Gawalewicz Marian
Tomasz Sobieraj

Gawalewicz Marian
Tomasz Sobieraj

Prozaik, poeta, dramatopisarz, krytyk literacki, publicysta, dziennikarz, reżyser. Pseudonimy i kryptonimy: M. Borejko, Konstanty, M. G., Maryan, Q., Quis, mg., Ostrowidz, Przygodny, -n-.

Informacje biograficzne. Urodził się 21 X 1852 we Lwowie, gdzie ukończył gimnazjum i debiutował – w wieku 16 lat – na łamach czasopisma „Przyjaciel Domowy” nowelą Jedno więcej. Studiował na wydziale filozoficznym Uniwersytetu Jagiellońskiego i w Instytucie Technicznym w Krakowie. Tamże rozpoczął twórczość poetycką i krytyczną jako recenzent teatralny (nb. teatrem fascynował się przez całe życie; swoje utwory zamieszczał w „Szkicach Społecznych i Literackich”, umiarkowanie postępowym i demokratycznym czasopiśmie, redagowanym przez Kazimierza Bartoszewicza. W latach 1875–1876 Gawalewicz należał do redakcji „Szkiców”, współpracując także z satyrycznym „Diabłem”, na którego łamach występował – wespół z Bartoszewiczem i Michałem Wołowskim – z krytyką obozu stańczyków.

W 1876 r. przeniósł się do Warszawy, gdzie wstąpił do redakcji „Kuriera Warszawskiego”, korzystając z pośrednictwa ówczesnego sekretarza gazety, a swego przyjaciela Tadeusza Czapelskiego. W „Kurierze”, reorganizowanym wtedy przez Wacława Szymanowskiego, objął dział polityczny oraz sprawozdawczy z zakresu literatury. Ponadto zamieszczał tam swoje poezje, nowele i felietony. GPrędko dał się poznać jako rzutki dziennikarz i publicysta, godząc te role z twórczością artystyczną, która zaczęła mu przysparzać coraz większej popularności. W latach 80. i później był szeroko znany w środowisku literackim Warszawy (w opinii Władysława Nawrockiego miał być najpopularniejszym pisarzem stolicy po H. Sienkiewiczu i B. Prusie). Współpracował z wieloma pismami warszawskimi, głównie z „Kłosami”, „Słowem”, „Kurierem Codziennym”, „Gazetą Polską”, „Gazetą Warszawską”, „Kurierem Porannym”. Był redaktorem naczelnym „Tygodnika Powszechnego” (1882–1885) i „Bluszczu” (1902–1903), w l.1890–1898 pełnił funkcję kierownika literackiego „Tygodnika Ilustrowanego”, następnie objął redakcję „Kuriera Niedzielnego”. W 1909 r. został kierownikiem literackim miesięcznika „Scena i Sztuka”.

Przez lata pełnił też aktywną rolę w polskim życiu teatralnym, objawiając się jako utalentowany reżyser i dyrektor teatralny. W l. 1899–1901 był dyrektorem artystycznym Teatru Ludowego w Warszawie. Największe wszakże uznanie zdobył sobie w okresie dyrektorowania teatrowi łódzkiemu od września 1903 do maja 1906 r. W 1906 r., po powrocie do Warszawy, założył prywatny Teatr Mały, znalazłszy dlań siedzibę w Sali kameralnej Filharmonii. Prowadził go do 1909 r., po czym, ciężko już schorowany, przeniósł się do rodzinnego Lwowa, gdzie przyjął stanowisko kierownika literackiego tamtejszego Teatru Miejskiego. Sądzi się niekiedy, że teatralna pasja G. i ambicje, jakimi się kierował jako dyrektor teatru (w szczególności łódzkiego), dozwalają porównywać go nawet z Tadeuszem Pawlikowskim. Gawalewicz zasłużył się popularyzacją repertuaru modernistycznego (polskiego i obcego), wprowadzał na scenę polską, nierzadko po raz pierwszy, sztuki Henrika Ibsena, Gerharta Hauptmanna, Augusta Strindberga, Hermanna Sudermanna, Maurice’a Maeterlincka, Hermana Heijermansa. W 1905 r. wystawił w Łodzi sceniczną przeróbkę Pana Tadeusza Adama Mickiewicza, rok później – I akt Wesela Stanisława Wyspiańskiego (na więcej cenzura rosyjska nie zezwoliła) oraz Nie-Boską komedię Zygmunta Krasińskiego. Odniósłszy wiele artystycznych sukcesów na scenach Królestwa, okupionych jednak dużymi stratami finansowymi (zwłaszcza w czasie rewolucji 1905 r., która przypadła na okres kierowania przezeń teatrem łódzkim), z zapałem wziął się do pracy po powrocie do Lwowa. Gwałtownie pogarszający się stan zdrowia nie pozwolił mu na większą aktywność.

Zmarł 26 V 1910; dwa dni później odbył się jego manifestacyjny pogrzeb na Cmentarzu Łyczakowskim.

Twórczość krytycznoliteracka i krytyczno-artystyczna. Oprócz epiki, liryki i dramatu Gawalewicz uprawiał krytykę literacką i artystyczną, jednak nie wypracował spójnego programu estetycznego. Jego prace na tym polu cechował eklektyzm. Z jednej strony, jako konserwatysta, ujawniał stałe przywiązanie do estetyki idealistycznej, poszukując w dziełach sztuki treści duchowych i moralnych, z drugiej zaś – acz znacznie rzadziej – wyrażał umiarkowaną i częściową aprobatę dla kanonów realizmu i naturalizmu w literaturze i teatrze oraz impresjonizmu i symbolizmu w malarstwie.

W jego bogatym dorobku recenzenckim i krytycznym znalazły się wypowiedzi o różnych dziedzinach sztuki, przede wszystkim o literaturze i teatrze, ale także o malarstwie i muzyce. Niekiedy są to obszerne studia drukowane w postaci książek, rozbudowane portrety krytyczne twórców albo szczegółowe recenzje, kiedy indziej zaś – ledwie lakoniczne wzmianki i impresje wplecione np. w tok felietonu.

Aktywność krytyczna Gawalewicza przypadała właściwie na cały okres jego pracy twórczej. Gdyby jednak za jej ramy chronologiczne uznać daty ważnych publikacji, to zamknęłaby się ona w l. 1880–1908. I tak, otwierałoby ją zamieszczone w wydanej monumentalnej Książce jubileuszowej dla uczczenia pięćdziesięcioletniej działalności literackiej J.I. Kraszewskiego (1880) studium o powieściach Kraszewskiego z l. 1850–1855, czyli o Dziwadłach, Tomku Prawdzicu, Ostatnim z Siekierzyńskich, Starym słudze, Interesach familijnych, Złotym jabłku i Komediantach. Zwieńczeniem zaś krytycznego dorobku Gawalewicza okazał się ciekawy artykuł Ibsen i aktorzy („Scena i Sztuka” 1907, nr 2, 3, 5 – 1908, nr 1).

Gawalewicz pisał też prace z pogranicza krytyki i historii literatury. Przedmiotem swych badań uczynił twórczość Kazimierza Brodzińskiego, Augusta Wilkońskiego, Józefa Bohdana Zaleskiego, Franciszka Zabłockiego, Franciszka Karpińskiego, Tomasza Zana, nadto dramaty Williama Shakespeare’a („Antoniusz i Kleopatra”. Tragedia Szekspira; „Makbet”. Tragedia Szekspira, w: Sylwetki i szkice literackie, Kraków 1888). Z wyjątkiem dwóch ostatnich pozycji są to zasadniczo typowo pozytywistyczne portrety literackie, miniaturowe monografie „życia” i „twórczości”, pod względem metodologicznym nacechowane biografizmem i genetyzmem.

Powyższą grupę prac dopełniają – objętościowo jednak znacznie krótsze – „sylwetki” krytyczne artystów współczesnych Gawalewiczowi (nie tylko zresztą pisarzy, bo również muzyków, malarzy, rysowników i aktorów), ujęte niekiedy w formę nekrologu lub artykułu jubileuszowego. Ich wartość wydaje się jednak znacznie niższa, gdyż element biograficzny – wespół z dość ogólnikową laudacją – zdecydowanie w nich przeważa nad analizą i interpretacją twórczości. Można tu wymienić „sylwetki”: Michała Bałuckiego, Włodzimierza Zagórskiego, Jana Matejki, Michała Andriollego, Władysława Podkowińskiego, Zygmunta Kaczkowskiego, Władysława Żeleńskiego, Adama Asnyka, Henryka Sienkiewicza.

Poglądy estetyczno-krytyczne. Jakkolwiek poglądy estetyczno-krytyczne Gawalewicza cechowała pewna niestabilność i chwiejność, to jednak nie ulega wątpliwości, że zawsze bliski był mu realizm o nacechowaniu moralistycznym. W jego myśleniu o literaturze i sztuce przejawiało się też utylitarne stanowisko pozytywistów. Gawalewicz krytyk kładł silny akcent na pozaartystyczne funkcje dzieła sztuki, czyli na jego ideowo-społeczną tendencję, znacznie rzadziej poszukiwał w nim artyzmu, którego zresztą nie potrafił bliżej zdefiniować. Główną jego uwagę skupiała płaszczyzna poznawcza literatury, w sferze zaś kompozycji fabularnej utworów swoje zainteresowanie kierował – podobnie jak cała ówczesna krytyka – w stronę bohatera jako nośnika sensów ideowych utworu. Wartość poznawczo-artystyczną literatury rozpatrywał przez pryzmat życiowego i psychologicznego prawdopodobieństwa bohaterów i świata przedstawionego, ważności tendencji społecznej, związku tematyki z żywotnymi interesami zbiorowości narodowej.

Poglądy estetyczno-krytyczne Gawalewicza – niewyłożone zresztą przezeń w sposób usystematyzowany – znalazły swój znamienny wyraz w jego obszernym studium o powieściach Józefa Ignacego Kraszewskiego, opublikowanym w 1880 r., czyli sześć lat przed powieściowym debiutem krytyka. Gawalewicz cenił utwory Kraszewskiego przede wszystkim za realizm, wyrokując, iż realizują one słynną Stendhalowską formułę „zwierciadła przechadzającego się po gościńcu”, gdyż skrupulatnie i w zasadzie bez deformacji odtwarzają bogatą galerię typów społecznych i ogólny charakter miejsca akcji – Wołynia i Polesia. Analizę i interpretację poszczególnych powieści Kraszewskiego sprowadził do szczegółowej charakterystyki postaci. Waloryzował je, wzorem krytyki konserwatywnej, przy użyciu surowych kryteriów moralnych, niemniej odciął się od poglądów tych recenzentów, którzy w negatywnych kreacjach arystokratów widzieli przejaw tendencyjności lub ideowego radykalizmu pisarza. Wprawdzie ubolewał niekiedy nad tym, że Kraszewski stworzył czarne powieściowe charaktery, wprost odrażające swoim moralnym zepsuciem. Jeśli nawet uznawał te postacie za wierne repliki typów życiowych, a ich wizerunki za zgodne z „realną prawdą”, to dostrzegał pewne niebezpieczeństwo, jakie zagraża z ich strony publiczności czytającej. Podsumowując interpretację Interesów familijnych, prostodusznie konstatował (w duchu konserwatywnego androcentryzmu): „nie każdemu byśmy śmieli zalecić Interesa familijne do odczytania. Dla znawców sztuki jest to osobne muzeum żywych figur, ale muzeum, do którego wstęp dorosłym, i to mężczyznom, dozwolony” (Powieściopisarstwo. Powieść obyczajowa. Trzecie dziesięciolecie (1850–1855), w: Książka jubileuszowa dla uczczenia pięćdziesięcioletniej działalności literackiej Józefa Ignacego Kraszewskiego, 1880).

Gawalewicz odnajdywał w powieściach Kraszewskiego walory historyzmu, przejawiające się w umiejętnym dostrzeganiu przez autora – i to nierzadko ante rem – zmian dokonujących się w strukturze polskiego społeczeństwa i zanikaniu dawnych struktur. „Kraszewski jak gdyby instynktownie przeczuwał to wszystko, co w nawale czasu wypadki przyniosą, jak gdyby wieszczym duchem przewidywał jakąś wielką burzę, która rozrzuci »Złote jabłka«, rozpędzi »Stare sługi«, odmieni »Dziwadła« i inaczej ureguluje «Interesa familijne»; jak gdyby przeczuwał inny, poważniejszy dramat życia społecznego, w którym zwyczajni Komedianci rolom swym podołać nie potrafią; […] zabrał się z niezrównaną skwapliwością do utrwalenia tego wszystkiego w swoich powieściach, co wkrótce miało ulec potędze losu i niszczącemu wpływowi czasu” (tamże).

W studium o powieściach Kraszewskiego Gawalewicz objawił się zarówno jako zwolennik literatury realistycznej, wiernie kopiującej pewien wycinek rzeczywistości, jak i propagator poetyki tendencyjnej, która podporządkowuje sens ideowy utworu określonej funkcji perswazyjnej, wręcz wychowawczej, dostarczając czytelnikowi odpowiednich wzorców postępowania i budząc w nim uczucia wzniosłe, szlachetne i idealne. Szczególne uznanie krytyka wzbudziła społeczna ranga twórczości Kraszewskiego, który „umiał tak trafnie podchwytywać tętna swojego wieku” i rejestrował wszelkie zjawiska życia społecznego i narodowego, postępując jak „lekarz, badający chory organizm z przytulonym uchem do piersi”. Autor Dziwadeł: „Nigdy nie był w rozdźwięku ze swoim czasem i otoczeniem i tym się tłumaczy według nas ten nieprzeparty wpływ, jaki przez pół wieku bezustannie zdołał na trzy pokolenia wywierać”.

Rzecz charakterystyczna, iż Gawalewicz krytyk opowiadał się zawsze za umiejętnym pogodzeniem wartości artystycznych literatury z jej przesłaniem moralnym. Prawda przedstawienia zespalała się w jego poglądach z potępieniem zła i deprawacji oraz apologią cnót jednostkowych i zbiorowych. Jako konserwatywny moralista unosił się np. nad zacnością tytułowego Starego sługi, dostrzegając w tym bohaterze zalety ewangeliczne i tradycyjnie polskie. Z uznaniem podkreślił też fabularną funkcję Skiby, opracowaną przez Kraszewskiego w poczuciu prawdy psychologicznej i życiowej. „Francuz nie byłby przeniósł na sobie, żeby takiego Skiby nie zrobić sprężyną jakiejś skomplikowanej akcji, nie przeznaczyć mu roli wybitnej, pierwszorzędnej w powieści, skoro już nadał jej jego firmę. Kraszewski pozwala mu zostać biernym cały czas i nie wychodzić poza normę […]. A przecież jakiż to wielki charakter, jakaż to wzniosła dusza w tym starcu, który daje sobie połamać obie nogi w obronie czci i honoru swej ukochanej panienki” (tamże).

Pozytywne przesłanie moralne dostrzegał też Gawalewicz w powieści Dziwadła, w kreacji Graby, bohatera idealnego, uosabiający postulowany przez Kraszewskiego wzorzec cnót jednostkowych i publicznych. Doceniając walory tej postaci, dostrzegał jednak krytyk jej przeciążenie rezonerskim balastem i słabe powiązanie z fabułą. „Pan Graba, tak świetnie wyposażony tylu przymiotami, tylu dodatnimi rysami charakteru, tak znakomicie usposobiony do akcji, do działania – w powieści zajmuje stanowisko dosyć bierne; słuchamy go tylko i z jego ust dowiadujemy się o jego wartości moralnej, ale czynów widzimy mało” (tamże).

W ocenach utworów Kraszewskiego zawarł też Gawalewicz przesłanki pozwalające zrekonstruować jego pogląd na kompozycję powieści. Podobnie jak zdecydowana większość krytyków tamtej doby, opowiadał się przeciwko kompozycjom luźnym i nieuporządkowanym, preferując struktury zwarte, ułożone według zasady dramatycznej progresji fabuły. Ubolewał więc np.nad tym, że Ostatni z Siekierzyńskich jest powieścią zbyt rozwlekłą. Zyskałaby ona – jego zdaniem – „na efekcie, gdyby była zwięźlejszą, gdyby miała szybszą akcję i nie ciągnęła się przez długie lata […]” (tamże). Wyżej stawiał kompozycję Starego sługi: ta powieści okazała się bardziej zwarta, także dzięki mniejszej liczbie bohaterów.

W postulowanym przez krytyka modelu powieści splatały się zatem ze sobą: prawda życiowa, wierność naturze, umiejętna „architektonika” kompozycyjna, zwarta fabuła, akcja zogniskowana na jednym wątku lub postaci, odrzucenie nadzwyczajności fabularnych, „zacna” tendencja ideowa, skoncentrowana na uwypuklaniu nieprawości i propagowaniu cnót.

Wyrazistym przejawem estetycznych i ideowo-światopoglądowych preferencji Gawalewicza okazały się także prace historycznoliterackie o Kazimierzu Brodzińskim i Kazimierzu Zaleskim. Pierwszą z nich dość wysoko ocenił nawet generalnie nieprzychylny Gawalewiczowi Wilhem Feldman, stwierdzając, iż studium poświęcone Brodzińskiemu jest dowodem na to, że „salonowy powieściopisarz nie zabił w nim umysłu poważnego; że niezbyt oryginalny w poglądach […] umie jednak chwytać rysy zasadnicze dzieła i indywidualności, widzieć w nich nie tylko to, co na dłoni leży” (Współczesna krytyka literacka w Polsce, 1905).

Oba studia są pracami merytorycznie dość wartościowymi, zawierają sądy zasadniczo niesprzeczne z późniejszym stanowiskiem historii literatury. Znamienne wszakże, iż Gawalewicz jawi się w nich jako krytyk przywiązany do wartości estetycznych łagodnych, uobecnionych w poetyce sentymentalnej i w poezji romantycznej stylizowanej na ludowość. To przywiązanie okazało się na tyle trwałe, że zalecał owe jakości jako żywotną tradycję literacką w epoce mu współczesnej, nie bacząc, iż trąciło to już anachronizmem.

W studiach o Brodzińskim i Zaleskim realizował Taine’owskie dyrektywy badawcze: rozpatrywał ich twórczość przez pryzmat „trzech sił pierwiastkowych”, omawiał związki poezji z „temperaturą moralną” epoki, z jej momentem historycznym, ze środowiskiem, z jakiego autorzy się wywodzili, z „podłożem” etnicznym, w jakie byli uposażeni, starał się odnaleźć „cechy rządzące” u obu autorów. I tak, źródeł talentu poetyckiego Brodzińskiego doszukiwał się w jego „poetycznym usposobieniu”, nastrojonym od czasów dzieciństwa na „ton smutku”, uszlachetnionego wszakże głęboką religijnością. Na samą faculté maîtresse jego poezji miały się – zdaniem krytyka – składać takie czynniki jak: „swojskość”, czyli nasycenie autentyczną kulturą ludową, prostota wyrazu artystycznego, jego zgodność z rzeczywistością zewnętrzną, harmonijna wizja świata, wynikła z generalnie optymistycznego światopoglądu poety, opartego na pełnym zaufaniu do wyroków Opatrzności, skłonność do odtwarzania idyllicznych stanów uczuciowych, ideowy demokratyzm.

Uznanie dla poetyki i estetyki Brodzińskiego łączył Gawalewicz z dyskretną krytyką współczesnego realizmu i współczesnej wrażliwości czytelniczej. Jak bowiem przekonywał: „jest w Wiesławie coś, co jak wonny powiew świeżego powietrza orzeźwia tym bardziej, im bardziej stęchłą, duszną, niezdrową staje się atmosfera około dzisiejszego czytelnika. A nie będzie to wcale dodatnim objawem naszego smaku, upodobań, wymogów, jeżeli prostota jego przestanie nas pociągać, pogodny optymizm zacznie drażnić, a niewyszukane motywy i akcja nudzić”. Współczesne gusta wyżej bowiem stawiają jaskrawy realizm przedstawienia, lekceważą zaś „przyjemność” i „pożytek”, charakterystyczne dla poematu Brodzińskiego.

Strona: 12

Bibliografia

NK, t. 14; PSB, t. 7

Źródła:

Powieściopisarstwo. Powieść obyczajowa. Trzecie dziesięciolecie (1850– 1855), w: Książka jubileuszowa dla uczczenia pięćdziesięcioletniej działalności literackiej Józefa Ignacego Kraszewskiego, Warszawa 1880;

Pokłosie, „Kłosy” 1881, nr 828;

Teatr, „Tygodnik Powszechny” 1883, nr 1;

Nasze autorki, „Tygodnik Powszechny” 1884, nr 20– 21;

Nasz współczesny dramat i komedia, „Tygodnik Powszechny” 1884, nr 26– 30;

Sylwetki i szkice literackie, Kraków 1888;

Kronika tygodniowa, „Tygodnik Ilustrowany” 1890, nr 4;

Z tygodnia na tydzień, „Tygodnik Ilustrowany” 1892, nr 136;

Z Teatru Wielkiego, „Kurier Codzienny” 1892, nr 343– 345;

Z tygodnia na tydzień, „Tygodnik Ilustrowany” 1893, nr 198;

Z tygodnia na tydzień, „Tygodnik Ilustrowany” 1894, nr 47;

Kronika warszawska, „Życie i Sztuka”, dod. „Kraju” 1901, nr 49;

Z teatru, „Słowo” 1901, nr 282– 283;

Legenda” Stanisława Wyspiańskiego, „Echo Muzyczne, Teatralne i Artystyczne” 1902, nr 8– 10, 13, 15;

Z teatru, „Słowo” 1902, nr 97;

Z teatru, „Słowo” 1902, nr 288; 1903, nr 56;

Ibsen i aktorzy, „Scena i Sztuka” 1907, nr 2, 3, 5; 1908, nr 1.

 

Opracowania:

P. Chmielowski, Gawalewicz Marian, w: Wielka encyklopedia powszechna ilustrowana, t. 23, Warszawa 1899;

W. Feldman, Współczesna krytyka literacka w Polsce, Warszawa 1905;

W. Nawrocki, Marian Gawalewicz, „Bluszcz” 1910, nr 25;

I. Maciejewska, Twórczość powieściowa Mariana Gawalewicza, „Prace Polonistyczne” 1958;

I. Maciejewska, Marian Gawalewicz 1852– 1910, w: Obraz literatury polskiej XIX wieku, S. 4: Literatura w okresie realizmu i naturalizmu, t. 2, Warszawa 1966;

A. Zyga, Krakowskie czasopisma literackie drugiej połowy XIX wieku (1860–1895), Kraków 1983;

A. Wysokińska, Marian Gawalewicz. Warszawa z perspektywy salonu, w: Warszawa pozytywistów, red. J. Kulczycka-Saloni, E. Ihnatowicz, Warszawa 1992;

W. Olkusz, Na drodze ku nowoczesności. Drugie pokolenie pisarzy pozytywistycznych o impresjonizmie i symbolizmie w malarstwie, w: Z badań nad literaturą i sztuką drugiego pokolenia pozytywistów polskich. Studia i szkice, red. Z. Piasecki, 1992;

T. Sobieraj, Gawalewicz – krytyk artystyczny, w: tegoż, O prozie Mariana Gawalewicza, Poznań 1999;

G. Golik-Szarawarska, Krytyka teatralna Mariana Gawalewicza, „Pamiętnik Teatralny” 2003, z. 1–2.