„Łóżko”

MESJE ROLAS (kończąc, wyciera nos chusteczką)

Fronczak, chodziliście kiedyś do szkoły specjalnej?

DRAB I (niechętnie, patrząc w ziemię i krygując się)

E tam. Dawno i nieprawda. Jeden plus jeden równa się dwa. Uniwersytet wystarczy, że widać z hotelowych okien.

MESJE ROLAS

Widać z okien? (zbliża się do okna i wygląda) A rzeczywiście. Zapomniałem. Tyle lat już minęło, mój Boże. (przez chwilę chodzi podekscytowany wspomnieniem, coś zapisuje w notesie. Po chwili) …A więc co z kapą?

DRAB III

Kapa jak kapa, panie dyrektorze. Można ją przemikicić, tylko za rogi chwycić trza. (do siebie: co za cholerne skróty gwarowe) Bo widzi pan… jak u nas prowadziło się krowę d… (śmieje się) …do… (znów wybucha śmiechem) …do… (śmiech)

MESJE ROLAS (roztargniony)

Do ortopedy zapewne, kochasiu?

DRAB III (zaśmiewając się)

…Hi, hi, hi, do jakiego tam ortopedy, hi, hi, hi! Może on i ortopeda, hi, hi, hi! Bo… – oj, nie mogę!

DRAB II (ponuro)

To przez nogę.

DRAB III

Hi, hi, hi – co też pan, panie dyrektorze! Ortopeda, hi, hi, hi. (nagle poważnieje i mówi) Już… (tajemniczo zbliża się do Mesje Rolasa)

MESJE ROLAS (zapisując coś w notesie)

No więc gdzie prowadziliście tę swoją krowę, dobry człowieku, hę?

DRAB III

Do byka, mesje Rolas.

MESJE ROLAS

Duży?

DRAB III

Gdzie tam duży, mesje Rolas. Takie chuchro. To był dentysta. Byk się nazywał tylko na nazwisko. Taki studenciak, przyjechał do nas leczyć krowom zęby. Ze starej młockarni zrobił fotel dentystyczny i plombował krowom zęby… Ale siłę to w sobie miał. Siła, panie…

MESJE ROLAS

Czego siła?

DRAB III

No, siła krowę za rogi trzymać. Ryczała, klęła, a jak ogonem starego Tymona zaprawiła, lata nie doczekał, a odchodząc, mówił, że to bicz Boży.