„Czapa czyli Śmierć na raty”
SCENA 4
Oleś modli się, klęcząc na łóżku. Otwierają się drzwi, wchodzi Kuźma. Oleś spogląda na niego niespokojnie.
OLEŚ
No, Kuźma. No i jak? (milczenie. Kuźma spaceruje po celi nerwowym krokiem) Czego nic nie mówisz? (milczenie) Co się stało, Kuźma?… Kuźma, no, powiedz. Stało się coś?
KUŹMA
Zdzisio.
OLEŚ
Co Zdzisio?
KUŹMA
Nie wypalił.
OLEŚ
Jak to, Kuźma? Co znaczy: nie wypalił?
KUŹMA
Szukają go od trzech dni i nigdzie go nie ma.
OLEŚ
Zdzisia?
KUŹMA
Zdzisia. Gdzieś się zmył. Jak kamień w wodę. Skurczybyk, on zawsze miał takie zagrania.
OLEŚ
Zdzisio? Przecież on nie żyje.
KUŹMA
No właśnie, nie żyje. Ale jak udowodnisz sądowi, że nie żyje, skoro się zmył. Referent powiada, że myśmy go sobie wymyślili. Całe ruiny przeszukane, a Zdzisia ani śladu.
OLEŚ
Ani śladu?!
KUŹMA
Przecież mówię, że ani śladu. Ktoś już tam po nas musiał być. Rodzina czy kto… Wzięli go pewnie pogrzebać na cmentarzu. Nie miałbym nic przeciwko temu, gdyby zostawili jakąś wiadomość. A oni nic. Zabrali zwłoki jak swoje i szukaj wiatru w polu. Cholerny świat, nasze ostatnie zwłoki…
OLEŚ
To niemożliwe, Kuźma. To niemożliwe. Zdzisio musi gdzieś być. Powiedz im, niech szukają. Niech staną na głowie, niech robią, co chcą. Zdzisio musi się znaleźć. Przecież nie można tak zaprzepaścić człowieka.
KUŹMA
Oni mówią, że nie będą już szukali.
OLEŚ
Nie, Kuźma, tego im nie wolno. Powiedz im, że to wbrew prawu. Ktoś przecież musi odpowiadać za jego śmierć. Zabiliśmy Zdzisia czy nie?
KUŹMA
Zabiliśmy, no i co z tego?
OLEŚ
Jak to co? Należy nam się wyrok. Kara śmierci. Co ja mówię, dwie… trzy… Sądowi nie wolno nas lekceważyć. Sprawcy muszą być ukarani. Jeśli to się nie stanie teraz, jutro będzie już za późno. Czy mówiłeś im to?
KUŹMA
Mówiłem.
OLEŚ
No i co?
KUŹMA
Przyznali mi rację, ale zapytali też, co będzie, jak się Zdzisio w ogóle nie znajdzie. A to jest niewykluczone. Sam też o tym myślałem. Głupia sytuacja, Oleś. Od prawa nie można wymagać za wiele.
OLEŚ
A kto tu wymaga za wiele? Ty uważasz, że to za wiele? Wyrównanie rachunku za czyjąś śmierć?
Stukanie z prawej.
OLEŚ
Ciara… On pyta, czy za tego ogrodnika mieliśmy już proces, czy nie.
KUŹMA
Którego ogrodnika?
OLEŚ
Tego ze studni. Tego, pamiętasz, co chciał mi wmówić, że to wcale nie futro, tylko zwykły miś.
KUŹMA
Niech on nie zawraca głowy. Ogrodnik już dawno był. Przecież dostał za niego czapę dwa lata temu.
OLEŚ
Jesteś tego pewny? Pamiętam, że była kiedyś o nim mowa, ale…
KUŹMA
Jak była mowa, to i proces też był.
OLEŚ
Masz rację, Kuźma, tak jest… był. (stuka w prawą ścianę)
KUŹMA
Co tam stukasz?
OLEŚ
Nic. Mówię Ciarze, żeby dał znać, jak przypomni sobie kogoś innego… Kuźma…
KUŹMA
Czego chcesz?
OLEŚ
A ten gość, co wtedy przy stacji…?
KUŹMA
Jaki gość?
OLEŚ
Ten w tym futrze z małp, nie z małp. Co to nikt nie wiedział, z czego ono właściwie jest…
KUŹMA
Ten z tą złotą papierośnicą?
OLEŚ
No ten… Za niego nie mieliśmy jeszcze procesu.
KUŹMA
Nie. Nie mieliśmy.
OLEŚ
A widzisz… Nie mówiłem, że jeszcze coś sobie przypomnę? Trzeba go natychmiast zgłosić śledczemu. Kuźma, ja stukam do drzwi.
KUŹMA
Nie trzeba, Oleś.
OLEŚ
Dlaczego?
KUŹMA
Nie trzeba. Za to nie wytoczą nam procesu. To jedyny facet, któremu zdjąłem futro i żyje.
OLEŚ
Jak to, żyje?! To ty wtedy nie zabiłeś go?!
KUŹMA
Nie. Nie zabiłem.
OLEŚ (rozpaczliwie)
Dlaczego, Kuźma?! Kuźma… dlaczego?!
KUŹMA
To facet z jakiejś politycznej opozycji. Wiesz, że zawsze starałem się nie zadzierać z takimi. Co to mi za interes mieć na karku tajniaków i jeszcze jakąś nielegalną organizację. Trochę ich znam, Oleś. Z nimi to już naprawdę nie ma żartów.
OLEŚ
Kuźma…
KUŹMA
Czego?
OLEŚ
A może i Zdzisio żyje? Co, Kuźma? O Jezu kochany, nie daj Bóg.
KUŹMA
Eee…
OLEŚ
No bo gdzie by się mogły podziać te zwłoki.