje stanu kultury włoskiej i angielskiej, obecne w Głosach wśród nocy, Legendzie Młodej Polski czy listach, były pozbawione w jego pismach historycznego umocowania, zyskując walor konstrukcji intelektualnych, którymi krytyk – paradoksalnie – zwalczał formacje ideowe abstrahujące od organicznego związku z historią czy materialnością ludzkiego wysiłku. Także to wskazuje, że deklarowany podówczas materializm dialektyczny traktował Brzozowski nieortodoksyjnie, a pod koniec życia udział tego światopoglądu w jego imaginarium krytycznym był niewielki. Nie zastąpiła go żadna metoda krytyczna, którą można by systematycznie przedstawić.
Niewątpliwie jego formuła krytyki kultury da się opisać jako spokrewniona z hermeneutyką, filozofią życia (to ostatnie pokrewieństwo da się umotywować historycznie) lub wielokształtną myślą socjologiczną, choćby Georges’a Sorela czy Vilfreda Pareta, lecz ambicją krytyka pozostawało przede wszystkim rozprawienie się ze „złudzeniami kulturalnej świadomości” (Legenda Młodej Polski, 1910). Historykom literatury i krytykom zarzucał, iż „nieustannie tworzą całkiem fikcyjne połączenia, ustalają prawdziwie mitologiczne związki genealogiczne”, kreując tym samym problemy „nierzeczywiste”. Poza własną intuicją krytyczną i kompetencją kulturową nie próbował tym negatywnie przez siebie ocenianym procedurom przeciwstawić żadnego systemu krytyczno-filozoficznego ani jednorodnej metody. Stąd płynie rozmaitość określeń pracy krytycznej Brzozowskiego, brak jednoznacznej klasyfikacji całościowej jego przedsięwzięcia (zależnie od dominanty merytorycznej konkretnej publikacji – lub proweniencji badaczy – przeważają „krytyk literacki”, „filozof”, „krytyk kultury”, „krytyk społeczny”). Dodatkową trudność stanowi heterogeniczność pism, w których Brzozowski realizuje naraz cele z różnych porządków ideowych i wchodzi w co najmniej dwie role. „Czysta” krytyka normatywna nie interesuje zatem jednego z najbardziej wpływowych krytyków literackich epoki.
Brzozowski klasyfikował swoje pisma jako „studium” lub essay. Nie znaczy to, by styl ich uprawiania był tożsamy. Różnica między lirycznymi w tonie wniknięciami w wizję świata danego pisarza, jak choćby passusy Współczesnej powieści polskiej poświęcone Stefanowi Żeromskiemu (charakterystyczne wierszowane „parafrazy” myśli autora, z którym krytyk odczuwał powinowactwo myślowe), a ostrą polemiką w tonie szyderczym daje pojęcie o wielopostaciowości oraz rozpiętości retorycznej jego formuł krytycznych. Niezależnie od obranej strategii ów sposób pisania czerpie z poetyki wielkich monologów scenicznych i jest w wysokim stopniu zależny od oralności, żywej mowy; ma więc aspekt performatywny. O ekspresywistycznym charakterze wywodów Brzozowskiego pisał analitycznie Michał Głowiński (1997): „Stosowanie reguły wielkiej parataksy sprawia, że Legenda Młodej Polski to jakby jeden kolosalnych rozmiarów ciąg zestawień, taki, w którym problemy polityczne mogą występować obok literackich, literackie obok filozoficznych, a te – łączyć się z doraźnymi polemikami na tematy bieżące”. Taki rytm konstruowania, połączony nierozerwalnie w Legendzie z regułą pierwszego planu, uniemożliwiałby nie tylko niuansowanie zagadnień, ale też utrzymanie prostego wynikania. Wątki z rozdziałów poprzednich nie muszą naprowadzać na problematykę kolejnych. W tym sensie Legenda, jako kilkakrotnie przez krytyka komponowana całość, niebędąca jednocześnie kolażem z pism wcześniej publikowanych, jest modelowym przykładem pojęciowo-językowych strategii Brzozowskiego. Uzupełniona o Skorowidz rzeczowy autorstwa Irzykowskiego stanowi szczególny, osobny przypadek naszego piśmiennictwa krytycznoliterackiego.
Fazy rozwojowe filozofii a projekt krytyczny. Badacze filozofii Stanisława Brzozowskiego zwykli porządkować jej ewolucję wedle schematu, który już w latach 30. XX w. zaproponował Bogdan Suchodolski, a w latach 70. rozwinął Andrzej Walicki. Te dwie całościowe historycznoideowe hipotezy rozwoju myśli krytyka okazały się szczególnie nośne. Suchodolski, a za nim Walicki wskazują na przejście od indywidualizmu – przez „bezwzględny idealizm” – do „filozofii pracy” ewoluującej i rozwijanej od 1906 r. (data sformułowania Światopoglądu pracy i swobody). Pojęciem pracy Brzozowski posługuje się w całości swego dorobku krytycznego (także w związku z literaturą: jego krytyka romantyzmu jest nierozerwalnie związana z myślą Marksowską i filozofią pracy). Pierwsze artykuły Brzozowskiego w „Prawdzie”, „Przeglądzie Tygodniowym” i „Głosie” to publicystyka o silnych znamionach indywidualistycznych, choć ów indywidualizm sięgał całokształtu życia zbiorowego, a nie tylko sztuki słowa. Lata rozrachunków z pozytywizmem okazały się czasem krytycznej weryfikacji założeń idealizmu filozoficznego. Z myśli Nietzschego (filozofia życia, filozofia czynu), Immanuela Kanta (idealizm), Karola Marksa (filozofia pracy) przyswajał Brzozowski jednak tylko wybrane komponenty, nie stając się nigdy wyznawcą jednej konkretnej doktryny. Po fascynacji materializmem dziejowym przeszedł on ku – jak to określa Suchodolski – „konkretnemu realizmowi dziejowemu”, czyli ku badaniu złudzeń kulturalnych, ku krytyce mentalności oraz jednoczesnemu projektowaniu pozytywnego, mogącego się ostać zaplecza ideowego (tak w literaturze, jak w filozofii). Późna faza poszukiwań autora Legendy Młodej Polski związana jest natomiast w większym stopniu z namysłem nad literaturami i kulturami narodowymi oraz rewizją chrześcijaństwa (takoż roli religii w historii). Dla oceny literatury od romantyzmu po współczesność przywoływane są kryteria: po pierwsze, obecności „zmysłu historycznego”, po drugie, świata „niegotowego” jako zadania, z którym należy się zmierzyć. Oryginalność projektu artystycznego okazuje się drugorzędna względem stopnia poczucia rzeczywistości (i organicznej więzi z historią) oraz zobowiązania do jej przekształcania. Stąd w konfiguracji autorów, których ceni Brzozowski, wysoko znajdą się Cyprian Norwid, Bolesław Prus czy Stanisław Wyspiański, lecz nie z racji rewolucji, jakiej dokonali w poezji, prozie czy dramacie, ale dla ich wysokiej świadomości społeczno-dziejowej i dojrzałości diagnoz. Takich pisarzy miał za „wychowawców swego społeczeństwa” (M.K. Michajłowski, „Głos” 1904, nr 16), przeciwstawiając ich tym, którzy organizowali „fata morgany, zabobony” (Idee, 1910).
Cele krytyki. „Krytyk jest o tyle interesujący, o tyle ma znaczenie, o ile jest kimś poza krytyką i ta jego pozakrytyczna reszta rozstrzyga o wadze, doniosłości i charakterze jego działalności krytycznej” – deklarował Brzozowski, demaskując szkolarstwo Tretiaka (Małżonek Tytanii). Dwa lata później wyraził tę myśl w formie kategorycznej: „Krytyk musi być przede wszystkim kimś, musi do czegoś dążyć, czegoś pragnąć, musi czuć się siłą oddziałującą na świat ducha ludzkiego, pragnącą mu nadać pewien kierunek” (Współczesna krytyka literacka w Polsce). Dwie wersje tej opinii pozwalają dostrzec ewolucję jego postawy. Wedle pierwszej krytyk winien być indywidualnością, wedle drugiej – być agensem idei. W 1905 r. krytyk w pełni swej kompetencji stanowi „potencjalną świadomość” literatury; w 1907 r. zmienia się w jej sumienie. Różnica polega na przejściu od refleksji posteriorycznej do prognostycznej. Krytyk ma wyznaczać drogi literatury jeszcze nienapisanej. Jest to „zadanie wywalczania praw dla nieistniejącej jeszcze przyszłości” (tamże), rola ideologa. W jej świetle akceptację krytyka coraz wyraźniej zyskiwały dzieła współczesne wyrażające postawę buntu, rewolucyjne. Toteż w Legendzie Młodej Polski sylwetki autorów, których dzieła nie przystawały do tego kryterium, takich jak Jan Kasprowicz, Leopold Staff, a nawet Stanisław Wyspiański, zostały sprokurowane pobieżnie i niewolne są od piętna młodopolskiego frazesu. Wypracowany w Legendzie obraz kultury narodowej narzuca bowiem jednorodną hierarchię wartości skoncentrowanych wokół idei aktywizmu, pracy i odpowiedzialności. Sformułowanie takich kryteriów nie byłoby możliwe bez krytycznych kampanii oraz przewartościowań filozoficznych.
Punktem wyjścia była dla Brzozowskiego kategoria życia. W jego imieniu przeciwstawiał w manifeście My młodzi i powiązanych z nim polemikach konsumpcyjną kulturę filistrów „głębokiemu duchowemu tchnieniu, które godzi się raczej z bluźnierstwem i zaprzeczeniem niż z obojętnością, ospałą i wyziębłą […]. Życie musi na nowo stać się czymś głębokim, szczerym i dostojnym” (My młodzi). Z deklaracji tej nigdy się nie wycofał. W obronie trzech cech życia indywidualnego (po stronie twórców) i zbiorowego (po stronie adresatów sztuki) wystąpił kolejno przeciw Sienkiewiczowi, Zenonowi Przesmyckiemu (Miriamowi), Józefowi Tretiakowi i Adamowi Mahrburgowi. W tonie tych wystąpień łatwo doszukać się pogłosów radykalnej krytyki rosyjskiej, w jakiej Brzozowski rozczytywał się (nielegalnie) w rosyjskojęzycznym niemirowskim gimnazjum. Ukształtowali go tam demokraci i narodnicy: Wissarion Bielinski, Aleksandr Hercen, Nikołaj Czernyszewski, Nikołaj Dobrolubow, Dmitrij Pisariew, Nikołaj Michajłowski. Żaden z nich nie uznawał sprawozdawczych recenzji, obiektywizujących rozpraw, swobodnych esejów, lecz wyłącznie pamflet. Toteż w pożegnaniu zmarłego Antona Czechowa Brzozowski umieszcza zdanie: „Jest to zaś właściwością rosyjskiej krytyki, że wszystko skłonna jest brać z najpoważniejszego i najtragiczniejszego punktu widzenia” (Antoni Czechow, „Głos” 1904, nr 38). Jak się zdaje, od przyszłych rosyjskich „wiechowców”, autorów zbioru Probliema idiealizma (1902) – Siergieja Bułgakowa, Nikołaja Bierdiajewa, Michaiła Gerszenzona, Siemiona Franka i in. – przejął Brzozowski pogardę dla naukowego empiryzmu: „Materia, siła, energia […] są to liczmany tylko” (Przezwyciężenie subiektywizmu w filozofii współczesnej, „Głos” 1903, nr 23). W konsekwencji: „Człowiek nigdy nie poznaje nic pozaludzkiego” (Listy do nieznanych przyjaciół, „Świt” 1907, nr 33), co wraz z równoległym twierdzeniem: „Świat, który nas otacza, jest istotnie nieludzkim” (Jacht „Mistyka”, „Społeczeństwo” 1908, nr 15), ujawnia właściwy rosyjskiemu srebrnemu wiekowi panmoralizm. Ze zrozumiałych względów wpływ ten Brzozowski pomniejszał, eksponując swoje zmagania z myślicielami Zachodu (kolejno: Avenarius, F. Nietzsche, I. Kant, J.G. Fichte, H. Bergson, K. Marks, G. Sorel, P.-J. Proudhon, G. Vico, J.H. Newman). Epickie boje o kształt duchowej samodzielności Polaków mają z reguły formę liryczną, z której niełatwo odtworzyć istotę referowanych doktryn, a tym bardziej zweryfikować prawidłowość ich pojmowania. Taka spekulatywna wizja podmiotu poznającego była dla Brzozowskiego nieodzownym warunkiem czynnego kontaktu ze sztuką (słowa „literatura” przeważnie unikał), toteż sformułowanie ocen czy diagnoz poprzedzają zwykle wykłady dość luźno powiązane z meritum. Filipikom przeciw marazmowi inteligencji i społecznej alienacji „garści zbuntowanych nędzarzów” (Legenda Młodej Polski) towarzyszą zawsze skrupulatne przywołania aktualnych autorytetów, gdyż z zasady: „Jedynie na gruncie filozofii – jako poznania prawdy absolutnej […] – krytyka może stać się przedmiotową” (Miriam – zagadnienie kultury, „Głos” 1904, nr 41).
Sięgając po myśl antypozytywistyczną, Brzozowski starał się ufundować podwaliny kontrkultury, do której pierwiastki ideowe dzieł omawianych pisarzy (S. Żeromski, W. Berent, I. Dąbrowski, T. Miciński, W. Orkan, S. Przybyszewski, K. Irzykowski) przystawały tylko częściowo. Jego współcześni utrzymywali zgodnie, że przedstawiani autorzy nie rozpoznają się w tych portretach, po latach zaś, w Projekcie Akademii Literatury Polskiej (1918), wielbiony przezeń Żeromski odpłacił mu przypisem pełnym nieskrywanej nienawiści. Krytyk doczekał się równie silnego afektu jak ten, na który nastrajał własne wypowiedzi krytyczne. Ponad stuletnia już recepcja jego dzieła daje świadectwo fascynacji, którą wzbudzał nie tylko swoim radykalizmem, ale też energią wypowiedzi krytycznej.
Najważniejsze polemiki krytycznoliterackie. Koncepcję Współczesnej krytyki literackiej w Polsce sprowokowały niewątpliwie Dzieje krytyki literackiej w Polsce Chmielowskiego, a zwłaszcza zawarte w rozdziałach końcowych złorzeczenia pod adresem „frenetycznej orgii mierności […] podtrzymywanej jeszcze przez przeróżnych trybunów i heroldów równości, schlebiających tłumom, mówiących im o »tajemniczych siłach socjalnych«, które mają być źródłem całego postępu” (P. Chmielowski, Dzieje krytyki literackiej w Polsce, 1902; cytat z Miriama). Osobiście dotknięty Brzozowski zarzucił zasłużonemu, nieżyjącemu już badaczowi powielanie maksym „znanych z pozytywistycznych wzorków do pisania o pożyteczności pracy, o swobodzie sumienia” w sytuacji, gdy „każdy członek obecnego społeczeństwa jest współtwórcą tych wszystkich mechanicznie wykonywanych podłości, które są związane z współczesnym porządkiem rzeczy. Czy nie wszystko jedno jest prostytutce, jakich przekonań jest rewidujący ją z urzędu lekarz? Czy można być swobodnym myślicielem i lekarzem domów publicznych? Adwokat może mieć bardzo postępowe przekonania, ale póki kodeks będzie systematem praw tworzących i zabezpieczających interesy klas posiadających, póki będą istnieć ludzie, dla których nieraz jedynie dozwoloną rzeczą jest zdechnąć z głodu […], póty sąd, kara itp. pozostaną najnikczemniejszym, gdyż z zimną krwią i legalnie popełnianym morderstwem” (Współczesna krytyka literacka w Polsce). W takim społeczeństwie nie godzi się bujać myślą w sferach czystej estetyki. Godne to miana arcydzieła demagogii. Dalej: Chmielowski niezdolny był pojąć, iż aktualny subiektywizm (czy dekadentyzm) „to zjawisko historycznie umotywowane i konieczne […], że odbija się w nim bezsiła czystej myśli wobec życia” (tamże). A także: „Gdy Karol Irzykowski pisze swą systematycznie zaciekłą satyrę powierzchowności, połowiczności, nieszczerości, teatralności naszych upadków, nawróceń, wyzwoleń, ocaleń, […] Piotr Chmielowski nie zdawał się podejrzewać ich istnienia” (tamże).
Taka temperatura moralna oraz trzy idee: krytyka socjalna, krytyka modernistycznej acedii i krytyka literackiego kabotyństwa – to w 1907 r. bilans kampanii krytycznych Brzozowskiego, a zarazem filary powstającej już pierwszej wersji Legendy Młodej Polski. Nazywając tam romantyzm, czyli nowoczesność, „buntem kwiatów przeciwko swym korzeniom” (rozdział Kryzys romantyzmu), Brzozowski inicjował w istocie bunt korzeni przeciw kwiatom. Trzy filary Legendy sprowadzają się bowiem do krytyki fałszywej świadomości. Tym samym Brzozowski związał na zawsze obraz Młodej Polski z kwietyzmem, pozerstwem i mitomanią. Świadomości fałszywej, właściwej pospołu „klasom posiadającym”, pozytywistycznym wyznawcom samoistnego postępu oraz literatom można przeciwstawić – twierdził – tylko zasadę rzeczywistości. „Społeczne życie nasze jest pierwotną, pierwszą, jedyną, bezpośrednio daną nam rzeczywistością, wszystko inne jest już jej wynikiem” – pisał (Legenda Młodej Polski).
Z tej pewności wypływa oryginalność i siła pierwszej kampanii Brzozowskiego, wymierzonej w Sienkiewicza, wzorowanej paradygmatycznie na Liście do Gogola (1847) Wissariona Bielinskiego. Pogardliwym „aforyzmem” na temat seksualnej fiksacji młodej literatury autor Rodziny Połanieckich sprowokował nie tylko rewizję własnego dorobku i autorytetu, ale i ogólny atak na taką postać kultury, która awansowała go do rangi zwierciadła własnych odwiecznych cnót. W przeciwieństwie do swojego współbojownika, Wacława Nałkowskiego, w Sienkiewiczianach (1904) atakującego wprost autora Rodziny Połanieckich jako osobę, z akcentem kładzionym na jego koniunkturalizm, obłudę i małoduszność, Brzozowski rozpoznał w dziele powieściowym Sienkiewicza apologię religianctwa, wstecznictwa i szlacheckiego warcholstwa pojmowanych jako wzory kultury. Nie odmawiał przy tym Sienkiewiczowi miana wybitnego (acz ograniczonego do spraw formy) artysty, który jednakże podprogowo nasyca fikcję literacką właściwym sobie, równie nieuświadamianym światopoglądem. W ujęciu Brzozowskiego pisarstwo Sienkiewicza stanowi uderzający symptom realnej dekadencji społeczeństwa polskiego: „W całej współczesnej ludzkości kulturalnej jest Henryk Sienkiewicz jedynym artystą dużej miary, w twórczości którego nie ma śladu żadnych sprzeczności duchowych, walk, zwątpień, mąk wewnętrznych. […] jest to jasność i spokój poprzedzające wszelką walkę i wszelkie przezwyciężenia promienny spokój lekkomyślnego duchowego lenistwa” (Henryk Sienkiewicz i jego stanowisko w literaturze współczesnej, „Głos” 1903, nr 14). Tym sposobem dzieło pisarza okazuje się kluczem do nieprzedawnionej krytyki kultury polskiej jako całości: „Saski trąd, szlacheckie parchy nie przestają nas przeżerać. Od XVI wieku już zaczyna dla nas nie istnieć to, co jest pracą ludzkości. Od XVI wieku jesteśmy już w Europie gapiami, przyglądającymi się z paradyzu wielkiemu dramatowi świata. To, co dla ludzkości życie stanowiło, cała jej krwawa praca, jest dla nas rozrywką. Sienkiewicz skodyfikował, nadał kształt estetyczny temu naszemu stanowisku. Jest on klasykiem polskiej ciemnoty, szlacheckiego nieuctwa. Przez niego żyje w formie artystycznie skończonej aż do czasów naszych saska epoka naszej historii” (Współczesna powieść polska). Co do polskiej formy, jak rzekłby Witold Gombrowicz, krytyk idzie tu tropem rozpoznań wielkich poprzedników: Maurycego Mochnackiego, Zygmunta Krasińskiego (z Listu do ojca, 1837), Cypriana Norwida. Puentę przynosi Legenda Młodej Polski: „Żaden Hume ani Nietzsche nie zdobyli się nigdy na tyle sceptycyzmu, ile ma go wobec wszystkich idei, wszystkich nauk, wobec literatury i sztuki świata całego przeciętna polska matka domu i dobra gospodyni, kochana, najzacniejsza Marynia Połaniecka; nawet Galliani, Mandeville, nie posiadają takiej obojętności, takiej jenseits von Gut und Böse, obojętności wobec wszelkich, nie wpływających na gratyfikację, zagadnień świata moralnego jak ta, która cechuje przeciętnego polskiego, pracującego na utrzymanie domu, ojca rodziny” (rozdział Kryzys romantyzmu). Powraca tu chwyt insynuacyjny użyty wobec Chmielowskiego. Postponując postawy, którym pisarze poprzedniej generacji nadawali moralny wymiar biernego oporu, Brzozowski uczynił z Sienkiewicza naczelnego reprezentanta „polskiego Oberammergau” – czyli tego wszystkiego, co niewolniczo naśladowcze względem romantyzmu, okazuje się pustym teatrem gestów.
Wobec pozytywistów. Współczesna powieść polska wiele miejsca poświęca pisarzom pozytywistycznym. Brzozowski i tu nie mógł obyć się bez krytyki postawy Sienkiewicza i – ogólniej – skrzydła konserwatywno-klerykalnego w ówczesnej literaturze. W opublikowanej rok później Współczesnej krytyce literackiej w Polsce autor Płomieni atakował analogiczne (do Sienkiewiczowskiej) postawy w krytyce, piętnując zwłaszcza mentalność Stanisława Tarnowskiego (rozdział Hr. Stanisław Tarnowski). Brzozowski starał się zrozumieć naraz uwarunkowania historyczne literatury tworzonej po 1863 r. (aprobował ten próg jako cezurę) i jej strategie w budowaniu realizmu. „Literatura, która powstała i rozwijała się po roku 1863, jest do pewnego stopnia parweniuszką – pisał. – Klęska zmiotła z powierzchni przeszłość, odebrała wiarę jej wyznawcom” (Współczesna powieść polska). Lektura rozdziału Powieść „mieszczańska” i jej fazy u nas przekonuje o sile inspiracji marksistowskich (które krytyk nazywał „materializmem ekonomicznym”), pozwalających mu rozpoznać w pozytywizmie przesłanki tworzenia podstaw nowoczesnej kultury myślowej – współmierność opisywanych stosunków społecznych z momentem dziejowym. Odnotowywał szczerość postaw pisarskich, dystans do mieszczańskiego zakłamania, bliski mu kult pracy („Prus i Orzeszkowa […] zrozumieli moralną doniosłość pracy”), kult edukacji, wolę rozwoju. Współczesną powieść polską pisał w opozycji do ważnego dlań krytyka – Aleksandra Świętochowskiego. Zarzucał mu „przywiązywanie wagi raczej do osoby swej niż do sprawy” (tamże). Elizę Orzeszkową cenił za „idealizm czynny”, a przy okazji rozbioru krytycznego jej prozy dał jedną z najtrwalszych formuł w recepcji tej autorki: „kazuistka sumienia” (tamże). Nie szczędził celnych podsumowań, którym Henryk Markiewicz nadał miano „ekwiwalentów obrazowych całości świata przedstawionego”: „Są podobno ludzie umiejący wyczuć pod powierzchnią ziemi – wodę. Orzeszkowa – posiada dar wyczucia pod skorupą egoizmu, pod piaskiem i żwirem krzątającego się około drobnych trosk osobistego życia – sumienia” (tamże). Szczególnie cenił Brzozowski Bolesława Prusa za jego „balzakowski zmysł środowisk społecznych”, panoramiczne spojrzenie, nieoczywistą psychologię postaci oraz – przede wszystkim – niebezkrytyczne zaufanie do nowoczesności. Jeśli któremuś z pisarzy pozytywistycznych Brzozowski mógłby przypisać pełną dojrzałość, byłby to Prus. Niewątpliwie jednak namysł nad pozytywizmem jako propozycją artystyczną, moralną oraz filozoficzno-intelektualną stanowił dla krytyka – w hierarchii celów rozrachunkowych – zadanie mniej istotne od bilansu własnej formacji.
Wobec Młodej Polski. Brzozowski jako krytyk bywał bezlitosnym sędzią swoich współczesnych. Ofiarą takiej oceny padł Przesmycki, porównany w felietonie Scherz, Ironie und tiefere Bedeutung („Głos” 1904, nr 27) do porcelanowej figurki, która boi się spaść i rozbić; protest siedmiu pisarzy o znakomitych nazwiskach (m.in. W. Berenta, J. Kasprowicza, S. Żeromskiego) sprawił, że Brzozowski potraktował ostrzej program redaktora „Chimery”, „systematyka i dekoratora niemocy” (Miriam – zagadnienie kultury, tamże, nr 41). Nic nie znaczyły dlań kompetencja Miriama i fakt, że luksusowy, o nader wąskim zasięgu periodyk wydawał on własnym kosztem. Tym samym krytyk wystąpił przeciw własnej formacji kulturalnej w jej paseistycznym wydaniu – przeciw wiązanym przezeń z symbolizmem praktykom elitaryzmu, mistyki, religii, sztuki i écriture artiste. „W miłości do absolutu, przeciwstawianego światu pełnemu rozgwaru i przepychu, bogactwa form i treści, tkwi raczej nieufność do wszelkiej treści, niechęć, znużenie, obojętność” (tamże). Brzozowski uderzył w redaktora „Chimery” miast w Przybyszewskiego, którego „nieświadome burzycielstwo” (w terminologii K. Kelles-Krauza) przeceniał. Studium wieńczy pytanie: „Co łączy Miriama z Młodą Polską?”, stanowiące zarazem zapowiedź krytycznej rekapitulacji cech tej formacji w Legendzie Młodej Polski. Mitologia sztuki czystej, ahistoryczna duchowość, snobizm – to dla Brzozowskiego znieprawione odbicie najwsteczniejszych cech Wielkiego Romantyzmu. Jego polską odmianę podtrzymywała heroiczna postawa wobec życia wielkich poetów o charyzmatycznych osobowościach; współcześni, przybrawszy ich pozy, stanowią jedynie karykaturę. Stąd wystąpił Brzozowski przeciw Tretiakowi i innym historykom literatury dostosowującym „wieszczów” do własnej mieszczańskiej miary (Małżonek Tytanii). Przychylał się w tym do rozpoznań Wilhelma Feldmana z pamfletu Pomniejszyciele olbrzymów (1905). Toteż Legenda Młodej Polski przeciwstawia wciąż wizję współczesnych krytykowi fałszywych Prometeuszy autentycznym sprzed ponad pół wieku. O ile w syntezie Brzozowskiego romantyzm europejski, z którym krytyk utożsamiał w zasadzie cały ruch myśli XIX w., negliżował przez kontrast ciasnotę polskiego zaścianka, o tyle Wielki Romantyzm polski spełnia w Legendzie funkcję młota do miażdżenia romantyzmu wtórnego. Realizmem poetyckim i politycznym Mickiewicza krytyk uderza w ciasny i egotyczny naturalizm powieści młodopolskich, wizjonerstwem Słowackiego – w rozkładowy dekadentyzm poetów, historiozoficznymi perspektywami Norwida – w mętny pseudohistoryczny symbolizm. Widziana pod tym kątem Młoda Polska jest w znacznej mierze mistyfikacją i oprócz dzieł Żeromskiego i Wyspiańskiego mało co do kultury narodowej wnosi. Pierwszy z tych autorów stał się klasykiem narodowej rozpaczy, pogranicza woli i zguby: „Twórczość Żeromskiego tym się właśnie odznacza, że wzrost tragicznego poznania przysłonięty tu jest przez sentymentalny opór świadomości” (Legenda Młodej Polski). Drugi przyniósł apologię niezniszczalnej narodowej energii: „Walka wewnętrzna z bezdziejowością, usiłowanie przezwyciężenia jej w sobie, zrozumienia, na czym polega psychiczna natura narodowego rozbicia, wypalanie rozżarzonym żelazem z duszy stygmatów beznarodowego, nieczynnego istnienia, rozpaczliwe dźwiganie się ku zjednoczeniu duchowemu z potęgą historyczną narodu – ten straszny samosąd, krwawe zmaganie się, stanowią istotę zasadniczego procesu duchowego poety” (tamże). Nadobecne w tym zdaniu słowo „naród” znamionuje kres kulturologicznych diagnoz formacji Młodej Polski i zatrudnień Brzozowskiego jako krytyka jej piśmiennictwa.
Bibliografia
NK, t. 13; PSB, t. 3
Źródła:
[rec.] R. Stammler, „Recht und Wirtschaft nach materialistischer Geschichtsauffassung”, „Przegląd Filozoficzny” 1900, nr 4;
Fryderyk Henryk Amiel. Przyczynek do psychologii współczesnej, „Prawda” 1901, nr 28–30;
Co jest filozofia i co o niej wiedzieć należy. Cz. 1: Do Kanta. Cz. 2: Od Kanta, Warszawa 1902;
Hipolit Taine i jego poglądy na filozofię, psychologię i historię, Warszawa 1902;
Hipolit Taine jako estetyk i krytyk, Warszawa 1902;
Józef Kremer jako pisarz, filozof i estetyk. Szkic krytyczny, Warszawa 1902;
Filozofia czystego doświadczenia. Ryszard Avenarius, „Głos” 1903, nr 1–3;
Zygmunt Podfilipski, Henryka Sienkiewicza apologeta pośmiertny, „Głos” 1903, nr 18;
Tak mówił Homunculus, cywilizacji współczesnej wizja zbiorowa, „Głos” 1903, nr 29;
Nikt, „Głos” 1903, nr 31;
Z życia i myśli Joachima Weltschmerza, „Głos” 1903, nr 34;
Dusza miast, „Głos” 1903, nr 37;
Osobliwe przygody i doświadczenia ks. Dionizego Suchoszczapskiego, „Głos” 1903, nr 40;
Pan Kajetan Jutro, „Głos” 1903, nr 43;
System polityczny pana Teodora Grzechotki, „Głos” 1903, nr 49;
Jędrzej Śniadecki, jego życie i dzieła, Warszawa 1903;
Józefa Kremera poglądy na sztukę i jej historię, Warszawa 1903;
Stanisław Wyspiański jako poeta. Szkic krytyczny, Warszawa 1903;
Etyka Spencera, „Przegląd Filozoficzny” 1904, nr 187–199;
Jan Śniadecki. Życie i dzieła, Warszawa 1904;
Katarzyny Nietoperz opinie literackie, „Głos” 1904, nr 1;
Kant. W stulecie śmierci, „Głos” 1904, nr 8, 10;
Stefan Żeromski, „Głos” 1904, nr 11–20, wyd. osob. O Stefanie Żeromskim, Warszawa 1905;
Zagrożone podstawy, czyli katastrofa w życiu pana Izydora Drzazgi, „Głos” 1904, nr 12;
Monistyczne pojmowanie dziejów i idealizm społeczny, „Głos” 1904, nr 22–52 z przerw.;
W walce o światopogląd: Katarakty, „Głos” 1904, nr 25–26;
Scherz, Ironie und tiefere Bedeutung, „Głos” 1904, nr 27;
Zagadnienia sztuki i twórczości: Medyceusze, „Głos” 1904, nr 30;
Antoni Czechow, „Głos” 1904, nr 32–38 z przerw.;
„Jean qui rit et Jean qui pleure”. Dwa oblicza pana Weyssenhoffa, „Głos” 1904, nr 33–34;
W odpowiedzi na protest, „Głos” 1904, nr 34;
Miriam. Zagadnienie kultury, „Głos” 1904, nr 41, 44–45, 47, 49, 52;
Zasady psychologii popularnie wyłożone, Warszawa 1904;
Pan Alojzy, człowiek dobrej woli, „Głos” 1905, nr 20;
Kultura i życie, „Głos” 1905, nr 25–26;
Leopold Staff, „Krytyka” 1905, t. 1;
Cyprian Norwid. Próba, „Krytyka” 1905, t. 2;
Wyspiański o Hamlecie. Tragiczna historia Hamleta, „Krytyka” 1905, t. 2;
Koniec legendy, „Przegląd Społeczny” 1906, nr 1;
Drogi i zadania nowoczesnej filozofii, „Przegląd Społeczny” 1906, nr 4–6;
Janusz Korczak, „Przegląd Społeczny” 1906, nr 7;
Psychologia i zagadnienie wartości, „Przegląd Społeczny” 1906, nr 10–11;
Eliza Orzeszkowa, „Przegląd Społeczny” 1906, nr 12–13;
Powieść mieszczańska i jej fazy u nas, „Przegląd Społeczny” 1906, nr 13;
Nad grobem Ibsena po przedstawieniu „Rosmersholmu” rozmowa, „Przegląd Społeczny” 1906, nr 14;
Król Duch w Krakowie, „Przegląd Społeczny” 1906, nr 34;
Teodor Dostojewski. Z mroków duszy rosyjskiej, Kraków 1906;
Współczesna powieść polska, Stanisławów [1906];
Wstęp do filozofii, Kraków 1906;
Epigenetyczna teoria historii, „Przegląd Filozoficzny” 1907, z. 2;
Fryderyk Nietzsche, Stanisławów [1907]; Kultura i życie. Zagadnienia sztuki i twórczości. W walce o światopogląd, Lwów 1907;
Program filozoficzny, „Przegląd Społeczny” 1907, nr 8–9;
Ich rewizjonizm, „Przegląd Społeczny” 1907, nr 22–23, wyd. osob. Warszawa 1907;
Życie i śmierć w twórczości Stanisława Wyspiańskiego, „Przegląd Społeczny” 1907, nr 25–27;
Przyroda i poznanie, „Przegląd Społeczny” 1907, nr 29;
Stanisław Wyspiański, „Panteon” (Paryż) 1907/1908, nr 4;
Współczesna krytyka literacka w Polsce, Stanisławów [1907];
Legenda Młodej Polski. Studia o strukturze duszy kulturalnej, Lwów 1910;
O znaczeniu wychowawczym literatury angielskiej, „Widnokręgi” 1910, nr 10–12;
Skarga to straszna. Rzecz o „Róży” Józefa Katerli, Kraków 1910;
O Maurycym Mochnackim, fragm. „Widnokręgi” 1911, nr 7–8;
Głosy wśród nocy. Studia nad przesileniem romantycznym kultury europejskiej, z teki pośmiertnej wyd. i przedmową poprzedził O. Ortwin, Lwów 1912;
Stan. Wyspiański, wydanie pośmiertne, wyd. i przedmową opatrzył K. Irzykowski, Stanisławów [1912];
Pamiętnik, fragmentami listów autora i objaśnieniami uzupełnił O. Ortwin, Lwów 1913;
Widma moich współczesnych. Fikcyjne portrety satyryczne – Książka o starej kobiecie. Fragment powieści, Lwów 1914;
Przedmowa, w: W. Gacki, Na posterunku. S.I., Warszawa 1914;
Filozofia romantyzmu polskiego [1905], „Kurier Lwowski” 1921, nr 121, 127, 138, 205, 215, 238, 244, 251, 256, wyd. osob. oprac. O. Ortwin, Lwów 1924;
O Przybyszewskim [powst. ok. 1902], „Droga” 1928, nr 4–6;
Przedmowa, w: Pamiętnik [powst. 12 II 1911], ogł. W. Kubacki, „Wiadomości Literackie” 1933, nr 35.
Opracowania:
A. Nowaczyński, Stanisław Brzozowski, w: tegoż, Wczasy literackie, Warszawa 1906;
A. Potocki, Polska literatura współczesna, t. 2, Warszawa 1912;
K. Irzykowski, Stanisław Brzozowski, w: tegoż, Czyn i słowo. Glosy sceptyka, Lwów 1913;
S. Zdziechowska, Stanisław Brzozowski jako krytyk literatury polskiej, Kraków 1927;
S. Adamczewski, Pojęcie romantyzmu u Stanisława Brzozowskiego, „Przegląd Współczesny” 1929, nr 87;
B. Suchodolski, Stanisław Brzozowski. Rozwój ideologii, Warszawa 1933;
K. Wyka, Brzozowskiego krytyka krytyki, w: tegoż, Stara szuflada, Kraków 1933;
K. Wyka, Stanisława Brzozowskiego dyskusja o Fryderyku Nietzschem, w: Prace historyczno-literackie. Księga zbiorowa ku czci Ignacego Chrzanowskiego, Kraków 1936;
K. Irzykowski, Posłowie, w: S. Brzozowski, Legenda Młodej Polski, Warszawa 1937;
K. Wyka, Stanisław Brzozowski, hasło w: J. Spytkowski, Stanisław Brzozowski estetyk-krytyk, Kraków 1939;
A. Stawar, O Brzozowskim i inne szkice, Warszawa 1961;
A. Walicki, Stanisław Brzozowski i filozofia polskiego romantyzmu, „Studia Filozoficzne” 1969, nr 4;
J. Goślicki, Brzozowski Stanisław Leopold, pseud. Adam Czepiel (1878–1911), w: Filozofia w Polsce. Słownik pisarzy, Wrocław 1971;
B. Baczko, Brzozowski – filozofia czynu i pracy, w: Problemy literatury polskiej lat 1890–1939, red. Z. Żabicki, H. Kirchner, Wrocław 1972;
T. Burek, Miejsce Brzozowskiego w dwudziestowiecznym sporze o romantyzm, w: Wokół myśli Stanisława Brzozowskiego, red. A. Walicki, R. Zimand, Kraków 1974;
A. Werner, Problem ciągłości myślowej w pismach Brzozowskiego, w: tamże; C. Rowiński, Stanisława Brzozowskiego „Legenda Młodej Polski” na tle epoki, Wrocław 1975;
A. Mencwel, Stanisław Brzozowski. Kształtowanie myśli krytycznej, Warszawa 1976;
M. Stępień, Spór o spuściznę po Stanisławie Brzozowskim między 1918–1939, Kraków 1976;
A. Walicki, Inteligencja i proletariat, w: Stanisław Brzozowski – drogi myśli, Warszawa 1977;
A. Mencwel, Między „nową sztuką” a „społecznym ideałem”. Krytyczna młodość Brzozowskiego, w: S. Brzozowski, Wczesne prace krytyczne, Warszawa 1988;
T. Burek, Wiedźmy historii i kształt swobody. Idee estetyczne a krytyka literacka w pismach Stanisława Brzozowskiego, w: S. Brzozowski, Współczesna powieść i krytyka, Kraków–Wrocław 1984;
M. Wyka, O niektórych terminach krytycznych „Legendy Młodej Polski”, w: Prace ofiarowane Henrykowi Markiewiczowi, Kraków 1984;
A. Kijowski, Nasz Doktor Faustus, w: tegoż, Kroniki Dedala, Warszawa 1986;
H. Markiewicz, Wstęp, w: S. Brzozowski, Eseje i studia o literaturze, t. 1, Wrocław 1990;
M. Głowiński, Wielka parataksa. O budowie dyskursu w „Legendzie Młodej Polski” Stanisława Brzozowskiego, „Pamiętnik Literacki” 1991, z. 4;
A. Kijowski, W labiryncie, w: tegoż, Granice literatury. Wybór szkiców krytycznych i historycznych, t. 1, Warszawa 1991;
M. Głowiński, Ekspresja i empatia. Studia o młodopolskiej krytyce literackiej, Kraków 1997;
A. Mencwel, „No! Io non sono morto…” Jak czytać „Legendę Młodej Polski”, Kraków 2001;
Konstelacje Stanisława Brzozowskiego, red. U. Kowalczuk, A. Mencwel, E. Paczoska, P. Rodak, Warszawa 2012;
A. Mencwel, Stanisław Brzozowski. Postawa krytyczna. Wiek XX, Warszawa 2014;
T. Sobieraj, W stronę krytyki czynnościowej. Uwagi o projekcie krytycznym Stanisława Brzozowskiego, w: Polska krytyka literacka w XIX i XX wieku, red. M. Gabryś-Sławińska, Lublin 2016.