
06. Kosmos, żywioły i metamorfozy eschatologiczne
Prosząc Chrystusa o miłosierdzie dla tego, który żyjąc w ciele, podlegał z ciałem związanej słabości, poeta kontynuuje rozwijanie metaforyki astronomicznej. W finalnej partii Nagrobka Leliwczykowi sięga znów do obrazów nocnych świateł niebieskich, symbolicznie obecnych w znaku herbowym zmarłego szlachcica. Tym razem jednak wydobywa z nich własności światłu przeciwne: księżyc – zgodnie z naturą – ulega zaćmieniu, gdy cień ziemi zasłoni mu słońce; na gwiazdach – błędnych (jak nazywano planety) czy stałych – astronomowie dostrzegają plamy. Księżyc, który łagodnie oświecał betlejemską stajenkę w czasie modlitwy kierowanej do Matki Bożej, w prośbie adresowanej do Jej Syna przestaje być głównym źródłem światła. Zmniejsza się bowiem na powrót do rozmiarów herbowego signum – teraz oglądają go przecież oczy Sędziego, przed którymi nic nie może się ukryć. Jako zaćmiony nie jest zdolny (nie jest godny?) wskazywać miejsca rodzącej się dla świata nowej nadziei i musi ustąpić ze sceny. Na pomoc przychodzi mu jednak drugie światło obecne w herbowej Leliwie, w geście poetyckiej kreacji rzucone w przestrzeń nocnego nieba, czy może raczej – okiem kreacyjnej wyobraźni na tym niebie odnalezione: gwiazda nieomylnie prowadząca Królów do Nowonarodzonego.