
10. „Chwałki” Franciszka Karpińskiego i Juliusza Słowackiego
Natomiast w [Kiedy pierwsze kury Panu spiewają…] konsekwentnie opowiada o swoim doznaniu „ja” liryczne, anonsowane w sposób bardzo dobitny, można nawet powiedzieć, że redundantny, bo nie tylko za pomocą końcówki czasownika, lecz także zaimka osobowego: „Ja się budzę” (w. 2), „Ja ożywam” (w. 4); a potem jeszcze pojawiają się zaimki „mię” i „moje” (w. 9 i 11). Nie da się pominąć tej indywidualnej perspektywy, w której nawet „Pan” słuchający gdzieś za „blademi niebiosy”, zdaje się schodzić na plan dalszy. Wszystko skupia się wokół przeżyć „ja” lirycznego, które kontempluje świat w czasie świtu.
Ta indywidualna perspektywa jest zaś niezwykła, przemienia bowiem coś, co można by uznać za naturalne fenomeny przyrodnicze w znaki świata nadnaturalnego. Świtanie to nie są już po prostu „ranne zorze”, jak u Karpińskiego, lecz rozgrywające się na niebie misterium z wojskami cherubinów, odpędzającymi „duchy złe”. Wyobraźnia poety nie ma zatem charakteru mimetycznego, lecz kreacyjny, a nawet można by powiedzieć, że wizjonerski. Świat przedstawiony w liryku jest bowiem zarazem naturalny dzięki gwiazdom, „kurom”, kwiatkom, i – nadprzyrodzony, opromieniony blaskiem złotowłosych, ognistych aniołów.[1], które wydaje się bardzo trafne. O ile zatem o Pieśni porannej można powiedzieć, że niekoniecznie odnosi się ona do czyichś własnych, głębokich przeżyć religijnych, a raczej wspiera takie przeżycia u innych, to w [Kiedy pierwsze kury Panu spiewają…] mamy do czynienia z sytuacją odwrotną. Liryk ten prezentuje bowiem przede wszystkim wyjątkowe doświadczanie rzeczywistości, przez którą prześwituje transcendencja – przez świat wyraźnie prześwituje, dostrzegany i kontemplowany przez poetę romantycznego, zaświat. Lektura Pieśni porannej i [Kiedy pierwsze kury Panu spiewają…] daje odbiorcy – poza niewątpliwą satysfakcją estetyczną – także wyjątkową możliwość przeanalizowania, jak ten sam temat realizowany jest przez poetów reprezentujących różne prądy artystyczne – oświeceniowy sentymentalizm i romantyzm. Bowiem bardziej nawet niż to, co „chwałki” Karpińskiego i Słowackiego łączy, interesujące jest to, co je różni, zwłaszcza z perspektywy rozwoju tradycji literackiej i jej przemian z dokumentującymi je literackimi konwencjami. Różnice te pozwalają odbiorcy, rzecz jasna, nie tylko szlifować swój warsztat literaturoznawczy, ale też kontemplować moment świtu, korzystając z podpowiedzi poetów i smakując poetycką urodę ich słowa.