Bykowski Ignacy
Barbara Judkowiak

Bykowski Ignacy
Barbara Judkowiak

Poeta, dramaturg, powieściopisarz, tłumacz, krytyk literacki.

Informacje biograficzne. Jego życie znane jest głównie z autorskiego przekazu (Życie Ignacego Bykowskiego […] przez niego samego napisane, 1806) wskazującego na urodzenie w 1750 r. w Piaciowszczyźnie (Pacowszczyźnie) pod Mińskiem. Znany jest też z nazwiska z odwołaniem do rodu herbowego (Jaksa). Był synem Macieja Bykowskiego i Bogumiły z d. Świętorzeckiej. Po szkołach jezuickich w Mińsku i pijarskich w Witebsku z niechęci do terminowania w palestrze na początku lat 70. bezskutecznie próbował dostać się do służby dworskiej w Wołczynie (1778), gdzie zaprzyjaźnił się z Franciszkiem Dionizym Kniaźninem (który dedykował mu autobiograficzny wiersz Do Ignacego Bykowskiego), lub w kręgach warszawskich. Został konfederatem barskim, a zaraz potem na trzy lata oficerem rosyjskim, w końcu – z zachęty Kniaźnina – płodnym literatem, acz prowincjonalnym (i nie zawsze uczciwym: w dobie powszechnego odwoływania się do wzorów, ale i wprowadzania prawnego sankcjonowania własności autorskiej – utwory tłumaczone ogłaszał pod własnym nazwiskiem). W 1789 r. ożenił się z Antoniną Terlecką i miał z nią dwoje dzieci. Na jego dorobek składają się powieści, dramaty i poezje oraz eseje bądź felietony, z czego opublikował (niekiedy kilkakrotnie) ponad 30 tytułów. Mogłoby to świadczyć nie tylko o profesjonalizacji pisarstwa (typowej dla epoki wciąż jeszcze raczej „chudych” literatów), lecz także o sukcesie artystycznym, gdyby nie odmowy potwierdzenia wartości jego dorobku, które spotkały go ze strony stołecznych autorytetów mimo ponawiania przezeń zabiegów o recenzje i pomoc wydawniczą (m.in. J.Ch. Albertrandiego oraz A.K Czartoryskiego, w warszawskim TPN na początku XIX w., na Uniwersytecie Wileńskim, u T. Mostowskiego). Wspomagał go jedynie gubernator wileński Jan Friesel, a Franciszek Karpiński dał mu wskazówki do poprawienia tragedii Mścisław (1806). W prowincjonalnym środowisku literackim był jednak autorytetem oceniającym i poprawiającym utwory kobiet, które próbowały pisarskiej aktywności (T. Glińska, T. Borzymowska). Różnorodne zainteresowania oraz oczytanie dały mu dość rozległą kulturę literacką, ale status samouka utrudniał wejście do grona najbardziej szanowanych autorów i ekspertów literackich. Dla potomnych jest pionierem przekładów z języka rosyjskiego (tragedii A. Sumarokowa Mścisław, 1788) oraz tłumaczem lub adaptatorem literatury angielskiej (przez wersje francuskie) i francuskiej (S. Gessner, A. Pope, E. Young, J. Macpherson, P. Huet, J.-F. Regnard, R. Poisson, Voltaire, F. Marmontel, F. Arnaud, A.G. Contant d’Orville, J.-P.C. de Florian, Ch.-R. Caumont de la Force). W rękopisach miał zostać przekład Nowej Heloizy Jean-Jacques’a Rousseau. Poczytne były nie tylko przyswajana przezeń proza o charakterze sentymentalno-moralizatorskim, ale i jego poezje kwalifikujące go do nurtu sentymentalnego. Bykowski zmarł po 1818 r.

Poglądy krytycznoliterackie. Z tekstu przypisania królowi drugiego tomu Wieczorów wiejskich (1790) wynika, że skorelowane w otium (zimowych wiejskich wieczorów) czytelnictwo i działalność pisarska związane są ze „szczepieniem nauk” i zachętą do pracy. Taka literackość, jawnie wypracowana i jako efekt uczoności, znamienna jest dla tradycji klasycystycznej. Potwierdzą się te rozpoznania co najmniej częściowo w zawartości tomu, który obejmuje szkice m.in. na tematy krytycznoliterackie, przy czym „małe prozy” tłumaczone najpewniej z francuskiego dotyczą najczęściej kultury angielskiej. Tom otwiera esej Początek krytyki i jej obowiązki, w partiach inicjalnych wytyczający pojęciową podstawę rozważań. Praca, prawda, sprawiedliwość, mądrość to źródła krytyki (w alegorii biograficznej: rodzice, wychowawca, mieszkanie), dalsze jej kształcenie powierzono zaś imaginacji (przy czym ani tu, ani w innych poświęconych jej wywodach Bykowskiego nie ma podziału na imaginatio jako zdolność odtwórczą i fantazję twórczą). Pierwotnie krytyka cnotliwa, rozpoznając wytwory „dowcipów” ludzkich i oceniając ich zgodność z „prawidłami doskonałości”, „okazywała rzeczy wszystkie takimi, jakimi były w istocie”. Nie wszystkie zasługiwały na nieśmiertelność; niektórym brakowało „jednomyślności między wyrazem a uczuciem”, innym – zgodności wyobrażeń z obiektami przyjętymi za cel „określenia” („pełność odęta” i „powierzchowność sama” nie pomnażały „ani piękności, ani pożytku”). „Słuszność z roztropnością” pomagały krytyce wypełniać obowiązek krytycznego „rozsądzania” (ferowania sprawiedliwych „wyroków” w skali od unieśmiertelnienia do odesłania w niepamięć). Użycie czasu przeszłego posłużyło tu Bykowskiemu do idealizowania praktyk… minionych. Powołanie na autorytet „sławnego Pope’a” (i cytowane zdanie: „dowcip wysoki i oświecony bywa zawsze celem prześladowania od niewiadomości”) ma dowodzić, że obecnie jedynie umiejętność osłania przed fałszywymi wyrokami, pochlebstwem bądź „spychaniem z Parnasu” autorów, niszczeniem ich z zawiści czy znieważaniem ich z miłości własnej, bez względu na „przyrodzone” każdemu prawo do błędu. W tej diagnozie surowej, ostrej krytyki – a jak ujmie to autor – nieskłonnej do „przebaczania”, polemiki służą jedynie okazywaniu „dowcipu dotkliwego”. Taki dyskurs metakrytyczny mógł też służyć pozycjonowaniu się literata z kresów wschodnich w centrum polskiego życia literackiego.

Poeci angielscy to z kolei przyswojony dla polskiej publiczności czytającej instruktaż myślenia krytycznego o literaturze przy okazji przeglądu dorobku literatury tego kraju, poczynając od XV w. (G. Chaucer, którego warto docenić za „kawałki miłe i wesołe, choć pisane bez sztuki”, jednak przynoszące „myśli piękne”). Charakterystyczne dla krytycznoliterackiego profilu tego szkicu jest wyważanie opinii o Edmundzie Spencerze: z jednej strony jest „zapalony duchem poetyckim we wszystkich wyrazach”, z drugiej: „imaginacja obłąkana prowadzi czytelnika w dzikie pola” (typowe dla klasyków ostrzeżenie przed niebezpieczeństwami wyobraźni); raz znajdujemy w jego dorobku nudne alegorie, kiedy indziej – „opisania żywe”. Kryteriami oceny poezji są tu też słodycz i moc rozrzewnienia, prozy – zwięzłość. Autor odwołał się kilka razy do Voltaire’a „najsprawiedliwszego sędziego talentów”, nie tylko w odniesieniu do Williama Shakespeare’a. Dramaturg angielski został skontrastowany z panującą w XVIII w. estetyką (ze względu na ducha „pełnego mocy i obfitości”, który jawi się „w poznaniu przyrodzenia najgłębszy, bez najmniejszej iskierki dobrego gustu i bez najmniejszego prawidła, [jednak] jego nieregularność słodka podoba się daleko bardziej niżeli mądrość teraźniejsza”). To w jego dziełach „geniusz poezji angielskiej”, bez sztuki i pośród nieporządku, objawia swą doskonałość i zdolność zadziwiania po upływie więcej niż stulecia. Podobnie interesująca z krytycznoliterackiego punktu widzenia wydaje się ambiwalentna ocena Johna Miltona (u którego w nieśmiertelnym Raju zagubionym „wszystko w najwyższym doskonałości stopniu”; godny jest podziwu przez „wyobrażenia wysokie”, nawet gdy przedstawia rzeczy „tylko do wiary podobne”, jednakże szatan i jego „potyczka” zdają się „rzeczą dziką i śmieszną”). Terminy i pojęcia używane przez Bykowskiego w przekładzie szkicu o literaturze angielskiej dobrze mieszczą się w doświadczeniu polskiej teorii i krytyki literackiej tego czasu. Uwagę zwraca skupienie na oddziaływaniu dzieł na odbiorców (skuteczne „natężanie przytomności”, „poruszanie serca” lub „duszy”, „wyciskanie łez z oczu”, „omamianie czytelnika” i dostarczanie przyjemności albo przeciwnie: nudzenie lub „mordowanie” obfitością myśli i przerostem – „olbrzymowatością” rzeczy, przesadą). Istotne jest uznanie „najoświeceńszego” Alexandra Pope’a jako autora także dzieł o krytyce i przywołanie Samuela Johnsona, „dość biegłego w literaturze”, a co za tym idzie – „sędziego najsprawiedliwszego i najlepiej się znającego względem dzieł poezji, najsposobniejszego dać prawidła poetom”.

Kościół sławy. Poema (1799) z Pope’a to alegoryzowana wizja świątyni chwały i pamięci, która nie dotyczy wyłącznie literatów, choć w bliskości tronu sławy znaleźli się w niej wybrani „autorowie”, od Homera począwszy. Rządzi tu zazdrosny czas oraz „zawistna krytyka i sztuka”. Lud ze wzburzeniem przyjmuje niektóre wyroki niesprawiedliwej jak fortuna bogini sławy, a przyłącza się wówczas „krytyka dumna”. Zakończenie utworu Anglika przynosi pouczenie brzmiące u Bykowskiego tak: „Przestań się dziwić, że przez intrygi biegną do świątyni”; i że trudno o laur sławy. Przeprowadzony przez tę wizję odpowiada, że woli się kierować własną wolą, „mając za próżność takie zamiary, unikając potwarzy, bez nadskakiwania głupiemu i pomagania przewrotnemu”. Podobne refleksje przynoszą dołączone do poematu Uwaga nad chwałą, czyli sławą Ucinek myśli nad wielkością.

Imaginacja. Szczególną uwagę przyciąga jednak poprzedzający tekst poematu rodzaj inwokacji-apologii prozą: Do imaginacji, czyli do geniuszu twórczego. Jeśli zgodzić się na sugestię Jerzego Komara, że tekst towarzyszący spolszczeniu Temple of Fame nie jest przekładem, mógłby być wyrazem opinii o krytyce literata walczącego o uznanie swej twórczości. Można przyjąć, że literatura pozwalająca ukazać się rozumowi w powabach imaginacji przed „ludem” to twórczość popularna, adresowana nie tylko do elit kształconych literacko i ekspertów (jednak w przekładzie tekstu Świątyni „krytyka dumna” przyłącza się do ludu wygwizdującego „człowieka światłego i cnotliwego szukającego prawdy” i trawiącego dni i noce na „okazywaniu ludowi czystej moralności” i dla „świecenia ludu ciemnoty”). Tym bardziej zwracają uwagę pojęcia instrumentalne w świadomości literackiej autora, używane w sporze z krytyką zdobywającą dopiero w ówczesnym polskim życiu literackim swoje miejsce i autonomię.

Tytułowa imaginacja (utożsamiona tu jedynie i bez dalszych objaśnień z geniuszem) wprowadzana jest w relacje z innymi zdolnościami, przede wszystkim z rozumem (wyznaczającym podstawowe dyrektywy klasycystyczne). U Bykowskiego rozum towarzyszy imaginacji jako najdroższy dar bogów i światło najczystsze „ich jestestwa”. Imaginacja jest dla rozumu źródłem ozdoby i wdzięku, upiększa kolorami, łagodząc jego „ostrość” (acz w domyśle pozostaje zakres jego działania twórczego: ocena rzeczywistości, praw natury oraz konstrukcja obrazu świata?). Konsekwentnie zostało określone finalne znaczenie imaginacji: rozum jej właśnie zawdzięcza swój triumf, a i muzy mają od niej „swe powaby”. Interesujące jest też powiązanie imaginacji z Północą, którą „oświeca” i która ją „ukochała”. Koresponduje to z sugerowaną jeszcze w 1719 r. przez Jean-Baptiste’a Dubos zależnością literatury od warunków zewnętrznych, kształtowanych przez czynniki geograficzno-klimatyczne, i ze stymulowanym być może przez środowisko Czartoryskich zwróceniem uwagi Bykowskiego-tłumacza na twórczość Anglików, nie tylko Pope’a, ale i Shakespeare’a oraz legendarnego Osjana czy Edwarda Younga. Przekłady fragmentów twórczości wymienionych poetów czy opinii o północnych „geniuszach” w dobie panowania wizji oświecenia francuskiego kazały Marianowi Szyjkowskiemu uznać Bykowskiego za oświeceniowego „modernistę”.

Edycja Kościoła sławy zapowiadała też nową pozycję o przedmiocie znaczącym dla rekonstrukcji poglądów i zamierzeń autora, które wyraził w planowanym tytule: Sposób pewny sądzenia o guście (finalizacja wydania nie jest jednak potwierdzona). Trzeba natomiast pamiętać, że pokrewne kwestie autor już podjął w broszurze wydanej u bazylianów w Mińsku w 1790 r. Była to odpowiedź na Kwestię podaną do rozwiązania, czyli dusza bardziej bywa wzruszona przez rozkosz, czyli też przez smutek, która oferuje różne możliwości – jawi się rozprawą wartą uwagi z dziedziny psychologii twórczości i odbioru literatury (wraz z krytyką), lecz ukierunkowaniem refleksji daje również podstawy do zaliczania Bykowskiego w poczet pisarzy w dziedzinie etyki. Jednocześnie pojmowanie wzruszenia stawia Bykowskiego w fazie ewoluowania dojrzałej już klasycystycznej i sentymentalnej estetyki oświecenia, zwłaszcza że smutek jest tu skutkiem przeżycia „boleści”, co zdaje się stwarzać podstawy do przeformułowania łagodnych uczuć sentymentalizmu w duchu zwanym preromantycznym. Jednak w wypowiedzi późniejszej jej zasięg moderuje znaczenie rozumu w zwrocie Bykowskiego do narażonej na wpływ gwałtowniejszych nieprzyjemnych doznań i uczuć imaginacji „tkliwej” – co charakterystyczne – osadzonej w wizji sielskiej natury: tu bowiem, „tylko co przy świetle rozumu, cnotliwy i cierpliwy nie daje do serca swego przystępu bojaźni ani boleści”, a „przestroga” imaginacji tkliwej pozwala pisarzowi poprawiać błędy (Do imaginacji). Podobne poglądy przyniosła już też parakrytyczna enuncjacja Bykowskiego we wstępnej partii powieści perskiej Jean-Pierre’a Claris de Florian Bathmendi (1790). Przyjemności Tysiąca i jednej nocy winna uzupełniać okazja do działania „rozumu” pośród zabawiających zmyśleń, a to dla „snadniejszego wyjścia” z „błędu” obrazu w zakresie jego stosowności wobec oryginału (rzeczywistości, rzeczy samej). Opowieści te powinny mieć „w sobie więcej moralności”, skłaniać do „zastanowienia” oraz „rozważenia prawd niektórych i wejrzenia w siebie samego”. Klasyczne połączenie przyjemności lektury z pożytkiem moralnym i refleksyjnością przesuwa się nieznacznie w kierunku sentymentalnej introspekcji. Zgadza się to z praktyką poetycką Bykowskiego, ucznia Kniaźnina, i kręgu Czartoryskich.

Bibliografia

NK, t. 4; PSB, t. 3

Źródła:

Początek krytyki i jej obowiązki, w: tegoż, Wieczory wiejskie, cz. 2, Warszawa 1790;

Poeci angielscy, w: tegoż, Wieczory wiejskie, cz. 2, Warszawa 1790;

Do imaginacji, czyli do geniuszu twórczego, w: [A. Pope], Kościół sławy. Poema, Wilno 1799;

Życie Ignacego Bykowskiego przez niego samego napisane w r. 1806, wyd. z autografu T. Mikulski, „Pamiętnik Literacki” 1950, z. 3–4.

 

Opracowania:

M. Szyjkowski, Edwarda Younga „Myśli nocne” w poezji polskiej. (Ze studiów nad genezą polskiego romantyzmu), „Rozprawy AU” 1917, Wydział Filologiczny, seria 3, t. 10;

J. Komar, Pojęcie imaginacji w polskiej świadomości literackiej na przełomie XVIII i XIX wieku, „Roczniki Humanistyczne” 1966, z. 1;

Etyka w Polsce. Słownik pisarzy, red. S. Jedynak, Wrocław 1986;

H. Kosienkowska, Ignacy Jaksa Bykowski (1750–po 1818), w: Pisarze polskiego Oświecenia, t. 3, red. T. Kostkiewiczowa, Z. Goliński, Warszawa 1994.