
35. Metafora idzie na wojnę
Podczas II wojny światowej pomimo bardzo młodego wieku ten urodzony w Warszawie przyszły pisarz wstąpił do konspiracji, należał do Szarych Szeregów i jako łącznik wziął udział w powstaniu warszawskim. Przeżycia te znalazły odzwierciedlenie w jego twórczości, najmocniej w prozatorskiej trylogii dla młodzieży pt. My z Marymontu, opowiadającej o losach grupy nastoletnich chłopców, mieszkańców tytułowej stołecznej dzielnicy, których czas dzieciństwa przypadł na okres okupacji hitlerowskiej. O powstańczej epopei młodych warszawian opowiada druga część cyklu: Z zielonych ulic na barykadę (1975). Moim zdaniem przywołane tu bio-bibliograficzne fakty współtworzą kluczowy kontekst dla rekonstrukcji psychologicznej genezy „wierszy antywojennych” Artura Daniela Liskowackiego. Mamy wszelkie prawo przypuszczać, że pisarzowi od najwcześniejszych lat przyszło dojrzewać w kręgu powstańczej legendy i traumatycznych wojennych wspomnień ojca, w kręgu granicznych doświadczeń, które – jak widzieliśmy – w dużej mierze zdeterminowały kierunki rozwoju twórczości Ryszarda Liskowackiego.
Od zakończenia II wojny światowej minęło osiem dekad. Wiele wskazuje na to, że w przeświadczeniu Artura Daniela Liskowackiego jako Europejczycy dotarliśmy do linii, za którą historia na naszych oczach zatacza koło. Tak bliskie pokoleniu jego ojca hasło „nigdy więcej” okazało się jeszcze jednym frazesem, a jeśli ludzkość czegokolwiek rzeczywiście się uczy, to najpewniej tego, jak „skuteczniej” prowadzić kolejne wojny. Widziana z tej perspektywy militarna inwazja Rosji na Ukrainę – której młodszy Liskowacki postanawia poświęcić cały cykl poetycki – jawi się jako makabryczne déjà vu, w ramach którego na widok zrujnowanej Warszawy nakładają się zadymione obrazy Kijowa, Charkowa, Mariupola. Ponownie bombardowane są europejskie miasta, płoną osiedla mieszkaniowe, szpitale, teatry, masowo ginie ludność cywilna. Zawarta w jednym z tytułów (Wiersze antywojenne) aluzja do muzyczno-wokalnej recepcji poezji Krzysztofa Kamila Baczyńskiego sprawia, że – niczym we wstędze Möbiusa – splatają się ze sobą dwa pasma historycznych doświadczeń: rok 1944 i 2022 (nawet w obrębie cyfr mówić tu możemy o pewnego rodzaju symetrii). W wyniku tak pojętego prześwitywania dziejów rzeczywistość wojenna znana z podręczników do historii nagle staje się jakże bolesną aktualnością. Zobaczmy, za pomocą jakich środków poeta osiąga ten cel, przyjrzyjmy się, jak „metafora idzie na wojnę”.