24. Koszykówka i poezja

Nie ma w niej gorącej obrony sportu. Sport broni się sam, swoją doskonałością, estetyką, właściwością powodującą rozbudzania emocji. W ostatnich wersach następuje przejście od bezinteresownego kibicowania do ogólnej myśli o ludziach: „tylko trochę mniej niedoskonali / niż każdy, są doskonale kochani, nienawidzeni, są wyspą / wyrosłą nad obojętność” (w. 22–24). Koszykarze Boston Celtics nie są doskonali, są „trochę mniej niedoskonali”. Jak gdyby niedoskonałość była nieodłącznym atrybutem człowieka. Może tak w istocie jest, a jednak zdarzają się ci „doskonale kochani, nienawidzeni”. Zwróćmy uwagę na grę słowami wywodzącymi się od przymiotnika „doskonały”. Wedle podstawowego znaczenia coś, co jest doskonałe, nie może być już lepsze, osiągnęło stan pełni, nie może przekroczyć dalszych granic. Niedoskonałość jest zatem stanem, w którym występuje jakiś brak, i równocześnie stanem – co tu dużo mówić – normalnym, bo każdy jest niedoskonały. Ale koszykarze są „trochę mniej niedoskonali”. Niby nie różnią się od zwykłych ludzi, lecz jednak „trochę” się różnią. Brakuje im czegoś do doskonałości, ale mniej niż innym. Natomiast są „doskonale kochani, nienawidzeni”. Emocje, które budzą, nie mają żadnego braku, są pełne, niewątpliwe, władają kibicami. Co wynika z tego zderzenia mniejszej niedoskonałości z doskonałymi emocjami? To, że gwiazdy z Bostonu są „wyspą / wyrosłą nad obojętność”. Ta metafora obrazowo pokazuje status pierwszej piątki, która wyrasta nad obojętność szarego życia, pospolitości, zwyczajności. Jeśli ową obojętność wyobrażamy sobie jako lustro wody, to oni są wydobywającą się z odmętów wyspą. Ją widać, reszta jest nudną płaszczyzną.

Puenta wiersza kieruje uwagę w inną jeszcze stronę– w stronę czasu. „Na mgnienie”. Tylko na krótką chwilę, nawet jeśli trwa ona kilka lat, koszykarze stają się gwiazdami, idolami, herosami. Ich sława przeminie – dziś, po bez mała czterdziestu latach, poza dawnymi kibicami, którzy minione czasy wspominają z nostalgią, i amatorami historii sportu, nikt nie pamięta o bohaterach parkietu z lat 80. i 90. XX wieku, a wtedy pół Ameryki ich uwielbiało. A jednak owo „na mgnienie” wystarcza: „na mgnienie ocali / ich to, że wystają o głowę ponad tę resztę, to wszystko” (w. 24–25). Wykorzystane jest tu podwójne znaczenie określenia „wystają o głowę”, bo oni naprawdę, fizycznie są od przeciętnych ludzi wyżsi, ale są też wyżsi w sposób przenośny – przewyższają wszystkich swoimi umiejętnościami.

Strona: 12345678910