„Łóżko”
CESARZ (z nadzieją)
A okno?
DYREKTOR ROLAS (podchodząc do Cesarza)
Okno jest pozorem. Za nim nie ma nic.
Jest tylko pustka.
CESARZ (zdziwiony)
…Pustka?…
DYREKTOR ROLAS
Wszystko identycznie tak, jak panowie sobie to śnili, tylko tej kadzi brak, co tutaj stała. Ale i ta się znajdzie.
RYCERZ
…Kadzi?
HRABIA
Nie rozumiem. Czyżby to było piekło?
Pan żartuje! Przecież to Metropol!
DYREKTOR ROLAS
Nie żartuję. Może pan sprawdzić!
Hrabia idzie do drzwi, otwiera je i ze strasznym krzykiem ucieka z powrotem.
DYREKTOR ROLAS (dobitnie)
Tak. To piekło. Daliście się państwo nabrać. Proroczy wasz sen był waszą rzeczywistością, a to wszystko fikcja. Wymysł diabła. Piekielna inscenizacja, że tak powiem. Zresztą cudowny pomysł tej pani (kłania się i wskazuje na Madame Kristinę, a ta skromnie uśmiecha się i spuszcza oczy)
STARZEC NOE
Piekło? Noemu? Za co?
DYREKTOR ROLAS
Rzeczywiście. Tak było, że jakaś madame Kristina was nie obudziła i duch wasz znikł w zaświatach. Zresztą madame Kristina także dostała się do piekła. Każdy z panów miał przecież swoje grzechy. Pan, cesarzu, mordowałeś ludzi pod Picos czy pod Kakrakas. Pan hrabia tą meduzą wpuszczoną do łóżka spowodował, że cesarzowej kilka lat później pękło ze zgrozy serce. Nawet pan o tym nie wie. Pan, rycerzu, zamknął piękną Andromedę w żelaznych majtkach i zamurował ją w ścianie, nie mówiąc o ścinaniu łbów. Noe pod pretekstem dobrego serca rzucał krokodylom małpy na pożarcie.
NOE (płaczliwie)
Musiałem, boby mnie zjadły!
DYREKTOR ROLAS
…Milczeć, nie przerywać!
Adam i Ewa dostali się tu, gdyż są przyczynkiem wszystkiego złego. Wprawdzie stolarz niepotrzebnie się tu zaplątał, ale jak jest, to niech będzie. Oduczy się pić na przyszłość.
Stolarz zaczyna płakać.
Pozostaje mi więc życzyć państwu wszystkiego dobrego. (do Hrabiego, Rycerza i Cesarza) Aha! A zabicie madame Kristiny krzesłem traktowane przez was jako katharsis? Przecież gdyby to zaistniało naprawdę, bylibyście mordercami!
I to przez jakieś tam nieobudzenie was! Fe! I ta wasza chęć metaforzenia! Wprawdzie podróże pociągami męczą, podróż do piekła długa, trochę trzęsie, nie ma nowych torów, wagony zużyte, bo tyle lat nas obsługują, wożą prowiant i świeżą prasę, ale mam nadzieję, że w przyszłości będziemy mieli odrzutowce, o których pan wspominał we śnie, panie hrabio.
A więc do widzenia, panowie. Bonne chance![1]