Irzykowski Karol
W Dwudziestoleciu. Ukształtowane w okresie młodopolskim poglądy Irzykowskiego na temat literatury i krytyki nie zmieniły się znacząco do końca jego działalności. Optymistycznie zakładał, że okres po I wojnie stanie się czasem większego udziału refleksyjnego rozumu w kulturze i życiu społecznym, lecz srodze się zawiódł. Po 1918 r. walczył o „przerwanie »systemu uprzywilejowanych monologów«”, czyli o „Wielką Dyskusję Literacką”, przez co rozumiał nie dyskusję doraźną, lecz to „że na przestrzeni większego czasu odpowiadają sobie rozrzucone głosy, że idee nie przepadają, a wędrują po głowach i sercach ludzkich, że ludzie zaczynają się rozumieć i porozumiewać. Dotyczy to zarówno poezji jak krytyki, jak nawet spraw społecznych i politycznych” (Skąd się wziął „Beniaminek”? Autowywiad Karola Irzykowskiego, „Tęcza”, 1933 nr 3). Przy okazji kampanii przeciw futurystom w latach 20. powtórzył zarzut wtórności krajowych przełomów literackich, sformułowany już wcześniej wobec Młodej Polski, odrzucał brak programów (zarzut wobec skamandrytów w 1920 r.), poetykę autentyzmu, odrodzenie poezji przez ludową lub żywiołową koncepcję języka (zob. Dadanaizm, „Ponowa” 1921, nr 1; polemika z J.N. Millerem).
Prowadził w XX-leciu m.in. polemiki: „o »programofobię« z Breiterem, o kalambury z Nowaczyńskim, o plagiatowy charakter rewolucji literackich ze Sternem, o talentyzm ze wszystkimi, o niezrozumialstwo – z szeregiem oponentów, o konkurs na zadany temat – z Grubińskim, o Izbę Literacką – z dziesięcioma przeciwnikami, o formę – z Witkiewiczem. W końcu prowadził nieustającą walkę z metodą marksowską w literaturze” (Skąd się wziął „Beniaminek”?). W pamflecie Beniaminek z 1933 r. (uznanym przez H. Markiewicza za bodaj największy sukces krytyka na giełdzie literackiej) zaatakował nie Tadeusza Boya-Żeleńskiego osobiście, lecz uprawiany przez niego typ krytyki – uproszczonego prezentowania kultury, prowadzący zdaniem Irzykowskiego do obniżenia poziomu dyskusji intelektualnej w ogóle. W 1937 r. przedmiotem typowej dla Irzykowskiego prowokacji stało się również środowisko „Wiadomości Literackich” w dwóch niefortunnych pod względem czasu i miejsca publikacji artykułach (Żyd jest to Polak z rezerwą, „Kurier Poranny” 1937, nr 222; Udział Żydów w kulturze polskiej, „Kurier Poranny” 1937 , nr 224), uznanych przez część prasy i opinii publicznej nie – jak zamierzał Irzykowski – za typową dla niego, a jak się okazało ryzykowną, prowokację intelektualną, lecz za wypowiedzi antysemickie. Irzykowski próbował zatuszować ten niefortunny epizod, m.in. w korespondencji adresowanej do polsko-żydowskiego poety Stefana Pomera, któremu oba artykuły w „Kurierze Polskim” dedykował na znak przyjaźni. Pomer bronił Irzykowskiego przed zarzutem antysemityzmu (Naiwny pseudoantysemita, „5-ta Rano” 1938, nr 16).
Irzykowski pozostawił po sobie także ogromną liczbę recenzji teatralnych, pisanych przez całe życie, dla różnych czasopism (m.in. lwowski „Przegląd….”, począwszy od 1897 r., krakowskie „Maski”, warszawska socjalistyczna „Trybuna”, „Robotnik”). Swój sposób uprawiania krytyki teatralnej przedstawił w artykule Spiritus flat ubi vult et quomodo vult… („Skamander” 1922, z. 16) oraz w Beniaminku (rozdz. Jak ja to robię?). Był przeciwny prymatowi inscenizacji nad tekstem dramatu, zalecał budowanie warsztatu krytycznego poza teatrem.