30. Inny jest śladem

Wojciech Kudyba
Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie

Interpretacja

Adam Zagajewski

Nienapisana elegia dla Żydów krakowskich

 

«Moja rodzina żyła tu 500 lat» dr M.S.

 

     Ale najsmutniejsza jest ulica Józefa, wąska jak księżyc w nowiu,

     bez jednego drzewa, a jednak niepozbawiona pewnego uroku,

     ciemnego uroku prowincji, pożegnania, cichego pogrzebu;

     tutaj wieczorem zbierają się cienie przybyłe ze wszystkich dzielnic,

5             a nawet zwiezione pociągami z pobliskich miejscowości.

     Józef był ulubieńcem Boga, lecz jego ulica nie zaznała szczęścia,

     żaden faraon jej nie wyróżnił, sny były melancholijne, lata chude.

     W kościele Bożego Ciała zapalam świece dla moich umarłych,

     którzy mieszkają daleko stąd – nie wiem gdzie

10              – i czuję, że w czerwonym płomyku ogrzewają się też oni,

     jak bezdomni przy ognisku, gdy pada pierwszy śnieg.

     Chodzę ścieżkami Kazimierza i myślę o nieobecnych.

     Wiem, że oczy nieobecnych są jak woda i że nie można

     ich zobaczyć – można w nich tylko utonąć.

15              Wieczorem słychać czyjeś kroki – ale nikogo nie widać.

     Idą długo, chociaż nikogo tu nie ma, kroki kobiety w butach

     podkutych żelazem, obok miękkie, prawie czułe stąpanie kata.

     Co to jest? Wydaje się, że to czarna pamięć przesuwa się

     nad miastem, jak kometa wolno oddalająca się do stratosfery.

 

Pierwodruk: 2009.

 

Wiersz z tomu Niewidzialna ręka; tekst wg: Adam Zagajewski, Wiersze wybrane, nowe wyd., rozszerzone, Kraków 2017, s. 290.