12. „Jakaś siła niezgadniona…”, czyli Ironia Cypriana Norwida

Rozważania Hamleta nad możliwością odebrania sobie życia skupiają się wokół wątpliwości co do tego, co spotka go po „zaśnięciu”, bo wedle logiki Szekspirowskiej (której kontynuatorami stali się romantycy) sen jest bratem śmierci. Tutaj staje się on (sen) także figurą potencjalnego piekła („w śnie owym cóż bo dziać się musi?”). Samowolne porzucenie rzeczywistości ludzkiej, ucieczka w sen wieczny bezpośrednio zagraża nieśmiertelnej duszy.

Sen pojawia się także w jednym z początkowych wierszy Vade-mecum [Klaskaniem mając obrzękłe prawice…]. Tutaj staje się on domeną kobiet XIX-wiecznych (przede wszystkim Polek):

 

Niewiast, zaklętych w umarłe formuły,
Spotkałem tysiąc – i było mi smętno,
Że wdzięków tyle widziałem – nieczuły! –
Źrenicą na nie patrząc bez-namiętną.
Tej, tamtej rękę tknąwszy marmurowę,
Wzruszyłem fałdy ubrania kamienne,
A motyl nocny wzleciał jej nad głowę,
Zadrżał i upadł… i odeszły, senne…
II, 16

 

Omawiana problematyka – w ogóle – jakoś rzutuje na całość cyklu Vade-mecum. Mocno wprowadza ją poeta w motcie, będącym jego własnym przekładem fragmentu Odysei:

 

Nie pochlebiaj Cieniowi! o! Ulissie,
szlachetny synu Laerta – wolałbym po-
między wami być pachołkiem ostatniego
wyrobnika, nie posiadającego ziemi, mają-
cego pług za całą własność i zaledwo
zdolnego wyżyć, aniżeli panować, jak
Monarcha, nad narodem umarłych!
II, 7