
06. Kosmos, żywioły i metamorfozy eschatologiczne
Hipoteza końcowa
Czas powrócić do pytania: kim ona jest dla modlącego się poety? Nie ma tu i być nie może odpowiedzi pewnej, gdyż przesłanki tekstowe nie są wystarczające, by potwierdzić jakąkolwiek hipotezę, zwłaszcza taką, która przekraczałaby granice wiersza. Ale jedna myśl nieustępliwie powraca wraz z każdorazowym odczytaniem utworu, tym bardziej, że odnaleźć w nim można pewne poszlaki, które tę myśl wspierają. Niektóre z nich zostały wspomniane już wcześniej: emocjonalny i intymny ton lirycznej modlitwy, wybór Matki Bożej jako pierwszej adresatki prośby za zmarłego, sceny macierzyńskiej czułości, kreowane jako argument mający zjednać orędownictwo Maryi, brak przesłanek pozwalających domniemywać publiczne powinności i zasługi Leliwczyka (zatem: sugestia prywatności zmarłej osoby), w końcu samo herbowe godło – Leliwa, którą pieczętowali się Morsztynowie. Ostatnia poszlaka jest najwątlejsza, czysto intuicyjna i poza prywatną intuicją interpretatora nie ma żadnego umocowania, ale niech wybrzmi i ona – to gramatyczny rodzaj żeński, którym zmarły określany jest w końcowej partii utworu. Oczywiste jest, że w tej finalnej części, odkąd to już nie księżyc, ale gwiazda herbowa staje się metonimią i symbolem zmarłego, zaimki po prostu zmienić się muszą, podążając za tą gramatycznie żeńską gwiazdą (jak mędrcy ze Wschodu). Efekt niewątpliwy tej zmiany jest jednak właśnie taki: w wygłosowych linijkach, w których kulminują wszystkie kobiece akcenty utworu, stająca na Boskim sądzie dusza pieczętująca się za życia Leliwą to – ona. I wiersz zamyka się myślą – o niej.