Gnatowski Jan
Powieściopisarz, nowelista, publicysta. Pseudonimy i kryptonimy: Jan Łada, J. = Ł., ks. J.G.
Informacje biograficzne. Urodził się 22 VII 1855 w Skarżynówce na Podolu, w rodzinie ziemiańskiej, jako syn Antoniego Onufrego Gnatowskiego h. Łada i Joanny z Opackich h. Prus (III). Po ukończeniu gimnazjum (1876) kontynuował naukę w Odesie i Rydze (politechnika). Filozofię zgłębiał w Wiedniu i Krakowie. W l. 1877–1880 studiował na Wydziale Filozoficznym Uniwersytetu Jagiellońskiego jako oddany uczeń Stanisława Tarnowskiego, któremu później zadedykuje większość swoich prac krytycznoliterackich. Studiował też historię sztuki we Włoszech i Grecji (1880–1882). Okres 1882–1884 spędził w Warszawie, gdzie bywał w salonie Deotymy (J. Łuszczewskiej) i nawiązał współpracę z prasą konserwatywną.
Jako krytyk zadebiutował w 1878 r. obszerną pracą Realizm w literaturze nowoczesnej („Przegląd Lwowski” 1878–1879). Pod koniec l. 70. okazjonalnie publikuje w „Niwie” Mścisława Godlewskiego. W 1879 r. na łamach „Kuriera Poznańskiego” regularnie ukazują się jego Listy o literaturze i sztuce, wbrew tytułowi poświęcone niemal w całości sztukom plastycznym. Od 1882 r., w związku z przejściem Henryka Sienkiewicza do redakcji „Słowa”, Gnatowski – podpisujący się Łada – przejmuje prowadzenie rubryki literackiej „Niwy”. Rubryka zmienia nazwę z Mieszaniny literacko-artystyczne na Przegląd artystyczny i literacki. W 1883 r. drukuje okazjonalnie na łamach „Biblioteki Warszawskiej” oraz „Kłosów”.
W 1884 r. wyjeżdża na studia teologiczne (Innsbruck, 1884–1887). W 1887 r. zdobywa święcenia kapłańskie. W l. 1888–1890 jest sekretarzem nuncjatury w Monachium. Od 1890 r. przebywa we Lwowie na stanowisku wikarego kościoła św. Antoniego, prowadzi również salon literacki. Od 1905 r. Gnatowski mieszka w Warszawie, będąc na emeryturze w związku z chorobą oczu, która pod koniec życia odebrała mu wzrok. W l. 1909–1915 ks. Gnatowski był kierownikiem literackim tygodnika „Przegląd Katolicki” (w 1910 r. ukazującego się pod winietą „Wiara”), jednak nie zamieszczał w nim żadnych własnych prac literackich ani krytycznoliterackich. Zmarł 9 X 1925 w Warszawie.
Twórczość literacka. Gnatowski był płodnym, choć nieledwie przeciętnym pisarzem występującym pod pseudonimem Jan Łada. Jego opowiadania i humoreski drukowały od l. 90. warszawskie pisma, w tym przede wszystkim „Bluszcz” i „Biblioteka Warszawska”, sporadycznie również „Słowo” (obrazek Wiosną, 1893), „Wędrowiec” (powieść Moloch, 1895), „Biesiada Literacka” (powieść O duszę, 1895) oraz krakowski „Czas” (powieść Doczekał, 1897). Okazjonalnie drukuje również na łamach antysemickiej „Roli” (Izrael na Hryniewie i Rychlicach Magentisch. Wiejska fotografia z Galicji, 1901). Próby literackie Gnatowskiego wydane osobno to przede wszystkim Sweet boy. Trzy nowele (1904), zbiór nowel Lucifer (1920), powieści Doczekał! (1916), Na śmierć (1916), Proboszcz z Priesslau (1912), Ostatnia msza (1912), W zaklętym zamczysku (1925), Mag (1914), Antychryst (1920), Oman. Czarodziejska historia o Rycerzu-upiorze, Wodnicy-topielicy i padewskim studencie (1913). Opublikował również kilka tomów relacji z podróży: Listy z Konstantynopola (1883), Listy znad Adriatyku (1891), Dwie pasje. Vorderthiersee i Oberammergau (1891), oraz tom wspomnień O minionych czasach i ludziach (1925).
Batalia o realizm i naturalizm. Studium Gnatowskiego Realizm w literaturze nowoczesnej wraz z odpowiedzią Józefa Kotarbińskiego o znaczącym tytule Wstecznictwo w krytyce literackiej („Przegląd Tygodniowy” 1879, nr 40–42, 44) Zygmunt Szweykowski uznaje za ważny etap walki o naturalizm. W swoim studium Gnatowski wyróżnia trzy kierunki w sztukach pięknych: klasycyzm (epoka antyczna), romantyzm (utożsamiany ze średniowieczem) i realizm (właściwy „epoce praktycznej i materialnej”, czyli XIX w.). Klasycyzm miałby być tym okresem, w którym wysiłek twórczy nakierowany był jedynie na formę dzieła, nie zaś jego treść, którą stanowiło piękno jedynie cielesne. Za wyróżnik epoki klasycznej uznaje autor „brak nadziemskich ideałów”. Romantyzm, wywodzący się z tradycji rycerskiej, najwspanialsze odzwierciedlenie znajdujący w stylu gotyckich katedr, był według Gnatowskiego epoką „idealistyczną”, nastawioną na pierwiastek duchowy. Godłem realizmu zaś jest w oczach autora „prawda życiowa”, o której Gnatowski pisze: „prawda życiowa jest pierwszym a niezbędnym warunkiem każdego dzieła sztuki, mającego bezpośrednią styczność z życiem ludzkim. Bez niej książka będzie nudna, obraz czy posąg pozostanie martwym kawałkiem płótna lub marmuru […]. Taka jest podstawa realizmu, na którą chętnie możemy przystać, ile, że nic w niej nie ma takiego, co by obrażało zmysł estetyczny i poczucie piękna. Za tym pierwszym artykułem realistycznego credo idą wszelako inne” (Realizm w literaturze nowoczesnej). Gnatowski nie chce zgodzić się na zauważany przez niego w dziełach realistycznych upadek ideałów, ukazywanie „rynsztoków społecznych i kałuż moralnych”, „zredukowanie uczuć i czynności człowieka do rzędu fizjologicznych objawów”. Chociaż docenia zalety realizmu, przede wszystkim sumienność i dokładność opisów przygotowywanych długimi studiami (jako przykład służy mu Salammbô G. Flauberta), oraz uwzględnianie psychicznej strony charakteru ludzkiego (zwłaszcza u realistów rosyjskich), nie interesuje Gnatowskiego sztuka jako „teatr anatomiczny lub sala fotograficznych posiedzeń”. Krytyk utożsamia naturalizm z niemoralnością, pisze, iż zadaje on ciężki cios moralnym zasadom czytającej publiczności i staje się czynnikiem zepsucia. Jak się wydaje, Gnatowski pisząc „realizm” na myśli ma raczej „naturalizm”, zwłaszcza gdy przywołuje Émile’a Zolę jako patrona realistów lub gdy mówi o opisywaniu przez nich jedynie ujemnej strony rzeczywistości. Charakterystyczny jest zestaw przywoływanych przez niego nazwisk rzekomych realistów: mieliby to być w filozofii Auguste Comte i Émile Littré, w estetyce Hippolyte Taine, Gustave Courbet w malarstwie, Alfred de Musset w poezji, Honoré de Balzac i Zola w powieści (Gnatowski zaznacza, że Musset i Balzac uczestniczyli w tym ruchu jeszcze „nieświadomie”, i bezwiednie doprowadzili do późniejszych wynaturzeń realizmu). Jeśli umiejscawia zaś realizm głównie na ziemi francuskiej, to dlatego, że odpowiedzialnością za powstanie tego kierunku obarcza rewolucję francuską, która według niego sprawiła, iż Francuzi zapomnieli o tym, że prawa człowieka zaczynają się dopiero wtedy, gdy spełnione zostaną obowiązki religijne i moralne. O ile u Musseta i Balzaca krytyk znajduje jeszcze jakieś pozytywy, o tyle o powieściach Zoli pisze, iż „mają tę niezaprzeczoną wyższość nad innymi, że sprowadzają od razu czytelnika najniżej, jak tylko myśl ludzka zejść może. Prześcignąć ich pod tym względem niepodobna” (tamże). Gnatowski wyznaje, że pesymistycznie nastawiony jest do przyszłości kierunku realistycznego: uważa, że będzie on panował, dopóki nie zmieni się społeczeństwo, którego zepsucia jest realizm odbiciem.
Gnatowskiemu odpowiedział Kotarbiński, twierdząc, że autor Realizmu w literaturze nowoczesnej „w reakcyjnym zapale chciał realizm uczynić wyłącznie grzesznym owocem naszej zapowietrzonej materializmem i niewiarą epoki” (Wstecznictwo w krytyce literackiej). Według Kotarbińskiego realizm jest prądem obecnym w sztuce przynajmniej od starożytności. Nie to jest jednak osią konfliktu. Według Kotarbińskiego waga studium Gnatowskiego polega na tym, iż wypowiedział on „credo krytycznego wstecznictwa ze świadomością swych dążeń i celów, jakiej brakuje często pomniejszym szermierzom prawomyślności estetycznej” (tamże). Kotarbiński analizuje to studium z powodu jego typowości, jest ono dlań przykładem szerszego zjawiska: wyraźnie obecnego w ówczesnej krytyce literackiej „terroryzmu morału”, który stał się „doprawdy nieznośnym”, „estetycznej ciasnoty i wstecznictwa”, „ducha pruderii i konwenansu literackiego, skojarzonego z lękliwą prawomyślnością i przeciętnym tchórzostwem myśli” (tamże). Kotarbiński zastrzega się, że ostry ton jego artykułu nie wynika bynajmniej z predylekcji do francuskiego realizmu, któremu jest wręcz niechętny. Jego wzburzenie jest wyrazem sprzeciwu wobec stosowanych przez Gnatowskiego metod, wobec właściwej mu „teorii estetycznej stawianej a priori” (tamże). To, co typowe w ogóle dla konserwatywnej krytyki literackiej, jej stronniczość i uprzedzenia, w studium Gnatowskiego wystąpiło zdaniem Kotarbińskiego w sposób wyjątkowo „dosadny”. Autor Wstecznictwa… zaznacza, iż pierwiastek indywidualnej niechęci nie może być postawą krytyki literackiej, która powinna być obiektywna. Odpowiedź Gnatowskiemu jest dla Kotarbińskiego również okazją do przedstawienia własnej teorii krytyki literackiej, wyraźnie korzystającej z inspiracji Taine’owskiej.
O kobietach i pisarstwie kobiecym. Szkic Moja Beatrice. Kartka z życia Zygmunta Krasińskiego („Niwa” 1879, z. 119–120) jest przede wszystkim opartym na świadectwach biograficznych „sądem” nad Delfiną Potocką, która według autora nie była warta uczucia wielkiego poety i nie zasługuje na nadane jej przez Zygmunta Krasińskiego miano Beatrice – sądząc z argumentów przytaczanych przez Gnatowskiego głównym powodem miałby być fakt, iż była rozwódką. Ksiądz analizuje również utwory Krasińskiego, jednak szuka w nich jedynie śladów wyznań osobistych. Swoją pracę konkluduje stwierdzeniem, iż domniemany wpływ Potockiej na autora Nie-Boskiej komedii jest przesadzony. Swoje uwielbienie dla Krasińskiego Gnatowski wyraził również w 1883 r. na łamach „Kłosów”, recenzując lwowskie wydanie listów trzeciego wieszcza.
Podczas swojej dwuletniej praktyki recenzenckiej na łamach „Niwy” Gnatowski miał okazję oceniać m.in. Sylwka Cmentarnika Elizy Orzeszkowej (zdecydowanie negatywnie), Bartka zwycięzcę Sienkiewicza (bardzo pozytywnie) i Pieśń częstochowską Deotymy (dytyrambicznie). Zajmował się również wystawami Towarzystwa Zachęty Sztuk Pięknych, wydawnictwami ludowymi i przewodnikami turystycznymi. Dla jego stylu najbardziej reprezentatywny jest chyba fragment z recenzji poświęconej Orzeszkowej: „O pani Orzeszkowej zauważył ktoś, że wznosi wspaniałe gmachy, w których panuje bezwyznaniowe i kosmopolityczne bóstwo ludzkości, nieumiejącej katechizmu. Gdyby gmachy te stały na innym, niż nasz gruncie, nie mógłbym może z tego jej robić publicznego zarzutu – ale w obrazie społeczeństwa, które całe na katechizmie jest oparte, pominięcie zupełne tego czynnika, przedstawienie jakiejś asocjacji ludzi, rządzących się samymi tylko instynktami i żądzami, nie troszcząc o żadne prawo wyższe, nie wiedząc o nim wcale – przypomina te zwierciadła krzywe, które odbijają co prawda zbliżające się do nich twarze, ale na opak, zmieniając najpiękniejszą w karykaturę. I dla tego, gdyby kto utrzymywał w mojej obecności, że powieści p. Orzeszkowej, jako dzieła sztuki, pozostawiające po sobie niesmak i rozstrój duchowy, pod względem etycznym fałszywe i niezdrowe, w przeprowadzeniu charakterów i obrazie społeczeństwa jednostronne – stanowią w naszej literaturze objaw ujemny i szkodliwy, to ja, pomimo uwielbienia dla dodatnich stron wielkiego talentu autorki Sylwka Cmentarnika, może bym mu nie śmiał zaprzeczyć” (Przegląd artystyczny i literacki, „Niwa” 1882, z. 179).
W 1883 r. Gnatowski przedstawił obszerną analizę twórczości Marii Konopnickiej, którą uznał za „wieszczkę fałszywą” i niebezpieczną, jedną z „Tyrteuszów złych, a przynajmniej szkodliwych, Tyrteuszów wielkich chorób narodowych, wielkich błędów, wielkich upadków” (Jeden z prądów naszej poezji współczesnej, „Biblioteka Warszawska” 1883, t. 4). Uznając Konopnicką za mistrzynię formy, ubolewa Gnatowski jednocześnie nad treścią, jaka została w jej utworach zawarta: „[…] poezje pani Konopnickiej są wdzięczne i miłe, jak cacka misterne, na które spogląda się z upodobaniem, nie pytając, jaki z nich może być użytek” (tamże). A użytek z tych poezji robią, zdaniem krytyka, przede wszystkim ateusze i socjaliści, którzy wysługują się autorką w celu propagowania swoich idei. Podburzanie chłopów do wzniecenia rewolucji społecznej (w ten sposób Gnatowski odczytuje przesłanie jej wierszy) nie jest według niego groźne: „[…] na szczęście, lud poezji pani Konopnickiej nie czyta” (tamże). Dużo większą uwagę krytyka przykuwają rzekome bluźnierstwa Konopnickiej, jej odstępstwa od katolickich dogmatów i niechęć wobec Kościoła. Ironizuje Gnatowski: „[…] dotąd pamiętając katechizm, sądziłem w prostocie ducha, że Pan Bóg jest lepszym i mędrszym od wszystkich ludzi; po przeczytaniu poezji p. Konopnickiej, przekonywam się, że byłem w błędzie. Są ludzie od Pana Boga mędrsi i lepsi – w każdym razie istotą taką jest pani Konopnicka” (tamże).
Większą część tej obszernej recenzji Gnatowski poświęcona więc na „obronę Pana Boga” i próbę przekonania błądzącej poetki do własnych zasad. Krytyk docenia bowiem jej talent i szczerze wolałby, by został on przez nią wykorzystany do głoszenia idei jego obozu: „[…] smutno się robi, myśląc, że ten duch biały, któremu Bóg położył na czole znak swoich wybranych, wolał stać się kometą błędną, latającą bezcelnie wśród chłodnych i pustych przestworów, niż jedną z gwiazd złotych, okrążających słońce” (tamże).
O Sienkiewiczu. Ostatnią wypowiedzią krytyczną Gnatowskiego, a jednocześnie jedyną opublikowaną przez niego po uzyskaniu święceń kapłańskich, był artykuł na temat Rodziny Połanieckich („Słowo” 1896 nr 1–3, 5–9), zapowiadany jako „ustęp z książki o Sienkiewiczu przygotowywanej przez autora”, która jednak nigdy nie ujrzała światła dziennego. Ze względu na ten dość panegiryczny tekst Wacław Nałkowski uzna Gnatowskiego w Sienkiewiczianach za jednego z niesławnych fundatorów sławy Sienkiewicza. Z pewnością Gnatowski mógłby się podpisać pod ideałami autora Rodziny Połanieckich. Krytyk pochwala zwłaszcza Sienkiewiczowskie krzewienie etyki chrześcijańskiej oraz zawartą w powieści „obywatelską myśl o ziemi”. Gnatowski nie jest wobec pisarza bezkrytyczny: zauważa np. wprowadzenie do powieści „reminiscencji Płoszowskiego” z Bez dogmatu, co nazywa „reklamowaniem swoich poprzednich dzieł” tamże, nr 6), nie podoba mu się mało psychologicznie przekonujące traktowanie Maryni przez Stacha w pierwszej części powieści, które uznaje za mechaniczne kopiowanie wątku Anieli i Płoszowskiego, wątpliwości wyraża również wobec formy tego utworu: „Powieść jest bardzo prostą, bardzo powszechną, prozaiczną, jak życie. Ludzie i wypadki przesuwają się przed nami tak, jak w życiu, i to życiu bardzo przeciętnym. Z tradycyjnej powieściowej faktury nie ma tu nic” (tamże, nr 8). Według Gnatowskiego metoda taka jest zasadniczo zła, jednak stwierdza, iż „to samo, co u przeciętnego pisarza jest błędem i grzechem, geniusz umie zrobić jedną zaletą więcej w swoim utworze. Pod potężnym piórem Sienkiewicza, w przedziwnym powiązaniu epizodów i figur jego powieści, anormalny podział tej ostatniej wzmaga jej efekt i robi ją w całym słowa znaczeniem tym, czym ją chce mieć autor: kartą, a raczej szeregiem kart wyciętych z życia. […] Nie barwa opisów, nie poezja uczucia, nie muzyka słowa… nie, tylko naga, brutalna prawda życia, tylko psychologiczna głębia ludzkich charakterów i owo fotografowanie człowieka wewnątrz, fotografowanie duszy, o którym na zachodzie tyle się mówi i reklamuje wśród beletrystów, a którego nikt dziś na świecie, oprócz chyba Tołstoja z czasów Wojny i pokoju i Anny Kareniny, tak jak Sienkiewicz, nie umie” (tamże).
Niedawny zdecydowany przeciwnik realizmu za wielką zaletę poczytuje Sienkiewiczowi, iż w Rodzinie Połanieckich znajdziemy wyłącznie „naturę i odtwarzający ją geniusz” (tamże, nr 9). Chociaż wyznaje, iż „nie jest to powieść dla panien i miejsce jej nie na stole w pokoju, gdzie przebywa młodzież”, uznaje ją jednak za „obraz życia nie dla czczej ciekawości lub złego przykładu, lecz dla nauki i przestrogi” (tamże). Według Gnatowskiego, powieść, chociaż ukazuje w szczegółach niektóre z „ran i kałów” społeczeństwa, „jest moralną jak lekarz obnażający pacjenta dla zbadania i zwalczenia choroby; jak siostra miłosierdzia, przewiązująca bez wzdrygnięcia i bez fałszywego wstydu najwstrętniejsze rany; jak kapłan, roztrząsający sumienie dojrzałym grzesznikom” (tamże).
Podziw Gnatowskiego wzbudza zwłaszcza sposób przedstawienia przez Sienkiewicza postaci kobiecych, pisze krytyk: „[…] nie wiem, czy ktokolwiek z artystów lub poetów zrozumiał kobietę lepiej, odtworzył jej istotę duchową piękniej od Sienkiewicza” (tamże). Gnatowski uznaje autora Rodziny Połanieckich również za mistrza w rysowaniu postaci dziecięcych; porównać go pod tym względem można według krytyka jedynie do Charlesa Dickensa. Za „jedną z najpiękniejszych scen, jakie istnieją nie tylko u Sienkiewicza, ale na świecie”, uznaje Gnatowski pogodzenie się Stacha i Maryni za sprawą „anielskiej Litki” (tamże).
Artykuł o Sienkiewiczu wydaje się w pełni potwierdzać opinię Kotarbińskiego wyrażoną wobec tego konserwatywnego krytyka bezpośrednio po jego debiucie. Podobnie ocenił Gnatowskiego w sto lat później Szweykowski, według którego „Gnatowski nie bada, ale sądzi jako chrześcijanin, jako tradycjonalista, jako wyznawca filozoficznego idealizmu”.
Bibliografia
NK, t. 14; PSB, t. 8
Źródła:
Realizm w literaturze nowoczesnej, „Przegląd Lwowski” 1878 t. 16 – 1879, t. 17, wyd. osobn. Lwów 1879;
Listy o literaturze i sztuce, Kurier Poznański 1879, nr 149, 150, 152, 155, 156, wyd. osob. Poznań 1879;
Moja Beatrice. Kartka z życia Zygmunta Krasińskiego, „Niwa” 1879, z. 119–120, wyd. osobn. Warszawa 1880;
Krakowska Akademia Umiejętności i jej działalność naukowa, „Niwa” 1880, z. 130;
Wydawnictwa Akademii Umiejętności, „Niwa” 1880, z. 131;
Przegląd artystyczny i literacki, „Niwa” 1882–1884 [tu m.in. [rec.] T. Hodi, Pan Ślepy Paweł, „Niwa” 1882, z. 179;
[rec.] E. Orzeszkowa, Sylwek Cmentarnik, „Niwa” 1882, z. 179;
[rec.] W. Marrené, Józwa Szymczak, H. Sienkiewicz, Bartek zwycięzca, „Niwa” 1882, z. 181;
[rec.] W. Wysocki, Wszyscy za jednego, Podróż św. Anieli Merici do ziemi świętej, Alf na greckiej lirze, J. Dunin Karwicki, Szkice obyczajowe i historyczne, „Niwa” 1882, z. 183;
[rec.] Dr Antoni J. [Rolle], Zameczki podolskie, A. Pawiński, Portugalia, i tegoż Hiszpania;
„Niwa” 1882, z. 186;
Karykatura w powieści: autor Kłopotów Starego Komendanta i Woły robocze. Kwestia narodowa w powieści: W Irlandii Zofii Kowerskiej, Cudzoziemiec Z. Urbanowskiej, „Niwa” 1883 z. 191;
Deotymy Pieśń Częstochowska;
„Niwa” 1883 z. 193;
Słówko o młodych poetach. Jozef Korwin Kuczyński, Józef Kościelski, Stanisław Grudziński, Jan Nepomucen Jaśkowski;
„Niwa” 1883 z. 214;
Najnowsze wydawnictwa ludowe, „Niwa” 1884, nr 221];
[rec.] Zofia Urbanowska „Cudzoziemiec”, „Biblioteka Warszawska” 1883, t. 1;
Jeden z prądów naszej poezji współczesnej (Maria Konopnicka, „Poezje” seria pierwsza, wydanie drugie. Warszawa, 1885. – Seria druga, Warszawa 1883. – „Z przeszłości”. Fragmenty dramatyczne. Wilno, 1881), „Biblioteka Warszawska” 1883, t. 4;
Listy Zygmunta Krasińskiego (recenzja z wydania lwowskiego), „Kłosy” 1883, nr 933–937;
Wybór pism, Lwów 1896;
Z twórczości literackiej Sienkiewicza: Rodzina Połanieckich, „Słowo” 1896 nr 1–3, 5–9;
Nieśmiertelnej pamięci Deotymy. Słowo żałobne nad zwłokami św. pamięci Jadwigi Łuszczewskiej 22 września 1908 roku, Warszawa 1909.
Opracowania:
J. Kotarbiński, Wstecznictwo w krytyce literackiej, „Przegląd Tygodniowy” 1879, nr 40–42, 44;
W. Nałkowski, Sienkiewicziana. Szkice do obrazu, Kraków 1904;
Z. Szweykowski, Pierwszy etap walki o naturalizm w Polsce, w: Nie tylko o Prusie. Szkice, Poznań 1967.