
06. Kosmos, żywioły i metamorfozy eschatologiczne
Misterium Wcielenia uczynił poeta medytacyjnym ośrodkiem wiersza. Jego widzialny wymiar, opromieniony ciepłem macierzyńskiego przeżycia, przypomniany został w modlitwie kierowanej do Maryi. Natomiast w centrum prośby kierowanej do Syna – Sędziego grzeszników, tajemnicę przyjścia w ciele wyraźnie ujął poeta od strony jej wymiaru kenotycznego: narodzenie Boga-człowieka było nie tylko ubogie – było skrajnie upokarzające, podlejsze od każdego ludzkiego narodzenia, które zaistniało w czasie. Ponieważ w rzeczywistości – biorąc pod uwagę kulturową wizję warunków narodzin Jezusa – nietrudno wyobrazić sobie przynajmniej kilka wariantów okoliczności jeszcze uboższych, staje się jasne, że w stwierdzeniu ostatecznej skrajności nędzy betlejemskiej teofanii wybrzmiewa odniesienie nie tyle do jej wymiaru – tak to ujmijmy – cywilizacyjnego, ile do stojącej u jej źródła treści teologicznej, wyrażonej w drugim rozdziale Pawłowego Listu do Filipian: „[…] będąc w postaci Bożej, […] wyniszczył samego siebie, przyjąwszy postać sługi, stawszy się na podobieństwo ludzi, i postawą naleziony jak człowiek” (Flp 2, 6–7). Perspektywa samowyniszczenia Boga, nakreślona w wersach mówiących o Jego „najpodlejszym zrodzeniu”, wskazuje właściwe proporcje rozważania tajemnicy Jego człowieczeństwa oraz tajemnicy więzi łączącej Go z ludźmi.