35. Metafora idzie na wojnę

Do takich wniosków prowadzić nas będzie już pierwsza z przywołanych przez poetę fraz propagandowych, o niewątpliwie komunistycznej proweniencji. Jak biją się „wiersze antywojenne”? „Biją się jak socjalizm o pokój”. Pod wpływem tego porównania pamięć kulturowa usłużnie podsuwa nam powidoki z pochodów pierwszomajowych, łopot szturmówek, transparentów, czerwonych krawatów, wszechobecne plakaty i hasła na murach, znane choćby z filmów Jerzego Skolimowskiego (Ręce do góry) czy Andrzeja Wajdy (Człowiek z marmuru). Gdy nieco bliżej przyjrzeć się trzeciemu z wersów, dostrzeżemy w nim nie do końca uświadamianą chyba przez samych propagandystów sprzeczność, wewnętrzną kontradykcję: bić się o pokój. Oczywiście paradoks ten uznać można za pogłos łacińskiej maksymy: Si vis pacem para bellum, znajomość XX-wiecznej historii przekonuje jednak, że wielokrotnie różnego rodzaju reżimy, deklaratywnie „chcąc pokoju”, nie tylko „przygotowywały się do wojny”, ale także niejedną wznieciły. To również lekcja komunizmu. Ten rys mowy propagandowej okresu PRL w jednym z utworów udanie sparodiował Stanisław Staszewski (znany także jako Tata Kazika):

 

Choć nie ma w kabzie srebra ni złota
Przyda się przecież nasza robota.
Dopchamy wreszcie, w którymś tam roku,
Do wojny, co to ma być o pokój.
Inżynierowie z Petrobudowy

 

Z podobną, demaskatorską grą znaczeń mamy do czynienia u Liskowackiego. W procesie dekonstrukcji mechanizmów językowych propagandy pomocne okaże się zjawisko homonimii, ale także homofoniihomografii,  i to wszystko w jednym zawarte słowie. „Pokój”, bo o tym wyrazie mowa, rozumiany jako ‘stan bez wojny’, o który rzekomo „bił się socjalizm”, już w kolejnym wersie objawi się jako ‘rodzaj pomieszczenia mieszkalnego’, „a nawet dwa ze ślepą kuchnią”. W ten oto sposób poeta ironicznie demistyfikuje utopijne marzenia marksistów. Wizja zakończenia wyzysku i wprowadzenia powszechnej sprawiedliwości społecznej w praktyce musiały ustąpić dużo skromniejszemu marzeniu o własnym M-3, dwóch pokoikach z ciemną, pozbawioną okien kuchnią, jednym ze znaków rozpoznawczych oszczędnego budownictwa w PRL, wprowadzonego przez Władysława Gomułkę.