
35. Metafora idzie na wojnę
Utwór, do którego nawiązuje Liskowacki, słusznie uchodzi za jedną z najwybitniejszych kompozycji Koniecznego. Dzięki skomplikowanej polifonicznej strukturze (tony liryczne przeplatają się tu z rytmem marszowym) oraz niezwykłej wokalnej charyzmie Demarczyk – wykonanie pulsuje pomiędzy szeptem a krzykiem, pomiędzy zachwytem a przerażeniem – poezja Baczyńskiego zyskuje nowy wymiar. W pełni odsłaniając swe metaforyczne bogactwo, równocześnie dotyka w odbiorcach najczulszych miejsc, przenosząc ich niejako w czas „apokalipsy spełnionej” i osobistego dramatu poety. O tym, że nie jest to przenośnia ani egzageracja, zaświadczyć może fakt wyjątkowej recepcji tego muzyczno-wokalnego dzieła pośród warszawian. Nie brakuje świadectw mówiących o tym, że mieszkańcy Warszawy na Wiersze wojenne częstokroć reagowali płaczem. Rany ledwie sprzed dwóch dekad ponownie się otwierały, przed oczyma raz jeszcze stawały: „szkło bolesne – obraz dni”.
Kontekst powstania warszawskiego uaktywniony przez szczecińskiego poetę w toku intertekstualnej reakcji łańcuchowej może się okazać kluczowy z jeszcze jednego powodu. Nieoczekiwanie wprowadza on w pole naszej interpretacji wątki… (auto)biograficzne. Jak to rozumieć? Otóż należy przypomnieć, że ojcem autora Wierszy antywojennych był Ryszard Liskowacki (1932–2006), prozaik, poeta, dramaturg, autor książek dla młodzieży, publicysta. Obawiam się, że dziś postać ta znana jest jedynie historykom powojennej literatury polskiej i może jeszcze antykwariuszom, zdecydowanie inaczej było w PRL, kiedy wysokie nakłady książek oraz adaptacje filmowe (Rachunek sumienia w reż. Juliana Dziedziny czy Kierunek Berlin w reż. Jerzego Passendorfera) zapewniały mu niemałą popularność. Tu ciśnie się poboczna refleksja ogólniejszej natury, na temat „pośmiertnych” losów pisarstwa okresu PRL. W wypadku wielu jej głośnych swego czasu reprezentantów – takich jak Wojciech Żukrowski, Roman Bratny, Jerzy Putrament – chciałoby się przywołać pytanie retoryczne: Ubi sunt qui ante nos fuerunt? Wróćmy jednak do Ryszarda Liskowackiego.