10. „Chwałki” Franciszka Karpińskiego i Juliusza Słowackiego

W Pieśni porannej Boga, który „stworzył i ocalił” (w. 7) człowieka, wielbi ziemia, morze, „żywioł wszelki” (w. 2–3). Wszyscy niedotknięci jeszcze „snem śmierci” wstają po to, by nieść chwałę Stwórcy i Odkupiciela (w. 13–16). Zauważmy przy okazji, że noc, będąca czasem spowolnienia lub ustania ludzkiej aktywności, traktowana bywa w kulturze śródziemnomorskiej jako odpowiednik śmierci (przywołajmy tylko znaną, homerycką metaforę: „sen – brat śmierci”).  Świt, jako moment przebudzenia, jest więc w takim ujęciu także momentem powrotu do życia – i w sensie biologicznym, i symbolicznym. Nieprzypadkowo podmiot liryczny wiersza Słowackiego mówi: „Ja ożywam, Pańską pijąc rosę” (w. 4). Przy tym w [Kiedy pierwsze kury Panu spiewają…] nad rozmodlonym przebudzonym, który kieruje swój wzrok w stronę nieba („i wzrok do gwiazd niosę”, w. 2), co również ma, oczywiście, charakter symboliczny, czuwa zastęp emanujących blaskiem cherubinów – potężnych strażników rajskich, namiestników Boga – które „wtenczas” zwracają „puklerze z ognia” – „Przeciw duchom złym” (w. 6–8). W świecie poetyckim późnego Słowackiego, nazywanego przez niektórych badaczy poetą– mistykiem, coś, co mogłoby się wydawać tylko metaforą oddającą piękny wschód słońca, nabiera sensów głębszych.