Łoziński Walery
Powieściopisarz, publicysta. Pseudonimy i kryptonimy: A.Z.D.; L.; Łoź.; W.; W.L.; W. Łoz.; Walenty ze Smolnicy; Walery Ł.
Informacje biograficzne. Walerian Hilary Łoziński urodził się 15 I 1837 w Mikołajowie nad Dniestrem (pow. stryjski) jako syn Waleriana, poczmistrza w Smolnicy, i Julii z Lewickich; był starszym bratem Władysława, późniejszego historyka i redaktora „Gazety Lwowskiej”. Początkowo uczył się w szkole elementarnej w Drohobyczu, następnie w gimnazjum we Lwowie, później od 1849 r. w Samborze. Występował przeciw agitacji germanofilskiej wśród kolegów Rusinów. Na wiosnę 1855 r. został wplątany w zatarg z grupą Ukraińców i dwoma nauczycielami. Po dłuższym śledztwie wszyscy zostali wydaleni ze szkoły, przy czym Łozińskiego obejmował zakaz uczęszczania do wszystkich szkół na terenie zaboru austriackiego. Po kilkumiesięcznym pobycie w Smolnicy wrócił do Lwowa, gdzie zyskał sympatię i wsparcie swego krewnego Karola Szajnochy, dzięki któremu otrzymał pracę tłumacza przy „Gazecie Lwowskiej”. Współpracował z Kazimierzem Janem Turowskim przy wydawaniu klasyków polskich w „Bibliotece Polskiej”. W 1858 r., po ustąpieniu Szajnochy, objął redakcję „Rozmaitości”, a w 1860 r. redakcję „Dzwonka”, był też członkiem redakcji „Czytelni dla Młodzieży”. W 1860 r. władze austriackie wytoczyły mu proces o zakończenie powieści Dwie noce, widząc w niej atak przeciwko władzy zaborczej. Zmarł 30 I 1861 we Lwowie z rany odniesionej w pojedynku z Karolem Ciszewskim, kolegą z redakcji „Czytelni dla Młodzieży”.
Romantyczne antynomie. W artykule Gérard de Nerval („Nowiny” 1855, nr 38–39) wspomina o samobójczej śmierci francuskiego pisarza i zauważa: „[…] dziwne jego jakieś duchowe pokrewieństwo z najcelniejszymi naszymi wieszczami, pokrewieństwo zasadzające się na chorobliwym jakimś pojmowaniu istniejącego stanu rzeczy – na melancholijnym mistycyzmie, jaki się z utworów jego przebija” (tamże, nr 38). Zafascynowany romantycznym pojmowaniem związku między życiem a twórczością artysty podkreśla: „Dziwne to jednak i nieodgadnione psychologicznie zjawisko, iż Gérard de Nerval w chwilach najwyższej podobnej ekstazy zawsze stan swój ówczesny jasno pojmował i z zdumiewającą go później dokładnością opisywał” (tamże, nr 39). Z tej romantyzującej perspektywy modeluje także biografie twórców polskich, np. poety i malarza Felicjana Łobeskiego (Felicjan Łobeski, „Czytelnia dla Młodzieży” 1860, nr 16–21, przedr. w: Pisma pomniejsze. (Z życiorysem autora), 1865). Stwierdza: „Całe życie jego [Łobeskiego] to jedno pasmo cierpień i walk różnorodnych, to żywa karta z martyrologii tego szczupłego grona wybranych, którym, jak mówi poeta, Bóg w duszy zagadał”. Konstatuje też specyfikę rozwoju literatury polskiej związanej z jej funkcją „arki przymierza”, z obowiązkami zachowania substancji narodowej: „Jeżeli w narodach, co mają swój byt polityczny, literatura uchodzi za najważniejszy objaw i najsilniejszy czynnik życia narodowego, to o ileż wyżej musi ona stać u nas, gdzie jak na teraz jest jedynym szermierzem, co z odsłoniętą przyłbicą, z płomiennym mieczem w ręku stoi na straży naszej narodowości, jedyną spójnią, co nas łączy z przeszłością, a jasnym promieniem, co oświeca ciemne doby dzisiejsze i wskazuje coraz już szersze i bezpieczniejsze ścieżki przyszłości”. Opowiadając biografię Łobeskiego, Łoziński akcentuje zmagania artysty z przeciwnościami losu, z biedą, gruźlicą, z uwięzieniem, „kiedy wreszcie zamknął [Łobeski] powieki, zwłoki jego nie znalazły innego przytułku jak trupiarnię szpitalną” (tamże) – dwuznacznie puentuje Łoziński swój artykuł, „z którego młodzież z sercem może zbawienną wyciągnie naukę” (tamże) – elementem tej „nauki” jest przekonanie, że artystę z prawdziwego, romantycznego ducha w polskiej rzeczywistości czeka marny los.
W artykule poświęconym swojemu mistrzowi, Szajnosze (Karol Szajnocha, „Czytelnia dla Młodzieży” 1860, nr 22), również uruchamia romantyczne klisze i zawraca uwagę na duchową siłę pism tracącego wzrok historyka, który korzystając z pomocy lektorów, widzi „okiem wewnętrznym” ukryte dla innych zjawiska: „Jak ów mędrzec starożytny, który z umysłu dał sobie wyłupić oczy, aby widokiem obcych przedmiotów nie odrywać się od rozmyślania, skupił i Szajnocha wszystkie potęgi swego niepospolitego ducha na wewnątrz, toż nie dziw, że lubo pracując obcymi oczyma, wydaje na świat dzieła, które nie tylko nie uszczuplają, ale owszem zwiększają nabytą sławę mistrza”.
Kłopoty z powieścią. Łoziński, aktywny dziennikarz, dostrzega oczywiście, że romantyczny paradygmat nie obejmuje wszystkich współczesnych zjawisk literackich. W artykule Kłopoty powieściopisarza („Kółko Rodzinne” 1861, nr 41–43, przedr. w: Pisma pomniejsze) zwraca uwagę na ekspansywny rozwój powieści jako gatunku pozornie łatwego: „Ze wszystkich gałęzi literatury powieściarstwo rozbujało najmocniej, stanowisko powieściopisarza wydawałoby się jeszcze najpomyślniejszym. Żaden dziennik nie obejdzie się bez jego pomocy. Żadna wypożyczalnia nie utrzyma się bez płodów jego pióra. […] Jeden powieściopisarz przy iskrze prawdziwego talentu stąpa gładko jak po oliwie i droga jego usłana zda się samymi różami”. Podkreśla brak rygorów dotyczących gatunku powieściowego i jego bliskość narracji epistolarnej czy pamiętnikarskiej, sprawiającą, że powieść staje się formalnym amalgamatem, łatwym do napisania, ale też łatwym do skrytykowania. W tym miejscu Łoziński zauważa nie tylko „rozbujanie powieści”, lecz również poświęconej jej krytyki: „Kto bez talentu chwyci za powieściopisarskie pióro i na dudka wystrychnie się w kraju i za morzem, ten pewno zaraz nazajutrz po swym bankructwie potępi w czambuł całe powieściopisarstwo, jak jest dzisiaj i jakim może być kiedykolwiek. […] któryż inny utwór literatury narażony jest na tyle krytyk i sądów, co najlichszy płód powieściowy” (tamże). Niepochlebnie ocenia też Łoziński poziom krytyki literackiej związanej z powieścią: „[…] można być ciemnym jak tabaka w rogu, a brać pod ostrze nieomylnej krytyki powieść najcelniejszą w świecie” (tamże). A jednak w międzypowstaniowym czasie 24-letni pisarz, który wkrótce po napisaniu tych słów zginie w pojedynku – w wyidealizowany, arcyromantyczny sposób dostrzega wielkie zadania powieści, która ma być czymś więcej niż traktatem społecznym i politycznym, czymś więcej niż nauką moralną ad usum Delphini: „Zadaniem każdej powieści jest skreślić obraz życia, ile możności wierny prawdzie, a zidealizowany artystycznymi względami i wymaganiami. Przede wszystkim chodzi o tło takiego obrazu, a dopiero na nim można przeprowadzać pewne zasady dążności moralne i patriotyczne” (tamże). Dlatego powieść jako wszechstronne przedstawienie fenomenu życia, „artystyczny obraz wzniesiony wprawdzie nad nagi realizm, ale ugruntowany zawsze na prawdopodobieństwie rzeczywistym” jest gatunkiem wymagającym i trudnym.
Bibliografia
NK, t. 8; PSB, t. 18
Źródła:
Gérard de Nerval, „Nowiny” 1855, nr 38–39;
Felicjan Łobeski, „Czytelnia dla Młodzieży” 1860, nr 16–21;
Karol Szajnocha, „Czytelnia dla Młodzieży” 1860, nr 22;
Kłopoty powieściopisarza, „Kółko Rodzinne” 1861, nr 41–43;
Pisma pomniejsze. (Z życiorysem autora), Lwów 1865.
Opracowania:
W. Bruchnalski, Walery Łoziński. Przyczynki do biografii i listy, „Pamiętnik Literacki” 1924/1925;
A. Bar, Zapomniany powieściopisarz lwowski, Lwów 1931;
J. Krzyżanowski, Na szlaku wielkiej tradycji epickiej. „Pan Tadeusz” – „Zaklęty dwór” – „Popioły”, w: tegoż, W świecie romantycznym, Kraków 1961;
E. Niewińska-Lipińska, Recepcja utworów Walerego Łozińskiego, „Tematy i Konteksty” 2012, nr 2 (7).