
35. Metafora idzie na wojnę
*
Jak każdy dyptyk, także „dwuwiersz” Artura Daniela Liskowackiego ma swoje dwa skrzydła. Przyjrzyjmy się teraz drugiemu z nich – Dombardowaniu. Utwór ten uznać można za swego rodzaju dopowiedzenie, rozwinięcie obrazu, który niczym coda puentuje Wiersze antywojenne. Jeśli interpretując tamto dziełko, pokonywaliśmy drogę od słów do schronów przeciwlotniczych, tym razem nasza czytelnicza ścieżka będzie do pewnego stopnia odwrotna. Od świata pozatekstowego, powidoków wojny totalnej i bombardowań jako bezwzględnej taktyki wojennej, wymierzonej w ludność cywilną, do etymologicznej fantazji na temat tytułowego słowa. Kwestią osobną stanie się dla nas próba odpowiedzi na pytanie, do kogo należy wybrzmiewający głos, ponieważ modalność naszego monologu lirycznego okaże się z pewnych powodów co najmniej dwuznaczna.
Raz jeszcze w ramach prowadzonych w tym studium rozważań wypada mi powołać się na kontekst szczeciński. Szczecin (Groβstadt Stettin) to jedno z tych miast, które zostały najboleśniej doświadczone przez wojnę. Jako strategiczny ośrodek przemysłowy na terytorium III Rzeszy, miasto szybko stało się celem dla alianckich bombowców. Do historii przeszedł zwłaszcza nalot w nocy z 5 na 6 stycznia 1944 roku. Brytyjskie Bomber Command skierowało wówczas do pracy 358 ciężkich bombowców, bomby burzące i zapalające zrujnowały m.in. Stare Miasto z katedrą św. Jakuba, w gruzach legło pół tysiąca domów, zginęło 250 osób, wiele było rannych.