„Łóżko”

CESARZ 

A… rozumiem. Pani obłąkana?

MADAME KRISTINA (cofając się, rozglądając za pomocą)

Nie, to od telefonów. (do siebie) O Boże, co ja mówię! To od szminki! Żeby choć tamten w łóżku się obudził. A jak się teraz rzuci i mnie „steoretyzuje”? Nawet uciekać nie ma gdzie, pokoje puste, pajęczyny w korytarzach, chaszcze. Żeby mój narzeczony, Lucyfer, wreszcie wrócił!

CESARZ (podnosi latarnię)

Pani wygląda mi na chorą. Może się pani położy do łóżka?

MADAME KRISTINA (przerażona)

Do łóżka? A, nie! Ja sobie sypiam na stoliku przy słuchawce. Lubię twardo, deski podłogi, bruk, ewentualnie gwoździe… katafalk.

CESARZ

Katafalk? Gwoździe? Na stoliku? Przy słuchawce? Czy pani jest fakirka? Pani na pewno jest chora. Proszę mi pokazać gardło!

MADAME KRISTINA (cofa się)

CESARZ (groźnie)

Mówię, proszę pokazać gardło! Baczność! Ze mną nie ma żartów. Cesarzem byłem!

MADAME KRISTINA (słabnąc)

Były cesarzu! Oszczędź!

CESARZ (do siebie)

Wariatka. (krzyczy) Gardło!

MADAME KRISTINA (słaniając się na nogach, do siebie)

Gardło i ten jego cesarski mięsień w mózgu! O Boże! Intelektualista! Błagam, niech mnie pan nie teoretyzuje! A jeśli, to nie tu, przy tym śpiącym. Jestem sama, na pozór niewinna i narzeczony na mnie czeka!

CESARZ (nieubłaganie)

…Gardło! (zbliża się z podniesioną latarnią)

MADAME KRISTINA (desperacko)

Masz! Aaa! (otwiera usta)

CESARZ (przyświeca latarnią, zagląda do jej ust)

Dobrze. Migdałki w porządku. (klepie ją w ramię) Ma pani gardło jak tunel. Wjazd czysty.

MADAME KRISTINA (mdlejąc z przerażenia)

…Wjazd?…

CESARZ

No, no, panienko! Już w porządku.

MADAME KRISTINA

Już pan steoretyzował?

CESARZ

Pani jest obłąkana, doprawdy. (do siebie) Gdzie ja ją już widziałem. Pamiętam ją jak przez dziurę w płocie… Niewyraźnie. Gdyby choć był adiutant, toby mi przypomniał.

(do Madame Kristiny) Łóżko jest?

MADAME KRISTINA

Jest.