
35. Metafora idzie na wojnę
Wyrażenie „ślepa kuchnia”, które samo w sobie stanowi przykład metafory „umarłej na dosłowność”, zyskuje nieoczekiwane rozwinięcie na początku wersu szóstego. Otóż okazuje się, że „nasze” wymarzone mieszkanko zamieszkuje ktoś jeszcze: „głuchy wróg”. Nie mamy do końca pewności, kim jest owa tajemnicza postać, choć w okresie realnego socjalizmu wrogów ludu nie brakowało. Praktycznie z dnia na dzień mógł nim zostać każdy, kto nie popierał oficjalnej linii partii. „Głuchy wróg” (zwróćmy uwagę na paralelizm epitetów: „ślepa” – „głuchy”), w mieszkaniowym kontekście wywołać może jeszcze jedno skojarzenie. Myślę o tzw. przymusowych sublokatorach. Przypomnijmy, w okresie PRL władze ustalały dopuszczalną powierzchnię mieszkaniową przypadającą na jedną osobę, a w przypadku jej przekroczenia mogły nakazać dokwaterowanie kogoś jeszcze. Domyślamy się, że życie z obcą osobą pod wspólnym dachem najczęściej skutkowało obustronną wrogością. Czyżby taki dodatkowy mieszkaniec był głuchy na skargi właścicieli M-3?