34. Manifest mimo woli? Wiersz o kulturowym konceptualizowaniu przestrzeni

Skupiam się na znaczeniach słowa, które wydaje mi się kluczowe i które ustawia główne pytanie wiersza, o czym pisze się wprost w pierwszym wersie

Jeśli dodamy do tej konotacji czasownika „powołać”[1]

słowa „niechybnie” i „kres”, to łącznie stanowią one o nieodwracalności sytuacji, w jakiej znaleźliśmy się w rozważaniach o przestrzeni. Żadną miarą pytania tego nie możemy cofnąć, ani refleksji zawiesić, skoro pochodzi ona – jak gdyby –  z zewnątrz, trzeba się z nią zmierzyć, co stara się zresztą czynić podmiot w wierszu. W kontekście tytułu sens tego powołania nie jest jednak aż tak bardzo nieoczekiwany, skoro „w domu powinno być także miejsce dla zmarłych”. „Niechybne powołanie pytania o kres” przełamuje możliwość trzymania się zwyczajnej refleksji o przestrzeni, zarówno pod względem jej formy, jak i treści, stanowi sygnał wychylenia myśli, jej niecodziennego, wszechogarniającego charakteru, staje się usprawiedliwieniem dla zajmowania się jednocześnie przestrzenią kosmiczną i międzykomórkową, stepem i oceanem.

Próba określenia konsekwencji wynikających z użycia słowa „powołać” w wierszu

Ten propedeutyczny, wykładowy charakter wywodu, ze znamiennymi sygnałami pastiszu takich wypowiedzi, zostaje doprowadzony do ostateczności w drugiej strofoidzie. Tu już nie powinniśmy mieć żadnych wątpliwości – zaczyna się ona od porównania („Przestrzeń się oswaja jak drapieżne zwierzę”), które zrywa z zasadami odpowiedniości stylistycznej dla dyskursu naukowego (nawet w wariancie popularyzatorskim). Znajdziemy tu także wypowiedź jak gdyby wyjętą z repertuaru akwizytora czy marketingowca, zachwalającego towar: „Na podorędziu mamy wielki arsenał kształtów”. Mamy tu wreszcie zdrobniały, niemal poufały „rzucik terenu”. Stylistycznie ta część jest jeszcze bardziej rozchwiana niż poprzednia, nadal jednak znajdują się w niej słowa kojarzące się z uporządkowanym dyskursem (wtręt z „na przykład”, czasownik „świadczy”), ale również z odmianą mówioną języka (zdrobnienie, przywołany akwizytorski ton).

Przypisy

  1. Zastanawiałem się jeszcze, czy słowo „powołać” nie ma w tym przypadku wymiaru archaicznego (dla mnie jest on tu słabo wyczuwalny), ale zgodnie z założeniami tekstu nie sięgnąłem do słowników – dopiero po wszystkim sprawdziłem, że teoretycznie ta interpretacja byłaby możliwa (Słownik języka polskiego pod redakcją Witolda Doroszewskiego z roku 1964 opatruje „powołać” kwalifikatorem „przestarzałe” w znaczeniach: ‘wywołać, zawołać, zwołać’.