10. „Chwałki” Franciszka Karpińskiego i Juliusza Słowackiego

 

II

Cantate Deo omnis terra. Śpiew

Zarówno u Karpińskiego, jak i u Słowackiego świt jest porą modlitwy. W Kościele katolickim taka modlitwa, śpiewana lub recytowana około wschodu Słońca, nazywana jest jutrznią. Przed reformą liturgiczną w drugiej połowie XX wieku nosiła ona nazwę laudesy, w XVIII i XIX wieku, czyli w czasach Karpińskiego i Słowackiego, w Polsce określano ją jako chwalbę lub chwałki, ponieważ jej najważniejsza rola to pochwała Boga u progu rozpoczynającego się nowego dnia oraz wspomnienie zmartwychwstania Chrystusa. Analizowane wiersze można by więc uznać za autorskie wersje „chwałek”.

Zwróćmy przy tym uwagę, że w obu lirykach ważną rolę odgrywa motyw śpiewu. U Karpińskiego natura – ziemia, morze, „żywioł wszelki”, człowiek – śpiewają „Bogu wielkiemu”. U Słowackiego „pierwsze kury” nie pieją – jak to mają w zwyczaju – lecz na prawach katachrezy  śpiewają Panu, w śpiewie „roztapia się serce” modlącego. Te rozśpiewane światy liryczne harmonijnie wpisują się w laudacyjne tradycje judeochrześcijańskie: „Venite, exultemus Domino” („Pójdźcie, radośnie śpiewajmy Panu”), nawołuje na przykład psalmista w Psalmie 95. Stary Testament setki razy zachęca do śpiewu na chwałę Boga, także apostoł Paweł zwraca się do pierwszych chrześcijan z wezwaniem, by śpiewali i wysławiali Stwórcę w swoich sercach. Śpiewają prorocy, Maryja, Symeon, Zachariasz… Warto też pamiętać, że cała liturgia chrześcijańska do czasów reformacji była śpiewana albo melodeklamowana, a muzykę, „mowę dźwięków”, której sensy wykraczają poza znaczenia niesione przez komunikację werbalną, traktowano jako szczególny sposób oddawania czci Niewysłowionemu.