Chwila
Na Chwilę czytelnicy Wisławy Szymborskiej musieli czekać dziewięć lat. To w znacznym stopniu wpłynęło na jego przyjęcie, zwykle entuzjastyczne, choć zwracano też uwagę na liczne repetycje niegdysiejszych pomysłów. Być może jednak Chwila miała nie być odkrywcza, a przypomnieć i podsumować najważniejsze tematy, a wśród nich przede wszystkim nastawienie na chwilę obecną, zwłaszcza gdy jest spokojna (utwór tytułowy), jak chwila szczęścia na balu w wiejskiej remizie (Bal) oraz niemożność pojęcia „teraźniejszości” i towarzyszący jej paradoks języka, próbującego nazwać czas w Trzech słowach najdziwniejszych. Wciąż aktualna okazuje się w tym tomie również „poetyka zdziwień” rzeczami pozornie oczywistymi, którym nieuprzedzone spojrzenie może przywrócić pełnię. Mówią o tym wiersze W zatrzęsieniu, Trzy słowa najdziwniejsze i Wszystko, a także Wczesna godzina. Wraca też poetka do sprawy obojętności natury na próby jej oswojenia przez człowieka przy użyciu narzędzia języka. Dotyczy to takich elementów przyrody jak chmury z wiersza o tym samym tytule czy rośliny w Milczeniu roślin. Osobny wątek zawierają trzy następujące po sobie wiersze: Jacyś ludzie, Fotografia z 11 września, Bagaż powrotny. Łączy je zagadnienie empatii wobec tragicznego doświadczenia. W Jacyś ludzie tym doświadczeniem jest wojna, a w Fotografii z 11 września terrorystyczny atak na World Trade Center w Nowym Jorku. Jak się wydaje ostateczny efekt utworu osłabia jednak nadmierny patos i czułostkowość. Chwila otworzyła nową fazę w twórczości Szymborskiej, według niektórych krytyków potwierdzającą klasę poetki, według innych dowodzącą narastającego braku świeżych pomysłów.
Chwila Wisławy Szymborskiej to pierwszy tomik poetki po otrzymaniu Nagrody Nobla (1996), a wydany po dziewięciu latach od poprzedzającego go Końca i początku. Lata oczekiwania na tomik w dużej mierze określiły jego recepcję, zwykle entuzjastyczną, szczególnie w prasie codziennej, przez wyważone głosy krytyczne w prasie literackiej (Piotr Michałowski), po ostrą krytykę w pismach młodoliterackich (Radosław Wiśniewski). Chwalono i ganiono poetkę za to samo: w przeciwieństwie do wielu wcześniejszych tomów Szymborskiej, gdzie poetka dążyła do jednorazowych odkryć poetyckich, jednowierszowych konceptów, lub też, jak pisano, odkrywała nowy język dla każdego wiersza, w Chwili daje się zauważyć sporo powtórek niegdysiejszych pomysłów. W niektórych wypadkach „jednorazowe koncepty” zdawały się stawać „matrycami”.
W zbiorze Chwila poetka niejako rekapituluje, jakie tematy są dla niej najważniejsze. Po pierwsze, w utworze tytułowym nastawienie na chwilę obecną, zwłaszcza gdy jest spokojna, choć i niejako pusta, wypełniona kiczowatymi rekwizytami („Idę stokiem pagórka zazielenionego. / Trawa, kwiatuszki w trawie / jak na obrazku dla dzieci”); czerpanie z tych momentów radości („Jedna z tych ziemskich chwil / proszonych, żeby trwały”); upływ chmur i niemożność ich zatrzymania w powtórzeniu, tym samym kształcie, w Chmurach, nawiązujących do filozofii Heraklita i Liryków lozańskich Mickiewicza, a także własnych wcześniejszych utworów (paradygmatycznym wierszem wydaje się tu także Może być bez tytułu z Końca i początku); niemożność uchwycenia „teraźniejszości” i w ogóle paradoks języka, próbującego nazwać czas („Kiedy wymawiam słowo Przyszłość, / pierwsza sylaba odchodzi już do przeszłości.”) w Trzech słowach najdziwniejszych; rytuał nadejścia nowego dnia jako wybudzenia ku „faktom” (natury tutaj przyrodniczej, nie polityczno-społecznej, słowo „fakty” jest więc użyte ironicznie); równoległość „chwili snu” pojedynczego podmiotu i „wielkiej liczby” dziejących się gdzieś indziej, gdzieś obok, „faktów” we Wczesnej godzinie; uchwycona dramatyczna chwila przez fotoreportera w Fotografii z 11 września; chwila szczęścia na balu w wiejskiej remizie (Bal).
Po drugie, opisywana wcześniej przez krytykę i badaczy „poetyka zdziwień” rzeczami pozornie oczywistymi, czy uważanymi za takie w codziennym pośpiechu, a którym poetka swoim świeżym spojrzeniem przywraca zatraconą w pośpiechu (życia, mowy) pełnię – w wierszu W zatrzęsieniu jest to zdziwienie faktem, że podmiot uzyskuje „jakąś”, a zarazem określoną tożsamość w niepojętym procesie dziedziczenia, który u poetki obejmuje także byty pozaludzkie („Inni przodkowie / mogli być przecież moimi (…) Ja też nie wybierałam, / ale nie narzekam. / Mogłam być kimś / o wiele mniej osobnym. / Kimś z ławicy, mrowiska, brzęczącego roju”); zdziwienie istnieniem w mowie tzw. „uzusów”, które dla wygody użytkowników języka odrywają się od pierwotnych znaczeń filozoficznych czy etymologicznych (wiersze Trzy słowa najdziwniejsze i Wszystko); zdziwienie codziennością, która bywa i cudem, i rutyną („Zbyt rzadko mnie to dziwi, a powinno. / Budzę się zwykle w roli spóźnionego świadka, / kiedy cud już odbyty, / dzień ustanowiony / i zaranność mistrzowsko zmieniona w poranność.”) we Wczesnej godzinie; zdziwienie dziecka we W parku.
Po trzecie, obojętność natury na człowiecze próby oswajania jej antropomorfizującym językiem czy spojrzeniem – w tomie Chwila reprezentują ją chmury z wiersza o tym samym tytule („Nie mają obowiązku razem z nami ginąć. / Nie muszą być widziane, żeby płynąć”.), rośliny w Milczeniu roślin („Macie u mnie imiona: / klon, łopian, przylaszczka, / wrzos, jałowiec, jemioła, niezapominajka, / a ja u was żadnego” – niemal parafraza incipitu wiersza Ziarnko piasku).
Po czwarte, perspektywa dziecka obecna albo we wspomnieniu samej siebie (Kałuża) lub realizowana w opisie czy podpatrzeniu dziecka (Mała dziewczynka ściąga obrus, W parku), wreszcie w konceptystycznym opisie cmentarza dla małych dzieci (Bagaż powrotny).
Osobny wątek stanowią trzy następujące po sobie wiersze: Jacyś ludzie, Fotografia z 11 września, Bagaż powrotny. Łączy je zagadnienie empatii wobec tragicznego doświadczenia. W utworze Jacyś ludzie, najbardziej może udanym, opisywaną sytuacją jest wojna, przedstawiona tak, jakby była uchwycona na fotografii, choć nie ma o tym mowy wprost. Relacja jest sucha. Z pozoru podobnie dzieje się w Fotografii z 11 września, jednak poetka popada w patos i jej empatia niebezpiecznie zaczyna przypominać metody tzw. „hollywoodzkich wyciskaczy łez”. W zakończeniu zaprzecza sama sobie w pozornym paradoksie, stwierdzając: „Tylko dwie rzeczy mogę dla nich zrobić – / opisać ten lot / i nie dodawać ostatniego zdania”, czym daje do zrozumienia, że może lepiej jednak nie było opisywać, a jednocześnie przydaje wierszowi owo dopowiedziane „ostatnie zdanie”. Właśnie ten wiersz stał się przedmiotem ostrej krytyki Radosława Wiśniewskiego i Aliny Świeściak, którzy uznali go za utwór „na zamówienie” i „ku pokrzepieniu serc”, wbrew zamierzeniom obracający się w kicz. Z kolei w bardziej udanym Bagażu powrotnym empatia niebezpiecznie zbliża się tu do czułostkowości w opisie małych martwych dzieci („Rafałek: do lat pięciu brakło mu miesiąca, / a Zuzi świąt zimowych / z mgiełką oddechu na mrozie”).
Chwila otworzyła ostatnią fazę w twórczości Szymborskiej, według niektórych krytyków potwierdzającą wielkość i klasę poetki, według innych stanowiącą pierwszy z serii coraz słabszych tomików.
Spis treści:
Chwila
W zatrzęsieniu
Chmury
Negatyw
Słuchawka
Trzy słowa najdziwniejsze
Milczenie roślin
Platon, czyli dlaczego
Mała dziewczynka ściąga obrus
Ze wspomnień
Kałuża
Pierwsza miłość
Trochę o duszy
Wczesna godzina
W parku
Przyczynek do statystyki
Jacyś ludzie
Fotografia z 11 września
Bagaż powrotny
Bal
Notatka
Spis
Wszystko
Bibliografia
- Michałowski P., „Chwila” bez zdziwień, „Kresy” 2002 3-4.
- Stala M., Pan Newton i mała dziewczynka, „Tygodnik Powszechny” 2002 nr 36.
- Stala M., O pocieszeniu, jakie daje poezja: druga notatka o „Chwili”, „Tygodnik Powszechny” 2002 nr 46.
- Wiśniewski R., Siedem. List, który miał być recenzją, ale przeistoczył się w ideologiczny przytyk do dwóch wierszy noblistki i nigdy nie został wysłany, „Studium” nr 6 2002, nr 1 2003.
- Zawada A., Poezja naturalna jak oddychanie, „Nowe Książki” 2002 nr 11.
- Cieślak-Sokołowski T., Zdziwiona, porównująca. O poznawaniu autorki „Chwili”, „Dekada Literacka” 2003 nr 5-6.
- Świeściak A., „Opcje” 2002 nr 4-5