Krzemiński Stanisław
Historyk, publicysta, działacz polityczny. Pseudonimy i kryptonimy: Bem; Dr X; Jan z Zarzewia; Narrans; Tadeusz Rastawicki.
Informacje biograficzne. Urodził się 16 XII 1839 w Warszawie w rodzinie mieszczańskiej, był synem Mateusza Krzemińskiego (zm. 1848) i Marii z Czyżewskich (zm. 1896). Ojciec z zawodu budowniczy, brał udział w powstaniu 1831 r. w randze podporucznika. Krzemiński kształcił się na tzw. pensji Jana Nepomucena Leszczyńskiego (1849–1852) oraz w Szkole Realnej (1852–1856). Po jej ukończeniu pracował w l. 1858–1859 w Komisji Przychodów i Skarbu. W tym czasie nawiązał kontakty ze środowiskiem akademickim i wstąpił do tajnej organizacji w nowo utworzonej Akademii Medyko-Chirurgicznej. Z tamtego czasu datuje się jego przyjaźń z Adamem Asnykiem. Zagrożony aresztowaniem, w 1859 r. wyjechał do Paryża, gdzie przez kilka miesięcy uczęszczał na Sorbonę i Collège de France. Trafił do kręgu zwolenników gen. Ludwika Mierosławskiego. W 1860 r. przeniósł się do Heidelbergu, gdzie podjął studia filozoficzne i prawnicze, jednocześnie prowadząc pracę polityczną wśród polskich emigrantów. Na wieść o wypadkach lutowych powrócił w 1861 r. na blisko rok do kraju, po czym udał się do Genui z misją uspokojenia nastrojów w polskiej szkole wojskowej. Po nieudanej misji powrócił do Heidelbergu i pracował na rzecz Mierosławskiego. Przekonawszy się, że jego wpływy w kraju są minimalne, Krzemiński zerwał chwilowo z generałem i udał się do Kongresówki, by wziąć czynny udział w powstaniu. Jako były mierosławczyk nie miał większego wpływu na działalność Komitetu Centralnego. Sytuacja zmieniła się wraz z propozycją objęcia dyktatury przez generała. Wszedł do zarządu, przygotowywał niektóre ustawy i rozporządzenia. Aresztowany na krótko i wypuszczony z braku dowodów, podjął współpracę z prasą powstańczą, m.in. „Dziennikiem Narodowym”. Wszedł do rządu Karola Majewskiego, nadzorując prasę. Pracował jako dyrektor wydziału prasy także przy Romualdzie Traugutcie, ustąpił 8 XII 1863, gdy zwątpił w celowość walki. Z Trauguttem pozostał w serdecznych stosunkach do końca życia.
W l. 1864–1867 studiował prawo w Szkole Głównej, jednak wobec postępującej rusyfikacji życia nie zaliczył ostatnich egzaminów i podjął decyzję o niepodejmowaniu pracy w swoim zawodzie. W okresie studiów ponownie został zatrzymany, ale udało mu się uchronić przed zesłaniem. Rok po ich ukończeniu zatrudnił się na Lubelszczyźnie jako nauczyciel domowy. Po powrocie do Warszawy rozpoczął karierę dziennikarza. W l. 1869–1876 był sprawozdawcą politycznym w „Kurierze Warszawskim”, w 1872 r. zasilił redakcję „Kłosów”, a od 1875 r. został także współredaktorem „Bluszczu”. W 1881 r. zatrudnił się w Biurze Statystycznym Jana Blocha, przez rok był naczelnikiem wydziału kontroli. W 1892 r. ukazało się opus magnum Krzemińskiego, rozprawa historyczna Dwadzieścia pięć lat Rosji w Polsce (1863–1888). Zarys historyczny. W l. 1893–1910 sprawował funkcję sekretarza Wielkiej encyklopedii powszechnej ilustrowanej. Zaprzyjaźniony od późnych lat 80. z Aleksandrem Świętochowskim, w l. 1895–1906 redagował dział polityczny „Prawdy”. Działał aktywnie na rzecz Czytelni Towarzystwa Dobroczynności i Macierzy Szkolnej. W 1909 r. został bibliotekarzem Biblioteki Publicznej i redagował „Przegląd Biblioteczny”. Był aktywnym członkiem Towarzystwa Przyjaciół Nauk w Wilnie oraz Towarzystwa Naukowego Warszawskiego, a od 1910 r. Akademii Umiejętności. Pod koniec życia pracował w Towarzystwie Kredytowym. Był też współredaktorem pomnikowych wydawnictw: Złota przędza poetów i prozaików polskich (1884–1887) oraz Wiek XIX. Sto lat myśli polskiej (1906–1911). Zmarł 29 XI 1912 w Warszawie.
Polemika z pozytywizmem. Zasiliwszy redakcję „Kłosów” na początku lat 70., Krzemiński wdał się w polemikę z rozwijającym się podówczas ruchem pozytywistycznym. W Przeglądzie prasy periodycznej (33 odcinki) dokonywał na bieżąco oceny aktualnej produkcji prasowej, wytykając warszawskim pismom nijakość ideową, eklektyzm, uleganie krótkotrwałym modom. Podjął się tego, jak wyznawał, powodowany poczuciem odpowiedzialności. Uznawał bowiem, że wobec słabości ruchu umysłowego w Królestwie prasa spełnia niezwykle odpowiedzialną rolę informacyjną, edukacyjną i wychowawczą. Zaatakowany po kilku odcinkach przez „Przegląd Tygodniowy”, dokonał surowej oceny pisma prowadzonego przez Adama Wiślickiego, zarzucając jego redaktorom (w tym Świętochowskiemu) nihilizm, niszczenie tradycji i autorytetów. Dostrzegał „odtrącenie wszelkich powag i prawd prócz tych, jakie mogą dać nauki przyrodzone, wyrzeczenie się wszelkich uczuć moralnych, które uznawane są przez »Przegląd« za rzecz konwenansu, i zarozumiałość niewidzącą żadnej zasługi i rozumu poza sobą”, śmiałość pisma w tematyce społecznej i obyczajowej kompromitował jako cynizm, a lansowane wzorce literackie uznał za wielce ograniczone („Kłosy” 1872, nr 345). Mimo zdecydowanego tonu i wielu krytycznych uwag jego polemiki charakteryzowała wysoka kultura pisarska, co w ówczesnej rzeczywistości stanowiło rzadkość. Z czasem, zniechęcony brukowymi napaściami, wycofał się z podjętej problematyki i zajął innymi sprawami. Spór z „Przeglądem Tygodniowym” odsłonił jego stosunek do pozytywizmu. Zdecydowany kantysta, wielbiciel poezji romantycznej i nieugięty zwolennik idei niepodległościowej, widział w nim zwycięstwo materializmu w filozofii, utylitaryzmu w etyce, tendencyjności w sztuce i – co najważniejsze – ugodowość wobec zaborcy. Jednak jego idealizm był silnie zabarwiony racjonalizmem, co zbliżało go do umysłowości oświeceniowej, a w kwestii wyznaniowej do deizmu.
Od 1884 r. powrócił do pisarstwa politycznego na łamach „Gazety Warszawskiej” oraz dał upust swoim pasjom historycznym. Przygotował m.in. referat na zjazd historycznoliteracki im. Jana Kochanowskiego na temat reformy szkolnictwa Stanisława Konarskiego, a wraz z Piotrem Chmielowskim rozpoczął pracę nad obszerną antologią Złota przędza. Krzemiński opracował do niej sylwetki Juliusza Słowackiego, Zygmunta Krasińskiego, Joachima Lelewela, Józefa Gołuchowskiego, Bronisława Trentowskiego, Józefa Kremera, Karola Libelta, Augusta Cieszkowskiego, Piotra Skargi, Fabiana Birkowskiego i Stanisława Konarskiego. Lata współpracy zbliżyły niedawnych przeciwników, w poglądach na pozytywizm Krzemiński złagodniał, choć na ruch dalej patrzył krytycznie, czemu dał wyraz w obszernym studium Jerzy Brandes w Warszawie („Bluszcz” 1885, nr 8–9).
Poglądy na sztukę i literaturę. Większość prac literackich, które wykonywał w ogromnej liczbie najpierw dla „Kuriera Warszawskiego”, potem dla „Kłosów” i „Bluszczu”, a w latach 90. dla „Prawdy” (recenzje, przeglądy, omówienia odczytów, portrety twórców, nekrologi), nie zadowalało jego ambicji poznawczych czy pisarskich. Kontynuując swoje zainteresowania polityką, w latach współpracy z licznymi pismami rozwinął się jako krytyk artystyczny, literacki oraz recenzent teatralny (najważniejsze artykuły zostały przedrukowane w zbiorach: Zarysy literackie, 1895; Nowe szkice literackie, 1911). Uznając bezinteresowne dobro za fundament moralności, swoje poglądy przenosił także na teren sztuki. W 1876 r., omawiając artykuł Franciszka Krupińskiego Romantyzm i jego skutki, stwierdził, że tak jak istnieje nauka dla nauki, zrodzona z czystej admiracji dla prawdy, tak sztuka nie może nikomu służyć, gdyż powstała jako wrodzony impuls rodzaju ludzkiego pragnącego bezinteresownej miłości piękna (Kilka słów z powodu artykułu „Romantyzm i jego skutki”, „Bluszcz” 1876, nr 19). Będąc przejawem ducha, ma ona charakter autonomiczny i w żadnym wypadku nie stosuje się do niej zasada utylitaryzmu, zwłaszcza rozumianego mechanicznie. Utylitaryzm, o ile w ogóle pojawić się może w polu sztuki, ma w niej prawo bytu tylko wtedy, gdy uznamy, że sztuka jest dla ludzi. Rozumiał przez to (podobnie jak C. Norwid), że jest ona formą, przez którą objawiają się ideały. Dążąc do piękna, będącego zmysłowym kształtem uduchowienia, artysta dokonuje w niej sublimacji pierwotnych popędów, namiętności i emocji (tamże). W historii sztuki konsekwentnie dowodził wyższości sztuki idealistycznej nad sztuką realistyczną, w której widział realizację Goetheańskiej kategorii Naturwirklichkeit zamiast preferowanej Naturwahrheit.
Jako krytyk literacki przejawiał głęboką świadomość własnej roli i celu profesji. Krytykę pojmował jako pracę intelektu, szukanie syntezy, w której przeżycie estetyczne, subiektywne upodobania i gust konfrontują się z wiedzą i odniesieniami do wielu najrozmaitszych dokonań artystycznych. Wyobrażał ją sobie jako rodzaj współtwórczości z ocenianym dziełem. Pisał: „[…] jako człowiek jest […] i wobec autora, i wobec powszechności istot samoistną monadą, odbijającą w sobie świat, a więc i dzieło sztuki, na własny swój, oryginalny sposób” (Przegląd teatralny, „Bluszcz” 1890, nr 30). Przywiązywał wielką wagę do indywidualności w sztuce, nie cenił więc dominującego w epoce modelu analizy Taine’owskiej, uznawał jednak, że poznanie tła dziejowego jest ważne w procesie rozumienia dzieła, bo ułatwia rozpoznanie „psychologicznego węzła przyczyn pomiędzy dziełem a człowiekiem” (Jerzy Brandes). Namiętnie zwalczał tendencyjność w literaturze. Pisał: „Literatura jest tylko jedną z dźwigni życia, ale nie jest życiem samym; i w samej nawet literaturze nie wszystko może i powinno poczynać się w łonie potrzeby społecznej […]. Strona utylitarna, tendencyjna, publicystyczna literatury jest bez zwątpienia najważniejszą, bo milion znaczy więcej niż jednostka, a życie więcej niż piękno; lecz historia aż nadto wymownie przekonywa, że najtrwalszymi są te pomniki literackie geniuszu ludzkiego, które do żadnego celu praktycznego nie służyły” (tamże).
Recenzje i portrety. Paradoksalne, ale prace Krzemińskiego dotyczące literatury miały najczęściej charakter praktyczny – były to recenzje (w prasie bieżącej) oraz portrety literackie (w antologiach), często o charakterze popularyzatorskim. Ciekawie prezentuje się sylwetka Józefa Ignacego Kraszewskiego („Bluszcz” 1879, nr 1–5, 7–11). Portret ten ma charakter pogłębionego, erudycyjnego studium biograficzno-interpretacyjnego, Krzemiński podkreślił wszechstronność autora Ulany, jego szerokie zainteresowania i tytaniczną pracowitość, uwypuklił przesłanki, które uformowały go jako powieściopisarza historycznego i konsekwentnego demokratę. Stosunkowo późno Krzemiński odkrył twórczość Elizy Orzeszkowej, która jego zdaniem zasługiwała na większe zainteresowanie, niż jej okazywano. Po lekturze Nad Niemnem, które nim wstrząsnęło, Australczyku, a później także pracy redakcyjnej nad Dwoma biegunami zamierzał poświęcić jej jakieś większe studium, ale zamiar nie doszedł do skutku. Dosyć wcześnie zwrócił uwagę na talent Henryka Sienkiewicza. Omawiając wczesne utwory Litwosa, Krzemiński podkreślał ujawniającą się w jego stylu indywidualność, poetyczne efekty, bujność życia, nadzwyczajne tętno realizmu bez „wyrozumowanej tendencji” („Bluszcz” 1880, nr 6–8). Ciekawe, że w nowelach, dramatach, a nawet w Listach z podróży dostrzegał powlekającą wszystko „mgłę pesymizmu”. U Sienkiewicza – pisał – „świat nie jest dla dobrych, świat nie jest dla szczęścia – prawem świata jest ból i nędza” („Na jedną kartę” H. Sienkiewicza, „Bluszcz” 1881, nr 9).
Historia. Najgłośniejszym artykułem Krzemińskiego o twórczości autora Trylogii jest rozprawa poświęcona Ogniem i mieczem („Bluszcz” 1884, nr 48–49, 51–52). Wypowiedź Krzemińskiego, znacznie przekraczająca ramy standardowej recenzji, była manifestem jego poglądów na historię oraz zakamuflowaną polemiką ze stanowiskiem krakowskiej szkoły historycznej, w tym szczególnie z opiniami Michała Bobrzyńskiego, znanego z jednoznacznie negatywnej oceny polityki Rzeczypospolitej w XVII w. Na Sienkiewicza Krzemiński patrzył nie jak na historyka, ale artystę, który w swojej powieści historycznej dał Polakom coś, czego dotąd nie mieli – „epopeję rycerskiego ducha przodków naszych” (tamże). Z krwawych wypadków lat 1648–1651 pisarz wydobył coś, o czym nawet nie wspominają prace pozytywistycznych krytyków przeszłości, a co trudno było (także Krzemińskiemu) wyartykułować pod cenzurą – pierwotną siłę narodu. Pisał: „Historiozof prawdziwy będzie zawsze badał stopień żywotności społeczeństwa bez względu na formę rządu. Społeczeństwo-naród będzie dla niego większą, głębszą kopalnią prawd historycznych niż państwo, bo też jest większym i głębszym żyjącym organizmem” (tamże). Krzemiński dostrzegał wiele błędów, które obniżały jakość powieści. Istotnym brakiem była kompozycja – wytykał powieści „słabość kolumny pacierzowej”, rozpad na epizody. Krytykował kreacje bohaterów – zbyt romansowy był jego zdaniem Skrzetuski, zbyt rubaszny i nieprawdopodobny Zagłoba czy Podbipięta, ale całość, jak przyznawał, robiła wrażenie, tym bardziej że historia tego okresu nie została rzetelnie przebadana. Chwalił plastykę scen batalistycznych i niezwykłej piękności obrazy natury.
Historia była dla Krzemińskiego przestrzenią objawiania się „żądzy dziejowej życia”, siły, która powoduje, że jednostki i masy społeczne wpływają na losy świata i zmieniają jego bieg. Praca historyka – stwierdzał – a tym zaszczytnym mianem obdarzał niewielu: Thomasa Babingtona Macaulaya, Jules’a Micheleta, z Polaków Karola Szajnochę – wymaga od niego wiedzy, ale także wyobraźni, a polega na uchwyceniu wiecznej przemiany rzeczywistości. W artykule Historia (w: Myśl. Księga zbiorowa…, 1904) pisał, że w swoim idealnym, utopijnym kształcie, jakiego prawdopodobnie nigdy nie osiągnie, powinna być rodzajem „antropohistorii”; zapisywać w przebiegu dziejowym najmniejsze ślady ludzkiej działalności. Intrygująco brzmią w tym artykule jego stwierdzenia o podstawowej roli pamięci w historii, o „rozumnej pamięci pokoleń”, niezbędnej, by narody mogły się dalej rozwijać.
Teatralia. Krzemiński był cieszącym się sporym autorytetem recenzentem teatralnym, a także teoretykiem teatru. Sporo uwag na temat dramatu, dramatopisania i teatru zawarł w artykule Nowe utwory dramatyczne z lat ostatnich („Bluszcz” 1875, nr 32, 35, 37–40), potem częściowo powtarzając je w najbardziej znanym swoim studium Szekspir i dramat, które traktował jako wstęp do analiz szekspirowskich zamieszczonych w zbiorze Zarysy literackie (1895). Poglądy na temat tragizmu ogłosił w artykule Tragiczność w świecie, w człowieku i w sztuce („Bluszcz” 1879, nr 41–45) będącym rozbudowaną recenzją pracy Juliusa Bahn- sena Das Tragische als Weltgesetz und der Humor als ästhetische Gestalt des Metaphysischen (1877) napisanej z inspiracji myślą Arthura Schopenhauera. Krzemiński wyprowadzał tragizm z całokształtu pojęć człowieka o świecie, zwracał uwagę na odosobnienie w nim jednostki i doświadczane przez nią duchowe rozdwojenie. Konflikt tragiczny definiował jako nieuniknioną sprzeczność między dwoma równowartościowymi nakazami wewnętrznymi, z których żaden nie może być spełniony. W hierarchii dzieł literackich przyznawał tragedii najwyższą rangę i wyjątkowe miejsce. Pisał, że nie ma w sztuce żadnego innego rodzaju, który by tak jak tragedia łączył ze sobą ducha i materię (tamże, nr 45). Za najwybitniejszego dramaturga wszech czasów uznawał Williama Shakespeare’a. Choć odmawiał mu mistrzostwa w dziedzinie konstrukcji dramatycznej, przyznawał, że nikt nie dorównuje mu w tworzeniu wyrazistych postaci. Zalety warsztatu krytycznego Krzemińskiego, takie jak wyczulenie na kwestie etyczne, subtelność analizy psychologicznej, erudycyjny kontekst, obrazowy język, ujrzymy w całej krasie w jego rozważaniach na temat szekspirowskich bohaterek.
Recenzje teatralne Krzemińskiego skupiały się na dwóch kwestiach: dokładnym omówieniu literackiej komponenty przedstawienia i w tym zakresie stanowiły często erudycyjne wprowadzenie do zawartości problemowej utworu dramatycznego oraz na przekładzie tej zawartości na język teatru, przez co krytyk rozumiał grę aktorską, pogłębienie postaci. Nawet jeśli analizy te nie mogą się dzisiaj równać ze współczesną szekspirologią, to warto pamiętać, że na tle XIX-wiecznej uchodziły za bardzo merytoryczne, a nawet nowatorskie, odkrywcze zwłaszcza w dziedzinie psychologicznej. Krzemiński, wychowany na romantyzmie, potrafił dostrzec kunszt Johanna Wolfganga Goethego i Friedricha Schillera, ale widział w nich przede wszystkim twórców poezji, nie dramatu. Nie cenił klasycznej dramaturgii francuskiej. Choć dostrzegał wychowawczy potencjał Molière’a, wyżej stawiał idealistyczne porywy Vic- tora Hugo. Współczesny dramat mieszczański, powszechnie goszczący na scenach teatrów europejskich, w tym również polskich, oceniał z reguły bardzo ostro („Kłosy” 1874, nr 473, 479; „Bluszcz” 1880, nr 1), a to ze względu na uproszczony, demoralizujący sposób prezentowania rzeczywistości, zwłaszcza obyczajowej. XIX-wieczna teatrologia polska zawdzięcza Krzemińskiemu wydobycie z niepamięci twórczości Aleksandra Fredry (Aleksander Fredro, „Bluszcz” 1876, nr 32, 34–35, 38–42). Zaliczał ją do romantyzmu, a autora stawiał obok Shakespeare’a i Molière’a, podkreślając jego samorodny komediopisarski talent. Ze współczesnych dramaturgów cenił kontynuatora tradycji fredrowskiej, Józefa Blizińskiego (Pan Damazy), pozytywnie wypowiadał się także o Józefie Narzymskim. Michałowi Bałuckiemu poświęcił obszerną rozprawę (Michał Bałucki, „Bluszcz” 1893, nr 1–2), w której omówił jego twórczość, przyznając mu głębokie znawstwo realiów życia społeczno-obyczajowego Galicji.
Choć o swoim koledze redakcyjnym, Edwardzie Lubowskim, wyrażał się bardzo oględnie, nie miał o innych, a pisał o całym ówczesnym świecie teatralnym, najlepszego zdania. Tak zwany dramat mieszczański reprezentowany przez całą rzeszę ówczesnych autorów (K. Zaleski, Z. Sarnecki, M. Wołowski i in.) był w jego przekonaniu mało wartościowy, w większości słaby literacko, w pomysłach wtórny. Opinię tę stosował także wobec dramaturgicznej twórczości Świętochowskiego (pisującego pod pseudonimem W. Okoński), w której długo nie dostrzegał niczego oryginalnego.
Wobec nowej sztuki. Krzemiński żył długo, mógł być zatem świadkiem tego, jak zmieniała się sztuka dramatyczna jego czasów. Czytając recenzje Nory czy Podpór społeczeństwa Henri- ka Ibsena, dostrzegamy pewną bezradność krytyka wobec nowej sztuki. Dla szukającego mocniejszych form wyrazu dla kwestii etycznych Krzemińskiego utwory norweskiego dra- matopisarza były zbyt statyczne i zawikłane, nic więc dziwnego, że realizacje warszawskie z 1882 i 1883 r. oceniał jako pozbawione dramatyczności i zagrane zbyt melodramatycznie mimo gwiazdorskiej obsady („Bluszcz” 1882, nr 11; „Bluszcz” 1883, nr 2). Dekadę później, relacjonując warszawskie spektakle Heddy Gabler i Branda, docenił wysiłki zespołu aktorskiego, gdyż lepiej już sobie radzono z niuansami psychologicznymi bohaterów. Prawdopodobnie zaakceptował w końcu styl Ibsena i Skandynawów, bo o spektaklach na podstawie dramatów Hermanna Sudermanna, o których pisał w l. 1891–1895, wyrażał się z umiarkowanym entuzjazmem.
Nigdy nie zaakceptował naturalizmu, a przejawy zolizmu, pojawiające się coraz powszechniej w latach 80., piętnował i w dramacie współczesnym, i jako konwencję teatralną, i w literaturze. Z satysfakcją przyjął odczyt Sienkiewicza o naturalizmie, którego wysłuchał w grudniu 1880 r. („Bluszcz” 1880, nr 51). Naturalizm pojmował jako doktrynę rozumową, do której nawiązuje „nowoczesna” estetyka, oraz kierunek w powieści szokujący „rozpasanym realizmem” (tamże). Nie wiadomo, jaki stosunek Krzemiński miał do symbolizmu czy innych prądów rozwijających się na przełomie wieków. Po 1897 r. w zasadzie nie wypowiadał się już na temat bieżącego życia literackiego i teatralnego, z pewnością jednak rozumiał nieuchronność zmian. W jednej z recenzji teatralnych w 1894 r. napisał: „Gwałtownie potrzebujemy nowego talentu. A najpożądańszym i najdzielniejszym byłoby to, ku czemu już na Zachodzie zwracają się znużone umysły i stęsknione serca: nowy powiew poezji. Sztuka nasza albo ugrzęźnie jeszcze głębiej – albo, jeśli się podniesie, to przez poetycką syntezę […]. Błogosławiona będzie chwila, w której twórczość dostanie się pod rząd bezwzględnego, nieprzepartego ducha: odrodzi ono sztukę – ale nie krotochwilną” („Bluszcz” 1894, nr 6). Konrad Górski podaje, że Krzemiński entuzjastycznie powitał odczytany w gronie współpracowników redakcji „Prawdy” rapsod Stanisława Wyspiańskiego Kazimierz Wielki.
Stanisław Krzemiński to postać kultowa dla tych pokoleń urodzonych w XIX w., którym przyświecały wysokie standardy etyczne oraz które nigdy nie wyzbyły się marzeń o wolności. Obdarzony genialną pamięcią, był autorem ok. tysiąca publikacji, w których dał się poznać jako komentator polityczny, krytyk artystyczny i literacki, recenzent teatralny. W każdej z tych dziedzin zaznaczył się jako ktoś bardzo wrażliwy, prawy, skoncentrowany na doskonaleniu „człowieka wewnętrznego”, w czym naśladował ulubionego swojego filozofa Thomasa Carlyle’a. Od niego przejął przekonanie, że człowieczeństwo uzewnętrznia się w trzech dziedzinach: pracy, bohaterstwie i moralności. Symbolicznie portret tego idealisty, człowieka o niepospolitej osobowości, pracowitości i zaangażowaniu, został uwieczniony w Przedwiośniu Stefana Żeromskiego, powieści, która zapisywała nadzieje i rozczarowania Polaków po odzyskaniu niepodległości.
Bibliografia
NK, t. 14; PSB, t. 15
Źródła:
Przegląd prasy periodycznej, „Kłosy” 1872, nr 341–359, 363–367, 369, 371, 373–377, 379, 380;
„Stary mąż” Korzeniowskiego i „Nieszczęśliwi” Kotzebuego, „Kłosy” 1874, nr 473;
„Nietoperze” E. Lubowskiego, „Bluszcz” 1875, nr 2;
Nowe utwory dramatyczne z lat ostatnich, „Bluszcz” 1875 nr 32, 35, 37–40;
Kobiety Szekspira pod względem etycznym, „Bluszcz” 1876, nr 1–7, 9, 11–14, 18, 20–21;
Kilka słów z powodu artykułu „Romantyzm i jego skutki”, „Bluszcz” 1876, nr 19;
Aleksander Fredro, „Bluszcz” 1876, nr 32, 34, 35, 38–42;
Dwaj myśliciele francuscy XVIII wieku, „Bluszcz” 1878, nr 27, 28, 30–32, 34–37;
„Pan Damazy” Blizińskiego, „Kłosy” 1878, nr 684 – 685;
Tragiczność w świecie, w człowieku i w sztuce, „Bluszcz” 1879, nr 41–45;
Józef Ignacy Kraszewski, „Bluszcz” 1879, nr 1–5, 7–11;
Występy Modrzejewskiej („Dama kameliowa”), „Bluszcz” 1880, nr 1;
Odczyty publiczne w Ratuszu warszawskim na dochód ubogich. „Pan Henryk Sienkiewicz: Naturalizm w powieści nowoczesnej”, „Bluszcz” 1880, nr 51;
Przegląd teatralny. „Na jedną kartę” H. Sienkiewicza, „Bluszcz” 1881, nr 9;
„Dr Klaus” L’Arronge’a, „Niby małżeństwo” Paillerona, „Honor domu” Battu i Desvignesa, „Nora” Ibsena, „Bluszcz” 1882, nr 11;
„Podpory społeczeństwa” Ibsena, „Bluszcz” 1883, nr 2;
„Ogniem i mieczem” Sienkiewicza, „Bluszcz” 1884, nr 48–49, 51–52;
Występ trupy meiningeńskiej („Juliusz Cezar” i „Wallenstein”), „Bluszcz” 1885, nr 20;
Jerzy Brandes w Warszawie, „Bluszcz” 1885, nr 8–9;
„Skrytka” Gomulickiego, „Model na bohaterkę” Hollpeina, „Mąż i żona” Fredry, „Bluszcz” 1886, nr 8;
Romantyzm polski w pojęciu Brandesa, „Bluszcz” 1886, nr 18, 20–21;
Rzecz o socjalizmie M.E. Trepki, „Kłosy” 1888, nr 1196, 1199, 1200;
„Te panny” Pragi, „Hedda Gabler” Ibsena, „Bluszcz” 1892, nr 50;
Michał Bałucki, „Bluszcz” 1893, nr 1–2; Przegląd teatralny, „Bluszcz” 1894, nr 6;
Zarysy literackie, cz. 1, Warszawa 1895;
Słowo wstępne, w: El…y [A. Asnyk], Pisma, t. 1, Warszawa 1898;
Postęp i człowiek, w: Prawda. Książka zbiorowa dla uczczenia dwudziestopięcioletniej działalności Aleksandra Świętochowskiego, Lwów–Petersburg 1899;
Historia, w: Myśl. Księga zbiorowa wydana staraniem redakcji „Ogniwa”, Warszawa 1904;
Wstęp, w: E. Orzeszkowa, Widma, Warszawa 1908;
Nowe szkice literackie, przedm. I. Chrzanowski, Warszawa, 1911.
Opracowania:
K. Górski, Stanisław Krzemiński. Człowiek i pisarz, Wilno 1936;
K. Górski, Stanisław Krzemiński, w: Obraz literatury polskiej, S. 4, t. 3, Warszawa 1969;
M. Król, Polska biografia, „Tygodnik Powszechny” 1986 nr 1;
J. Kulczycka-Saloni, Stanisław Krzemiński, korespondent z zaboru rosyjskiego, w: Warszawa pozytywistów, red. J. Kulczycka-Saloni, E. Ihnatowicz, Warszawa 1992.