
06. Kosmos, żywioły i metamorfozy eschatologiczne
Jeśli nie liczyć słowa „dziewka”, które technicznie rzecz biorąc jest zdrobnieniem, choć jako takie w XVII wieku już słabo wyczuwalnym, jedynym wyraźnym deminutywem w tekście jest epitet: „ubożuchny”, określający spowicie Jezusa w wyrażeniu: „ubożuchne chusty” (w. 19). Na poziomie języka zdrobnienie to jest głównym źródłem emocjonalnego wydźwięku tej frazy, w nim bowiem dokonuje się przeniesienie uczuć z właściwego ich obiektu, czyli Dzieciątka, na należące do niego martwe przedmioty – okrywające je płótna. Ten transfer opisywał Maciej Kazimierz Sarbiewski w swoich Charakterach lirycznych (m.in. na przykładzie Trenu VII Jana Kochanowskiego), jako jeden z najsilniejszych środków poetyckich służących wywoływaniu uczuć[1]. Zapisana w zdrobnieniu tkliwość wobec chust spowijających Nowonarodzonego pozwala domyślać się temperatury uczuciowej matczynej adoracji Dzieciątka wyrażanej w pocałunkach Maryi, które Potocki czyni ośrodkiem swego opisu. Księżyc świecący nad szopą, ubóstwo chust i nędza warunków Jezusowego „złożenia” nieoczekiwanie spokrewniają wydarzenie nocy betlejemskiej z położeniem zmarłego Leliwczyka, spoczywającego pod wyrytym w kamieniu księżycem z gwiazdą. To kreowane przez modlącego się poetę konceptystyczne pokrewieństwo – nie ma wątpliwości, że modlący się podmiot jest poetą – sprzyjać ma przeniesieniu czułości Matki z jej ubogiego Dzieciątka na nagiego w swej ostatecznej, człowieczej prawdzie zmarłego – objęciu tkliwą opieką także tej jego nędzy.