35. Metafora idzie na wojnę

Pochodzące z tomu do żywego (2023) wiersze Artura Daniela Liskowackiego (ur. 1956) układają się w wyrazisty dyptyk, dwuczęściowe dzieło spięte ramą wspólnej tematyki. Choć każdy z utworów został zaopatrzony w odrębny tytuł – podkreślmy, w drugim przypadku (Dombardowanie) nie jest to literówka – śmiało można określić je wspólnym mianem „wierszy antywojennych”. Formuła to na tyle pojemna i istotna, że już na progu naszego doświadczenia lekturowego uruchamia w czytelnikach całe spektrum skojarzeń i kontekstów. Niewątpliwie ich katalizatorem staje się zakotwiczony w warstwie tytułu bardzo interesujący przypadek aluzji, definiowanej jako świadome i znaczące nawiązanie do innego dzieła. Wyjątkowość naszej sytuacji polega na tym, że dziełem, do którego odwołuje się szczeciński poeta, nie jest – jak to zazwyczaj bywa w wypadku literatury – inny tekst literacki, ale forma słowno-muzyczna. Wytropiona przez nas aluzja – o której szczegółowo za moment – oscylowałaby zatem między biegunami intertekstualnościintesemiotyczności. 

Z jakimż to więc dziełem prowadzi Liskowacki swój ukryty dialog? Wzorem Krasińskiego, paratekstualnie dialogizującego z Dante Alighierim, współczesny autor decyduje się dopisać prefiks negatywny do podstawy słowotwórczej interesującego go tytułu, podobnie jednak jak w romantycznym przypadku (Nie-Boska komedia wobec Boskiej komedii) i tym razem więź pomiędzy oryginałem a współczesną kontynuacją, jak zobaczymy, nie sprowadza się do dialektyki prostej negacji. Na kształt Wierszy antywojennych nakładają się więc wydobyte z naszej pamięci Wiersze wojenne (1965). To oczywiste nawiązanie do artystycznego projektu autorstwa dwojga, a precyzyjniej to ujmując, trojga twórców: Ewy Demarczyk, Zygmunta Koniecznego i Krzysztofa Kamila Baczyńskiego, projektu, który w latach sześćdziesiątych poprzedniego stulecia dał w Polsce początek nowemu zjawisku artystycznemu, jakim była i jest piosenka literacka.