
13. Człowiek w wielkim mieście
Podmiot liryczny w wierszu Tuwima
Tuwim też wykorzystuje upostaciowanie podmiotu lirycznego jako postronnego przechodnia-obserwatora, ale jest to obserwator- szyderca, który nie czuje więzi wspólnotowej z tłumem przechodniów i nie uczestniczy w ich działaniach. Jest kimś „spoza” – określającym nieznajomych w trzeciej osobie (są to „oni”), dostrzegającym jedynie ich bezsensowną ruchliwość i kontestującym pogardliwie absurdalność ich poczynań.
Utajona obecność podmiotu lirycznego ujawnia się już poprzez same akty obserwacji mieszkańców miasta. Spostrzeżenia podmiotu zostały ujęte w formę krótkich oznajmień w trzeciej osobie liczby mnogiej. Powtarzalne i niezrozumiałe zachowania przechodniów są przedstawiane w sposób parodiujący: „Wstali, chodzą. […] // Chodzą, idą. W sprawach idą. / Przyjdą, załatwią i znowu wyjdą”. Obserwator-szyderca w formie bezosobowych wykrzyknień potępia działania przechodniów i parodiuje samozadowolenie tłumu: „O, jak uroczo! O, jak zabawnie!”, a jego obecność staje się w pełni oczywista w przeczących wypowiedziach pierwszoosobowych, gdy neguje on jakikolwiek sens aktywności mijanych ludzi: „Nie wiem po co”; „O, jak śmiesznie! Bo nie wiem, dlaczego”.
*
Przeanalizujmy dokładniej obrazy metropolii w wierszach Norwida i Tuwima – reprezentowane przez zachowania ich mieszkańców.
Obraz życia metropolii w wierszu Norwida – kontrasty i paradoksy
Norwidowski obserwator-przechodzień mija hałaśliwy tłum, rojący się na ulicach miasta „wśród omijań i krzyków”. Odnotowuje podobne objawy skrajnych emocji u ludzi, których jednoczy pogoń za zyskiem czy po prostu zarobkiem, niezależnie od tego, do której klasy społecznej należą. Ich
działania przedstawione zostały jako mechaniczne gesty i gorączkowe, konwulsyjne ruchy. Owa gra podobieństw i kontrastów została ukazana następująco:
3
Ruchy dwa, i gesty dwa tylko:
Fabrykantów, ścigających coś z rozpaczą,
I pokwitowanych z prac, przed chwilką,
Co – tryumfem się raczą…
4
Konwulsje dwie, i dwa obrazy:
Zakupionego z góry nieba,
Lub – fabrycznej ekstazy
O – kęs chleba.
Z tego jednorodnego tłumu Paryżan wyróżniają się osoby, które obserwator postrzega pozytywnie, a które reprezentują powagę i uduchowienie. Jest to przede wszystkim Arab – przypominający w swej białej galabii kapłana i ukazany w całym dostojeństwie posągowej postaci:
5
Idzie Arab, z kapłańskim ruszeniem głowy,
Wśród chmurnego promieniejąc tłoku;
Biały, jak statua z kości słoniowej:
Pojrzę nań… wytchnę oku!
I jest to też przesuwający się powoli kondukt pogrzebowy. Grupa żałobników ukazana na tle hałaśliwego tłumu, goniącego za sprawami materialnymi, wnosi spokój i pierwiastek duchowy:
6
Idzie pogrzeb, w ulice spływa boczne
Nie-pogwałconym krokiem;
W ślad mu pójdę, gestem wypocznę,
Wypocznę – okiem!…