„Łóżko”
DYREKTOR ROLAS (do Drabów)
Mówię, milczeć! (ironicznie) Te wasze pogańskie wierzenia!…
(do Starca, częstując go cygarem) …Starzec pali?
STARZEC
Nie. Dziękuję. Mam krzesiwko. Czasem palę ognisko.
Do gęby ognia nie biorę. A zresztą! (czyni gest rezygnacji, bierze cygaro i zaczyna je jeść) …Położyłem się wczoraj pod starym dębem spać i kazałem się obudzić pewnej niewieście. A widzę, że obudziliście mnie wy, panowie, i to w takim dziwnym wnętrzu i w takich strojach? To chyba zabezpieczające stroje przeciwpotopowe? Czy tak?
HRABIA (do siebie)
Czyżby znów madame Kristina?
STARZEC (nadstawiając ucha)
Hę? Że co proszę? Niech pan mówi głośniej, bo mam wosk w uszach.
DRAB II (do Draba I i Draba III)
Nie mieli widać wówczas uli.
MESJE ROLAS (do Starca)
Madame Kristina miała ojca obudzić? Zaraz… zaraz…
(wyciąga z portfela fotografię) Ta? Czy to ta co na fotografii?
STARZEC (patrzy na zdjęcie i cofa się)
Oj, jaka ona malutka! Tak, to ta! Jak żywa! (błagalnie) Daj potrzymać! (wyrywa Rolasowi fotografię) Cóż to za dziwna kora! Z czego to zrobione? Tak, to ta, mój synu! (chowa fotos do kieszeni)
MESJE ROLAS
Niech starzec nie kradnie, bo milicję zawołam. (pauza)
Wasze nazwisko, sędziwy człowieku?
STARZEC (siadając i drapiąc się w piętę)
Noe!
Drabowie śmieją się.
DRAB I (do Dyrektora Rolasa)
Znałem jednego Noego przed wojną. Miał sklep z rękawiczkami, przy mojej ulicy.