
13. Człowiek w wielkim mieście
Oba te zjawiska tworzą kontrast kolorystyczny (biała sylwetka Araba i czarne stroje żałobników), ale stanowią paradoksalną jedność: wyróżniają się z tłumu swym spokojnym, majestatycznym ruchem i są wśród ulicznego zgiełku jedynymi znakami godności i powagi człowieka, a także przejawem istnienia duchowego wymiaru ludzkiej egzystencji. W ich widoku obserwator znajduje wytchnienie.
Sferę wartości duchowych reprezentuje też w wierszu Norwida krzyż, widoczny nad
dachami świątyń:
1
O! ulico, ulico…
Miast, nad którymi krzyż;
Szyby twoje skrzą się i świécą
Jak źrenice kota, łowiąc mysz.
Ów symbol chrześcijaństwa zostaje włączony w układ sprzeczności objawiających się w pełnym zamętu zmaterializowanym świecie wielkich miast: góruje nad stolicą, nad ulicami chrześcijańskich miast, a tymczasem rządzi tam przemoc i negowana jest zasada miłości bliźniego (bliźni mają „niedobliźnione lica”).
Sumując migawkowe obserwacje poczynione przez przechodnia na ulicach metropolii, zauważmy, w jak ironiczny, wręcz sarkastyczny sposób bohater liryczny przedstawia całościowy wizerunek stolicy. Oparty na kontrastach i paradoksach obraz obejmuje to, co widać obok (tłum mieszkańców), i to, co usytuowane w górze (okna domów, niebo nad miastem); w tłumie śpieszących dokądś przechodniów są i ludzie zamożni, i żyjący z pracy najemnej; i ci, którzy korzystają z dostatku, i oddający się niskim uciechom prostacy. Wszyscy oni stanowią hałaśliwy, mrowiący się tłum, odrażający przez swą konwulsyjną ruchliwość i zakłamanie. Symbolem tego zafałszowania są dla obserwatora- moralisty chociażby czarne stroje zamożnych mieszczan, sugerujące, że ich właściciele mają poważne podejście do życia, bo naśladują, jak by się zdawało, symbolikę ubioru stoików; tymczasem ich życiowa postawa nie ma w istocie nic wspólnego z założeniami etycznymi tej filozofii.