„Łóżko”
RYCERZ (szczękając zębami)
Dotknąłem jakiegoś ciała. Coś jakby żelazne majtki. Przekleństwo!
MADAME KRISTINA
Mnie pan nie dotykał. Majtek nie noszę. Pan chyba zwariował.
RYCERZ (cały drży jak osika. Nerwy mu wibrują jak w starym pianinie)
MADAME KRISTINA
Zachowuje się pan nie jak podróżny, a jak błędny rycerz.
(szyderczo) I pan chciał się bić pod Grunwaldem? Czy rzeczywiście boi się pan, biedaku, ludzkiego ciała? Kobiety?
RYCERZ (milczy. Trzęsie się, obciera czoło, zażywa tabletki)
MADAME KRISTINA
Czy tak bardzo boi się pan mnie? Kobiety?
RYCERZ (wskazuje głową na łóżko)
To… pani?
MADAME KRISTINA
Ja czy nie ja, wszystko jedno. Ciało kobiety jest tylko ciałem. Materia umowna.
RYCERZ
Same wygody: łóżko z piękną kobietą. (spogląda na Madame Kristinę) Ona jakoś dziwnie pachnie mi wędzonym dymem. Może to z tej kadzi. (zbliża się i wyraźnie szuka źródła zapachu. Podchodzi do Madame Kristiny)
MADAME KRISTINA
Pan wącha?
RYCERZ
Nie, studiuję.
MADAME KRISTINA
Na politechnice? Ma pan indeks?
RYCERZ
Nie. Studiuję panią. Jakoś piekielnie dymem czuć.
MADAME KRISTINA
Aha. Więc on to nazywa studiowaniem. Jeden dyplomant chciał tu metaforzyć, drugi absolwent teoretyzować, a ten studiować. Dziwna ta podróżnicza brać.
RYCERZ
Siedząc na łóżku, wydało mi się przed chwilą, że od pani jedzie dymem.
MADAME KRISTINA (obrażona)
To od pana powiało czosnkiem, mój panie.