„Łóżko”
RYCERZ (w bitewnym zapale intonuje rycerską pieśń)
HRABIA
Przestań pan śpiewać! To nie farsa!
MADAME KRISTINA (oburzona)
Pan śpiewa fałszywie w takiej chwili? Jesteś pan cyniczny!
Żeby choć kapela grała!
RYCERZ
To dla rozrywki. Niech żyje katharsis! Bić ją!
HRABIA
Naprzód! Wiwat katharsis! Wolę to niż meduzy cesarzowej do łóżka!
CESARZ (kichając)
Katar czy katharsis, wszystko to niepotrzebna gra słów! Zabić ją! Skończyć z tym aktem!
MADAME KRISTINA
Ten akt jest aktem bezprawia!!
RYCERZ (zgrzytając zębami)
To osądzi publiczność! Dla pani ten akt jest aktem ostatnim!
Za chwilę pani akt będzie się tarzać we krwi!
HRABIA (zgrzytając zębami)
A to dopiero drugi akt!
RYCERZ
Niech tam będzie katar czy katharsis. (kicha)
Nagle, gdy bezbronna Madame Kristina znalazła się w rogu pokoju, oni rzucają się do przodu. Słychać jej wrzask. Madame Kristina pada. Ktoś krzyczy: „Hiena!”. Padając, krzyczy: „Oszczędź!”. Jeden z nich ociera zakrwawione krzesło.
CESARZ
…Ale krwi to miała! Bestia! Żeby choć na stację krwiodawstwa chodziła! Nic społecznego obowiązku u takiej!
RYCERZ
Tak. Napasła się naszą krwią jak kaszanka.
Wsadzimy ją teraz do kadzi!
Wsadzają do kadzi, słychać bulgotanie.
Jeszcze bulgoce, kanalia! Już ja ci pobulgocę!
Zbliżają się do łóżka, siadają, ocierając czoła.
HRABIA
Zemsta dokonana. Chodźmy spać.
No, ale kto nas teraz… obudzi?…
Przez chwilę patrzą na siebie w zastanowieniu, po czym kładą się spać. Chrapią.
Zapada łagodna ciemność.
Gdzieś – uderza piorun.
W drzwiach staje elegancko ubrany Lucyfer, bardzo podobny do Mesje Rolasa. Na głowie ma rogi, w rękach widły. Patrzy na zegarek. Mówi do śpiących.
LUCYFER
…Pora wstawać, panowie…
Na scenie zapada ciemność.
Reflektor wyświetla tylko fotografię trzech śpiących, wiszącą na ścianie.