
34. Manifest mimo woli? Wiersz o kulturowym konceptualizowaniu przestrzeni
Tytuł pochodzącego z tomu Planeta rzeczy zagubionych (2006) wiersza Julii Fiedorczuk W domu powinno być także miejsce dla zmarłych bezpośrednio zapowiada tematykę żałoby, spodziewać się możemy ewokacji topiki opłakiwania, przywołania charakterystycznych dla liryki funeralnejmotywów, nawiązań do gatunków, które starają się w mniej lub bardziej rozpaczliwy sposób stawić czoła utracie: do epitafium, trenu czy elegii. W pierwszym wersie utworu mowa jest zresztą o „kresie”, ale rozumianym – przynajmniej na pierwszy rzut oka – w nieco innym sensie: przestrzennym. Jednak od tego miejsca aż do trzeciej, ostatniej wyodrębnionej cząstki wywód podmiotu lirycznego zdaje się koncentrować na czymś innym niż opłakiwanie kogokolwiek, to jest na rozważaniach o przestrzeni właśnie. Dopiero w zakończeniu wraca tematyka końca istot żywych, wtedy również pojawia się tytułowy dom, ale trudno styl czy słownictwo podmiotu lirycznego uznać za żałobne.
Refleksje po pierwszym czytaniu obejmują próbę wstępnego uchwycenia tematu wiersza w kontekście jego tytułu
Wiersz składa się z trzech strofoid – w pierwszej, sześciowersowej, refleksja dotyczy rozmiarów i struktury przestrzeni; w drugiej, czterowersowej, przedmiotem staje się jej poznawanie; w trzywersowej trzeciej temat przestrzeni (a raczej jego punkt wyjścia – „wielka wytrwałość zmian”) zostaje skonfrontowany z sytuacją konkretną, która może być traktowana jako exemplum wcześniejszych sądów (nieco problematyczna jest w tym kontekście formuła porównawcza „podobnie kiedy”). Mimo że prawie wszystkie te wersy są maksymalnie długie, to poprzez zmniejszanie się rozmiarów strofoid (od sześciu do trzech wersów) mamy wrażenie układu kompozycyjnego, który dąży do coraz bardziej szczegółowego spojrzenia i coraz bardziej lapidarnego ujmowania rzeczywistości, co dodatkowo zostaje osiągnięte poprzez krótkie: „albo las”, stanowiące puentę i finalny wers, bardzo kontrastujący swoimi rozmiarami z poprzednimi.