„Łóżko”
DRAB II
…To niech pan włoży okulary.
MESJE ROLAS (jakby tego nie słysząc, siada za biurkiem)
…A więc do mojej opowieści dodam wam jeszcze, moi panowie, pewnego kozaka, który wziął brankę właśnie – z tego łóżka. Wpadł do hotelu wprost z dansingu, jeszcze był we fraku i zziajany, zmusił windziarza, by mu służył za konia, przecwałował hotelowymi korytarzami… wpadł do pokoju numer 234 i z okrzykiem „uhyyyyy” dopadł piersi naszej klientki (do siebie: nie sądzę, aby zwietrzył tam kumys[1]…) …Wziął klientkę do niewoli. Przerzucił ją potem przez plecy stojącemu na czworakach Mikołajowi (Boże – świeć mu byle czym), sam dosiadł i pogonił Mikołaja. Biedny Mikołaj, stary biedny windziarz padł na drugim piętrze pod ciężarem ich obojga.
…Na pogrzebie była cała hotelowa recepcja, a nawet kucharz wlał umarłemu do trumny beczkę piwa. Mikołaj tak lubił za życia piwo…! Ale do rzeczy, moje chamy, pardon… moi cham-monsieurs, czytaj: szam-mesje! Co będzie więc ze zdjęciem tej kapy? A? Czy tak postępuje usłużna, dobrze wychowana obsługa przyzwoitego hotelu, oczekująca zacnych gości? Na przykład… księcia de Burdel i jego małżonki Katariny Kokot? Puknijcie się w wasze ryże główki i do roboty, bo odpowiadam za was… przed… (Rolas kicha i siada przy stoliku, wertując rachunki)
DRAB II
Przed kim on odpowiada? No, podpowiedz mu.
DRAB I (głupio)
…przed-szkole…
DRAB II
Dureń.
DRAB III (do Draba I)
Fronczak, przed kim on odpowiada, no?
DRAB I (chichocząc)
Przed – hotelem. Przed hotelem jest czysto. Zamiotłem. (salutuje) Hi, hi, hi.
DRAB II
Fronczak, nie denerwuj mienia, bo wiesz, jak dam w kinol… (do Mesje Rolasa) On chodził do szkoły specjalnej, panie poruczniku. Nie ma co się dziwować.